ODPOWIEDZ
35 lat 187 cm strażak / deratyzator
Awatar użytkownika

“A family is forever. We could never truly leave each other even if we tried.”

something about me
by landryna

08

Queens. Jeszcze dalej, niż Brooklyn ale jak każą to nie można było wybrzydzać. Zastępstwa nie były niczym nowym w pracy strażaka. Patrick je nawet lubił z zastrzeżeniem, że było kilka remiz, które wolałby omijać szerokim łukiem. Źle zgrane ekipy, dziwne zwyczaje, czy czepiający się o wszystko komendant.
Ściągnięty przez Buckleya, zawitał do remizy z uśmiechem i torbą na ramieniu. Czekało go tu kilka zmian, póki 'góra' ogarnie bałagan i zapełni luki w kadrach. Nie przeszkadzało mu to, traktował jak obóz letni dzięki, któremu spędzi czas ze znajomymi. Poza pracą rzadko mieli okazję rozmawiać. Zawsze znalazły się jakieś obowiązki, a odległość mierzona godziną lub dwoma jazdy sprawiała, że wybierano wiadomości tekstowe lub video chat.
Zanim uściskał Duke'a, wpadł w sidła czarnoskórej strażaczki, która zdecydowała, że oprowadzi go po całej remizie, jakby był tu pierwszy raz i dopiero zaczynał przygodę ze strażą. Patrick miał ambiwalentny stosunek do kobiet w straży. Przy nowych kontaktach zawsze starał się pozostać neutralny i unikał konfliktów, bo to zawsze źle się kończyło.
Dlatego uciekł od nowej koleżanki i dopadł kwater Buckleya.
Twoja koleżanka mnie molestuje, Aussie — poskarżył się, przekręcając żaluzje. Usadowił się wygodnie na łóżku. To była jedna z zalet wyższego stopnia. Własna przestrzeń, tylko dla siebie i drzwi zamykane na klucz. Och ile by dał, aby mieć podobnie w swojej remizie.
Zrób coś z tym — dodał, rzucając w kolegę znalezioną parą skarpet, która musiała wcześniej wypaść z torby. — To ona wszystkich przepędziła, że łatają was innymi zmianami? - zagadnął; może i udostępniał straży swoją twarz w mediach, to jednak stronił od biurokracji i wszystkich tych, którzy ostatni pożar gasili przed 2000 rokiem.




Duke Buckley
ohana means family
33 lata 202 cm St. Kapitan straży pożarnej w Queens
Awatar użytkownika

Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen

something about me
by 13

Buckley cieszył się na wizytę swojego serdecznego kolegi. Lubił spędzać z nim czas w remizie, bo zawsze coś wtedy się działo. Miał też do kogo otworzyć gębę - zwykle bowiem siedział sam. Czasem zdarzyło się, że w tle majaczyła pani dyspozytorka, która kręciła się po korytarzach w poszukiwaniu ofiar do rozmów. On jednak słabo się nadawał. Nie był nazbyt wygadany, ani przy tym delikatny. Zawsze palnął coś, przez co brwi kobiety unosiły się do góry i opadały wraz z ciężkim westchnieniem. Być może dlatego cieszył się tutaj spokojem.
Nie to, co Patrick. Sympatyczny, młody człowiek o nienagannych manierach i wyglądzie. Miał przesrane.
— To jeszcze nie koniec waszego spotkania. Zobaczysz, że parę razy Cię zagada — właśnie kończył kreślić coś długopisem. Prawa ręka skierowała się do czoła. Starł z niej niewidoczny pot i głośno westchnął.
— Kawy? Komendant na odchodne połasił się i kupił nam ekspres — zauważył i skinął głową w kierunku korytarza, gdzie znajdowało się pomieszczenie socjalne.
— I zostawił też cały syf w papierach — westchnął przeciągle i wyprostował się. Kości przy kręgosłupie strzyknęły cicho, niesłyszalnie. Tylko ciemnowłosy był w stanie poczuć chwilową ulgę z tego tytułu.
— Jak tam, queens? — zagadnął go pogodnie, z zadowoleniem. Uśmiechnął się przy tym szeroko, próbując złapać rzucone w jego kierunku skarpety. Miękki materiał odbił mu się od klatki piersiowej i upadł na biurku, przesądzając los dzisiejszych dokumentów. Nie miał do nich żadnej siły.
— Wydaje mi się, że dziewczyna, choć się stara, to nie ma takich mocy. Zapewne zniechęcił ich brak podstawowego sprzętu i umundurowania. Zarobki pewnie też nie są najlepsze. Jak już babrać się w ogniu i wodzie, to chociaż na porządnym urządzeniu — Buckley czasami bał się, że pompa wystrzeli podczas działań operacyjnych, albo że kolejne węże będą miały dziury. Całe szczęście, że wozy były nowe. Refundowane przez fundację, stały w blokach startowych. Osobiście upewnił się, że baseny w nich są zapełnione i nie brakuje tych rzeczy, które jeszcze jako tako oddychały. Musiał przysiąść do wydatków i przejrzeć dokładnie księgi rachunkowe, ale ciągle coś się działo i nie miał do tego głowy. W zamian za to złapał skarpetkę i odrzucił ją chłopakowi. Nie mieli piłki, więc musiały wystarczyć im takie zabawki.
— Może Ruth szuka towarzystwa albo jakoś chce Cię zachęcić do tego, byś został z nami na dłużej, ale coś czuję, że wywołuje to odwrotny skutek — zażartował. Sądząc po minie Patricka, rzeczywiście, wolałby by ciemnoskóra kobieta sobie odpuściła. Albo jemu.
into the unknown
35 lat 187 cm strażak / deratyzator
Awatar użytkownika

“A family is forever. We could never truly leave each other even if we tried.”

something about me
by landryna

Doskonale rozumiał kuluarowe niunase jakie rozgrywały się poza ich zasięgiem w głównej siedzibie straży pożarnej. Wyśrubowane normy przyjęć odpowiadały Patrickowi, bo miały sens. Inne już nie i wtedy zaczynały się problemy. Brak funduszy dokuczał każdej publicznej jednostce, a finansowanie stawało się głośnym przedmiotem dyskusji w każdym mieście w Stanach. To był realny problem. Ludzie dziękowali za ratunek posiłkiem, ciastem i dobrym słowem. Rzadko niosło to za sobą zastrzyk gotówki na lepszy sprzęt. Poniekąd to nie tak powinno wyglądać.

Później, nie lubię tak na wejściu — odparł, podpierając się i patrząc na Buckleya. Nie zazdrościł mu tego bałaganu. W krótkim czasie spadło na niego wiele obowiązków. Remiza w Queens przechodziła trudny czas, ale Patrick wierzył, że szybko sobie poradzą. Duke wyglądał na takiego, kto wie co robić.
Poradzisz sobie — zapewnił. — Queens? Pytasz mnie, czy mi się tu podoba czy chciałeś nazwać mnie swoją królową?
Droczenie się i przepychanki słowne również nie były niczym nowym w ich znajomości. Czasami przekraczali granicę, ale nigdy nie dochodziło do poważniejszych spięć.
Wiesz, że czeka cię od groma roboty? Mam trochę znajomości w centrali, mogę pomóc nakłonić kilka osób, aby pochylili głowy nad tą remizą — zaoferował pomoc; sam należał do jednej z lepszych i dlatego miał porównanie. Niewielu chciało brać zmiany tam, gdzie brakowało podstawowych narzędzi. Wyolbrzymiane problemy zawsze skrywały w sobie ziarenko prawdy.
Prawdziwy z ciebie Sherlock, Duke — prychnął, kręcąc głową — Nikt nie lubi nachalnych lasek, chyba, że chce się je po prostu przelecieć i zapomnieć. Mam kilka zasad, a jedną z nich jest nieromansowanie w pracy. To stwarza tylko problemy. Poza tym moje życie uczuciowe jest obecnie zaminowanym polem ryżowym na które co drugi dzień spuszczalny jest napalam. Dlatego biedna Ruth będzie musiała obejść się ze smakiem. Na ciebie nie leci? Nikogo nie masz, więc może pyknijcie jakąś randeczkę.


Duke Buckley
ohana means family
33 lata 202 cm St. Kapitan straży pożarnej w Queens
Awatar użytkownika

Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen

something about me
by 13

Duke westchnął i spojrzał na swojego towarzysza. Po cichu liczył, że Patrick nie zareaguje na te przejęzyczenie i tym samym zadomowi się trochę tutaj. Kto wie, może i na stałe?
— Sprawdzam jak wrażenia — na całe szczęście Strahovski znalazł mu dobre wytłumaczenie, które nawet taki głupek jak on wychwycił. Był mu za to bardzo wdzięczny.
— Już jedną Panią zachwyciłeś — dodał, a jego twarz ponownie rozjaśnił lekki uśmiech.
— I wiem. Widzę w papierach. I widzę po umundurowaniu. I po stanie technicznym usprzętowienia. Przydałby się nie tylko remont niektórych przestrzeni, a po prostu jakiś większy zastrzyk gotówki — mruknął już bardziej sam do siebie, aniżeli do Paddy’ego. Miał w głowie niewielkie pomysły jak rozruszać jednostkę, ale nie był raczej dobrym mówcą. Do nakłonienia kogoś do refundowania remizy przydałby się ktoś, kto lepiej włada językiem, niż on. On zazwyczaj papla i nie zawsze są zadowalające efekty.
— Ruth jest w porządku. I chyba niedawno też wyznawała tę zasadę: nie ruchaj dupy z grupy. Nie wiem tylko dlaczego na każdego nowego reaguje w taki sposób — Buckley też przecież się tego trzymał. Nie dlatego, że nie był atrakcyjny, a po prostu mogłoby to wszystko popsuć. Poza tym, akcje w towarzystwie partnera zawsze okraszone były brakiem czystej głowy i tym samym mogły powodować masę błędów. Jeszcze czego, by zamiast pracować, on zaprzątałby sobie głowę tym, co dzieje się z kimś, kogo kocha.
— A skąd wiesz, że nikogo nie… — urwał, kiedy usłyszał buczenie generatora, a zaraz potem charakterystyczny, przeciągły dźwięk. Maszyna zaczęła od niskich tonów by z każdym kolejnym obrotem przyspieszyć i tym samym zwiększać swoją częstotliwość. Buckley już instynktownie odrzucił długopis i skinął na swojego przyjaciela.
— Idziemy popracować? — zapytał, lecz ten po prostu zniknął już w korytarzu. Miał dużo gorzej. Jego umundurowanie wciąż było pozwijane. Duke i reszta załogi mieli wszystko w szatni. Buty włożone w strój i przewieszone w taki sposób, że można było w niego praktycznie skoczyć. Ciemnowłosy zbiegając po kilku schodach rozpiął bluzę i pasek od spodni, a gdy znalazł się w pomieszczeniu szybko wtarabanił się w swój mundur. Zgarnął jeszcze krótkofalówkę podłączoną do akumulatora i zagadnął dyspozytorkę, kontrolując gołym okiem to, czy wszyscy pakowali się do samochodu.
— Co? Żartujesz — aż zmrużył oczy w niedowierzaniu, kiedy głos z urządzenia przekazał mu wieści.
into the unknown
35 lat 187 cm strażak / deratyzator
Awatar użytkownika

“A family is forever. We could never truly leave each other even if we tried.”

something about me
by landryna

Podobało mu się. Queens, bo do remizy i współpracowników musiał się jeszcze przekonać, a miał na to kilka dni. Mościł się wygodnie na polowym łóżku nie bacząc na to, że ma przed sobą jego właściciela. Rozumiał problemy Buckleya i był gotów pomóc. W przeciwieństwie do niego był piękniejszy i przede wszystkim nie był Australijczykiem z dziwnym akcentem. Kamera lubiła Strahovskiego, o czym mógł się przekonać każdy, kto ogląda czasem telewizję śniadaniową do której był zapraszany jako reprezentant nowojorskiej straży pożarnej.
Może dlatego, że nowi nie zostają tu na długo? — zapytał wesoło, drocząc się z nim. W końcu i on był tu oddelegowany "na chwilę". Dalsze męskie talkie - talkie przerwał im komunikat. Duke nie musiał się powtarzać, Patrick od razu skoczył na równe nogi i zaczął wyciągać z torby swoje rzeczy. Tak jak chełpił się rozpinaniem damskiego cychajtera po ciemku i jedną ręką, tak potrafił błyskawicznie się przebrać.
Dogonił kapitana, gdy ten gramolił się do wozu ekipy ratunkowej. Patrick do niego dołączył, witając się równocześnie z pozostałym składem drużyny. Kilkoro znał z innych remiz, więc wiedział na co może liczyć podczas akcji.
Co jest? — zapytał, a gdy usłyszał do czego mają jechać jedynie parsknął. — To już jest jakaś plaga. Od dwóch tygodni wyjeżdżamy do podobnych przypadków. W większości to samozapłony elektryków. Trochę słonko przygrzeje i robi się problem.
Cel podróży znajdował się niecałe piętnaście minut od remizy. Srebrna tesla skosiła kilka słupków i skończyła swoją podróż owijając się wokół latarni. Patrick omiótł wzrokiem sytuację; Z auta powoli zaczął unosić się dym, a w środku znajdował się nieprzytomny pasażer.
Mamy mało czasu — rzucił do Duke'a, który dowodził. Czekał na jego polecenie wraz z innymi. Pomyślał o klockach i rozpieraku.


Duke Buckley
ohana means family
33 lata 202 cm St. Kapitan straży pożarnej w Queens
Awatar użytkownika

Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen

something about me
by 13

Samochody zawsze bywały problematycznym środkiem transportu. Zdarzało się, że zaczynały płonąć żywym ogniem, lecz to do wypadków byli dysponowani najczęściej.
Dlatego też każdy, kto siedział w strażackim wozie, kiedy tylko usłyszał przyczynę wezwania, wywrócił oczy z niedowierzaniem.
- Ciekawe czy mają na to gwarancję — odparł Duke, marszcząc przy tym swoje oczy. Nigdy nie kupi sobie tesli. Może być uznany za najmniej ekologicznego gościa na całej planecie, ale nie odda Elonowi swoich ciężko zarobionych pieniędzy, by skończyć jak szaszłyk zamknięty w palącym się pojeździe.
Droga była krótka, gdyż do samego zdarzenia nie doszło daleko. Być może, za kolejny brak ekologii uznałoby się, że piechotą było to maksymalnie piętnaście minut. W międzyczasie mogliby przecież poćwiczyć, a sprzęt tylko by ich w tym wsparł.
— No dobra, wasza dwójka po sprzęt do otwarcia samochodu, Ty Patrick zajmiesz się poszkodowanym. Asystuje Ci Caleb, a ja i pozostali szybko ugasimy płomienie — kiedy wyszedł, omiótł spojrzeniem całe miejsce. Wypadek wyglądał całkiem okazale na pierwszy rzut oka. Z drugiego punktu widzenia jednak Buckley zauważył, że po prostu zapłon nastąpił od uderzenia w barierki.
Sam poszedł po gaśnicę śniegową, która podczas gaszenia elektryki była najbardziej skuteczna: ciekły dwutlenek węgla osiadał na powierzchni płonącego przedmiotu i utleniając się odcinał dopływ tlenu i gasił ogień. Wziął jedną, pozostali też kolejne i zanieśli w stronę samochodu.
— Nie podnosić klapy, bo dostarczymy więcej tlenu! — zakomunikował oczywistość, otwierając zawór z gaśnicy i wsuwając w szparę fragment nacisnął spust. Urządzenie zaklekotało, a na jego końcu wybuchnęła biała strużka. Auto syknęło, w górę wzniosły się kłęby czarnego dymu.
into the unknown
35 lat 187 cm strażak / deratyzator
Awatar użytkownika

“A family is forever. We could never truly leave each other even if we tried.”

something about me
by landryna

Skinął głową na Caleba i ruszył w stronę auta, szukając wzrokiem ambulansu i ratowników.
Boczna szyba stłukła się przy uderzeniu o latarnię. Pochylił się w stronę nieprzypomnego pasażera. Sprawdził puls. Mężczyzna oddychał, wydawało się, że pozornie nic mu niedolega. Płomienie stwarzały zagrożenie, dlatego Patrick podjął decyzję o wyjęciu ofiary z auta, nim ogień się rozprzestrzeni. Szarpnął za drzwi, ale te były zblokowane. Odsunął się, aby Caleb spróbował je otworzył rozbierakiem.

Nic z tego, wyjmiemy go przez tył — zadecydował, poruszając się błyskawicznie. Nie mieli zbyt wiele czasu. Dał znać ratownikom, aby podeszli bliżej i byli gotowi przejąć ofiarę wypadku. Zawołał Travoltę i Penna, instruując o przyniesieniu deski ortopedycznej.
Mullins, podaj kołnierz — kojarzył drobną blondynkę z Elmhurst, kilka razy zdarzyło się jej przyjść na zastępstwo do remizy na Brooklynie. Ostrożnie założył go mężczyźnie, podczas, gdy inni dbali o to, aby auto było ustabilizowane. Wspólnie z Calebem ułożyli rannego na desce i przenieśli w stronę noszy. Przekazali go tym samym w ręce ratowników, którzy udzielili mu pierwszej pomocy. Chwilę później odjechali na sygnale w stronę najbliższego szpitala.
Oddział ratunkowy czekał, aż gaśniczy ugaszą pożar. Patrick nie znosił gaszenia elektryków. Wszystko wydłużało się o dodatkowy czas, który mogliby przeznaczyć na wyjazd do nowej akcji.
Nawet po ugaszeniu pożaru, baterie mogą się ponownie zapalić. Kontynuacja chłodzenia wodą przez co najmniej 30 minut po zaniku widocznych płomieni, wydłużała czas ich pracy i pochłaniała dodatkowe zasoby. Świetny początek zmiany w Queens.



Duke Buckley
ohana means family
33 lata 202 cm St. Kapitan straży pożarnej w Queens
Awatar użytkownika

Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen

something about me
by 13

W Queens ciężko było się nudzić. Niewielki zasób osprzętu na jednostce, niska ilość ludzi w porównaniu do obszaru, na którym należałoby działać - wszystko to sprawiało, że trzeba było myśleć ze zdwojoną siłą, aby połączyć w całość pewne niedociągnięcia. Buckley często łamał regulamin i pracował w nadgodzinach. Nie zawsze jeździł do zdarzeń, bo był przemęczony. Żałował, że przez nadmiar zobowiązań nie był w stanie tak często nawiedzać swojej ulubionej sąsiadki. Zapewne Zoya zastanawiała się, gdzie był i co robił - kiedy pukała, a on nie otwierał. Bo spał.
W przeciwieństwie do kobiety, on przespałby każdy niepasujący dźwięk, poza alarmem syreny pożarniczej. Buckley jednak nie zamierzał tak łatwo odpuszczać tej znajomości. Miał już pomysł. Tylko jego życie w pracy musiało odrobinę zwolnić. Chciał, żeby Panna Ruskin po tym wszystkim nie kopnęła go w dupę. Była ruda i temperamentna. Ilość jej charyzmy zabarwiła jej włosy.
— Dobra, gaśnie! — uniósł głos, kiedy dostrzegł, że dymu jest coraz więcej, a płomienie zniknęły pod gęstą cieczą.
— Zużyć do końca, przygotować węże i lać standardowo! — Duke odsunął się i pozwolił pozostałym dokończyć robotę. Sam musiał upewnić się, czy udało się wyciągnąć poszkodowanego oraz jaki był jego stan.
Odszukał Patricka.
— Co z pacjentem, doktorze? — zagadnął fachowo i uśmiechnął się przy tym z zadowoleniem.
— Która to tesla w Twoim życiu? — dopytał jeszcze, zerkając w stronę gaszących pożar, aby upewnić się, że nic nie zmieniło się, odkąd opuścił ich stanowisko.
— Można powoli się zbierać. Chcesz zająć się dzisiaj raportem? Ja bym wrócił do cyferek — mruknął już z mniejszym zadowoleniem i nieco się skrzywił. Chcąc nie chcąc, Buckley wkręcił Patricka nie dosyć, że w życie remizy Queens, to jeszcze w robienie za niego cholernego zestawienia.
Reszta służby była dużo bardziej życzliwa dla strażaków: dzięki temu Buckley poczuł, że istnieje nadzieja dla jednostki. I jakoś da się ją wyciągnąć za uszy.

[Koniec]
into the unknown
ODPOWIEDZ