ODPOWIEDZ
20 lat 168 cm Baristka w Old Record i Barmanka w Roadhouse
Awatar użytkownika

Art is only a way of expressing pain

something about me
by new yorker

outfit



Kto spodziewałby się, że ten ich mały zakład kiedykolwiek może ewoluować w taką gierkę? Za każdym razem, gdy go widziała kusiło ją, żeby przekroczyć tą niewidzialną granicę, którą sami sobie nałożyli. Cichy głosik w jej głowie jednak mówił, że nie mogła... Jednak czy to co zakazane nie kusiło właśnie najbardziej? Była złą przyjaciółką, bo pragnęła tego co należało do innej. Wystarczył jeden malutki kroczek, żeby przekroczyła linię pomiędzy tym co było słuszne, a czego tak bardzo chciała. Oboje jednak zręcznie nadal lawirowali pomiędzy przyjaźnią, a romansem. Irytowało ją to, że nie znała smaku jego ust i za każdym razem, gdy słyszała od Lizzy, że miała się z nim spotkać to czuła dziką zazdrość o tego chłopaka, który nigdy nie miał należeć do niej. Tyle, że to całe ryzyko... To co przeszli razem podczas ucieczki od Josha.. Nie potrafiła tego wszystkiego wyrzucić ze swojej głowy i wiernie dalej czekała na okazję. Na ten mały impuls, który pociągnie ją na samo dno.
Przymknęła swoje oczy, gdy czekała na niego oparta o jego motor, bo za chwilę kończył pracę. Ich schadzki zdarzały się coraz częściej. Czasami po prostu jeździli bez celu, szukali nowej miejscówki na wypadek, gdyby po raz kolejny sprawy wymknęły się spod kontroli. Te spotkania różnie się kończyły... Wzajemnie się kusili. Wodzili na pokuszenie, czekając aż druga strona w końcu ulegnie, a jej brakowało coraz bardziej cierpliwości. A on... Niech piekło zamarznie, bo w myślach już widziała ten jego cwany uśmieszek, gdyby ona złączyła ich usta w pocałunku. Cholerne pięćdziesiąt dolarów...
Uniosła kącik ust, gdy pojawił się w zasięgu jej wzroku i podeszła do niego blisko, omiatając jego twarz swoim ciepłym oddechem.
- Kazałeś mi długo czekać na siebie Morales. Wiesz, że cierpliwość nie jest moją mocną stroną? - zadarła delikatnie swoją głowę do góry i oparła swoją dłoń na jego torsie. Celowo dzisiaj założyła na siebie kusą sukienkę. Sama nie wiedziała czego do końca oczekiwała, ale z zapartym tchem obserwowała jak ten powoli przesuwał po jej odkrytym ciele swoim palącym spojrzeniem. Chciała mu się podobać. Chciała skraść jego uśmiechy, które posyłał w stronę jej przyjaciółki. Chciała tego wszystkiego. Jego całego. Pragnienia te jednak miały pewną wadę. Dwie strony powinny tego chcieć, a z tym... Gdyby nie ten cholerny zakład to zapewne nawet nie spojrzałby w jej stronę.
- Dziś jedziemy za miasto? Moglibyśmy sprawdzić ten stary opuszczony psychiatryk. To zaledwie pół godziny drogi za miastem. Co ty na to? - coraz bardziej lubiła to uczucie, gdy wskakiwała z nim na motor. Zawsze lubiła szybką jazdę, ale w samochodzie to nie było to samo. Gdy czuła wiatr we włosach, albo na swoim ciele to banan nie schodził z jej ust, a Morales.. Cóż on nigdy nie oszczędzał się, gdy mógł rozwinąć prędkość. Uwielbiała to poczucie ryzyka, które temu towarzyszyło. Coraz bardziej ją kusiło...
Paddy Morales
ohana means family
21 lat 192 cm barman
Awatar użytkownika

Maybe you're right, maybe this is all that I can be
But what if it's you, and it wasn't me?
What do you want from me?

something about me
by makabra

07.
outfit

Nie wiedział, co go w ogóle podkusiło, żeby zgodzić się na ten cały zakład... A może to ciągłe pragnienie adrenaliny buzującej w żyłach? Uwielbiał ryzyko, chociaż nie chciał tego przed nikim przyznać, nawet przed samym sobą. Niby unikał kłopotów, a jednak ładował się w nie koncertowo... Kusiła go, przekraczała wszelkie granice, aby wygrać to pieprzone pięćdziesiąt dolców. To wszystko sprawiało, że w Moralesie pojawiało się coraz więcej sprzeczności. Niby trwał w związku, jednak... Nie byli blisko. Spotykali się coraz rzadziej, rozmawiali sporadycznie, a kiedy już przebywali we wzajemnym towarzystwie to nie było to już to coś, co kiedyś. Jednak żadne nie było w stanie tego zakończyć. A on? Łapał się często na tym, że był myślami przy kimś innym... Wyobrażał sobie, jak sunie dłonią po odsłoniętej skórze zgrabnych nóg, wsuwając powoli palce pod niebezpiecznie krótką spódniczkę. Jednak to wszystko miało być jedynie durnym zakładem... A on po pierwsze - nie chciał przegrać, a poza tym wiedział, że jeśli się w to właduje to... Wszelkie uczucia mogą ewoluować, a nie chciał się borykać ponownie ze złamanym sercem. O dziwo nawet taki człowiek, jak Paddy Morales miewał uczucia. Balansowali ciągle na cienkiej granicy między przyjaźnią, a czymś więcej, dolewając jedynie oliwy do ognia. Nie mogli... Przyjaźniła się z jego dziewczyną, a on nadal był czyimś chłopakiem. W takim razie dlaczego coraz częściej to jej twarz oglądał spod zamkniętych powiek?
Nie miał w sobie już tyle silnej woli, nie chciał walczyć. Zdawał sobie sprawę z tego, że powinien wyznaczyć jakieś granice, czy też zwyczajnie odpuścić na pewien czas spotkania. Jednak lgnął do niej, niczym ćma do światła, bez jakiegokolwiek instynktu samozachowawczego. Dziś pracę miał kończyć późno, ale ona nadal czekała... Wysłał kilka wiadomości Lizzy, a potem zgarnął sobie rzeczy i wyszedł na parking. Spotkania stawały się coraz częstsze, a on... Nawet gdyby przegrała to zwyczajnie odpuściłby jej to pięćdziesiąt dolców, byle móc zasmakować jej ust. Dostrzegł ją już z daleka, opierającą się o jego motor w tej... Cholernie krótkiej sukience, która najwidoczniej miała testować jego cierpliwość. Jego wzrok jakby automatycznie jeździł po odsłoniętych fragmentach skóry, nie mogąc się nasycić. Uśmiechnął się cwanie, czując jej dłoń na swoim torsie, własne ułożył na biodrach dziewczyny, przyciągając ją do siebie mocniej.
- Podobno należy trochę się naczekać na najlepsze. - pochylił się do niej, zatrzymując się zaledwie kilka milimetrów od jej ust. Zacisnął mocniej palce na jej biodrach, a potem przesunął wargami po odsłoniętej szyi dziewczyny.
- Nie musisz mnie długo namawiać. - zaśmiał się, odsuwając się od niej i sięgając po kaski. Podał jej jeden, a potem wsiadł na motor, czekając aż zrobi to samo. Nie musiał jej już nic tłumaczyć, podobało mu się to uczucie, kiedy czuł, jak mocno zaciska dłonie na jego pasie, gdy nabierali prędkości. Uwielbiała szybką jazdę, czuła się wtedy tak samo wolna, jak on. - Trzymaj się Rosales. - ruszyli z piskiem opon w kierunku znanej im lokalizacji.

Layla Rosales
ohana means family
20 lat 168 cm Baristka w Old Record i Barmanka w Roadhouse
Awatar użytkownika

Art is only a way of expressing pain

something about me
by new yorker

Przeżyli... Gdy wyjeżdżali tamtego poranka z miasta, to nie była pewna czy jej noga ponownie pojawi się w Nowym Jorku. Morales jednak przywlókł jej dupsko z powrotem, a ona od tego czasu... Próbowała żyć, ale wiecznie coś jej umykało spomiędzy palców. Było to dziwne, ale dopiero przy jego boku czuła, że mogła swobodnie oddychać, jakby sama obecność chłopaka przy niej dodawała jej odwagi, a ona w tej chwili mogła być po prostą sobą. Nie musiała udawać groźnej twardzielki, która nie boi się niczego. Widział ją w takim stanie, że nie krępowała się przy nim swoimi słabościami, a nawet powoli przekuwała je w coś co jej się zaczynało podobać.
Kusiło... Czuła pod opuszkami palców jego głośno bijące serce i chciała przycisnąć go do siebie. Poczuć jego przyjemny ciężar na własnym ciele i zanurzyć swoje palce w jego włosach. Nawet nie zdawał sobie sprawy jaką wewnętrzną walkę prowadziła ze sobą za każdym razem gdy był blisko od ich powrotu, a sama myśl, że ktoś mógłby w tej chwili ich zobaczyć... Była świadoma tego, że z boku nie wyglądali na dwójkę przyjaciół. Niby żaden z nich nie wykonał tego ruchu, ale czy to co robili teraz było i tak właściwe? W żadnym calu. A świadomość, że przez to pragnienie bliskości mogła stracić przyjaciółkę.. Coraz mniej już ją to obchodziło, bo gdy była przy boku Moralesa, to Lizzy stawała się tylko przeszkadzającym czynnikiem, który ich blokował.
- Na najlepsze? Dość niecierpliwa ze mnie bestia, a ty Morales na razie nie uraczyłeś mnie niczym na co warto byłoby czekać. - lubiła te ich słowne gierki, które nigdy się nie kończyły. To, że nie skakali sobie już do gardła i tak było dziwne. Wręcz współpraca szła im zaskakująco łatwo, a ona nawet pojawiała się na jego walkach i była przy nim w każdej chwili, którą Lizzy nie była w stanie udźwignąć. Oboje tkwili w tym świecie przemocy i czasami miała wrażenie, że tylko on był w stanie ją zrozumieć, tak jak ona była w stanie tylko go.
Odchyliła głowę do tyłu i przymknęła powieki, gdy jego usta znalazły się na jej szyi. Z pomiędzy jej warg wydobyło się ciche westchnięcie na tą pieszczotę. Pragnęła więcej, a jedynie dostawała te nędzne ochłapy, które w żaden sposób nie były w stanie ukoić tej potrzeby, która jedynie narastała. Odsunął się. Za każdym pieprzonym razem się odsuwał, a ona w takich chwilach zastanawiała się co mogła jeszcze zrobić, żeby chociaż przez chwilę znowu poczuć jego dotyk na swojej skórze.
Założyła kask i ulokowała się wygodnie za nim na motorze i oplotła swoimi dłońmi jego pas. Jedną dłoń wsunęła nawet pod jego koszulkę i zaczepnie wodziła palcami po odkrytej skórze. Nie bała się. Już tak wiele razy jeździli razem, że nawet w pewnym momencie była w stanie przewidzieć jego następny ruch, a jej ciało poddawało się, gdy skręcali w kolejne zaułki i przyspieszali, gdy mijali znak wyjazdu z miasta. Uwielbiała to uczucie wolności. Jak wiatr muskał jej ciało, a adrenalina krążyła w żyłach uświadamiając ją, że nie umarła tamtego dnia w tej zimnej piwnicy.
A gdy zaparkowała poczuła nawet lekki zawód, który był widoczny na jej twarzy, gdy ściągnęła kask i spojrzała na ruiny psychiatryka.
- Uroczo.. Ty to jednak wiesz Morales jakie miejscówki kręcą kobiety. - skomentowała widok przed sobą i ruszyła w stronę pierwszego lepszego wejścia, które oczywiście było zamurowane, żeby dzieciaki nie wchodziły do środka. Sunęła palcami wzdłuż ściany i uśmiechnęła się, gdy zobaczyła wybite okno, które nie było w żaden sposób zabezpieczone.
- Podsadzisz mnie? Tylko ostrzegam nie mam na sobie majtek, więc nie patrz zbyt nachalnie pod moją sukienkę. - uśmiechnęła się bezczelnie i przekrzywiła głowę na bok, gdy podszedł do niej bliżej.
Paddy Morales
ohana means family
21 lat 192 cm barman
Awatar użytkownika

Maybe you're right, maybe this is all that I can be
But what if it's you, and it wasn't me?
What do you want from me?

something about me
by makabra

Przy niej mógł być całkowicie sobą, mówił jej o rzeczach, których nie mogła słyszeć jego dziewczyna. Rosales znała bardzo dobrze świat w którym Paddy się obracał, nie musiał się z niczym krygować... Nie bała się również tego, co nosił w sobie. Udowodniła mu to, kiedy przeżywali razem dość drastyczne chwile podczas jej ucieczki. Kusiła go nie tylko sobą, ale również wizją wolności, odpuszczenia ciężaru, który ciągle nie pozwalał mu oddychać pełną piersią. Jednak nie pozwalał sobie na przekroczenie granicy... Może to przez ten cholerny zakład? Nie chciał przegrać, duma mu na to nie pozwalała, poza tym piekielnie chciał wygrać. Nie potrafił za bardzo odpuścić tej maski twardziela, ale gdzieś tam w środku wiedział, że Layla będzie w stanie go skutecznie podejść.
Mowa ciała ich zdradzała, nie ważne, jak bardzo chcieliby się wszystkiego wypierać. Jednak ktoś patrzący na to wszystko z boku nie zdawał sobie sprawy z gry, którą między sobą toczyli. Jemu również było ciężko, szczególnie, kiedy ubierała się w ten sposób, podkreślała pełne usta czerwoną szminką i zatapiała mocniej palce na jego pasie, gdy jechali z ogromną prędkością. Uwielbiała ryzyko, kotłującą się w żyłach adrenalinę, tak samo, jak on. Jest dziką duszą, dlatego ciągnęło go do niej cholernie. Obserwował z chorą satysfakcją jej ciche westchnienia, kiedy balansował na granicy i pozwalał sobie na bardziej odważne gesty. Dlaczego nadal się nie poddała? Miał zamiar testować jej cierpliwość do samego końca, aż nareszcie odpuści, przyzna się do swojej słabości.
- Zgarnięcie kulki za Ciebie nie jest niczym znaczącym? Gdybyś nie miała na co czekać to by Cię tu nie było Rosales. - puścił do niej oczko, mogła się z nim droczyć w nieskończoność, jednak jej reakcje same ją zdradzały. Droga minęła szybko, a on musiał się skupić na jeździe, nie pozwalał sobie na rozpraszanie, szczególnie, że... Jechał niczym wariat, ale to sprawiało im przyjemność. - Następnym razem przejażdżka będzie dłuższa. - obiecał, kiedy zauważył malujący się na jej twarzy lekki zawód. Kto by pomyślał, że za pierwszym razem zmieszała go z błotem za taką jazdę.
- Ma się to coś. - zaśmiał się, chociaż wiedział, że większość dziewczyn byłaby zniesmaczona faktem zwiedzania wspólnie ruin. Jednak nie Layla, ona lubiła to równie mocno, co on. - Zawsze grasz ostro widzę... Nie mam zamiaru nawet spojrzeć. - wbił w nią spojrzenie, uśmiechnął się do tego łobuzersko. Podsadził ją, odwracając głowę w przeciwnym kierunku, żeby zrobić jej na złość i nie okazać, że mu się ten brak bielizny podoba... Później sprawnie sam podskoczył do wybitego okna, takim sposobem znaleźli się w środku.

Layla Rosales
ohana means family
20 lat 168 cm Baristka w Old Record i Barmanka w Roadhouse
Awatar użytkownika

Art is only a way of expressing pain

something about me
by new yorker

Podobno to przeciwieństwa się przyciągały, ale w tym przypadku ich podobne charaktery rozgrzewały tą dwójkę do czerwoności. To był jej świat. Od dziecka musiała walczyć w pewnym sensie o przetrwanie, bo Bronx nie rozpieszczał jej słodkim dzieciństwem. Obracała się w szemranym towarzystwie i robiła rzeczy, które musiała zrobić żeby przetrwać w tym okrutnym czasie. Nie miała co liczyć na rodziców, bo ci jedynie przysporzyli jej więcej bólu i cierpienia. Walczyła. Uciekała. Kradła. Robiła wszystko, żeby nie zatonąć a być na powierzchni wody. Kiedy już raz weszło się w tą otchłań pełną brutalności i manipulacji, to ciężko było z niej się wydostać. Rozumiała go. Pomimo tego, że ona była tą delikatniejszą stroną i nie raz wzdrygała się przed pewnymi czynami, to akceptowała ten cały mrok, którym otoczony był chłopak.
Ktoś kiedyś jej powiedział, że była niczym kot. La Gata. Wtedy się z tego śmiała, ale na przestrzeni tych wszystkich lat musiała tej osobie przyznać rację. Bo nie dość, że chodziła własnymi ścieżkami, to zachowywała się jakby miała te dziewięć żyć. Ryzykowała dla innych, nie myślała o konsekwencjach swoich czynów i ciągle pakowała się w kłopoty. Lubiła ryzyko. Zapuszczała się w rejony, które zbytnio nie kręciły innych dziewczyn, ale zawsze była inna. Nie umiała się wpasować w towarzystwo. Paddy poznał ją jako małą zagubioną dziewczynkę, która częściej przebywała z chłopakami niż dziewczynami, które wiecznie jej dokuczały, bo wolała grać w piłkę niż bawić się lalkami. Gdy była nastolatką ciężko było jej zerwać łatkę chłopczycy, która została jej przypisana, a teraz...
Przy chłopaku powoli odkrywała swoją kobiecość i kusiła go na każdym kroku, bo cholernie chciała wygrać ten zakład. Za wszelką cenę. Nawet jeśli to co robili było złe do szpiku kości, a ta iskra miała podpalić cały pieprzony świat. Nawet, gdy za każdym razem gdy ich usta dzieliły milimetry, a z tyłu głowy miała obraz przyjaciółki, która z uśmiechem na ustach opowiadała jej jak czekała na zaręczyny. Chciała tego. Pragnęła go poczuć i spłonąć wraz z jego dotykiem.
- Zgarnięcie kulki? Po prostu chciałeś mi pokazać jaki to męski jesteś i śmiem twierdzić, że kręci cię zabawa w pacjenta i pielęgniarkę. Na następną ucieczkę wezmę odpowiedni strój, żeby nie paradować w samym staniku, gdy będę musiała tamować krwotok. - posłała mu słodki uśmiech i przejechała palcem po dolnej wardze, zaczepiając paznokciem o skórę. - Dłuższa? A gdzie zamierzasz mnie porwać? Z chęcią twój motor wykorzystałabym do innej przejażdżki. Ciekawi mnie czy byłaby równie ekscytująca Morales... - otaksowała go uważnym spojrzeniem, zjeżdżając swoim wzrokiem w dół. Kusiło... Dobrze wiedziała co kryło się pod jego ubraniami, bo niejednokrotnie próbował wprowadzić ją w zakłopotanie, gdy ściągał przy niej koszulkę. Działało, bo za każdym razem jej ciekawska natura chciała zobaczyć wszystko i poczuć pod opuszkami swoich palców każdą krzywiznę jego ciała.
Spojrzała na niego z góry, gdy ją podsadził i znalazła się w środku budynku. Przekręciła jedynie oczami, gdy ten odwrócił swoją głowę i nawet nie uraczył jej jednym spojrzeniem. - Od kiedy z ciebie taki gentleman? - zapytała robiąc mu miejsce i wyciągnęła telefon, w którym włączyła latarkę. Rozejrzała się czujnie po pomieszczeniu i podeszła do drzwi, które prowadziły na korytarz. Musiała na nie naprzeć całym ciałem, żeby w końcu ustąpiły i ze zgrzytem otworzyły się.
- Panowie przodem. Chyba, że się boisz? - wskazała mu ruchem dłoni, żeby jako pierwszy opuścił to pomieszczenie.
Paddy Morales
ohana means family
21 lat 192 cm barman
Awatar użytkownika

Maybe you're right, maybe this is all that I can be
But what if it's you, and it wasn't me?
What do you want from me?

something about me
by makabra

Może miałby możliwość zaznania normalności, wychowywania się w niej aż do końca... Jednak jego wspaniały ojciec postanowił zadrzeć z ludźmi, którzy nie mieli żadnej litości. Gdyby jego uzależnienie z nim nie wygrało to życie Moralesa wyglądałoby całkowicie inaczej. Nie musiałby się mieszać w ten mroczny świat, sięgać po naprawdę paskudne rozwiązania, czy też balansować na krawędzi życia oraz śmierci. Jedyną osobą, która dawała mu ostatnie namiastki normalności była babcia, ale niestety również ją stracił. Nie mógł zwracać się do matki, która ułożyła sobie życie u boku kogoś innego, wynosząc się raz na zawsze z Bronxu. Budowała rodzinę, której zawsze chciała... Paddy nie pasował do obrazka. Dlatego cholernie bolało go to, że jego dziewczyna nie jest w stanie zrozumieć tak wielu rzeczy... Sama wychowywała się na Bronxie, a jakby pochodzili z dwóch osobnych światów. Rosales była w stanie zrozumieć, nie oceniała go, mógł się u niej schować, kiedy tego potrzebował... Nie potrafił jeszcze w stosunku do niej całkowicie odrzucić maski twardziela... Ale wszystko przyjdzie z czasem. Na razie doprowadzała go do białej gorączki swoim charakterem, tym, jak bardzo kusiła go do złego... Nie mógł przegrać tego zakładu.
Nie mógł wyjść z podziwu, jak bardzo Layla się rozwinęła. Nie miała w sobie już zbyt wiele z tej zagubionej dziewczynki, którą spotykał na ich placu. Nie potrzebowała tak często jego pomocy, ale nie obawiała się również okazać mu po pewnym czasie własnych słabości. I to chyba pociągało go w niej najmocniej, jaka się stała. Podejrzewał, że ma na swoim koncie mnóstwo ciężkich przeżyć, ale one bardzo ją ukształtowały. Potrafiła zrozumieć równie mocno, że muszą walczyć o swoje, najbliższych, poświęcać się dla wyższego celu, inaczej będą jedynie nic nieznaczącym ogniwem w łańcuchu pokarmowym. A jak wiemy drapieżników dookoła mieli wielu... Jeśli chodzi o łatkę chłopczycy... Cóż, zerwała ją dość brutalnie, a kobiecości Paddy nie mógł jej odmówić. Starał się ze wszystkich sił, aby nie zauważyła, jak mocno na niego działa. Dla niej był w stanie postawić całe swoje życie na jedną kartę...
- Rozgryzłaś mnie... Jak weźmiesz kostium to mogę być nawet umierający. - puścił go niej oczko, śmiejąc się pod nosem. Oczywiście żadne nie chciało przechodzić ponownie przez to samo... To była dość traumatyczna ucieczka z której nie było wiadomo aż do końca, czy w ogóle wyjdą całko. Paddy chyba nigdy nie wyrzuci z pamięci widoku ledwo żywej Rosales, która postanowiła ukrócić własne cierpienia. - Jeśli Ci teraz powiem to nie będzie niespodzianki, a podobno potrafię zaskoczyć kobietę... Jakiej to innej przejażdżki Rosales, co? Co Ci chodzi po tej ślicznej główce? - popatrzył na nią z lekko zmrużonymi oczami, brzmiało interesująco.
- Od kiedy nie mam ochoty przegrać pięćdziesięciu dolców. - puścił do niej ponownie oczko, uśmiechając się cwanie. Nie spojrzał, wiedział, że to będzie jej działać na nerwy. Prychnął, wyciągając z kieszeni spodni małą latarkę i ją odpalając.
- Uważaj, żebyś nie musiała ze strachu chować się za moimi plecami. - pokręcił głową rozbawiony, idąc dalej i oświetlając rejony delikatnym światłem latarki. Chodzili ostrożnie, ponieważ nigdy nie było wiadomo, gdzie podłoga może się zawalić. W pewnym momencie skręcił do jednego z pomieszczeń w którym jakieś dzieciaki postanowiły wymalować napisy rodem z horrorów. Widział, że Layla chce zrobić krok, ale w ostatniej chwili ją mocno złapał i przyciągnął do siebie, miała przed sobą sporą dziurę, która sięgała praktycznie parteru... - Życie chyba nie jest Ci miłe, co? - złapał ją jeszcze mocniej, trzymając przy sobie.

Layla Rosales
ohana means family
20 lat 168 cm Baristka w Old Record i Barmanka w Roadhouse
Awatar użytkownika

Art is only a way of expressing pain

something about me
by new yorker

Zawsze zastanawiała się jak ten wszechświat był skonstruowany. Jej ojciec najwidoczniej był zbyt mądry albo głupi, żeby wpaść na pomysł szukania pieniędzy na alkohol u pewnych osób. Jednak ten łut szczęścia nie przynosił ukojenia, bo to co przeżywała każdego dnia w domu rodzinnym pozostawiło na jej psychice blizny, które nigdy nie miały się zasklepić. Lizzy pomimo, że wychowała się na tej samej dzielnicy co ona miała więcej farta. Ominął ją ten cały syf okrutnego dzieciństwa i najzwyczajniej w świecie nie potrafiła tego zrozumieć co oboje przeżywali. Do czego musieli się posuwać, żeby przetrwać. A gdy raz człowiek zrobił krok w ten świat, to ciężko było się wydostać z tej spirali. Nie licząc całego tego chaosu, w który wpakowała się z Joshem, to miała łatwiej niż Morales, którego wiązały głównie nielegalne walki. Było to brutalne, ale kontrakty i zobowiązania, które zaciągnął chłopak na przestrzeni lat nie miały magicznie zniknąć. A jej przyjaciółka myślała, że wystarczyło jedynie odmówić, żeby zostawić za sobą taką przeszłość. Rosales jednak znała prawdę jak to wyglądało i od jakiegoś czasu nawet towarzyszyła chłopakowi, gdy ten walczył na ringu. Rozumiała go bardziej niż ktokolwiek, a ich współpraca powodowała, że zyskiwali siłę na wielu płaszczyznach. Pokusiłaby się o stwierdzenie, że byli dość skutecznym duetem.
- Aż tak? Zatem chyba muszę zaopatrzyć nas w lepszą apteczkę i sprzęt. Byłoby szkoda gdybyś musiał znowu leżeć na starym materacu. Chociaż chyba nie narzekałeś, gdy przez sen mnie przytulałeś. - spojrzała na niego rozbawiona. Nie lubiła wracać myślami do tej całej ucieczki, która była dosyć krwawa. Do dziś nie wiedziała jak skończył tamten koleś, który spadł z motoru. A oboje w ciągu kilku dni niemal się wykrwawili na posadzce w tej starej piwnicy. Nie były to przyjemne wspomnienia, ale co im pozostało? Teraz mogli jedynie się śmiać z tego i planować plan awaryjny na wypadek, gdyby musieli znowu opuścić miasto. Potrzebowali nowej miejscówki. Kryjówki w której mogliby przeczekać najgorsze i mieć trochę więcej miejsca niż wtedy. Teraz już wiedziała jakie błędy wtedy popełnili i czego potrzebowali.
- Co mi chodzi po główce? - uniosła sugestywnie brwi i zjechała swoim wzrokiem w dół, zatrzymując je na jego rozporku od spodni. Przygryzła dolną wargę i posłała w jego stronę niewinny uśmiech. Tak, zdecydowanie w ten sposób mogłaby zgrzeszyć...
- To nie strach Morales. Po prostu lubię ładne widoki. Wiem, że wolałbyś oglądać mój tyłek, ale cóż.. Ja nie muszę się bawić w tą cnotliwą, bo i tak nie przegram tych pięćdziesięciu dolców. - powiedziała tuż za nim i stawiała swoje kroki ostrożnie. Stanęła koło niego, gdy wszedł do jednego pomieszczenia i swoje spojrzenie skierowała na ściany, które były pokryte napisami jak i malowidłami. Chciała podejść bliżej, ale chłopak przyciągnął ją do siebie, a ona oparła swoją dłoń na jego biodrze, żeby złapać równowagę. Zerknęła zaskoczona w kierunku ubytku w podłodze i przeklęła pod nosem. O mały włos nie wpadła...
- Najwidoczniej lubię lądować w twoich ramionach Morales. - zrobiła krok do przodu i zmusiła go do tego, żeby oparł się plecami o ścianę. Stanęła na palcach i delikatnie przymknęła oczy, gdy jej usta niebezpiecznie blisko znalazły się tuż przy jego wargach. - Szkoda tylko, że w takich okolicznościach. - musnęła jego policzek wargami i odsunęła się.
Paddy Morales
ohana means family
21 lat 192 cm barman
Awatar użytkownika

Maybe you're right, maybe this is all that I can be
But what if it's you, and it wasn't me?
What do you want from me?

something about me
by makabra

Gdyby jej ojciec szukał pieniędzy u pewnych ludzi... Mogłoby się to dla jej rodziny skończyć jeszcze gorzej niż ta paskudna rzeczywistość w której musiała żyć przez lata. W końcu nie musieli być na tyle mili, aby wyeliminować przede wszystkim dłużnika, ale mogli najpierw zająć się jego rodziną, aby zmusić go do znalezienia magicznie pieniędzy na dług. Mimo to, że ów ludzie zajęli się ojcem Paddiego, czego przez długi czas nie potrafił odkryć... To nadal zastraszali jego matkę, zaczajając się na nią w drodze z pracy, czy też innych okolicznościach. Grozili jej odebraniem również syna... Paddy był tylko niewinnym dzieckiem, które mogło zapłacić za błąd uzależnionego ojca. Dlaczego to tak musiało wyglądać? Cóż, trochę mu zajęło zanim dotarło do niego, że świat niestety jest okrutny. Teraz można powiedzieć, że poniekąd stał się jednym z takich ludzi... Tylko on nie zabijał, dawał lekcję, nie bez powodu, odbierał długi, jednak nikogo nie pozbawiał życia. To granica, której nie potrafił przeskoczyć. Stanowiła najwidoczniej resztki jego człowieczeństwa.
Kochał Lizzie, znał ją praktycznie od dzieciaka, długo im zajęło zanim zaczęli być razem... Jednak ona nigdy nie potrafiła zrozumieć, czym Morales musi się kierować w życiu. Dla niej wszystko było łatwe, jakby wystarczyło powiedzieć "nie" i problem znikał. Niestety, to tak nie działało. Na policję również nie mogli iść, ponieważ sami imali się nielegalnych rzeczy, które mogłyby ich pogrążyć na lata. Z jednej strony nie winił swojej dziewczyny, poszczęściło jej się, mogła wychowywać się w miarę normalnie, czasami tylko łapała się za coś nieodpowiedniego, od czego Paddy skutecznie ją odciągał. Starał się ją pozostawić poza całym tym światem, dla jej bezpieczeństwa.
- To wszystko przez wysoką gorączkę. - zaśmiał się pod nosem, komentując całe to przytulanie. - Poza tym było Ci zimno, pamiętasz? Jakoś musiałem Cię rozgrzać... A nie chciałaś sprawdzić innych skutecznych sposobów. - koniec zdania wypowiedział nieco niższym tonem, poruszając delikatnie brwiami, dając jej znać, co mógłby mieć na myśli. Musiał przyznać, że wtedy coś w nim ruszyło... Kiedy leżała pod nim, praktycznie w samej bieliźnie, wpatrując się w oczy z lekko rozchylonymi wargami... Jednak nie mógł. Pomimo całej tragicznej otoczki ich ucieczki, zdarzały się również miłe momenty. A cała akcja mocno ich do siebie zbliżyła... Uniósł wyżej brew, widząc to jej spojrzenie sunące w jednym kierunku. Igrała z ogniem, wiedziała o tym doskonale.
- A to nie tak, że to Ty ciągle wodzisz wzrokiem za moim tyłkiem Pani Nie Dam Ci Wygrać? - spojrzał na nią rozbawiony, ponieważ kilkukrotnie już ją przyłapał na niektórych spojrzeniach, tych nieco bardziej ukradkowych, nie użytych z premedytacją. - Najwidoczniej lubię Cię w nich trzymać. - odpowiedział, nie oponował, kiedy zmusiła go do zrobienia kilku kroków w tył i oparcia się o ścianę. Czuł, jak jego serce bije mocniej, gdy znajdowała się tak blisko... Uśmiechnął się lekko w odpowiedzi, a potem wpadł na pomysł...
- Mam dla Ciebie propozycję Rosales... Aneks do zakładu. - zaczął, trzymając ją nadal blisko siebie. - Zakończymy to tu i teraz, każde z nas wyłoży po dwadzieścia pięć dolców. - nawet przybliżył się jeszcze ciut, czując, że od smaku jej ust dzieli go zaledwie kilka milimetrów.

Layla Rosales
ohana means family
20 lat 168 cm Baristka w Old Record i Barmanka w Roadhouse
Awatar użytkownika

Art is only a way of expressing pain

something about me
by new yorker

Rosales wielokrotnie słyszała jak ktoś mówił w jej obecności, że rodzicom przede wszystkim powinno zależeć na dobru dziecka. Zawsze w takich okolicznościach chciało jej się najzwyczajniej w świecie śmiać, bo dla niej były to zwykłe herezje. Może w normalnych rodzinach tak było, ale to co sama przeżyła i obserwowała na Bronxie było tak bardzo odmienne od tego założenia. Gdy była mała myślała, że matce na niej zależy, ale to również była ułuda, którą próbowała się karmić jako dziewczynka. Oboje mieli spartaczone dzieciństwo i znali najgorsze strony takiego życia. Nie było łatwo, ale im w pewien sposób udało się to przetrwać i dalej dryfować na powierzchni tej wody zwanej życiem. Lizzy nigdy nie była w stanie zrozumieć tej walki. Wychowała się w rodzinie gdzie miała wsparcie i miłość, a to czyniło ją poniekąd słabą w świecie, w którym ona i Paddy się obracali. Ile to razy kłóciła się z przyjaciółka, ile razy starała się ją uchronić przed złymi decyzjami... Była już tym zmęczona, a może jedynie próbowała usprawiedliwić to jak złą osobą była? W końcu, która dobra przyjaciółka patrzyłaby w taki sposób na chłopaka tej drugiej? Która pragnęłaby zasmakować ust i poczuć pod palcami każdy mięsień miłości życia tej drugiej? Layla Rosales była temu wszystkiemu winna i Bóg niech ma ją w opiece, gdy w końcu zakosztuje w tym grzechu. Bo czy to był tylko jej wytwór wyobraźni, że pomimo wszelki za i przeciw on również tego chciał? Wyczuwała pomiędzy nimi tą iskrę, która mówiła, że nie powinna trzymać się dłużej z boku i przyglądać gdy oni trzymali się za rączki. Chciała go tylko dla siebie, chociaż na te parę kilka minut. Poczuć jakby to było być z nim...
- I halucynacje z niedożywienia i utraty krwi? - mogli żartować na ten temat do woli, ale oboje zdawali sobie sprawę, że to co wydarzyło się pomiędzy nimi w tamtej piwnicy miało o wiele głębsze znaczenie. Na początku może i starali się tylko przetrwać, ale przemawiała przez nich troska, gdy drugie spadało w dół i byli dla siebie w tamtej chwili czymś więcej niż partnerami w zbrodni. - To ty trząsłeś się tak, że myślałam, że zawali się cały budynek. Ja nie chciałam? Paradowałam przy tobie w bieliźnie miałam ci jeszcze bardziej ułatwić zadanie i pozbawić wszelkiej zabawy? To ty trzymałeś rączki przy sobie niczym prawiczek... Może nim jesteś? Potrzebujesz instrukcji jak się to robi? - posłała w jego stronę ten mały uśmieszek i rozbawione spojrzenie. Uwielbiała te ich małe przekomarzanki, które zawsze wywoływały między nimi te dziwne napięcie.
- Co czujesz się niekomfortowo? Może zastanawiam się jakie uczucie towarzyszyłoby temu gdybym cię kopnęła w te zgrabne pośladki? A może jakby to było zacisnąć na nich swoje palce, gdy wchodziłbyś we mnie? Wybierz wersję, która ci pasuje do mojego spojrzenia... - momentami sama siebie nie poznawała. To jak bezczelnie rzucała w jego stronę takie słowa i czekała na jego reakcje. Zazwyczaj na samą taką prowokację jej policzki byłyby całe czerwone ze wstydu, ale teraz były jedynie lekko zaróżowione jakby oczekiwała, że taka sytuacji mogłaby mieć pomiędzy nimi miejsce.. Stąpała po grząskim gruncie... Oby tylko upadek nie był bolesny...
Przygryzła dolną wargę i spojrzała na niego z zaciekawieniem, błądząc swoją dłonią po jego klatce piersiowej, gdy stał oparty o ścianę. Na jej twarzy mógł widzieć lekkie zaskoczenie, gdy zaproponował aneks do zakładu, ale po chwili jej usta wygięły się w leniwym uśmiechu, gdy nachylił się w jej stronę. - Czyżbyś Morales nie mógł mi się oprzeć? Coraz trudniej jest ci się powstrzymać? Twoja propozycja jest taka kusząca... - przejechała palcami po jego policzku i naparła swoim ciałem mocniej na niego. - Zgoda... Zgadzam się na ten aneks... Zakończmy to.. - mógł poczuć jej ciepły oddech na swoich ustach, gdy zbliżyła się na tyle, że ich wargi delikatnie się stykały.
Paddy Morales
ohana means family
21 lat 192 cm barman
Awatar użytkownika

Maybe you're right, maybe this is all that I can be
But what if it's you, and it wasn't me?
What do you want from me?

something about me
by makabra

Pewnie ich punkt widzenia by się zmienił, gdyby mogli zaznać normalności, szczególnie Layla. Nie miała niestety szczęścia do swoich rodziców, którzy mocno odbiegali od normy. Morales niby mógł chwilowo mieć szansę na szczęśliwy dom, dopóki jego ojciec nie dał się pokonać własnej słabości. Wychowywała go głównie babcia, tak samo, jak Laylę. Gdyby nie mieli opieki dwóch staruszek to pewnie nie byłoby w nich nawet odrobiny człowieczeństwa, tej wyżej wspomnianej normalności. Rodzicom powinno zależeć na dobru dziecka… Cóż, na pewno mógł to stwierdzić, patrząc na swoją matkę. Chociaż ona odsunęła się nieco od jego, budując własne szczęście, a on po tych wszystkich ciężkich latach, kiedy był dla niej ciężarem… Nie jak serca jej tego psuć. Dlatego obecnie liczył jedynie na siebie. Bronx na pewno dał im niezłą szkołę życia, nauczył głównie sztuki przetrwania. Potrafili sobie radzić w każdej możliwej sytuacji, łącząc szybko fakty i znajdując odpowiednie wyjście. Dlaczego jego dziewczyna nie potrafiła tego zrozumieć? Czasem należało się posunąć do okropnych rzeczy, aby wyszło z tego coś dobrego. Dla Lizzy wszystko było czarne albo białe, tymczasem Paddy żył w różnych odcieniach szarości, lawirował między barwami, próbując nie zatracić w tym wszystkim resztek swojego człowieczeństwa. Był o krok od tego, aby stać się potworem… Layla doskonale o tym wiedziała, potrafiła go zwyczajnie zrozumieć, bez rzucania bezsensownych argumentów. Dlatego działała na niego niczym pieprzony magnez.
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to, co pojawiło się między nimi… Nie jest właściwe. Jednak nie potrafił przestać o niej myśleć… Nie powinien w ogóle się godzić na ten cały zakład, który jedynie dolewał oliwy do ognia. Nie powinien wodzić spojrzeniem po jej ciele, zastanawiając się, czy wywoływałby u niej drżenie, gdyby sunął po nagiej skórze dziewczyny swoimi dłońmi. Nie powinien zastanawiać się nad smakiem pełnych warg dziewczyny w które mógłby się zachłannie wpijać… Igrali z ogniem, co nie było fair w stosunku do jej przyjaciółki, a jego dziewczyny. Co w tym wszystkim najgorsze… Będąc z ukochaną, myślami uciekał do innej.
- Oczywiście. - prychnął, teraz był w stanie na ten temat żartować, jednak doskonale wiedzieli, że wtedy nie było im do śmiechu. Ucieczka za miasto na pewno stanowi jedno z najbardziej traumatycznych wspomnień, jednak dość bardzo wzmocniła ich więź. Spojrzał na nią wymownie, a potem pozwolił sobie przejechać spojrzeniem po jej ciele. - Słyszałaś kiedyś o grze wstępnej Rosales? Może nie wyczułaś aluzji… - puścił do niej oczko. - Uwierz mi… Mógłbym w pięciu sekundach udowodnić Ci, że daleko mi do prawiczka. - dodał jeszcze, nigdy w tych komentarzach nie pozostawał jej dłużny.
- Znając Ciebie… Wolałabyś mnie kopnąć w tyłek. - zaśmiał się, chociaż druga wizja była o wiele bardziej bliższa temu, co sam myślał. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Layla będzie jechać po przysłowiowej bandzie, dlatego odpowiadał jej tym samym. - Gdybym w Ciebie wchodził to nie byłabyś w stanie myśleć o tym, żeby dotykać moich pośladków. - uśmiechnął się cwanie, był pewny siebie, ale znał swoje możliwości.
- Myślę, że jest Ci tak samo ciężko, jak mnie… Znam to spojrzenie Layla, widzę czego chcesz i jak bardzo pożerasz mnie wzrokiem. - zamruczał, przejeżdżając nosem po jej policzku. Dzieliły ich jedynie milimetry. - Zgoda. W takim razie pokaż mi czego chcesz Rosales, weź to sobie. - odezwał się, niemalże czując na swoich wargach cień tych dziewczyny. Zacisnął mocniej dłonie na jej talii, nie dając jej szansy na ucieczkę.

Layla Rosales
ohana means family
20 lat 168 cm Baristka w Old Record i Barmanka w Roadhouse
Awatar użytkownika

Art is only a way of expressing pain

something about me
by new yorker

Czym była normalność? Dla jednych było to spokojne życie przy boku swoich najbliższych. Dla innych normalnością była praca i dążenie do własnego zaspokojenia szczęścia. Tak naprawdę jednak normalność była zlepkiem nic nie znaczących liter, bo każdy odczuwał ją inaczej. Tak samo było z sumieniem. Były to pewne normy, które odgórnie narzucało społeczeństwo co było dobre, a co złe. Prawo i sprawiedliwość. Wszystko to jednak miało inne brzmienie, gdy spędzało się swój czas w różnych środowiskach. Ona go rozumiała. Może i przyjaźniła się z Lizzy, były we dwie przyjaciółkami, ale były niczym ogień i woda pomimo tych wszystkich cech, które je łączyły. A te różnice były widoczne na pierwszy rzut oka.
Nawet teraz, gdy spędzała swój czas z chłopakiem swojej przyjaciółki, to czuła, że przekraczała wszelkie normy przyzwoitości. Była przesiąknięta tym zepsuciem, które wyniosła z domu i egoistycznie chciała skubnąć chociaż odrobinę tego szczęścia, które miała dotychczas jej przyjaciółka. Posmakować jego ust i dotyku. Przekonać się na własnej skórze jakby to było chociaż raz być tą dziewczyną na jej miejscu. Nie przejmować się konsekwencjami swoich czynów i zrobić to na co miała ochotę. Przecież nikt nie musiał się dowiedzieć. Jeden raz. Tylko ten jeden raz w swoim pieprzonym życiu zrobić coś dla siebie. J E D E N.
- Gra wstępna? Nie mam pojęcia o czym mówisz. Chyba coś mnie ominęło w życiu.. - uśmiechnęła się delikatnie i podniosła swoją dłoń do góry i odginała palec gdy po cichu liczyła pod nosem do pięciu. - Raz, Dwa, Trzy, Cztery i Pięć. Minęło pięć sekund i jakoś tajemna wiedza na temat twojej seksualności na mnie nie spłynęła. Zresztą w pięć sekund? Przez tyle czasu to ja nawet nie zdołałabym się nakręcić. Najwidoczniej słaby z ciebie zawodnik. - droczyła się z nim dalej. Uwielbiała te ich małe przekomarzanki, za którymi skrywała swoją własną nieśmiałość. W życiu normalnie nie byłaby z nim w stanie porozmawiać o takich rzeczach, bo spłonęłaby ze wstydu. Inaczej jednak się czuła, gdy oboje sobie wrzucali żartując z siebie nawzajem.
- Może na ringu pięć sekund to odpowiednie tempo, ale w łóżku? Chyba pierwszy raz w życiu mogę powiedzieć, że mam lepszą kondycję od Ciebie. - pokazała mu język i zrobiła naburmuszoną minkę. - Czemu od razu podejrzewasz mnie o najgorsze? Nie no, muszę przyznać, że skopanie ci dupska mnie kręci. Nie wiem tylko jak bardzo ucierpiałaby twoja reputacja, gdyby dziewczyna mojego pokroju sprawiła, że twoje kolana boleśnie spotkałyby się z ziemią. Pomarzyć zawsze można prawda? Chociaż ciebie pewnie taki widok bardziej by kręcił gdyby role były odwrócone. - mrugnęła porozumiewawczo w jego stronę i przygryzła dolną wargę na jego kolejne słowa. Czasami ta jego pewność siebie sprawiała, że traciła na chwilę rezon.
- Na pewno? Cały czas jakoś przy tobie myślę. Najwidoczniej cały twój czar nie działa na mnie. - odparła bezczelnie, chociaż te słowa były jawnym kłamstwem. Bo bywały pomiędzy nimi chwile, gdy w jej umyśle panowała kompletna pustka, gdy czuła przy sobie jego ciało, a jego oddech muskał delikatnie jej usta, jakby chciał ją pocałować. Nigdy jednak głośno nie przyznałaby się do tej słabości.
- Tak? Co według Ciebie chce? - wstrzymała oddech, gdy przejechał swoim nosem po jej policzku, a ona przymknęła delikatnie powieki, gdy nastrój pomiędzy nimi stał się bardziej intymny. Teraz już nie żartowali. Nie dogryzali sobie w ten dwuznaczny sposób, ale prowadzili między sobą niebezpieczną grę, która mogła zmienić wszystko.
Dał jej zielone światło, żeby wzięła co chciała.
To było takie złe...
Jednak pokusa była silniejsza.
Zacisnęła swoje palce na jego koszulce i wsunęła swoją nogę pomiędzy te jego, żeby zmniejszyć pomiędzy ich ciałami odległość. Jej oddech przyspieszył, gdy powoli przesunęła swoimi ustami po jego wargach. Odsunęła się nieznacznie od niego i przejechała koniuszkiem języka po dolnej wardze jakby chciała w ten sposób zaznajomić się z tym smakiem i uczuciem, że była tak blisko. Drugą dłoń oparła o ścianę, gdy nachyliła się znowu w jego kierunku i tym razem śmielej połączyła ich usta w pocałunku. Wsunęła swój język pomiędzy jego wargi i zaprosiła go do tego tańca pomiędzy nimi.
Paddy Morales
ohana means family
ODPOWIEDZ