

Hush my darling, don't fear my darling. The lion sleeps tonight.
Kupił kwiaty, bombonierkę, dwa bilety na musical i nie zapomniał o albumie, który chciała zobaczyć. Miała urodziny, a on pierwszy raz miał je spędzić z Presley nie jako przyjaciel, a chłopak. Gdy o tym myślał to uśmiech sam pojawiał się na jego twarzy powodując szybsze bicie serca. Tęsknił za nią mimo, że nie widział jej raptem kilka dni. Te kilka wiadomości, które ze sobą wymienili nie jest porównywalne do prawdziwej rozmowy tym bardziej, że na pierwszej randce lubił spoglądać dziewczynie prosto w oczy próbując rozszyfrować o czym myśli. Powoli przepadał w tej relacji nie mogąc skupić myśli na niczym innym.
Myślał, że to już go nie spotka. Przez całe swoje prawie trzydziestoletnie życie miał tylko jedną dziewczynę, którą zostawił, bo stwierdził, że wycieczka rowerowa po zakątkach Ameryki jest znacznie ciekawsza niż stały związek. O dziwo w żadnym momencie nie żałował decyzji, którą podjął pod wpływem chwili. Chciał gonić za marzeniami, zobaczyć kawałek świata zanim się zestarzeje i przyjdzie mu wieść nędzne życie dziadka z balkonikiem. Gdy wrócił do Nowego Jorku to nachodziły go myśli, że stracił szansę na prawdziwy związek. Jednak odkąd poznał Presley i zaczął spędzać z nią więcej czasu dotarło do niego, że prawdziwa miłość czekała na niego całkiem niedaleko. A po ich pierwszym pocałunku nie chciał już nigdzie wyjeżdżać bez niej.
W momencie w którym napisał do dziewczyny ostatnią wiadomość zdał sobie sprawę, że naprawdę robiło się późno. To w żaden sposób nie odstraszało Troya, a wręcz przeciwnie. Będzie cisza i spokój, za oknem żadnego hałasu, a jedynie pojedyncze szczekanie psów. Tak jak chciała przytuli się do niego, może trochę porozmawiają, a potem zaśnie w jego ramionach. Rano zrobi jej śniadanie do łóżka, bo te urodziny muszą być idealne. Pamiętał jak bardzo zżerał go stres przed kolacją, którą nazwał randką. Nie potrafił wtedy zebrać słów w logiczne zdanie, jąkał się i zapierało mu dech w piersiach. Teraz był pewniejszy, powróciła ta cecha bezpośredniości, mówienia tego co czuje i jak bardzo czegoś pragnie.
Pierwszy raz od dawna zamówił taksówkę, która nie była elektryczna. Stwierdził, że jest za późno na wybrzydzanie, a ten jeden raz nic się nie stanie i jakoś będzie mógł zasnąć. Spojrzał na kwiatki, które trzymał w dłoniach. Kupił je z rana myśląc, że zobaczą się wcześniej i trochę miał obawy czy dotrwają. Wyglądały dobrze, ale nie tak bardzo jak te, które podarował dziewczynie wtedy w restauracji. Z każdą upływającą sekundą miał wrażenie jakby kierowca jechał wolniej. Troy nie mógł się doczekać kiedy ponownie weźmie ją w ramiona, zaczął nerwowo uderzać palcami o wierzch albumu, a wtedy samochód stanął, a Johnson usłyszał tylko kwotę i życzenia miłej nocy.
Tak się spieszył, by być już przy niej, że o mało co nie zgubił buta i portfela. To pierwsze szybko wsunął z powrotem na stopę, a drugie wsadził do kieszeni nieco głębiej niż wcześniej. Kiedyś naprawdę straci głowę i to nie z roztargnienia, a miłości. Dobiegł próbując wyrównać oddech i delikatnie zastukał w drzwi żeby nie budzić sąsiadów. Jeszcze tego, by brakowało żeby ktoś ruszył na niego z pretensjami. Nim zdążył odsunąć dłoń przed nim stanęła Presley, a jego ponownie zatkało. Dopiero wtedy dotarło do Troya, że była jeszcze piękniejsza niż ostatnio.
- Wyglądasz cudownie. Dobry wieczór moja dziewczyno. - Powiedział z delikatnie podniesionymi kącikami ust do góry, a potem pozwolił sobie na skradnięcie całusa i wręczenie prezentu. Cały czas był w nią wpatrzony nie potrafiąc oderwać od niej wzroku.
presley nicholson


I feel love for the first time and I know that it’s true I can tell by the look in your eyes.
Pluła sobie w brodę, że w swoich planach na ten dzień nie uwzględniła Troya. Tęskniła za nim tak bardzo, ale dzień urodzin Presley był zawsze zarezerwowany dla mamy. Nawet z przyjaciółkami była umówiona na świętowanie kiedy indziej, by móc poświęcić całą swoją uwagę starszej Nicholson. Ojciec nadal się do niej nie odezwał, mimo wszystkich zapowiedzi, ale starała się o tym nie myśleć i nie psuć sobie humoru. Udało jej się namówić Felicity, by wcześniej wyszła z kwiaciarni i zabrała ją na dobry obiad oraz tradycyjnie - tort. Do domu jednak udało się wrócić o niezbyt późnej porze, więc po wymianie kilku wiadomości, jej chłopak wspaniałomyślnie postanowił ją odwiedzić.
Szybko ogarnęła mieszkanie, gdy dał jej znać, że jest w drodze. Serce od razu zaczęło mocniej bić na myśl, że znowu go zobaczy. Nie tyle ze zdenerwowania, co z ekscytacji. W duchu dziękowała sobie, że nie zdążyła jeszcze zmyć makijażu i przebrać się w powyciągany dres ani piżamę. Mogła go więc przywitać w drzwiach w ładnej sukience, choć boso, bo miała już serdecznie dość szpilek.
Sama też nie stresowała się już tak bardzo jak podczas pierwszej randki. Było znacznie mniej oficjalnie, mogła się wyluzować. Nie było też tak dużo niedopowiedzeń - oboje już wiedzieli o swoich uczuciach i mogli być pewni tego, czego nawzajem chcą.
Kiedy usłyszała ciche pukanie, jeszcze raz rozejrzała się po mieszkaniu, chcąc dopilnować czy wszystko wygląda dobrze. Uśmiechnęła się na widok kwiatów, które stały w wazonie na stole. Odzyskała je, tak jak obiecała i choć po kilku dniach wyglądały już coraz marniej, to nie miała serca ich wyrzucić. W końcu ruszyła w stronę drzwi i wpuściła go do środka z szerokim uśmiechem. Ładnie podziękowała za komplement, ale z trudem powstrzymała jęk niezadowolenia na całusa, który okazał się zdecydowanie za krótki.
- Dobry wieczór. Czy ten przystojniak to mój chłopak? - powiedziała, nieco rozbawiona i odebrała prezent, jeszcze raz mu dziękując. Czekoladki od razu otworzyła i zostawiła na stole, by Johnson także mógł się poczęstować, a jako że była w posiadaniu tylko jednego wazonu, nalała wody do słoika, by wstawić do niego kwiaty.
Mając już wolne ręce, znowu podeszła do niego z uśmiechem i ujęła jego twarz w dłonie, stając przy nim na palcach. Sama zadziwiała się tym, że ze spotkania na spotkanie stawała się śmielsza i pozwalała sobie na więcej.
- Tak się cieszę, że jesteś… Tęskniłam za tobą... - szepnęła, zanim złożyła na jego ustach delikatny, ale długi pocałunek. - Na co masz ochotę? Napijesz się czegoś? Może jesteś głodny?- spytała, gdy w końcu, niezbyt chętnie się od niego oderwała.
Troy Johnson


Hush my darling, don't fear my darling. The lion sleeps tonight.
Wchodząc do mieszkania dziewczyny czuł się trochę tak jakby wpuściła go do swojego świata w którym mógłby ostać na stałe. Rozejrzał się dookoła, ale niezbyt nachalnie, po prostu rzucił okiem stwierdzając, że jest tam bardzo przytulnie. Tak jak to sobie wcześniej wyobrażał, ewidentnie każde pomieszczenie pasowało do słodkiej natury Presley. Wręczył jej kwiatki, a ta od razu je odebrała wsadzając do słoika, którego wcześniej napełniła wodą. Nawet wzorkiem wyhaczył bukiet z ich pierwszej randki i od razu na ustach pojawił się uśmiech. Odzyskała je, a to oznaczało, że zależało. Jemu również i to bardzo.
Nie zdążył zareagować, gdy do niego podeszła i od razu pocałowała. Odwzajemnił go dając jej trochę dłuższą przyjemność, ale oderwać się było ciężko. Na szczęście mieli dla siebie jeszcze dużo czasu. Nawet pozwolił sobie na wplecenie dłoni w jej włosy, ale te pieszczoty nie trwały długo. Aż westchnął jękiem zawodu.
- Też za tobą tęskniłem. Musiałem przyjechać chociażby na chwilę. - Wyznał nie potrafiąc oderwać od niej wzroku. Już na ostatnim spotkaniu przepadł, ale teraz z minuty na minutę wpadał w uczucie którego nigdy nie było mu dane zaznać. Bał się wypowiedzieć to na głos, obawiał się, że wtedy cały czar pryśnie, więc zostawił to na razie dla siebie. Presley była spełnieniem jego marzeń. - Na co ja mogę mieć ochotę.. Hmm? - Udał, że nad czymś intensywnie myśli. Już nie czuł tego skrępowania co ostatnio, wręcz przeciwnie, oboje już wiedzieli czego chcą i nie było sensu ukrywać własnych emocji. - Chciałbym cię przytulić i już nie wypuścić z ramion. Da się zrobić? - Spytał z nadzieją w głosie opierając dłonie o blat wpatrując się intensywnie w dziewczynę. - A i mam album. - Nagle oprzytomniał, bo jeszcze chwilę temu miał go w dłoniach. Odwrócił głowę w kierunku drzwi wejściowych tam gdzie przed chwilą ściągał obuwie. Znalazł go przy szafce, podniósł i położył na przeciwko Nicholson. Wiedział, że to poprawi jej humor jeszcze bardziej i że to będzie lepszy prezent urodzinowy niż bilety na musical, które dalej leżały w torbie prezentowej.
- To może herbatka, kocyk i będziemy mogli porozmawiać o małym Troyu. Oczywiście liczę na rewanż! - Był ciekawy jak wakacje spędzała Presley, czy miała różowy rowerek, pod jakim kocykiem spała. Pamiętał też, że w trakcie wymiany wiadomości wspominała o ojcu. Jeśli tylko będzie miała ochotę może mu się wygadać. Był tutaj dla niej.
presley nicholson


I feel love for the first time and I know that it’s true I can tell by the look in your eyes.
Nawet nie miał pojęcia jak wyczekiwała spotkania z nim. Jeśli z kimś chciała spędzić swoje święto, to właśnie z Troyem. Z jej chłopakiem. Za każdym razem, gdy pomyślała o tym, w brzuchu pojawiały się motyle. Nie przywykła jeszcze do tego - naprawdę byli razem, a on nie uciekł z krzykiem po pierwszej randce.
Nie miała zamiaru wypraszać go w ogóle i miała nadzieję, że on dotrzyma danego jej słowa i zostanie znacznie dłużej niż godzinę. Chciała spędzić z nim czas tak na luzie, żeby mogli spokojnie porozmawiać i pobyć w końcu sami. Mimo że przyjaźnili się już jakiś czas, a nawet sąsiadowali ze sobą do niedawna, to nadal miała do niego tyle pytań i chciała dowiedzieć się o nim dosłownie wszystkiego. Dlatego cieszyła się z tego, że zgodnie z obietnicą, przyniósł album i miał zamiar opowiedzieć jej o swoim dzieciństwie i rodzinie.
Obawiała się, że gdy Troy ją odwiedzi w jej mieszkaniu, będzie czuła się dziwnie czy niezręcznie. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Z uśmiechem patrzyła jak chłopak rozgląda się zaciekawiony po wnętrzu, a ona nie mogła odeprzeć wrażenia, że pasował do jej świata jak ulał.
Wiedziała, że zaskoczyła go tym pocałunkiem i mimo że Johnson go odwzajemnił jak należy, to Presley trochę się spłoszyła, a w jej myślach pojawiło się zwątpienie. Może nie powinna tak się do niego kleić? W końcu dał jej całusa na przywitanie i może na tym należało poprzestać? Co jeśli pomyślał, że jest zbyt nachalna i zdesperowana?
Wątpliwości wynikały z braku doświadczenia, no bo skąd właściwie miała wiedzieć jak powinna się zachować, będąc w związku? Co było dla niego zupełnie normalne, a co dziwne? Z drugiej strony nie chciała się hamować, bo przecież powinna okazywać mu swoje zainteresowanie i uczucia, prawda?
Wszystko było takie nowe. Ekscytujące i przerażające zarazem.
- Na chwilę…? - powtórzyła, nie kryjąc zawodu. Już miała mu przypomnieć, co obiecał jej w wiadomości, ale ugryzła się w język. Tak bardzo chciała zasnąć w jego ramionach. Być może Troy uważał, że to za wcześnie na wspólne nocowanie, tylko głupio mu było odmówić? Znowu to cholerne zwątpienie. Nie chciała niczego zepsuć.
Uśmiechnęła się łobuzersko, gdy tak udawał, że intensywnie myśli nad odpowiedzią. Jego słowa sprawiły, że czarne scenariusze na jakiś czas wyszły z jej głowy, a jej serce znowu zabiło mocniej.
- Da się zrobić! Jestem dziś cała twoja. - odpowiedziała bez zbędnego namysłu, a gdy położył przed nią album, pokiwała głową na jego sugestię. - Usiądź wygodnie. Zaraz przyniosę nam kocyk i zaparzę herbatę.
Po kilku minutach wróciła do niego z dwoma kubkami gorącego napoju. Z sypialni zgarnęła jeszcze koc i w końcu mogła zająć miejsce obok niego na kanapie. Usiadła wygodnie, z podkulonymi nogami i nakryła ich, po czym od razu chwyciła za album. Musiała zapamiętać, by przy następnej wizycie u mamy wziąć jakieś swoje zdjęcia do pokazania chłopakowi. U siebie miała ich tylko kilka i na wszystkich była tylko ona i Felicity. Prędzej czy później musiała opowiedzieć mu o swoim ojcu, ale żaden moment do tej pory nie był odpowiedni. Po co psuć tak miły wieczór?
- Byłeś najbardziej uroczym maluchem, jakiego w życiu widziałam! - powiedziała nieco podwyższonym głosem, gdy tylko zobaczyła pierwsze ze zdjęć. - A to kto? Siostra? Ile właściwie masz rodzeństwa?
troy johnson


Hush my darling, don't fear my darling. The lion sleeps tonight.
Była wszystkim czego potrzebował. Dawała mu poczucie bezpieczeństwa, akceptacji, potrafiła wysłuchać i też nie wstydziła się mówić o własnych uczuciach. Skromna, cudowna, mądra. Mógłby ją kompletować każdego dnia, ale zważał na słowa. To początek relacji, która dopiero kiełkowała, próbowała wyrosnąć na coś dorodnego i cudownego. Tyle, że Troy nie mógł się już bronić przed emocjami jakie wywoływała u niego dziewczyna. Czy powinien zaryzykować i wyznać co czuje? Czy to nie aby nieco za wcześnie?
- Ej, kochanie. - Podszedł do niej nieco bliżej, bo nie mógł patrzeć jak nagle straciła humor. - Zostanę tak długo jak tylko chcesz. Pamiętam, że chciałaś zasnąć w moich ramionach, jeśli nadal tego pragniesz to będę przy tobie do rana. - Nie warto było niczego przed nią ukrywać. Każdym gestem i słowem dawała mu znać, że jej również zależy. Wcześniej nie chciał być nachalny, teraz wiedział już, że jej może powiedzieć wszystko. Każdą nawet najmniejszą myśl, wątpliwość, marzenie. Tylko przez moment był rozdarty, potem zdecydował się na dosyć odważny ruch, bo ponownie ją pocałował dając tym samym znak, że nie musi się niczego obawiać. Był tylko i wyłącznie jej.
Jak poprosiła tak zrobił. Usiadł na kanapie obserwując kątem oka jak Presley krząta się po kuchni przygotowując dla nich herbatę. Gdy zgubił ją na chwilę z pola widzenia poczuł dziwne ukłucie tęsknoty. Wystarczyła chwila, by ponownie chciał przytulić dziewczynę i już nie puszczać.
- Zanim przejdziemy do oglądania mogę zmienić naszą pozycję? - Spytał niepewnie, ale nie czekał na odpowiedź, a jedynie usiadł się tak, by Nicholson mogła wtulić się w jego tors plecami. Mógł wtedy oprzeć głowę o jej kark, chwycić w dłonie album i powoli przesuwać strony w albumie opowiadając o każdej fotografii o której chciała wiedzieć coś więcej.
- Weź, bo się zarumienie! - Presley nie znała Troya za dzieciaka, a i on nie opowiadał jej tego, że będąc małym chłopcem potrafił psocić i dokazywać. Miał wiele głupich żartów i pomysłów, które nie zawsze kończyły się tak jakby tego chciał. - To moja siostra. - Wskazał palcem na dziewczynę, która stała obok niego i wpatrywała się w niebo. - Mam trójkę rodzeństwa. Harper, Cornelie i Adrienne. Staramy się być blisko, ale ja to raczej wolę stać z boku. Zazwyczaj chodziłem własnymi ścieżkami, a teraz chciałbym te ścieżki przemierzać z tobą. - Uśmiechnął się, ale Presley nie mogła tego zobaczyć. Przestał mieć już wątpliwości, zamierzał mówić o każdym uczuciu, które go ogarniało. - O patrz. To ja na rowerku, wiesz że pięć minut później skończyłem ze złamaniem? Byłem pechowym dzieckiem. - Pocałował dziewczynę w czubek głowy, a potem musnął ustami okolice ucha, opuszkami palców jednej dłoni muskał jej przedramię. Było idealnie. - Przepraszam, że nie zabrałem cię do żadnej restauracji na urodziny. Mam nadzieję, że chociaż to w jakiś sposób ci to zrekompensuje. - Do końca nie wiedział czy dojdzie do ich spotkania dzisiejszego wieczoru. Gdyby tylko mieli cokolwiek zaplanowanego sprawiłby żeby te urodziny były idealniejsze.
presley nicholson


I feel love for the first time and I know that it’s true I can tell by the look in your eyes.
Mimo tego, że była mniej doświadczona i nie do końca wiedziała jeszcze jak wszystko powinno działać i jak powinna się zachowywać, to nie był w stanie jej przestraszyć, a już na pewno nie tym, że angażował się w tę relację coraz mocniej, czy tym że okazywał jej uczucia.
Swoją drogą była bardzo ciekawa jak wyglądały jego poprzednie związki, dlaczego się zakończyły i ile właściwie partnerek miał przed nią. Bała się jednak zapytać, bo wiedziała, że chłopak odbije zaraz piłeczkę i będzie musiała wyznać mu, że jest totalnym żółtodziobem, jeśli chodzi o związki. Wolała trochę z tym poczekać, by go do siebie przypadkiem nie zniechęcić. Nie miała zamiaru go okłamywać, bo i po co? Mogła mieć tylko nadzieję, że nie będzie miało to dla niego znaczenia i że nie uzna tego za coś negatywnego.
Każdego dnia, coraz bardziej pozwala sobie zatracać się w tym uczuciu, które ogarniało ją całą. Troy zawładnął nie tylko jej sercem. Coraz częściej o nim myślała i nie potrafiła przestać. Pojawiał się w jej głowie, gdy tylko otwierała oczy rano i był ostatnim o czym myślała wieczorem, gdy kładła się spać. Całe jej ciało tęskniło za nim, gdy nie był obok. Za jego bliskością i ciepłem. Za ramionami, w których czuła się tak bezpiecznie. Za słodkimi pocałunkami. Usychała bez niego.
Chciała, by poczuł to samo. Chciała, by myślał o niej równie często i pragnął być ciągle przy niej równie mocno. Gdy się nie widzieli, rozmowy przez telefon i wiadomości przestawały być wystarczające. Zaczynała tęsknić w momencie, gdy tylko traciła go z zasięgu wzroku. To szaleństwo. Pomyśli, że jestem szalona. przeszło jej przez myśl, ale zaraz Troy skutecznie uciszył wszelkie jej obawy. W jaki sposób nauczył się tego tak szybko? Bez trudu odczytywał jej reakcje i wiedział dokładnie co powiedzieć, by znowu poczuła spokój.
Kochanie. K o c h a n i e.
Uśmiechnęła się i gdy tylko podszedł bliżej, złapała go za dłonie, kiwając głową twierdząco.
- Tak… proszę. Dokładnie tego chcę. - przyznała pewnie i z radością oddała pocałunek. Powoli docierało do niej dlaczego czuła się bez niego jak kwiat bez wody. Nigdy wcześniej nie czuła czegoś takiego. Chyba już nie mogła i nie chciała bez niego żyć. Czy to za wcześnie?
Zaczekała aż zmieni pozycję i usiadła wygodnie między jego nogami, opierając się plecami o jego tors. Mogłaby się już stamtąd nie ruszać. Kiedy tylko przejął od niej album, jej dłonie spoczęły na jego udach. Poczuła się błogo, była tak przyjemnie zrelaksowana i szczęśliwa.
Już miała skomentować to co zobaczyła na zdjęciu, zapytać o coś jeszcze, ale jego nagłe wyznanie całkowicie zaćmiło jej umysł, przynajmniej na chwilę. Próbowała zdobyć się na to, by tak samo odważnie z nim flirtować i mówić o swoich uczuciach, bez obaw o to jak Johnson zareaguje.
- Chcę żebyś się dla mnie rumienił, kochanie. - zaczęła, uśmiechając się lekko i jedną z dłoni uniosła, by ująć jego dłoń. Drugą natomiast trochę mocniej zacisnęła na jego nodze. - Pójdę za tobą gdzie tylko chcesz.
Ponownie skupiła uwagę na zdjęciach i zanim puściła jego dłoń, delikatnie pocałowała jej wierzch. Zadrżała lekko, czując jego usta przy uchu, a na przedramieniu które muskał opuszkami palców natychmiast pojawiła się gęsia skórka. Zastanawiała się czy on podobnie reagował na jej dotyk i czy on też zdążył się już uzależnić od jej bliskości.
- Biedny mały Troy… - powiedziała pieszczotliwym tonem. Takim, którego używała zawsze, gdy widziała słodkie małe pieski albo dzieci. Jego kolejne słowa trochę ją zdziwiły. Zdecydowanie nie miał za co przepraszać. Może to ona powinna przeprosić za to, że nie poświęciła mu tego dnia wystarczająco dużo czasu.
- Nie potrzebuję żadnych restauracji, Troy. Tylko ciebie. Nieważne jak spędzamy czas… po prostu chcę być z tobą. - zapewniła go, odwracając się na chwilę w jego stronę. - Jest idealnie.
troy johnson


Hush my darling, don't fear my darling. The lion sleeps tonight.
Długo uciekał od prawdy. Wypierał uczucie, które narodziło się przecież w tym samym momencie w którym zaczął narzekać Presley na głośną muzykę. O jego miłości, tej prawdziwej uświadomił go niczego nieświadomy klient, który przyszedł odebrać rower, a Troy zamiast pojazdu przyniósł mu same opony. Johnson usłyszał wtedy tylko jakiś sztywny tekst o zakochaniu i z początku nawet nie przywiązywał do tego żadnej wagi. Dopiero jak wrócił do domu i ponownie zasypiał z telefonem w dłoni uświadomił to sobie i już nie zasnął nawet na moment. Zakochał się w Presley Nicholson. Na zabój. Na zawsze.
Nie zauważył tego wcześniej, a może po prostu nie chciał tego przyswoić. Obawa przed odrzuceniem jego uczuć była silniejsza, ale z dnia na dzień, ze spotkania na spotkanie, z rozmowy na rozmowę jego serce biło mocniej. Ciało drżało na widok dziewczyny, a język mimo, że już się nie plątał i nie jąkał to był całkowicie suchy ze zdenerwowania. Nigdy tego nie czuł, nie potrafił tego przypasować i opisać. Znalazł swoją drugą, prawdziwą połówkę.
Uśmiechnął się tak jak potrafił najszczerzej. Był w stanie spełnić każde jej marzenie, najmniejsze pragnienie. Mogła prosić o co tylko chciała, bo Troy był całkowicie jej oddany. Jeszcze tego nie widziała, kiedyś był mocno bezpośredni, ale od momentu w którym zaczęli się spotykać jego pewność siebie nieco się zahwiała i mimo, że miał większy luz niż w czasie ich pierwszej randki to nadal odczuwał dziwny niepokój. Nie chciał jej stracić. Była najważniejsza.
A on był mężczyzną i nieważne jak długo mógłby ukrywać wewnętrznie uczucia to ciała nie oszuka i nie pohamuje. Wystarczyło delikatne zaciśnięcie dłoni dziewczyny na jego udzie, by po kręgosłupie przeszedł go przyjemny dreszcz. Mogła wyczuć jego przyśpieszony oddech, gęsią skórkę na ramieniu, próbę odwrócenia jej uwagi od niego pocałunkiem w szyję. Tak właśnie działała prawdziwa miłość na Johnsona.
- Biedny? Raczej nadpobudliwy. Nie potrafiłem usiedzieć w miejscu. - Rzucił krótkie spojrzenie na ostatnie zdjęcie, które od razu zasłonił kolejną kartką. Oglądanie chłopaka w negliżu w czasie kąpania nie było odpowiednie tym bardziej, że miał wtedy ze dwa lata, a matka się uparła, że każda rodzina posiada taką fotografię w kolekcji.
Już wskazywał palcem na twarz ojca, gdy ich spojrzenia się spotkały. Potrzebował wolnych rąk, więc zamknął album odkładając go na bok. Po tym co zaraz miał zamiar powiedzieć żadne pamiątki nie będą potrzebne, a wystarczy jedynie bicie dwóch serc. Troy z nadzieją, że ona czuje to samo wziął głęboki oddech kładąc dłonie na policzkach dziewczyny. - Pres.. Ja.. - Zwiesił na chwilę wzrok w dół jakby szukał odwagi w kocyku, który ich oplatał. - Ja chyba.. Nie! Nie chyba. Ja cie kocham. To znaczy zakochałem się w tobie. Tak jak wiesz, jak facet kobietę, ale tak bardziej. Tak trochę mocniej. - Zamknął na chwilę oczy, bo czuł, że zaczyna się miotać. Serce waliło mu jak oszalałe, a każda komórka ciała krzyczała do niego, że ma wreszcie wyznać prawdę. Ryzykował wiele, zbyt wiele. W końcu chodziło o Presley. - Jesteś spełnieniem moich marzeń. Wiem, że pewnie robię z siebie kompletnego durnia, ale musisz znać prawdę. Musisz wiedzieć, że jesteś jedyną dla mnie już na zawsze. - Zacisnął usta po ostatnim zdaniu, ale nie odwracał wzroku. Bał się tego co może usłyszeć, ale przynajmniej wyjdzie z tego z podniesioną głową.
presley nicholson


I feel love for the first time and I know that it’s true I can tell by the look in your eyes.
Dokładnie tak się czuła. Ciężko było się skupić na czymkolwiek. Ciężko było wykonywać najbardziej podstawowe czynności, jak jedzenie czy spanie. Czy to właśnie jest miłość? Nie miała nawet do czego porównać tego uczucia. Nikt dotąd do tego stopnia nie zawładnął nią i jej życiem, bo wszystko już kręciło się wokół Johnsona. Zakochała się, ale jak mogła mu to przyznać? Zdawała sobie po części sprawę z jego uczuć i wiedziała, że stała się dla niego ważna. Nadal jednak pozostawały obawy, że jeśli odważy się otwarcie powiedzieć mu dokładnie wszystko to co czuje, to go odstraszy i zniszczy wszystko co do tej pory udało się im między sobą zbudować.
Od jakiegoś czasu już zaczynała w pełni żyć tym uczuciem. Gdy pierwszy raz go poznała, będąc jeszcze sąsiadami, nie spodziewała się, że ten przystojniak zwróci na nią uwagę i to nie dlatego, że znowu za głośno słuchała muzyki, ale spodoba się mu i zaprosi ją na randkę. A teraz? Już zupełnie traciła rozum. Na próbach do spektaklu myliła kroki, zapominała tekstu. Była nieobecna. Obecna tylko ciałem, ale duchem gdzieś daleko. Przy nim. Myślała o tym co w danej chwili robił, zastanawiała się czy też o niej myślał. Myślała o nim jakby był jedynym facetem na Ziemi. Zupełnie zaślepiona na innych ludzi, jakby rzucił na nią jakieś zaklęcie. W przerwach od pracy, coraz częściej wpadała do kwiaciarni mamy i głównie tylko po to, by móc zaglądać do sklepu, w którym pracował Troy. Jako że nie chciała zyskać miana stalkerki, obserwowała z daleka. Byle tylko choć przez chwilę go zobaczyć. Aż dziwne, że Felicity nie widziała w jej częstych wizytach nic podejrzanego.
Nie starała się wypierać tych uczuć. Posłusznie się im poddawała. Chciała tylko ukryć całą prawdę jak najdłużej, by nie uznał jej za totalną wariatkę.
Jednak coraz ciężej było udawać, że nie darzy go jakimś głębszym uczuciem. Gdy był tak blisko niej i patrzył jej w oczy, była gotowa wyznać mu wszystko.
Zakochała się bez pamięci. Istniał tylko on.
Nie potrafiłaby go odrzucić. Chciała być przy nim już zawsze, uszczęśliwiać go i spełniać każde jego pragnienie. W końcu w pełni to zrozumiała i była gotowa zaryzykować wszystko, choć nie chciała go stracić. Powinien wiedzieć, że od teraz naprawdę była tylko jego.
Jego dotyk i pocałunki działały na nią jak nic innego do tej pory. Czuła jak przechodzą ją dreszcze i westchnęła cichutko, gdy jego usta znalazły się na jej szyi. Słysząc jego przyspieszony oddech, uśmiechnęła się tylko, a jej serce miało ochotę wyskoczyć z piersi, bijąc mocno i szybko jak nigdy.
- Ja też nie. Zresztą zobaczysz dowody na zdjęciach. Praktycznie na każdym jestem cała posiniaczona albo mam obtarte kolana. - zaśmiała się lekko na to wspomnienie. Od razu się oburzyła i złapała go za nadgarstek, gdy próbował ukryć zdjęcie. - Daj spokój, Troy! Każdy ma taką kompromitującą nagą fotkę. Nie wiem co też rodzice sobie myśleli. Ja własnych dzieci tak nie skrzywdzę. - zachichotała znowu, dumna z siebie, że nie przejęzyczyła się i nie powiedziała przypadkiem „naszych dzieci”. Głupia. Było blisko.
Przełknęła głośno ślinę, gdy odłożył album na bok. Uśmiechnęła się, czując jak ujmuje jej twarz w dłonie i wlepiła w niego swoje sarnie oczy. W ustach zrobiło się sucho i miała wrażenie, że serce zaczyna wariować, bijąc niebezpiecznie nieregularnie.
Ja cię kocham. Zakochałem się w tobie.
- Troy… - szepnęła i zamrugała kilkakrotnie szybko, próbując zebrać myśli w jak najbardziej logiczne zdania. Teraz nie było odwrotu. Chciała odpowiedzieć mu tym samym, bo tak właśnie czuła. Zanim jednak z jej ust wypłynęły jakiekolwiek słowa, przyciągnęła go do siebie bliżej, gdy miał zamknięte oczy, by znowu go pocałować. Bardzo delikatnie, z wielką czułością muskała jego wargi swoimi. Z czasem jednak pozwoliła, by pocałunek stopniowo przybierał na intensywności. Jeśli nie słowami, to chociaż czynami chciała dać mu do zrozumienia jak bardzo jej na nim zależy. Gdy była w końcu na to gotowa, oderwała się od niego, by znów spojrzeć mu w oczy. Uśmiechała się, bo w życiu nie była tak szczęśliwa.
- Zakochałam się w tobie tak mocno, że nie jestem w stanie myśleć o niczym innym. Tylko ciebie pragnę. Już na zawsze. - mówiła cicho, nie spuszczając z niego wzroku. Denerwowała się, ale chciała widzieć jego reakcję. Gdy wyznał jej uczucia, wiedziała że nie ma się czego obawiać. Czy istniały jakieś reguły, które mówiłyby, że to za wcześnie na wyznania miłości? Nie mogła nic poradzić na to co czuła i uznała, że przede wszystkim powinni być wobec siebie szczerzy. Nie przeszkadzało jej to, że wszystko działo się tak szybko. Była szczęśliwa. Spotkała na swej drodze wspaniałego człowieka i trafnie ulokowała swoje uczucia, bo wzajemnie dali sobie szansę, a Troy pokochał ją równie mocno.
- Nie mów tak, nie jesteś żadnym durniem. Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę, że moje uczucia są odwzajemnione i że nie zabrakło ci odwagi, by mi je wyznać. Bałam się to powiedzieć wprost, ale nie będę już niczego ukrywać, obiecuję. Kocham Cię.
troy johnson


Hush my darling, don't fear my darling. The lion sleeps tonight.
Kochał ją. To uczucie rodziło się w nim powoli, ale jak już uderzyło to z taką siłą, że nie potrafił przestać o tym myśleć. Bo czy ktokolwiek mógłby im wywróżyć taki scenariusz? Wiele razy zastanawiał się nad tym co byłoby gdyby wrócił później albo znacznie wcześniej. Czy istniała szansa, że się nie spotkają lub któreś z nich byłoby w związku? A może to jednak przeznaczenie w które Troy nigdy nie wierzył? Tak wiele pytań, ale Johnson nie chciał znać na nie już odpowiedzi. Miał przy sobie szczęście, którego poszukiwał i tak bardzo pragnął. Presley zaczynała być dla mężczyzny całym światem, miłością o jakiej inni mogą tylko marzyć, bo nigdy nie będą w stanie tak mocno kochać.
W głowie tworzył różne scenariusze ich przyszłości, ale przerywał te rozważania za każdym razem, gdy doszedł w nich za daleko. Nie chciał wybiegać w przyszłość i robić sobie nadziei kiedy nie znał uczuć dziewczyny, która tak bardzo zawróciła mu w głowie. Gdyby tylko wiedziała jak szybko biło mu serce na jej widok. Jak drżały mu dłonie i jakie dreszcze odczuwał na całym ciele. Budziła w nim uśpione emocje, takie które schowały się gdzieś głęboko, by nikt więcej nie mógł z nich zadrwić. Tyle, że młodej Nicholson ufał jak nikomu innemu. Był w stanie oddać jej całego siebie. Nie na chwilę, na zawsze.
- Czy twoja mama też wołała za tobą żebyś tylko nie podarła spodenek? - Jego matka pozwalała im na wszystko, ale nowe ciuchy w których wypuszczała ich na dwór miały wrócić bez skazy. Bez nawet jednego zadrapania, bo inaczej w domu była wojna i jedno wielkie nieporozumienie. - Własnych? - Spytał z ciekawską nutą w głowie, ale jednocześnie mogła słyszeć w nich lekki zawód. Myślał sobie zbyt wiele. Przez jakiś krótki moment liczył na to, że Presley ma go w swoich planach na przyszłość. Nawet tych związanych z rodzicielstwem. Mylił się i nieco opuściła go ta radość, którą czuł wcześniej. Jednak i nawet to go nie powstrzymało przed tym, by wyznać co czuje.
Przełykając ślinę miał wrażenie, że minęła wieczność nim dziewczyna się odezwała. Wymówiła jego imię, a na plecach poczuł zimny pot. Wygłupił się i to najwidoczniej bardzo. Miał ochotę pluć sobie w brodę. Czego on się spodziewał po tak krótkim związku? Na sercu ponownie poczuł ciężkość, dziwne rozczarowanie, chęć ucieczki.
I wtedy poczuł jej usta na swoich. Lekkie muśnięcie zamieniło się w namiętny pocałunek, którego nie chciał przerwać. Położył nawet dłoń na policzku Presley, by dać tym samym znać, że nie chce, by się od niego odsunęła. Ponownie opanowało go szczęście. Mylił się co do jej uczuć. To kolejny przykład tego, że nie powinien tyle myśleć, a działać. Kiedyś ta bezpośredniość przecież dawała mu przewagę nad innymi, ale przy niej tracił pewność siebie. Nie chciał jej stracić.
- Nawet nie wiesz jak bardzo mi na tobie zależy. Jak bardzo jesteś ważna. Nie chcę już żyć bez ciebie. - Musnął czubkiem nosa policzek dziewczyny wdychając przy okazji jej zapach, który był równie hipnotyzujący jak sam dotyk Presley. - Niczego ukrywać? A jakie tajemnice masz jeszcze przede mną? - Podniósł brwi w pytającym geście, bo skoro najważniejsze zwierzenia mają za sobą to żadne kolejne nie będą w stanie zniweczyć ich szczęścia.
Troy był jednak niecierpliwy. Chciał powtórzyć pocałunek, który chwilę temu musieli zakończyć. Oblizał i zagryzł dolną wargę. Każde muśnięcie palców jakie odczuwał na udzie sprawiało mu przyjemność. Odpływał przy niej, całkowicie przepadał. - Pres czy my, czy ty, no wiesz.. - Nie otwierał oczu, gdy to mówił, a wręcz coraz namiętniej obsypywał ją całusami. Była jego, a on był jej. Wierzył, że już na zawsze.
presley nicholson


I feel love for the first time and I know that it’s true I can tell by the look in your eyes.
Informacja o tym, że miał za sobą tylko jeden poważny związek chyba by ją trochę uspokoiła, a nie zniechęciła. Nie chciała żeby mieli przed sobą jakiekolwiek tajemnice. Nie chciała niczego ukrywać, ale równocześnie ogarniał ją lęk, zupełnie irracjonalny. Przecież nie mógł jej teraz odrzucić z tak błahego powodu, gdy dopiero co wyznał jej miłość, prawda? Wiedziała to, ale mimo wszystko nie mogła pozbyć się obaw. Bała się, że Troy nie zechce jej takiej. Takiej niedoświadczonej. Uważała, że zasługiwał na coś lepszego. Na pewno nie na nieświadomą dziewczynkę, która tak późno zaczynała dorosłe życie i wchodziła w pierwszą poważną relację. Zasługiwał na kobietę, która była mu równa, która wiedziała doskonale co robi i czego chce.
Jego nie nazwałaby zwykłym chłopakiem, a tym bardziej dziwakiem. Był cudowny, w jej oczach absolutnie idealny i nie mogła pojąć co takiego sprawiło, że zdecydował się wziąć ją na randkę i poprosić, by została jego dziewczyną. Nie spodziewała się, że to wszystko się tak potoczy, bo przecież nie zrobiła na nim dobrego pierwszego wrażenia. Kto by przypuszczał, że ten przystojny sąsiad, który skarżył się na jej hałasy aż tak zawróci jej w głowie? Nie była pewna czy wierzy w przeznaczenie, ale była pewna swojej miłości. Nie mogła być szczęśliwsza wiedząc, że Troy pokochał ją równie mocno.
- Nigdy, ale to dlatego, że biegałam i wspinałam się na drzewa w sukienkach. Sam zobaczysz jak to komicznie wyglądało, dziewczynka w słodkim ubranku z poobijanymi nogami jak jakiś łobuz.- powiedziała rozbawiona i otworzyła szerzej oczy na jego pytanie. Wyczuła ten zawód w jego głosie i od razu pożałowała, że się pohamowała przed wyznaniem tego co tak naprawdę w tamtej chwili pomyślała. - No… własnych. Być może wspólnych?
Lubiła bujać w obłokach i w ostatnim czasie bez przerwy wyobrażała sobie jak będzie wyglądać ich przyszłość, bo oczywiście uwzględniała Troya w swoich planach. Chciała móc otwarcie mówić o swoich pragnieniach, ale coś nadal ją powstrzymywało. Najwyraźniej zupełnie niepotrzebnie. Kochała go. Ufała mu. Nie powinna mieć problemu z tym, by się przed nim otworzyć.
- Też tego nie chcę. Chyba… już nie potrafię bez ciebie żyć. - wyznała śmiało i uśmiechnęła się, przymykając na chwilę oczy, gdy musnął nosem jej policzek. - Bądź przy mnie, już zawsze. - dodała po chwili błagalnie, odsuwając się nieco na moment, by móc na niego spojrzeć. Zarumieniła się na jego pytanie, ale nie odwróciła wzroku, zasysając lekko wargę. - Cóż. Jeszcze kilka by się chyba znalazło. - powiedziała w końcu z tajemniczym uśmiechem.
Zapominała o całym świecie, gdy tak ją całował. Łapczywie, coraz namiętniej. Ogarniały ją dziwne uczucia, jakich nie zaznała przy kimś nigdy wcześniej. Dostawała od niego coraz więcej, a i tak ciągle było jej mało.
Pozostająca na jego udzie dłoń mimowolnie zaciskała się lekko co chwila w reakcji na jego pocałunki. Nawet przez myśl jej nie przeszło jak mogło to zadziałać na Troya. Zupełnie też nie zarejestrowała jego słów, zbyt skupiona na ustach, które coraz odważniej sunęły po jej szyi. Oderwała się od niego, by nieco otrzeźwieć i spojrzała na niego pytająco. - Przepraszam… możesz powtórzyć?
troy johnson


Hush my darling, don't fear my darling. The lion sleeps tonight.
Po części nie chciał znać jej miłostek z przeszłości. Bał się, że mogłaby mu powiedzieć coś przez co jego samoocena spadnie jeszcze niżej w szczebelkach. Z drugiej strony powinni porozmawiać o swoich obawach, bo przecież oboje coś przeżyli, być może zostali zranieni lub spotkali na swej drodze rozczarowania. Pragnął dać Presley tyle szczęścia na ile zasługiwała, a tylko rozmową i szczerością byli w stanie stworzyć coś prawdziwego i stałego.
- Kogo obserwowałaś z tych drzew? Bo zazwyczaj miało się jakiś cel skoro straciło się już czyste kolana i czas na fachowe analizowanie na którą gałąź teraz położyć stopę. - Pamiętał jak ojciec pewnego razu wściekły i zmęczony wybudował im domek na drzewie z drabiną. Jakież też było jego zdziwienie, gdy dzieciaki wolały wspinać się po gałęziach niż po świeżo malowanej ścieżce ku górze. Niestety, ale młodzi do dzisiaj lubią ryzyko, a gdy sami się nie przejadą to nigdy nie zdobędą doświadczenia i wiedzy na temat życia.
- Nie chce niczego narzucać, ale nie będę ukrywać, że chciałbym żebyś została matką moich dzieci. - Wyznał zaciskając usta czując jednocześnie jak rumieni się jeszcze bardziej. Bywał bezpośredni, ale nigdy nie musiał się mierzyć z tyloma uczuciami. Podobno już kochał, ale im dłużej spędzał czas w towarzystwie Presley tym bardziej przekonywał się do tego, że teraz ma w sobie prawdziwe pokłady miłości i chciał ją nimi obdarzyć. Bo na to zasługiwała, bo tego potrzebował, bo ją kochał tak naprawdę. Szczerze.
- Nigdzie się nie wybieram. A jak na koniec świata to tylko z tobą. - Uwielbiał patrzeć Nicholson w oczy, można z nich było odczytać wiele, ale jemu wystarczyło to, że w jej źrenicach odbija się twarz Troya. Nawet nie wiedział, że potrafi się tak szeroko uśmiechać. Jak pies do piłki. Bez wątpienia skradła jego serce, wzięła je sobie i wierzył, że już nie odda. Bo wtedy rozleciało by się na milion kawałków i ciężko byłoby to pozbierać.
Chciał pocałunkami zaznaczyć każdy, nawet ten najmniejszy kawałek ciała dziewczyny. Posmakować, poczuć, skraść całusami jakąś część do której już nikt nie będzie mieć dostępu oprócz niego. Skoro ona bez ostrzeżenia wzięła sobie jego to on może zrobić to samo. Zaciskająca się na udach dłoń Presley powodowała, że Johnson czuł jeszcze intensywniejsze dreszcze. Pragnął jej, ale nie chciał wykonać żadnego ruchu który mógłby ją wystraszyć lub przerazić. Jeszcze raz musnął nosem jej policzek, a potem spoglądając prosto w te cudowne oczy przełknął ślinę z nerwów. - Chciałbym się z tobą kochać. - Gdy układał to zdanie w głowie brzmiało o wiele lepiej niż kiedy wypowiedział je na głos. Spalił się jeszcze większym rumieńcem, ale nie umiał inaczej. Była zbyt ważna i właśnie tak powinien ją traktować. Pytać, słuchać, rozumieć.
presley nicholson


I feel love for the first time and I know that it’s true I can tell by the look in your eyes.
Potrafił sprawić, że czuła się wyjątkowa. Patrzył na nią w sposób, który do tej pory ciężko jej było nawet opisać - spojrzenie pełne czułości i zachwytu, jakby poza nią nie istniała żadna inna kobieta. Podobało jej się to. To, w połączeniu z ciągłymi komplementami, dodawało jej pewności siebie, której tak bardzo jej brakowało w kontaktach z mężczyznami. Oswajała się i czuła się coraz śmielej.
Przy nim też ciężko było jej się skupić. Zawładnął jej umysłem i całym ciałem. Nie potrafiła kontrolować swoich reakcji na jego obecność i bliskość - maślanych oczu, przyspieszonego oddechu, drżenia, mocno bijącego serca. Pragnęła, by już zawsze był obok. Ciągle jej było go mało. Choćby przytulał ją do siebie mocno, za każdym razem wydawało się to jej nie wystarczająco blisko. Desperacko wręcz, potrzebowała czegoś więcej. Marzyła też, by choć trochę wpływać na niego podobnie, tak jak on działał na nią - zupełnie obezwładniająco.
- Właściwie to nikogo, po prostu lubiłam uciekać mamie i się chować. Za dobrze mnie czasem pilnowała, to był wyraz mojego buntu. Schodziłam jednak zawsze, gdy tylko zagroziła, że wezwie Straż Pożarną. - odpowiedziała i zaśmiała się cicho, przypominając sobie biedną Felicity, która próbowała dosłownie wszystkiego - próśb i gróźb, by tylko zwabić córkę z powrotem na ziemię. Słynne już “przyjedzie Pan Strażak i cię stamtąd zabierze” jako jedyne działało za każdym razem.
- Naprawdę? Myślisz, że jestem do tego odpowiednią kandydatką? - spytała z nieco zadziornym uśmiechem, widząc wyraz jego twarzy, który wskazywał na zawstydzenie. - Też tego chcę. Jeszcze na pewno nie teraz, ale kiedyś, w przyszłości.
Oczywiście, że było jeszcze za wcześnie na takie poważne kroki. Uważała jednak, że to dobrze, że o tym rozmawiają i dzielą się swoimi oczekiwaniami, marzeniami. Lepiej ustalić było na samym początku, że chcą tego samego, że widzieli dla siebie podobną przyszłość, niż jakby miało okazać się po paru latach związku, że któreś z nich nie ma najmniejszego zamiaru zakładać rodziny i w ten sposób się angażować.
- Zabierzesz mnie na koniec świata? - spytała od razu na jego kolejną wypowiedź, która niezwykle ją rozczuliła. Uśmiechała się, wpatrzona w niego jak obrazek, tak bardzo szczęśliwa i zakochana - po raz pierwszy w życiu, prawdziwie zakochana. Zamierzała zatrzymać jego serce i dobrze się nim opiekować. Chciała sprawić, by Johnson czuł się przy niej najszczęśliwszym facetem na Ziemi. Chciała dać mu wszystko czego zapragnął.
Podobnie w tym momencie, gdy wystarczyło jego jedno, nieśmiało wypowiedziane zdanie i była gotowa oddać mu całą siebie. Nie wystraszył jej - ucieszyło ją to wyznanie, ale zaczęła się denerwować. By ukryć to za wszelką cenę, w odpowiedzi przyciągnęła go do siebie szybko i ponownie złączyła ich usta.
- Ja też… ja też… ja też… - powtarzała cichutko między pocałunkami, pozwalając jednej z dłoni przesuwać się powoli w górę, po jego udzie. Nagle jednak przerwała pieszczoty i z trudem nieco się od niego odsunęła. Przygryzła wargę, czując jak jej cała twarz płonie. Miała ochotę zapaść się pod ziemię. - Troy… ja jeszcze nigdy… - urwała nagle, wstyd i nerwy nie pozwalały jej dokończyć zdania, ale miała nadzieję, że wcale nie będzie musiała. - Jesteś pewien, że… nadal tego chcesz?
Troy Johnson


Hush my darling, don't fear my darling. The lion sleeps tonight.
Każdy nawet najmniejszy dotyk powodował dreszcz. Uwielbiał to uczucie, gdy jej palce wędrowały w nieznanym kierunku, a on czuł jak gęsia skórka wyłania się tuż na przedramieniu. Mógł wtedy zamknąć oczy i chociaż na chwilę się tym rozkoszować. Takich chwil odkąd byli razem mieli mało, śmiał twierdzić, że chyba w ogóle. Ostrożnie się ze sobą obchodzili nie chcąc chyba wystraszyć tej drugiej osoby. Dlatego łapał te krótkie momenty, by móc je zapamiętać i mieć co wspominać.
- Chcesz mi powiedzieć, że wyrazem buntu Presley Nicholson było wchodzenie na drzewa i uciekanie przed strażakami? Myślałem, że zaraz na wierzch wypłynie historia z paleniem i piciem w ciemnej alejce. - Udawał zdziwionego, ale już chwilę potem zaczął się śmiać. Musiała naprawdę uroczo wyglądać stojąc na gałęzi z tym przerażeniem w oczach, że zaraz ją ktoś sobie zabierze. Przez jeden krótki moment chciał zapytać o ojca dziewczyny, ale uznał, że to nie jest odpowiednia pora. Jeśli będzie chciała to sama się przed nim kiedyś otworzy.
- Oczywiście. Nie ma innej, lepszej niż ty. - Przytulił ją mocniej do siebie i na chwilę uciekł myślami w przyszłość. Widział przed oczami domek z ogródkiem, psy biegające po posesji, dzieci które dokazywały i ją na ławeczce z książką czekającą na to, aż Troy wróci z pracy i będą mogli zjeść wspólnie obiad. Tego właśnie pragnął od życia, ale na to przyjdzie czas. Teraz najważniejsze jest, by dobrze się poznali i potrafili odczytywać własne emocje i uczucia.
- Na koniec świata i gdzie tylko będziesz chciała. Przy mnie nie musisz bać się marzeń. - Johnson wpatrując się w nią widział tylko i wyłącznie samo piękno. Być może to te pierwsze uczucia motyli w brzuchu, ale w aktualnej chwili nie było nic ważniejszego nic Presley. Chciał dać jej szczęście na jakie zasługiwała i otaczać ramieniem. Miała czuć się kochana, a jego obowiązkiem było zapewnić jej największą miłość jaką tylko była w stanie sobie wyobrazić. Wątpliwości już dawno odeszły na dalszy plan. Kochali się i nic złego nie mogło stanąć im na drodze.
Przełknął ślinę w momencie kiedy przesuwała swoją dłoń wyżej. Nie był w stanie kontrolować pewnych rzeczy i miał szczerą nadzieję, że nie pomyśli o nim niczego złego. Problem w tym, że po jednym z czułych pocałunków ona się odsuwała, a on spoglądając Presley w oczy widział to zawahanie, którego się obawiał. Z początku nie zrozumiał, musiał przetworzyć jej słowa dwukrotnie i nagle zamiast zdziwienia na twarzy mężczyzny pojawiła się ulga. - Tak kochanie. Jestem tego pewny. Ja sam nie jestem zbyt doświadczony. Nie robiłem tego ponad dwa lata. - Jakby to w ogóle miało coś zmienić. Najważniejsze co się liczyło w obecnej sytuacji, że to będzie ich pierwszy raz i że już żadna inna kobieta nie zawładnie jego sercem. Bez słowa odsunął się od dziewczyny wstając na nogi i wyciągając ku niej dłoń. To miała być ważna noc i nie chciał robić tego na kanapie w salonie. Wziął ją w ramiona pozwalając, by do niego przylgnęła i zaprowadził ich do sypialni. Położył dziewczynę delikatnie na łóżku i spalił się niemym rumieńcem. Chciał to zrobić jak należy, by mogła to zapamiętać z uśmiechem, a nie z bólem w sercu.
presley nicholson


I feel love for the first time and I know that it’s true I can tell by the look in your eyes.
Może nie powinni tak bardzo się ze wszystkim spieszyć, ale w tamtej chwili na szczęście o tym nie myślała. Nie wahała się, nie miała nawet najmniejszych wątpliwości, chciała oddać mu wszystko - być od tego momentu tylko jego i aby on należał tylko do niej. O dziwo nie nawiedzały jej żadne ponure myśli w stylu Co jeśli popełniam błąd? albo Co jeśli mnie zostawi, gdy będzie po wszystkim? Ufała mu i kochała całym sercem, całą sobą. Wiedziała, że Troy - jej Troy - nie byłby w stanie jej skrzywdzić i pragnął jej tak samo mocno, już na zawsze.
Uwielbiała być tak blisko niego, czuć jego dotyk na sobie - choćby ten najmniejszy, delikatny, niby przypadkowy. Nie była pewna czy w ogóle zdawał sobie sprawę z tego jak mocno na nią działał. Tańczyła jak jej zagrał, gotowa zrobić dla niego wszystko. Cała drżała, czując ciepło jego ciała i gorący oddech na skórze, gdy jego wargi badały wrażliwą szyję. Nie mieli jeszcze zbyt wielu okazji na taką bliskość, zupełnie sam na sam, więc cieszyła się i delektowała tą chwilą, pragnąc, by mogła tak trwać wiecznie.
- Och, rozczarowany? Wybacz, jestem grzeczną dziewczynką. - mruknęła z jakimś nieodgadnionym błyskiem w oku, gdy w końcu przestał się śmiać. Rozpromieniła się na jego zapewnienia i tylko pokiwała głową. To zdecydowanie nie był dobry moment na to, by wypytywał o jej ojca - to ostatnie o czym w tamtej chwili myślała, mając umysł zupełnie zaćmiony pożądaniem, które tak nagle ją ogarnęło. Skupiona była na nim. Chciała dać mu jak najwięcej przyjemności. Chciała dać mu odczuć jak bardzo go kochała, tym razem nie tylko przez słowo, ale też dotyk, pocałunki.
- Wcale mnie to nie pociesza. - zaśmiała się cicho, trochę zakłopotana, ciągle oblewając się rumieńcem. Ciężko było jej to przyznać, ale obiecała przecież nie mieć już przed nim więcej tajemnic. Poza tym chciała, by wiedział, że jest pierwszy i jedyny i że żaden inny mężczyzna nie mógł się z nim równać.
Z trudem wypuściła go z objęć, by wstać z kanapy, ale być może rzeczywiście jej łóżko było lepszym miejscem na to co zaraz miało się wydarzyć. Ty przynajmniej wiesz co robić. - dodała już w myślach i przełknęła głośno ślinę, gdy już znalazła się na łóżku w sypialni. Coraz bardziej się denerwowała. Cieszyła się, że do środka wpadało tylko słabe światło z sąsiedniego pomieszczenia - może dzięki temu nie zauważy jak bardzo cały czas się czerwieniła. Nie chciała tego odkładać, ale martwiła się. Bo co jeśli nie będzie wystarczająco dobra dla niego? Co jeśli nie zdoła go zaspokoić? Starała się nie dopuszczać do siebie myśli, że coś pójdzie nie tak, ale to było silniejsze od niej. Tak bardzo chciała się w końcu rozluźnić, poczuć na tyle swobodnie, by odważnie móc zrobić jakiś krok.
Wsparta na łokciach, przyglądała mu się przez chwilę - choć miała wrażenie, że ta cisza między nimi i to jak utkwili w bezruchu trwało całą wieczność. Podniosła się powoli i uklękła na skraju materaca, wyciągając obie dłonie, by przyciągnąć go do siebie za materiał jego bluzki. - Chodź tu… i pocałuj mnie znów, zanim zwariuję. - szepnęła prosto w jego usta błagalnie, a gdy spełnił jej śmiałą prośbę, mruknęła cicho, kładąc dłonie na jego policzkach. Zaraz pozwoliła im jednak przesunąć się w dół, po jego torsie, przez brzuch i na plecy, by przyciągnąć go do siebie jeszcze bliżej, tak, żeby znowu przylgnąć do niego całym ciałem. Nadal za daleko.
Oderwała się w końcu od jego ust, by zostawić delikatne muśnięcia wzdłuż jego żuchwy i powoli w dół szyi. Mówiła do niego cicho, między pocałunkami. - Tak bardzo… cię pragnę… tak bardzo…
Pokaż, że ty też.
Troy Johnson


Hush my darling, don't fear my darling. The lion sleeps tonight.
Czuł jak każda sekunda ich bliskości wydłuża się w nieskończoność. Każdy dotyk, każdy pocałunek był niczym nieodparta obietnica, która rozbudzała w nim pragnienie, o którym wcześniej nawet nie marzył. Dziewczyna odpowiadała na pragnienia mężczyzny, a ich ciała zdawały się harmonizować, tworząc niezatarte wspomnienie tej chwili.
- Chcę, żebyś wiedziała, że to dla mnie ważne. - Powiedział, patrząc jej w oczy, które były pełne czułości. Nie chciał, aby to, co się wydarzy, było tylko chwilowym uniesieniem. To miało być coś więcej, coś, co połączy ich na zawsze. Poza tym to miał być jej pierwszy raz, a on musiał wspiąć się na wyżyny, by dać jej rozkosz. Wiedział, że dla niej nie było ważne doświadczenie, bo sama go nie posiadała, ale mimo to nerwy trochę oplotły ramiona chłopaka. Obawy przed tym, że zawiedzie było tym większe jak duże było jego pragnienie poczucia Nicholson bliżej i bliżej.
Gdy znów poczuł jej usta na swoich, ogarnęło go ciepło. Każdy dotyk był jak mały płomień, który rozprzestrzeniał się po jego ciele, sprawiając, że zapominał o wszelkich wątpliwościach. Teraz była tylko ona i Troy, zanurzeni w tym niepowtarzalnym momencie. Obawiał się, że w miarę jak chwila się przedłużała, intensywność jego pragnienia rosła, a on sam nie wiedział, jak to wszystko zakończy.
- Proszę… - Wyszeptał, przyciągając ją bliżej siebie, jakby chciał zamknąć ich w swojej bańce intymności. - Nie przestawaj. - Rzucił krótko, gdy jej pocałunki zaczęły spoczywać nie tylko na ustach, ale i szyi. Przeszedł go dreszcz i nie czekając dłużej zrzucił z siebie koszulkę odrzucając ją do tyłu. Był przy tym na tyle subtelny, by jej nie wystraszyć, ale jednocześnie stanowczy na tyle żeby podniecić ją bardziej.
Nie wiedział jak zdołał zebrać odwagę, ale czuł, że nie może się cofnąć. Zaczął badać ciało Presley dając upust swoim pragnieniom i eksplorując każdą jej reakcję. Chciał, aby wiedziała jak bardzo ją pragnie, jak bardzo czekał na tę chwilę.
- Jesteś dla mnie wszystkim. - Dodał, odsuwając się na chwilę, by spojrzeć jej w oczy, jakby szukał tam potwierdzenia uczuć dziewczyny. Wciąż jednak jego serce biło szybko, a obawy nie znikały całkowicie. Ale obecność Nicholson była dla Troya jak kotwica w burzy, a ich wspólny czas sprawiał, że był gotowy na wszystko.
Zdecydowanie zbliżył się z powrotem, a ich ciała połączyły się w tańcu, który był zarazem delikatny i pełen pasji. Chciał, aby ta chwila trwała wiecznie, aby zatracili się w sobie nawzajem, nie myśląc o przyszłości ani przeszłości. W tej intymności czas przestał mieć znaczenie. A on nie kontrolując już własnych ruchów zaczął rozbierać Presley. Powoli szukając odpowiedzi, że na pewno nadal tego chce.
presley nicholson