ODPOWIEDZ
33 lata 175 cm strażak
Awatar użytkownika

If I found my body in chains
I'd lay down in wait
And hope she looks for me

something about me
by makabra

6.

outfit

Uwielbiał kończyć spokojne zmiany w pracy koło wczesnego południa. Owszem, bywał piekielnie zmęczony, jednak, kiedy na horyzoncie nie pojawiała się żadna poważna akcja to mógł nawet ciut się zdrzemnąć w remizie. Taki koniec pracy zwiastował tylko jedno - więcej czasu dla rodziny w domu. Tak, rodziny. W tej rzeczywistości Moore w końcu pokonał traumę, zaangażował się, a podczas kolejnego powrotu do Victorii... Oświadczył się, całkiem spontanicznie. Na ślub nie musieli długo czekać, znali się, jak łyse konie. Kupili wspólnie dom na Staten Island, okolica była bajeczna. Brooks zajmowała się urządzaniem wedle swojego gustu, a wszelakie prace remontowe Billy wykonywał własnymi rękami. Niedługo później została Mrs Moore, a pod koniec remontu oświadczyła, że muszą przerobić jeden z pokoi na... Pokój dla dziecka. W normalnym przypadku strażak pewnie by spanikował, jednak nie tym razem. Nigdy nie był szczęśliwszy niż teraz. Miał przy sobie kobietę, którą kochał od lat. Dali sobie szansę, która wyszła im na dobre. Stali się rodziną, żyjąc we własnej sielance.
Swój pick up zaparkował na podjeździe, a potem wysiadł z samochodu, zgarniając torbę z rzeczami. Po drodze podjechał jeszcze na targ kwiatów, gdzie niegdyś jego ojciec kupował wyjątkowe bukiety dla ich matki. Musiał żonę rozpieścić, tak? Mężem starał się być wzorowym, nawet pilnował tego, żeby nie palić w domu. Po pierwsze ich synek skończył trzy lata, a drugie dziecko było w drodze więc... Nie mógł ich truć.
-Tataaaa!- powitał go radosny głosik oraz odgłos biegu. Zobaczył pędzącego do niego Nathaniela oraz drepczącego za nim amstaffa o imieniu Mando. Wszyscy w rodzinie im mówili, że nie powinni mieć tak niebezpiecznej rasy przy dzieciach... Jednak Billy nie wierzył w to zaściankowe gadanie, każdy pies potrafi być niebezpieczny, jeśli się go stosownie nie wychowuje. A on nie zamieniłby ich psiaka na żadnego innego!
-Cześć pędraku, gdzie mama?- zapytał ich synka, przytulając go mocno do siebie i podnosząc. Nathaniel wyglądał, jak aniołek. Kręcone jasne włosy, błękitne oczy. Podobno stanowił kopię swojego ojca, jednak Billy widział w nim sporo swojej ukochanej. Przeszli do salonu, gdzie mama podobno odpoczywała na kanapie. W jej stanie (czwarty miesiąc ciąży) potrzebowała relaksu, a młody potrafił dawać w kość. To na pewno ma po ojcu. Torbę zostawili w przedpokoju, jedną ręką trzymał synka, a w drugiej pokaźnych rozmiarów bukiet dla żony.
-Wróciłem wcześniej. Jak się mają moje dziewczyny?- zapytał, siadając obok niej na kanapie oraz wręczając Vi kwiaty.

Victoria Brooks
knowledge is power
25 lata 165 cm Influancerka, Aktorka, Dietetyczka
Awatar użytkownika

'Cause darling, I'm a nightmare dressed like a daydream

something about me
by Verdsa

outfit

Była najszczęśliwszą kobietą na świecie. Może i Nathaniel był podobny do swojego ojca w wielu kwestiach, tak zdecydowanie pokłady energii wyssał z mlekiem matki. Wraz z wieściami o pierwszej ciąży, zrezygnowała ze swojej kariery w Internecie. Nie chciała narażać swojego dziecka na traumy związane z udostępnianiem jego wizerunku w mediach społecznościowych. W pełni skupiła się na swojej karierze dietetyczki i macierzyństwie. Było tak jak sobie to od zawsze wyobrażała.
Billy na jednej randce spontanicznie oświadczył jej się plastikowym pierścionkiem, wygranym z automatu. Ku jej zdziwieniu w krótkim czasie znowu to zrobił, ale z pierścionkiem, o którym od zawsze marzyła - różowe złoto z morganitem. A na jej palcu niedługo po tym pojawiła się obrączka, która aktualnie wisiała na jej szyi na łańcuszku, bo druga ciąża dawała jej się coraz bardziej we znaki.
Wspólnymi siłami wyremontowali dom na Staten Island. A teraz po raz drugi urządzali pokój, tym razem dla ich małej córeczki, która miała przyjść na świat za kilka miesięcy. Victoria nie mogła się doczekać, aż jej mała kruszynka pojawi się na świecie. Choć była troszkę zazdrosna, o to że Billy już nie tylko do niej mówił Mała! Jednak z uśmiechem na ustach nosiła w sobie tą małą konkurentkę, do serca jej męża.
Cały dzień biegała za swoim blond włosym aniołkiem, który niecierpliwie przybierał nóżkami na powrót taty z pracy. Była wykończona tym dniem i najchętniej przespałaby cały. Gdy była w ciąży z Nathanielem była pełna energii i czuła się wyśmienicie. Tak druga ciąża działała na nią sennie. Z westchnięciem wypuściła ze swoich ramion Nathaniela, który usłyszał jako pierwszy parkujący samochód na podjeździe. Dobrze nie zdążyła zareagować, gdy słyszała już z podwórka chłopca, który krzyczał z ekscytacją do ojca.
Po chwili usłyszała męża, który wszedł do domu, a za nim tupot psich łapek. Uśmiechnęła się i spojrzała ze łzami w oczach na niego, gdy podarował jej bukiet kwiatów. Różowe tulipany, takie jakie lubiła. Siorbnęła nosem uzmysławiając sobie jak cholernie dobrze ją znał i pamiętał o takich drobnych szczegółach.
- Oh, Billy - wydusiła z siebie i pocałowała go krótko w usta. Mężczyzna już przyzwyczaił się do tego, że podczas drugiej ciąży hormony w niej szalały i płakała dosłownie przez wszystko. Najbardziej wystraszyła go, gdy zalewała się łzami stojąc w kuchni trzymając się za brzuch. Billy myślał, że było coś nie tak z dzieckiem, a ona popłakała się przez to, że nie kupiła swoich ulubionych lodów, a te się skończyły. W tamtej chwili to był naprawdę spory dramat!
Zdecydowanie w tym okresie jej mąż miał z nią ciekawie.
Przyjęła od niego bukiet kwiatów i po raz kolejny oczy wezbrały się łzami, gdy widziała jak Nathaniel patrzył na swojego tatę.
- Odwodnię się przy was zaraz. Zaraz nałożę obiad i siądziemy do stołu. - oparła swoją głowę na ramieniu męża i przymknęła oczy - Jak było w pracy kochanie?
Było idealnie.
Billy Moore
i wanna be where people are
33 lata 175 cm strażak
Awatar użytkownika

If I found my body in chains
I'd lay down in wait
And hope she looks for me

something about me
by makabra

Nie wybaczyłby sobie, gdyby nie zamienił pierścionka z automatu na prawdziwy, taki o jakim marzyła od lat. Wydał na niego sporo, jednak niczego nie żałował. Nosiła go z dumą, a obrączki dopasowali tak, żeby mogła nosić jedno i drugie. Łapał się na tym, że niejednokrotnie trzymając jej dłoń, bawił się obrączką. Jakby nadal nie potrafił uwierzyć w to, że im się udało. Nie myślał, że kiedykolwiek będzie zdolny do takich rzeczy. A teraz proszę bardzo, ma piękną żonę oraz dwójkę dzieciaków. Sprawdzał się w roli ojca, chociaż bał się tego o wiele bardziej niż płomieni podczas akcji. Jednak, kiedy tylko po raz pierwszy trzymał w ramionach Nathaniela... Wszystkie obawy magicznie zniknęły. Teraz liczyli się dla niego tylko oni, rodzina zawsze była najważniejsza. Zresztą Victoria była równie cudowną mamą, zrezygnowała ze swojej kariery, żeby chronić dzieciaki. Mimo wszystko uważała to za dobrą decyzję, a Billy nie chciał, żeby kiedykolwiek cokolwiek sobie wyrzucała.
Jeśli chodzi o ich córkę, która miała się za kilka miesięcy pojawić na świecie... Doskonale wiedział, że przepadnie, kiedy tylko ją zobaczy. O konkurencję Vi nie musiała się obawiać, nigdy nie będzie niżej w hierarchii. Od kiedy urodziło się ich pierwsze dziecko, Moore musiał przyznać, że jeszcze aż tak mocno żony nie kochał. To ona sprawiła, że ponownie uwierzył w siebie, pokonał traumę, jej ciało dało im dzieci. Nie wyobrażał sobie teraz życia bez niej u swojego boku. Razem byli nie do pokonania.
-Vi, jeżeli będziesz płakać nawet z tego, że przywiozłem Ci kwiaty to dostaniesz na nie szlaban.- zaśmiał się, odwzajemniając krótki pocałunek, a potem przyciągnął do siebie żonę, żeby móc ją mocno przytulić. -Mama potrzebuje przytulenia.- skinął na syna, który praktycznie od razu przecisnął się przez nich, żeby móc zamknąć kobietę w uścisku z drugiej strony. Doskonale wiedział, że to hormony! Dostawał prawie zawału, kiedy zaczynała płakać, trzymając się za brzuch. Skąd miał wiedzieć, że chodzi o lody?
-Siedź, ja to zaraz zrobię.- ucałował ją w czubek głowy. -Dość się dziś nabiegałaś za tym pędrakiem.- spojrzał wymownie na malca, który się śmiał pod nosem. Potrzebowała odpoczynku. -Mówiłem Ci Mała, że ugotuję nam coś, jak wrócę. Musisz odpoczywać.- westchnął, a potem zaczął ją głaskać po plecach delikatnie.
-Dość spokojnie, nawet udało mi się chwilę zdrzemnąć dzięki temu. A jak Wy sobie radziliście?- zapytał jeszcze, przymykając oczy i rozkoszując się spokojną chwilą z rodziną.

Victoria Brooks
knowledge is power
25 lata 165 cm Influancerka, Aktorka, Dietetyczka
Awatar użytkownika

'Cause darling, I'm a nightmare dressed like a daydream

something about me
by Verdsa

Wiedziała, że było to dla niego ciężkie. Zaangażowanie się w ten związek wiele go kosztowało i była z niego tak bardzo dumna. O ile ślub jeszcze łatwo poszedł, tak temat ciąży... Billy miał wiele wątpliwości i obaw w sobie. Ona wiedziała, że będzie wspaniałym ojcem jak i mężem, ale ciężko było na samym początku mu to uzmysłowić. Gdy wziął na swoje ręce Nathaniela... Był to najlepszy widok w całym jej życiu. Miłość i oddanie w oczach Billego było widoczne już od pierwszej chwili. Dziecko od samych narodzin miało włoski i anielską urodę. Dopiero z czasem wyszło, co to był za ancymon.
Dobrze radzili sobie ze wszelkimi trudnościami. Ta dwójka uzupełniała swoje słabe strony i tworzyli wspólnie coś pięknego. A kolejny dowód ich miłości, rósł w jej łonie. Nie mogła się doczekać, gdy znowu poczuje w swoim brzuchu ruch. Chociaż w późniejszym czasie przy Nathanielu, czuła się jak worek treningowy. Gdy była w ciąży, często nie umiała spać, bo chłopiec dawał jej się we znaki. Pchał się na ten świat i był żywiołowy jeszcze przed narodzinami. Córeczka... Miała nadzieję, że da jej trochę odpocząć w późniejszym etapie ciąży. Nathaniel pomimo wieku rozumiał sytuację, ale zbyt wiele energii to dziecko w sobie miało.
- To źle, że żona wzrusza się, gdy mąż daje jej kwiaty? - zaśmiała się, a po jej policzku potoczyła się jedna samotna łza wzruszenia - Nie moja wina, że tak mnie rozczulacie. - pogłaskała syna po czuprynce włosów, gdy ten przytulił się do niej. Miała przy sobie dwóch najważniejszych mężczyzn w jej życiu. Było jej tak dobrze.
- Prawie skończyłam. Zaraz trzeba z piekarnika wyjąć zapiekankę. - na więcej nie miała dzisiaj siły, a nie chciała siedzieć bezczynnie. Była dopiero w czwartym miesiącu ciąży i dopóki miała jak i nie było żadnego zagrożenia dla dziecka ruszała się jak najwięcej.
- Byłeś w pracy. Miałam chwilę. A Nathaniel dzielnie mi pomagał. - pochwaliła synka, choć w dniu dzisiejszym doprowadził ją do kilku mikro zawałów. Ten fakt wolała jednak przemilczeć. Billy martwił się o nich i o to, że Victoria brała na siebie ostatnio zbyt wiele rzeczy.
- Zrobiliśmy obiad, byliśmy na placu zabaw. Trochę popracowałam i dostałam dziś projekt do nowej okładki do książki kucharskiej! Później ci pokaże! Jak się uda pójdzie do wydruku już za kilka tygodni. Dasz wiarę? - zapytała podekscytowana, bo o ile zrezygnowała z pracy influencerki i aktorki. Tak dalej siedziała w dietetyce. W końcu musiała jakoś zarabiać też na ich utrzymanie. Może nie były to te same sumy co kiedyś zgarniała, ale cieszyła się, że mogła oddać się w pełni swojej firmie.
Przesunęła się i umożliwiła synowi zejście z kanapy, gdy ten zaczął się niecierpliwić. Nie umiał zbyt długo wysiedzieć w jednym miejscu. Korzystając z tej szansy wzięła dłoń męża i przyłożyła ją do swojego brzucha.
-Powinniśmy pomyśleć nad imieniem.
Billy Moore
i wanna be where people are
33 lata 175 cm strażak
Awatar użytkownika

If I found my body in chains
I'd lay down in wait
And hope she looks for me

something about me
by makabra

Nie wiedział czy będzie dobrym ojcem… Jego taty zabrakło przedwcześnie, nie miał kto mu pokazać, jak być mężem oraz później właśnie ojcem. Ta strata odcisnęła spore piętno na psychice młodego Billego, dlatego tak ciężko było mu się zaangażować. Jednak dopiero Victoria nauczyła go, że nie musi się obawiać. Dlatego zdecydował się jej oświadczyć, a kiedy dowiedział się o ciąży… Trochę w pierwszej chwili spanikował, ale i tak zachował się odpowiednio. Teraz nie mógł sobie wyobrazić lepszego scenariusza na swoje życie. Był tatą i to chyba całkiem dobrym, ponieważ Nathaniel uwielbiał spędzać z nim czas. Zresztą żona również go chwaliła! Kiedy już trzymał ich syna w ramionach to czuł, że jest w stanie zrobić wszystko dla tego malucha. A z każdym kolejnym rokiem na koncie, Nathaniel coraz bardziej wdawał się w ojca. Wyglądał, jak on, kiedy był mały, chociaż charakter miał po mamie, to różki wyrastały my po ojcu.
Wiedział, że przez swoją profesję często go w domu nie ma. Jednak, gdy tylko dowiedzieli się o drugiej ciąży, poprosił o mniejszy etat. Musi być częściej przy swojej rodzinie, żona potrzebowała jego pomocy. A on nie mógł zostawić wszystkiego na jej głowie, dlatego jeśli nie było żadnej poważniejszej akcji to wracał do domu. Nathaniel potrafił dawać mamie w kość, a sama ciąża była wykańczająca dla organizmu więc i tak był pewien podziwu dla swojej żony, że ogarniała wszystko dookoła. On chyba już z pięćdziesiąt razy by się poddał. Siedział z nią po nocach, kiedy nie potrafiła spać, ponieważ mały aż tak bardzo kopał. Żadne poduszki ciążowe nie dawały rady, a od godziny dwudziestej drugiej z zegarkiem w ręce, Nathaniel rozpoczynał harce w brzuchu swojej mamy. Teraz również nie był skory do wczesnego chodzenia spać, chyba, że to ojciec go kładł. Billy miał swoje złote sposoby na syna.
Miał ogromną nadzieję, że ich córeczka będzie nieco spokojniejsza i da matce chociażby odrobinę wytchnienia. Poza tym podejrzewał, że zwariuje na punkcie małej. Ojcowie podobno tak właśnie mają! Kiedy pojawiają się ich małe księżniczki to zapominają o otaczającym ich świecie.
-To źle, że żona wzrusza się na każdym możliwym kroku.- zaśmiał się, a potem ucałował jej czubek głowy. Kciukiem jeszcze starł pojedynczą łzę, która spłynęła po jej policzku. Niesamowite, co hormony robią z człowiekiem. -Od tego nas masz.- dodał jeszcze, zerkając na syna, przytulnego do mamy. Ich rodzina, czasem nadal nie mógł uwierzyć w to wszystko.
-Zrobię to, a Nathaniel pomoże mi z talerzami. Odpoczywaj.- zapewnił ją, widział, jak bardzo jest wykończona. Teraz to on przejął pałeczkę, musiał się zająć domem oraz nimi. Mando ułożył się obok kanapy, spoglądając na nim czasem. - Pomagałeś mamie? Ktoś tu chyba zasłużył na wyprawę na lody w weekend.- puścił oczko do malca, uśmiechając się szeroko. Należała się nagroda, pomimo tych mikro zawałów!
-Chętnie spojrzę. Gratulacje Skarbie! Powinnaś być z siebie podwójnie dumna, nawet w ciąży nie zwalniasz.- to branie na siebie miliona rzeczy w takim stanie średnio mu się podobało, ale wspierał żonę, jak tylko mógł. Chciała się rozwijać, dalej działać więc nie miał powodu jej tego zabraniać, czy też robić przytyki. Nathaniel uciekł z kanapy, ostatnio Moore mocniej mu się przyglądał i chyba podejrzewał u niego ADHD. Jednak nie jest lekarzem, to specjalista powinien potwierdzić jego podejrzenia. Uśmiechnął się szerzej, kiedy położyła jego dłoń na swoim brzuchu.
-Co powiesz na Clara? Babcia by się ucieszyła. Albo Marion? Wiem, że tak miał na imię mój ojciec, ale… To dość uniwersalne imię.- zaproponował, głaszcząc ją delikatnie po brzuchu.

Victoria Brooks
knowledge is power
25 lata 165 cm Influancerka, Aktorka, Dietetyczka
Awatar użytkownika

'Cause darling, I'm a nightmare dressed like a daydream

something about me
by Verdsa

Ona od samego początku wiedziała, że Billy był jej pisany. Wiedziała, że byłby wspaniałym mężem i ojcem. Nie miała żadnych wątpliwości, ale cieszyła się, gdy w końcu i on przekonał się do wizji wspólnej przyszłości. A ich życie było niemal idealne. Nawet jej ojciec złagodniał, gdy na świat przyszedł Nathaniel. Początkowo nie aprobował ich małżeństwa, ale ich syn, potrafił zmiękczyć nawet najbardziej lodowate serce jej ojca. Gdy była w pierwszej ciąży, obawiała się tego, że Nathaniel nie będzie miał kontaktu z jej rodziną. A teraz? Tworzyli wspólnie, szczęśliwą i kochającą rodzinę.
- Źle? - powtórzyła za mężczyzną i pokiwała głową. Dopiero hormony zaczynały jej dokazywać i już oboje wiedzieli, że ten stan będzie utrzymywać się jeszcze przez długi czas. Nawet po porodzie, będzie wzruszała się na każdym kroku. Gdy Nathaniel się urodził, nie mogła przestać na niego patrzeć. Do teraz nie wiedziała kiedy ich syn tak szybko urósł. Jeszcze nie tak dawno temu stawiał swoje pierwsze kroki! A teraz śmigał po domu i zadawał milion pytań. Był ciekawskim dzieckiem, a ją to cieszyło, bo była to oznaka tego, że prawidłowo się rozwijał.
- Lody? - spojrzała na męża z zaciekawieniem, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. - Chcecie iść na lody beze mnie? Ranicie mnie! - obruszyła się, bo o ile wcześniej jadła je, gdy była smutna, tak w tej chwili mogła się jedynie tym żywić. Nawet przy Nathanielu, nie miała tylu zachcianek, jak w tej ciąży. Ich zamrażalnik był wypełniony po brzegi różnymi pudełkami lodów, o różnych smakach. W dalszym ciągu najbardziej uwielbiała te o smaku mięty z kawałkami czekolady.
- Zabierzecie mnie ze sobą, czy to jednak męski wypad, gdzie dziewczyny nie mają wstępu? - zapytała, choć skrycie liczyła na to, że i ona załapie się na słodką przekąskę. Nawet nie chciała myśleć o tym ile będzie musiała ćwiczyć i utrzymywać dietę, po porodzie, żeby zrzucić te nadprogramowe kilogramy. Lody warte były tego grzechu.
Zamyśliła się chwilę.
- Clara Marion Moore? - zapytała i spojrzała na swojego męża. Jeśli chodziło o syna, nie pytała nawet go o imię. W jej marzeniach zawsze syn miał na imię Nathaniel i też tak zostało. Billy nie kwestionował jej wyboru, ale w tym przypadku to jemu dała prawo wyboru.
- Ciekawe czy chociaż trochę będzie podobna do mnie. Jak przeżyjesz tych wszystkich chłopaków, którzy będą się kręcić wokół niej? - nie mogła się powstrzymać, a wizja zazdrosnego Billa o córkę, wywoływała uśmiech na jej ustach. Już widziała oczami wyobraźni, jego przerażenie, gdy ich córka kiedyś przyjdzie poinformować ich o swoim pierwszym chłopaku.
- Chodź, nakryjemy do stołu. Zjemy, a wtedy Nathaniel pewnie zaliczy drzemkę i da nam chwilę odpocząć. Pamiętaj, że obiecałeś mu wczoraj, że dziś wieczorem pograsz z nim w piłkę. Męczył mnie o to cały dzień.
Billy Moore
i wanna be where people are
33 lata 175 cm strażak
Awatar użytkownika

If I found my body in chains
I'd lay down in wait
And hope she looks for me

something about me
by makabra

Ciężko było mu uwierzyć, że jest do czegoś takiego zdolny. Nigdy nie myślał, że mógłby z kimś zbudować wspólną przyszłość. Żona, dzieci, dom - to wszystko brzmiało dla niego niegdyś mocno abstrakcyjnie. Aż w końcu przyszło naturalnie, przestał się już całkiem wzbraniać przed łączącym jego i Vi uczuciem. Teraz nie mógł sobie wyobrazić lepszego scenariusza na własne życie. Miał dosłownie wszystko, czego potrzeba człowiekowi do pełni szczęścia. Jeśli chodzi o dezaprobatę teścia... Moore nigdy się nim mocniej nie przejmował. Zależało mu jedynie na zdaniu jego córki, a kiedy zaczęła nosić nazwisko Moore, przestał w ogóle pamiętać o jej ojcu. Dość krzywdy jej wyrządzili, jak zresztą wszystkim swoim dzieciom. Przynajmniej wychowywali małego Nathaniela na własnych zasadach, nie powtarzając błędów swoich rodziców. Billy miał tylko ogromną nadzieję, że syn nie będzie chciał w przyszłości zostać strażakiem.
-Po prostu nie chcę ciągle wiedzieć łez w Twoich oczach.- wyraził się jaśniej, uśmiechając się subtelnie do żony. Pamiętał, co działo się podczas jej pierwszej ciąży, a potem po porodzie... Sam również się wzruszał, kiedy patrzył na Nathaniela, który rósł, jak na drożdżach. Był tak cholernie rezolutnym dzieciakiem, ciekawym świata. Rozwijał się prawidłowo, a Billy jedynie patrzył na niego, czując dumę. Po raz pierwszy w życiu. Jednak on pozwalał sobie na chwile wzruszenie w ukryciu, pewnie jego zmiękczone serce doprowadziłoby małżonkę ponownie do łez... Wolał tego uniknąć.
-Halo! Myśleliśmy, że to logiczne, że idziesz z nami.- zaśmiał się, przytulając ją mocniej do siebie. -Bez Ciebie nie ma wyprawy.- zapewnił ją jeszcze, ponieważ chcieli łapać takich beztroskich chwil, jak najwięcej. Dzieciaki dorosną, a oni potem zostaną ze swoimi wspomnieniami właśnie z tych pierwszych lat ich życia. Dlatego, jeśli mieli jechać nawet na zwyczajne lody, to razem. Potem pewnie jeszcze zaliczą spacer, o ile Victoria będzie na siłach.
-[b}Mama zawsze ma prawo wstępu na męskie wypady.[/b]- pokiwał jeszcze głową rozbawiony, a Nathaniel, gdzieś tam między zabawkami przyznał mu rację.
-Clara Marion, brzmi idealnie.- wygiął kąciki ust w szerokim uśmiechu, a potem ujął jej podbródek i pocałował krótko, ale treściwie. -Na pewno będzie równie piękna, co mama. Jakich chłopaków? Nie pozwolę na żadnych chłopców.- podkreślił niby groźnie, chociaż wiedział, że potem będzie miał średnio cokolwiek do gadania.
-Pamiętam, pamiętam.- zebrał się z kanapy, pomagając również żonie. A potem zajęli się szykowaniem wszystkiego, aby mogli zjeść.

Victoria Brooks
knowledge is power
25 lata 165 cm Influancerka, Aktorka, Dietetyczka
Awatar użytkownika

'Cause darling, I'm a nightmare dressed like a daydream

something about me
by Verdsa

Victoria była chodzącym wulkanem emocji. Już wcześniej każdy jej powtarzał, że powinna zwolnić. Zawsze mówiła to co myślała i nie zastanawiała się nad tym. Była sobą w każdym calu, a osoby w jej otoczeni, często wykorzystywały w niej tą cechę. Bo ona nigdy nie miała żadnych ukrytych zamiarów. Nikt nie wierzył w to, że ona mogłaby być jeszcze bardziej ekspresyjna. W czasie ciąży, o dziwo była jeszcze bardziej emocjonalna. Nie kryła się z tym szczególnie przy mężu. Bo on jako jedyna osoba na całej planecie, najlepiej ją rozumiał. Zresztą gdyby nie jej emocjonalność, to pewnie nigdy nie byliby razem. To ona popychała go do działania. To ona kręciła się wokół niego i domagała się jego uwagi. Była jak tornado i wywracała jego życie do góry nogami, za każdym razem, gdy była blisko.
Teraz tym tornadem był ich syn, który dosłownie był wszędzie. Ten mały diabełek w skórze anioła, zjednywał sobie ludzi jednym spojrzeniem. Dziewczyna nawet nie martwiła się, jak reszta kobiet, tym co będzie gdy jej mały synek pójdzie do przedszkola. Gdy reszta dzieci będzie płakała za rodzicami, Nathaniel zapewne będzie płakał, gdy oni będą go chcieli stamtąd zabrać. Z jednej strony nie mogła się tego doczekać. A ten czas już się zbliżał. Powoli szykowali się i kompletowali wyprawkę dla syna. Nie wiedziała już kto bardziej tymi zakupami był podekscytowany. Ona czy Nathaniel.
- Tak? Chcę to na piśmie. Teraz może i mnie chcecie, ale w przyszłości? Już widzę wasze zadowolenie, jak będziecie pić piwo w barze, a ja będę wyjadała wam orzeszki z miski. - poczochrała włosy syna, który na ten gest się delikatnie oburzył i przyklepał swoją małą rączką swoje blond loczki. Było to urocze, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Niemal rozpłynęła się, gdy poczuła jego usta na swoich. Hormony zdecydowanie w niej buzowały, a nie mogła sobie pozwolić teraz na więcej. Mieli widownie, a Nathaniel był zbyt pobudzony przed drzemką, żeby dać im chwilę czasu sam na sam. Cóż posiadanie dziecka, było najlepszą metodą antykoncepcji. A ona z zawiedzioną minką, odsunęła się od swojego męża. Nie ręczyła za siebie i musiała zachować chwilowy dystans pomiędzy nimi.
- Oczywiście, że pozwolisz. Nie dam mojej córce żyć w celibacie. Zresztą liczę na soczyste plotki z jej życia. To będzie moja najlepsza przyjaciółka i razem z nią będę kombinować, żebyś jak najmniej wiedział o tych chłopakach. Nie chcę, żebyś osiwiał przedwcześnie, albo biegał po podwórku z wiatrówką - zaśmiała się, choć była pewna tego, że jak córka przyprowadzi swojego pierwszego chłopaka do domu, to Billy wyciągnie drzwi z samych zawiasów.
Po chwili cała ich trójka siedziała już przy stole. Nathaniel przez cały ten czas opowiadał swojemu ojcu, co robił przez cały dzień. Nawet ona nie zdawała sobie sprawy, ile to zrobili w ciągu tych kilku godzin. Zdecydowanie chłopiec, odziedziczył charakter po niej. A może zbyt wiele czasu przebywał z nią? Plus był taki, że widziała powoli u niego zmęczenie, a to oznaczało, że mogła za niedługo spędzić trochę czasu z mężem. Sam na sam.
Billy Moore
i wanna be where people are
33 lata 175 cm strażak
Awatar użytkownika

If I found my body in chains
I'd lay down in wait
And hope she looks for me

something about me
by makabra

Przyciągała całą sobą wampiry energetyczne, które zwyczajnie wypełzły na żer. Niestety, nie miała aż tak mocno rozwiniętego instynktu samozachowawczego, jak on. Dlatego, kiedy tylko był w pobliżu to skutecznie odganiał żerujące na jego żonie jednostki. Nie pozwoli skrzywdzić swojej rodziny, są dla niego najważniejsi. Jednak trzeba też przyznać, że jego ukochana na tyłku usiedzieć nie potrafi. Potrafiła robić milion rzeczy na sekundę, domykać kilka projektów, podejmować nowe, a w międzyczasie... Być w ciąży i nie robić sobie z tego prawie nic. Nie musiał wychodzić do pracy z wyrzutami sumienia, ponieważ wiedział, że przez pare godzin sobie poradzą. Już i tak miał ustalone z kapitanem, że nie może przesiadywać w remizie tyle, co kiedyś. Jeśli chodzi o emocjonalność Victorii... Cóż, podczas ciąży sam już się trochę gubił, ponieważ jej humor przypominał sinusoidę. Jednak Moore potrafił to zrozumieć, nie krytykował kobiety, jedynie podawał logiczne argumenty albo starał się jej poprawić humor. Nadrabiał swoim zaangażowaniem te wszystkie lata, kiedy był zakuty w łańcuchy własnej traumy. Nigdy chyba nie przestanie jej okazywać wdzięczności za to, że to ona go uwolniła.
Nathaniel może odziedziczył wygląd ojca, ale charakter miał typowo swojej mamy. Nie dało się tego nie zauważyć! Bywał jej mini wersją, tworzyli wspólnie dwa tornada, które potrafiły wywrócić dom do góry nogami. Jednak czasem nawet Victoria wymiękała, a wtedy Billy przejmował stery, żeby malcem się zająć. Bywały momenty, kiedy narzucał nieco mocniej dyscyplinę. Tak z nimi postępował niegdyś ojciec, ale nie robił tego do przesady. Kocha ich dzieci całym swoim sercem, ale nie potrafił być surowy. Przynajmniej będą mieli chwilę oddechu, kiedy malec pójdzie do przedszkola. Oddechu... Za niedługo na świecie miała się pojawić ich druga pociecha. Jedno wypuszczą do przedszkola, a w domu przejdą ponownie w fazę pieluch.
-Jedno piwo w miesiącu z samym ojcem, reszta też z mamą. Dobra? Daj nam czasem pokrzyczeć do meczu, przywieziemy Ci orzeszki. Poza tym ktoś będzie musiał obgadywać babskie sprawy z naszą księżniczką.- zaśmiał się, a potem pogłaskał ją po brzuchu. Szczerze mówiąc to nie mógł się doczekać... Nigdy by się nie spodziewał tego, że aż tak mocno zacznie się spełniać w roli ojca. Przejechał jeszcze kciukiem po jej wargach, posyłając jej równie tęskne spojrzenie. To jeden z minusów posiadania dzieci...
-Ja zawsze będę wszystko wiedział.- spojrzał na nią wymownie, ma swoje kontakty. -A niech tylko spróbuje zamykać drzwi, kiedy jakiś wypierdek przyjdzie z nią do domu.- użyje wszelkich strażackich technik, a chłopca pogoni, gdzie pieprz rośnie. Po chwili siedzieli przy kolacji, Billy słuchał opowieści syna, który ziewał coraz mocniej. W końcu zgarnął talerze do zlewu, a potem młodego do pokoju. Kiwnął jeszcze na żonę, że się tym zajmie... Wrócił do niej po pół godziny, ponieważ Nathaniel chciał żywo dalej opowiadać, ale w końcu padł.
-Śpi, może tym razem dobije tak do godziny.- zaśmiał się, a potem złapał jej twarz w dłonie. - Za Tobą stęskniłem się najmocniej.- ponownie zaczął ją całować, oczywiście w granicach rozsądku, ale teraz mogli sobie pozwolić na nieco dłuższe czułości.

Victoria Brooks
knowledge is power
25 lata 165 cm Influancerka, Aktorka, Dietetyczka
Awatar użytkownika

'Cause darling, I'm a nightmare dressed like a daydream

something about me
by Verdsa

Nie potrafiłaby usiedzieć w jednym miejscu. Bezczynność ją męczyła, bardziej niż cały dzień pracy. Gdy zbliżała się końcówka pierwszej ciąży, myślała że dostanie do głowy. Musiała wtedy leżeć, a Billy zabrał jej laptopa i zabronił pracować, żeby się nie stresowała. Nosiło ją, ale wiedziała, że jej mąż miał rację. Podczas drugiej ciąży, miała nadzieję, że nie będzie musiała już tyle odpoczywać. Nie chciała zostawiać męża z całym domem i dzieckiem. Nathaniel zbyt bardzo dawał się we znaki. Zresztą był w tym wieku, że ciągle szukał towarzystwa mamy i biegał do niej z każdą małą pierdółką. Wiedziała, że Billy stanąłby na wysokości zadania i wszystkim by się zajął. Dałby jej tyle czasu ile potrzebowałaby, ale nie chciała tyle zrzucać na jego ramiona. Chciała być dobrą żoną i mamą. Codziennie zasługiwać na to miano.
- Szybko poszło, już negocjujecie warunki umowy? A o to się nie martw. Nasza córka, będzie miała mnie prędzej dość i mojego zainteresowania jej babskimi sprawami. Będzie mnie wysyłała na te wasze wspólne wyjścia na piwo, żeby posiedzieć sam na sam z jakimś uroczym chłopcem lub dziewczyną - nie mogła się tego doczekać. Kochała ich synka całą sobą, ale gdy widziała te wszystkie urocze rzeczy dla dziewczynek, to rozpływała się. Gdy tylko wchodziła do sklepu z akcesoriami, to była w stanie wydać nie małą fortunę, na wszystkie te rzeczy. Powoli nie miała miejsca, gdzie mogłaby chować te wszystkie ubranka, które ostatnio kupowała w nadmiernej ilości. Kto mógłby się oprzeć małej różowej spódniczce? Ona na pewno nie mogła.
- Tak? Zachowujesz się jakbyś ty był lepszy! Przypominam ci, że też mamy syna, który pewnie również będzie sprowadzał tutaj swoją drugą połówkę. Mu też zabierzesz drzwi? - zaśmiała się, choć była niemal pewna, że jej mąż był w stanie to zrobić. Pomimo tego, że ona doskonale pamiętała, co on robił dla niej, żeby się z nią spotkać. Co prawda miała wtedy dziewiętnaście lat, ale kilka lat w tą czy w tą. Zresztą sama nie była święta i wymykała się z domu, gdy była niepełnoletnia.
Powinna odpoczywać. Nawet miała początkowo taki plan, ale po chwili stała już przy naczyniach i doprowadzała kuchnię do porządku. Nie chciała tego zostawiać na później, a kuchnia była jej azylem. Było to pierwsze pomieszczenie i jedyne, które zaplanowała tylko i wyłącznie pod siebie i swoje potrzeby. W końcu dużo tutaj pracowała i uwielbiała gotować, więc spędzała tutaj sporo czasu. Była również niska, więc wszelkie szafki, były pod nią robione, żeby nie musiała wiecznie po coś sięgać z wyższych półek.
- Godzina? Brzmi to jak luksus - uśmiecha się delikatnie i zarzuca swoje dłonie na jego szyję. - Tak? W takim razie pokaż mi jak bardzo - przyciąga go do siebie i całuje powoli, rozkoszując się tą chwilą intymności. Łapie go za dłoń i kieruje swoje kroki w stronę kanapy. Zrzuca na podłogę jakiegoś pluszaka i siada okrakiem na kolanach męża. Uśmiecha się zadziornie i ponownie wpija się w jego usta. Gdy brakuje jej tchu, opiera swoje czoło o jego, a uśmiech nie schodzi z jej ust.
- Mogłabym się z Tobą całować wieczność. Kto cię tego nauczył co? - śmieje się, bo wie, że i tak tamta osoba nie zagrażała jej pozycji. W końcu to jej wyznał miłość i z nią zawarł święty związek małżeński. Był cały jej.
Billy Moore
i wanna be where people are
33 lata 175 cm strażak
Awatar użytkownika

If I found my body in chains
I'd lay down in wait
And hope she looks for me

something about me
by makabra

Był jej głosem rozsądku, kiedy postanawiała przekładać swoje owsiki w tyłku nad własne zdrowie. Chyba by na głowę upadła, gdyby pozwolił na pracę pod koniec pierwszej ciąży. Lekarz wyrażał się jasno - musiała leżeć, a dla Billa to był bardzo jasny komunikat, którego miał zamiar pilnować. Dlatego zabrał jej laptopa, dbał o to, żeby się nie nudziła, ale faktycznie odpoczywała. W końcu miała na głowie swoje zdrowie, ale również ich syna, który lada dzień miał się pojawić na świecie. Doskonale wiedziała, że jej mąż jest cholernie nieugięty. Drugą ciążę jakby przechodziła nieco lepiej, aczkolwiek jej hormony buzowały i płakała z niczego. Wiedział, jak mocno daje jej w kość ich pierwsza latorośl. Dlatego starał się nie pracować więcej niż powinien... Zresztą kapitan wszystko potrafił zrozumieć! Pierwsze pępkowe opijali z remizą przez kilka dni, ciesząc się, że rośnie im kolejny Moore. Ekipa z remizy była dla nich, jak rodzina. Dlatego też mogli liczyć na pomoc, żeby ktoś pod nieobecność Billa pomógł jego ciężarnej żonie z małym. Nathaniel śmiało mógłby usłyszeć diagnozę o adhd, jednak był jeszcze trochę za młody i lekarze musieli mu się mocniej przyjrzeć. Poza tym synek był w wieku, kiedy głównie potrzebował mamy. Tata był na drugim miejscu w hierarchii, jednak za chwilę miało się to zmienić. Liczył na to, że ich córka będzie typową córeczką tatusia. Co do jego żony... Nie musiała się aż tak mocno starać, już była wspaniałą żoną oraz mamą.
-Na razie nie chcę słyszeć o żadnym chłopcu czy dziewczynie. Po moim trupie.- wywrócił oczami, ponieważ nikt mu nie będzie pociechy bałamucił. A pewnie, jeśli ktoś ją zrani... To Moore bardzo chętnie zaryzykuje zwolnieniem z pracy, żeby się taką osobą zająć. Był bardzo protekcjonalny, jeśli chodzi o ich dzieciaki. Dobrze, że jeszcze są naprawdę małe i zanim dorosną... Żona zdąży go urobić, żeby nie patrzył na te sprawy aż tak surowym okiem. Tak, na razie wyobrażał sobie siebie jako ojca, który piłą mechaniczną rozwala drzwi, jeśli któreś z dzieci nie posłucha zakazu zamykania drzwi podczas wizyt drugiej połówki. Dobrze, że ma Victorię, która na pewno jakoś go do tego czasu urobi, żeby nie stracił w ich oczach. Wiedział, że córka wywróci jego świat jeszcze bardziej do góry nogami niż żona, czy też ich synek.
-Lepiej, żeby nie znali historii z mojego życia... Bo wolałbym, żeby wyszli na lepszych ludzi.- zaśmiał się, o odsiadce chyba nigdy im nie powie. -Razem z zawiasami Mała, razem z zawiasami.- puścił do niej oczko, ponieważ ta zasada tyczyła się również Nathaniela. Robił różne rzeczy, żeby jakoś się z nią spotkać, kiedy miała to naście lat... Wtedy nikt zbyt przychylnie nie patrzył na ich związek. Jak trzeba będzie to syna również nauczy, jak powinno się walczyć o swoją drugą połówkę... On musiał do tego zwyczajnie dorosnąć.
-Mówiłem, żebyś to zostawiła... Nie potrafisz odpocząć, prawda? Znów mam zastosować radykalne metody?- spojrzał na nią wymownie, widząc, jak pod jego nieobecność kuchnia została ogarnięta na błysk. -Miejmy nadzieję, że to będzie godzina. Zasnął dość twardo.- uśmiechnął się do niej szeroko, czując, jak zarzuca ręce na jego szyję. Zaśmiał się tylko wprost w jej wargi, całując ją jeszcze bardziej żarliwie, aby okazać to, jak mocno przez cały dzień za nią tęsknił. Wodził dłońmi po jej ciele, kiedy usiadła na jego kolanach, zatrzymując je na biodrach ukochanej. Złożył jeszcze kilka pocałunków na jej szyi, kiedy się od niego oderwała, a potem linii żuchwy oraz policzkach.
-Sam się nauczyłem, poza tym miałem sporo czasu, żeby ćwiczyć z Tobą.- uśmiechnął się łobuzersko. -Dziękowałem Ci kiedykolwiek...- zapytał, wpatrując się w jej ciemne tęczówki. Odgarnął kilka kosmyków włosów, które wkradły się na policzki kobiety, zakładając je jej za ucho.

Victoria Brooks
knowledge is power
25 lata 165 cm Influancerka, Aktorka, Dietetyczka
Awatar użytkownika

'Cause darling, I'm a nightmare dressed like a daydream

something about me
by Verdsa

Nie było dla niej nic gorszego niż leżenie. Bezczynność ją dosłownie zabijała, czym denerwowała niejednokrotnie swojego męża. Nie potrafiła usiedzieć i zawsze musiała coś robić. Najgorszy etap był jednak kiedy zrezygnowała ze swojej kariery aktorskiej i influancerki. Nie wyobrażała sobie tego, żeby własne dzieci wciągać w ten toksyczny świat, przez który sama nie raz chorowała. Billy też nie był zbyt internetowy i cenił sobie prywatność, której nie raz nie mieli, gdy pokazywali się publicznie. Po odejściu z mediów jeszcze przez długi czas nie mieli spokoju. Plotki wokół jej osoby krążyły bezustannie, a ludzie co chwilę ich zaczepiali. Dopiero od nie dawna mogli odetchnąć piersią i wyjść z Nathanielem bez żadnej krępacji. Czasami łapała się dalej na tym, że zgarniała swój telefon i chciała podzielić się czymś z widzami. Ta bezczynność ją dobijała, więc poświęciła się kompletnie swojej karierze związanej z dietetyką. Nie były to te same pieniądze, które zarabiała kiedyś, ale w dalszym ciągu, żyli ponad stan. Była szczęśliwa i w stanie wiele poświęcić dla własnej rodziny. Nawet mogła leżeć, gdy jej kazano. Choć niechętnie.
- Tak? A Nathaniel ci nie opowiadał może o tym, że ma już dziewczynę? Przepraszam żonę? Poznał ją wczoraj w piaskownicy i bawili się w dom. Czekaj jak miała na imię... Harper. To szybciej nadchodzi niż ci się wydaje. Nim się obejrzymy to będą mieli dzieci, a my wnuki. Zresztą kochanie myślałam, żeby zrobić mu domek na drzewie. Co ty na to? Mogłabym pojechać jutro do sklepu budowlanego i pokupować odpowiednie rzeczy. - jak zawsze skutecznie próbowała odwrócić jego uwagę od niechcianych myśli. Wiedziała, że nie będzie to dla niego łatwe. Uzmysłowić sobie, że ich pociechy dorastały i zaczynały kroczyć własną ścieżką. Co do tego mieli całkowicie inne postrzeganie świata. Ona była tą szaloną duszą, która zgadzała się na niemal wszystko. A Billy był tym rozsądnym, który w porę zatrzymywał ich. Dlatego Victoria nauczyła się już, że w pewnych kwestiach to on właśnie decydował.
- Mnie ta poza niegrzecznego chłopca kręciła. Gdybym wiedziała to urobiłabym cię wcześniej, choć pewnie nie spojrzałbyś na mnie gdy miałam te szesnaście lat. - zaśmiała się i przyciągnęła go bliżej siebie. Zaczęli spotykać się, gdy miała dziewiętnaście lat. Dla niej i tak było już to dużo, ale dla Billa, który miał wtedy dwadzieścia siedem, była to pewna bariera. Nie każdy patrzył na to przychylnie, ale cóż mogła poradzić na to, że miała w sobie ten urok zjednywania sobie ludzi. Zresztą, która dziewczyna nie marzyła o mężczyźnie? Chłopcy w jej wieku byli tacy nierozgarnięci, a ona zawsze miała do niego pewną słabość.
Przymknęła powieki czując jego słodkie pocałunki na swojej skórze. Gdyby tylko mogła to rozebrałaby go od razu i skorzystała z wszelkich możliwości, które oferowało jego ciało. Hormony w niej buzowały, a ona nie umiała się im oprzeć. Jemu.
- Sam? Jeszcze może mi powiesz, że ćwiczyłeś na pluszakach, albo wylizywałeś resztki jogurtu z opakowania? - spojrzała na niego z rozbawieniem i trąciła nosem jego podbródek, gdy oparła swoją głowę na jego ramieniu. - Za co? Nie masz za co mi dziękować kochanie - uśmiechnęła się, wkładając swoje chciwe łapki pod jego koszulkę. Hormony. - Panie Moore. Czy zaniesie pan swoją żonę prosto do sypialni? - zapytała z błyskiem w oku i położyła swoją dłoń na jego spodniach.
Billy Moore
i wanna be where people are
33 lata 175 cm strażak
Awatar użytkownika

If I found my body in chains
I'd lay down in wait
And hope she looks for me

something about me
by makabra

Gdyby to miało pomóc i byłoby humanitarne to by ją przywiązał do łóżka, żeby zmusić do odrobiny odpoczynku. Nie wymuszał od niej rezygnacji z kariery medialnej, ale widział, jak źle to na nią działa. Trwał przy ukochanej, kiedy chorowała przed komentarze, natrętne spojrzenia czy też wytykanie palcami. Kiedy dowiedzieli się o dziecku... Wiedział, że nie pozwoli na to, aby dorastały w takim środowisku. Śledziliby każdy ich krok, zaglądali, gdzie nie trzeba, a dzieciaki mogłyby dorastać w lekkim strachu, ktoś analizowałby ich każdy krok. Nie było im to potrzebne. Co prawda żałował, że Victoria zrezygnowała ze swoich marzeń. Jednak odnalazła nowe, wydawała się być o wiele bardziej szczęśliwa od kiedy odcięła się od tego światka. Przynajmniej teraz mogli się cieszyć odrobiną spokoju, a Nathaniel nie pytał kim była dana osoba, która tak bardzo chciała z mamą zdjęcie. Był wdzięczny żonie, że tak się dla nich poświęcała... Próbował się odwdzięczać na każdym kroku, za siebie oraz ich pociechy, aby nigdy nie pożałowała tej decyzji.
-Dopóki nie skończy dziewiętnastki to nie chcę słyszeć o żadnych wnukach, szybko wybiję mu to z głowy. Poza tym, jak jego siostra pojawi się na świecie to na pewno będzie sobie przypominał o płaczu w środku nocy i wiecznym niewyspaniu.- zaśmiał się, całując żonę w policzek czule. -Muszę poznać Harper skoro weszła do rodziny.- pokiwał głową, niby poważnie, chociaż wiedział, że te śluby w piaskownicy bardzo szybko się kończyły rozwodem. -Zrób listę, pojadę jutro do sklepu i zaczniemy budowanie. Uprzedzam, pozwalam jedynie na podawanie gwoździ i wskazywanie palcem, co mam dalej zrobić. Wybij sobie z głowy, że w tym stanie zajmiesz się konstrukcją, dźwiganiem czy malowaniem.- posłał jej kolejne wymowne spojrzenie. Wiedział, że dzieciaki zaczną dorastać szybciej niż by sobie tego życzył. Do pewnego czasu na pewno będzie ich głosem rozsądku, ale później odpuści, niech uczą się na własnych błędach, nie istnieje cenniejsza lekcja od życia.
-Mam swoje zasady Mała.- uśmiechnął się do niej łobuzersko. Kiedy ją poznał nadal miała naście lat, niby już bliżej dwudziestki, ale stanowiło to dla niego lekką barierę. Wymieniali jedynie drobne czułości, nie pozwalał na zbyt wiele. -Mam swoje sposoby, poza tym wyszkoliłaś mnie doskonale.- zaśmiał się jeszcze, wywracając niby oczami. Wylizywanie jogurtu? Nie zniżałby się do takiego poziomu! -Za Ciebie, za nas... Za dzieciaki.- odpowiedział, przeczesując jej ciemne kosmyki włosów. Składał kolejne pocałunki na linii żuchwy żony, policzkach, szyi.
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem Pani Moore.- odpowiedział z szerokim uśmiechem, a potem złapał ją ostrożnie i podniósł się sprawnie z kanapy.

ztx2 <3

Victoria Brooks
knowledge is power
ODPOWIEDZ