ODPOWIEDZ
26 lat 198 cm student, artysta, książę
Awatar użytkownika

Something in your eyes was so inviting, something in your smile was so exciting. Something in my heart told me I must have you.

something about me
by DC: depresjanagrubym

004.

~ nico hargrove ~
no soul knows his trouble high upon his throne
loved by few and judged by many
he bears that weight alone


Jego włosy pachną alkoholem — przypadkowo rozlanym przez biegnącego dokądś chłopca, wykwitłym w formie nierównej plamy na książęcej łopatce. Musiał zdjąć koszulę, zostawić ją w koszu na pranie, wyjąć z cudzej szafy t-shirt z wyjątkowo głębokim dekoltem. Czarny materiał nie opina się na szczupłych ramionach, zamiast tego miękko je okala, faluje wokół żeber, przywodzi na myśl żywy organizm, poruszający się z każdym krokiem Ilyasa.

Jego usta smakują tytoniem — pochłanianym w niezdrowych ilościach w formie przekazywanych z ust do ust papierosów. Czyjeś wargi zostawiły na końcówce filtra ślad czerwonej szminki, książę przyjął go jak dar. Usta Ilyasa nie są pomalowane, ale ich kolor zmienia się z każdą przemijającą godziną: całuje coraz więcej ludzi, ulega obcym językom, cicho pomrukuje w odpowiedzi na twardość zębów, która sprawia, że tkanka puchnie, okrywa się karminem, staje się wrażliwa na dotyk.

Jego oczy są zaskakująco obecne — gdy książę sunie spojrzeniem po sylwetkach tańczących znajomych, w ciemnych tęczówkach odbija się suma jego emocji. Rozbawienie, gdy podchmielona dziewczyna usiłuje skłonić go do nachylenia ucha, by wyszeptać k o l e j n e sprośne życzenia, jakby był pieprzonym dżinem. Zazdrość, kiedy wysoka postać przepycha się przez tłum, obłapywana przez ciekawskie dłonie. Dziwny rodzaj smutku zmieszanego z gniewem, a więc w gruncie rzeczy mieszanka NIEBEZPIECZNA, rozchodząca się w żyłach lodowatym ogniem.

Ilyas nie lubi dzielić się zabawkami. Wyuczony egoizm każe mu działać: oderwać plecy od ściany, odłożyć ściskany w palcach kieliszek, nim szkło pęknie pod naciskiem. Instynkt podpowiada, że powinien się ruszyć. Od obserwowanego uważnie chłopca dzieli go kilka metrów i niewielki tłum ciał wijących się w rytmie popowej piosenki. Przywykł już do tego, że wszyscy schodzą mu z drogi, rozstępują się, dokądkolwiek kierowałby kroki. Jeszcze ich do tego nie zmusza. Nie rusza się, wciąż przyciska tył głowy do chropowatej powierzchni, wciąż też słucha szczebiotania niskiej blondynki, która raz wspomina coś o nowych perfumach, a raz o tym, jak bosko książę wygląda w tej bluzce.

Unosi kieliszek do ust. Akurat przełyka porcję czerwonego wina, gdy jego spojrzenie krzyżuje się ze spojrzeniem Nico. Serce uderza mocniej, zdaje się boleśnie odbijać od żeber, podchodzi do gardła. Mógłby je wyrzygać.

Zerka kątem oka na blondynkę, machnięciem ręki przerywa jej kolejną wypowiedź. Obsypana złotem dłoń sygnalizuje, że dziewczyna może już iść, że powinna się oddalić, że książę nie ma już ochoty jej słuchać.

N u d z i go jej obecność.

Czarne oczy znów odszukują Nico, już po drugiej stronie pomieszczenia, a więc dalej niż poprzednio, ale to NIE SZKODZI. Przywykł do przyglądania mu się z tej odległości. W ciągu ostatniego miesiąca zamienili ze sobą tylko kilka zdań — wyrywanych pokrótce uprzejmości, wyrzuconych naprędce imion, serdecznych „miłego dnia” przy mijaniu się w drzwiach. Niewielka obsesja przerodziła się w fascynujący sposób na spędzanie wieczorów.

Ilyas upija kolejny łyk, ale wino nie smakuje już tak dobrze.

Wyobraża sobie, że spijane z j e g o ust stałoby się godne książęcej uwagi.

Kolejne skrzyżowanie spojrzeń kończy się ledwie zauważalnym kiwnięciem głowy — niemym rozkazem podkreślonym drgnięciem nadgarstka, nieznoszącym sprzeciwu p o d e j d ź. Jest jak rzucona rękawica, jak pierwszy cios w bardzo nierównej walce. Czarne buty księcia zdają się lśnić w świetle rzucanym przez prowizoryczne reflektory, zupełnie jakby gotowe były na przyjęcie pocałunku.

love is in the air
27 lat 185 cm brak informacji
Awatar użytkownika

Nico miał być sexy golden retrieverem, a zachowywał się jak szczeniak spaniela z zaburzeniami behawioralnymi.

something about me
by new yorker

Kolorowy półmrok, miks szklanych, ładnych kieliszków i czerwonych, plastikowych kubeczków trzymanych w dłoniach lub porozstawianych w nieładzie na parapetach, kuchennym blacie, niskim stoliku przy kanapie. Na podłodze, na półce w łazience (prawie-pusty kieliszek, najwidoczniej przez kogoś zapomniany). Kolekcja mniej lub bardziej pustych butelek. Nico nie trzymał już w dłoni żadnego drinka. Swoją wódkę z colą w proporcji pół-na-pół dopił jednym haustem, zanim drobną brunetkę za rękę i porwał ją do tańca. Czyjaś dłoń musnęła jego lędźwie. Wślizgnął się między rozkołysane ciała, pachnące alkoholem, potem i drogimi perfumami. Przyciągnął dziewczynę do siebie, blisko, objął ją.

Dostrzegł go.

Ciemne włosy, ciemne oczy, krzywizna nosa. Wyraźnie zarysowane kości policzkowe i blask szczerego złota. Pierdolony Perski Książę podpierał ścianę i jak zwykle sprawiał wrażenie, jakby całe to wydarzenie go zwyczajnie nudziło. Alkohol, papierosy przekazywane z ust do ust razem z nie do końca trzeźwymi pocałunkami. Jak zwykle gdzieś na uboczu, jakby wcale nie brał udziału w imprezie, a raczej obserwował błazenadę ku własnej, wątpliwej rozrywce, bo przecież był ponad to wszystko. Blondynka, która wyraźnie próbowała go zagadać również nie była wystarczająco zajmująca. W efekcie zostaje odesłana pogardliwym ruchem dłoni. Nico to wszystko d o s t r z e g a, choć z pozoru jest wyjątkowo zajęty swoją partnerką. Rytmem jej bioder, jej dłońmi, opartymi na jego piersi, paznokciami zaczepnie drapiącymi skórę przez materiał. Nachyla się do niej, całuje jej pełne usta. Ciągnie głębiej w tłum, choć spojrzeniem co raz ucieka w stronę Ilyasa. Na sekundę, może ułamek, jakby sprawdzał czy mężczyzna nadal tam jest, czy nie postanowił opuścić pomieszczenia w poszukiwaniu bardziej interesujących uciech. Czuł jego spojrzenie, pełzające po skórze, stawiając każdy włos na baczność, choć nie był pewien czy chodziło niego, czy o nią. Nic nie mówi, nie chce, by dziewczyna się odwracała, choć być może też czuje te przeszywające, ciemne oczy. Nie chce jej mu oddawać, nawet jeśli by tego sobie zażyczył, na już, bo jemu przecież n i e w o l n o odmawiać. Wplata palce w długie, ciemne włosy dziewczyny, kradnie jej jeszcze jeden, krótki pocałunek. Całuje jej czoło, podnosi spojrzenie znów na ten punkt po drugiej stronie pomieszczenia, wysoką postać Ilyasa. Ich oczy się spotykają, książę kilkoma gestami rzuca mu wyzwanie. Nico prycha, choć Ilya nie może tego usłyszeć. Może jedynie dopatrzeć się uniesionego kącika ust, krótkiego pokręcenia głową. Przeczesuje palcami długie kosmyki włosów dziewczyny, nachyla się. Całuje jej skroń, kość policzkową, szepcze do coś do ucha, nie odrywając wzroku od mężczyzny. Dostrzega w nim coś znajomego, choć nie w ten nieuchwytny, eteryczny sposób, który zaprzątał tył głowy przy każdym kontakcie. Widzi coś materialnie swojego, koszulkę z przyjemnie miękkiej bawełny, która jeszcze do niedawna pół-wisiała, spływając z jednej z półek w jego szafie i efektywnie nie pozwalając drzwiom się domknąć.

Nie podchodzi do niego od razu, nie biegnie na zawołanie niczym pies, machając ogonem na obietnicę pochwały. Zapewne niejeden z tutejszych imprezowiczów byłby w stanie błaznować ku jego uciesze, demonstrując każde siad czy leżeć, wskazywane ruchem dłoni. Może chodziło o pieniądze, może o jego chłodne podejście do ludzi, może lubili być traktowani jak z a b a w k i. Tego ostatniego był pewien, samemu będąc winnym jednorazowego podejścia do większości relacji. Wypuszcza dziewczynę z objęć, odsuwa jej dłonie od swojego ciała. Obiecuje, że porwie ją znów, ale później, wróci, o ile ktoś po drodze nie zaoferuje mu drinka, swojego dotyku czy ust, pragnących pocałunków. Zatrzymuje się tuż przed nim, mierzy go spojrzeniem. Unosi brew, wymownie zatrzymując się na koszulce, szczypie materiał palcami, gdzieś na wysokości brzucha, jakby chciał się upewnić, że nie ma żadnych zwidów. Zerka nieco w górę, by spojrzeć mu w oczy, zmuszony przez różnicę wzrostu.
Skąd masz moją koszulkę? — pyta, prosto, trochę sucho, z lekkim uniesieniem podbródka. Skoro ją sobie wziął, to znaczyło, że był w jego pokoju. Sam, bez pytania, bez pozwolenia, w jego prywatnej przestrzeni. Marszczy brwi, a wzdłuż kręgosłupa czuje krótki dreszcz, przebiegający po każdym kręgu i sam nie jest pewien, czy powinien zaliczyć to do obrzydzenia, czy podniecenia.

Ilyas Al Maktoum
into the unknown
26 lat 198 cm student, artysta, książę
Awatar użytkownika

Something in your eyes was so inviting, something in your smile was so exciting. Something in my heart told me I must have you.

something about me
by DC: depresjanagrubym

Dzieli ich trzynaście centymetrów. Szesnaście, biorąc pod uwagę lekki obcas czarnych butów, idealnie pasujących do reszty książęcego stroju. Nawet — a może właśnie ZWŁASZCZA do przyjemnie miękkiej, wciąż pachnącej jego perfumami koszulki. Szesnaście centymetrów to w y s t a r c z a j ą c o, by sprawiać Ilyasowi dziwną satysfakcję. Podoba mu się to nieznaczne zadarcie głowy, podoba mu się, że tak wyraźnie dostrzega rzęsy okalające piwne oczy Włocha, podoba mu się również, że PODSZEDŁ, jak na grzecznego chłopca przystało, nawet jeśli drogę umiliło mu kilka przystanków.

Miło jest mieć go przy sobie. Wystarczająco ładnego, by nie wstydził się pokazywać w jego towarzystwie, wystarczająco popularnego, by przyciągać zazdrosne spojrzenia i rozbudzać wymieniane nad czerwonymi kubeczkami plotki.

Ilyas uśmiecha się: słodko, niewinnie, niezbyt szeroko, by nie nadawać temu grymasowi nieszczerego brzmienia. Nikt prócz Nico nie ma prawa dostrzec, że wyraz jego oczu się nie zmienia. Wciąż są czujne, tak samo czarne jak przed kilkoma minutami, wciąż wędrują po twarzy rozmówcy z tą samą mieszaniną zainteresowania i odrobiną rozbawienia — pozornie niewinną, w rzeczywistości będącą czymś na kształt tryumfu.

Przyszedłeś, mówi jego mina. Nawet nie musiałem cię zachęcać, dodaje w miarowym stukaniu opuszkami o nóżkę kryształowego kieliszka. Unosi go do ust i wciąż patrzy chłopcu w oczy, gdy czerwone wino barwi na moment górną wargę, a słodycz rozlewa się na języku. Alkohol znów smakuje dobrze.

— Chciałbyś ją odzyskać?

Nie zamierza odpowiadać na jego pytanie. Nie było wystarczająco interesujące, by choćby tę opcję rozważyć. Retoryka Włocha zdaje się nieco kuleć, Ilyas marszczy brwi w wyrazie udawanej troski. Powtarza jego gest: uniesienie dłoni, wysunięcie palców w stronę jego brzucha, uszczypnięcie materiału na wysokości brzucha, gdzieś w połowie drogi między pępkiem a piersią. Przytrzymuje go o sekundę za długo.

— Całkiem mi odpowiada — kontynuuje, zerkając w dół, na swoją sylwetkę: złote łańcuszki na szyi, częściowo schowane pod ubraniem, pas ze srebrną sprzączką, proste, eleganckie spodnie. Cmoka. — Może w takim razie barter?

Nie czeka na odpowiedź. Wyciąga rękę z kieliszkiem gdzieś w bok, w stronę przechodzącej obok dziewczyny, której imienia nie pamięta, a ona bez mrugnięcia przyjmuje naczynie i zastyga w miejscu, jakby porażona. Ilyas znów kieruje wzrok wyżej, na twarz Nico, i przytrzymuje jego spojrzenie, gdy sięga do własnego karku. Zdejmuje przez głowę jeden ze złotych naszyjników i zarzuca go na szyję Włocha. Uderza palcem w niewielką płytkę, teraz opartą o pierś Nico.

AL-MAKTOUM, głosi wygrawerowany w tabliczce napis.

Ilya odsuwa dłoń. Już go nie dotyka. Odbiera dziewczynie swój kieliszek i kiwnięciem głowy informuje, że może już odejść. Na nią nie czekają żadne prezenty.

Przygląda się Nico z narastającą fascynacją. Taki… obrandowany, p o d p i s a n y, prezentuje się jeszcze lepiej. Książę dokańcza drinka, przy ostatnim łyku zgarniając z kącika ust zagubioną, czerwoną kroplę.

— Złoto do ciebie nie pasuje. Może zostań przy cyrkoniach.

nico hargrove

love is in the air
27 lat 185 cm brak informacji
Awatar użytkownika

Nico miał być sexy golden retrieverem, a zachowywał się jak szczeniak spaniela z zaburzeniami behawioralnymi.

something about me
by new yorker

Szesnaście trzynaście centymetrów różnicy. Wystarczająco, by wymusić na Nico lekkie zadarcie głowy, by musiał spojrzeć w górę, a nie w dół. O trzynaście centymetrów za dużo. Utrzymuje kontakt wzrokowy i mimo uśmiechu, te ciemne oczy wciąż wpatrują się w niego w ten sam sposób, wargi wykrzywiają się w triumfalnym uśmiechu. Hargrove go nie rozumie. Rozpoczynając od samego powodu jego tutejszej obecności - Książę zdawał się wiecznie znudzony studenckimi imprezami. Nawet nie do końca wiedział kto go zapraszał, wydawać by się mogło, że każdorazowe z tych zaproszeń traktował raczej jak zachęte do pooglądania swoistego cyrku, jakby to właśnie obecna tutaj banda bogatych dzieciaków miała błaznować dla Perskiego Księcia, którego i tak wszystko nudziło. Drogi alkohol, popijany z kryształowych kieliszków, mniej lub bardziej przyzwoite komplementy szeptane mu do ucha przez piękne dziewczęta. Zabawa na parkiecie, choć Nico przysiągłby, że nie widział, by Ilyas kiedykolwiek oderwał się od ściany, bądź kanapy. Najwidoczniej wolal, by ktoś przychodził do niego, w odwrotnym zaproszeniu do tańca.

Nie zdaje sobie sprawy z faktu, że dla Ilyasa jest ozdobą. Ładnym chłopcem, na którego spadają zazdrosne spojrzenia. Trochę jak złoto, połyskujące na szyi Księcia, które ma wyglądać, ma przyciągać wzrok, stając się powodem spekulacji. Tych czysto powierzchownych; w przypadku drogich kamieni i metali, oplatających szyję, nadgarstki czy palce Ilyi, zakładów ile tak naprawdę miał pieniędzy, czego nikt się nigdy dokładnie nie dowie. Tak jak i tych bardziej metaforycznych, mniej uchwytnych, jak to krótkie skinienie dłoni, na które jednak Nico podchodzi, chociaż sam twierdzi, że to wcale nie dlatego, że ta dłoń zabłysnęła złotem w półmroku, zupełnie m i m o w o l n i e przyciągając jego uwagę. Czuje spojrzenie, niemożliwe do dostrzeżenia przez osoby postronne, szczypnięcia materiału gdzieś nad pępkiem, odwzajemniane przez obu z nich w jakimś skromnym pojedynku. Nieco niepewne, trochę wystraszone, acz zauroczone spojrzenie dziewczyny, która właśnie zastygła z książęcym kieliszkiem w dłoni, przyglądając się tej dwójce.
Mama Cię nie nauczyła, że nie bierze się czyichś rzeczy bez pozwolenia? — pyta chłopaka i przerywa kontakt wzrokowy. Nico zerka na nieznajomą dziewczynę, przelotnie. Chce, żeby to usłyszała, s p r a w d z a jego reakcję, o ile w ogóle jakąś dostanie. Dziewczyna jest ładna, choć nie jest w stanie stwierdzić, czy ją zna, może minął się z nią już, może już z nią tańczył, a może dwie godziny temu pili razem shoty zdecydowanie zbyt drogiej, tequili o słodkim posmaku, beztrosko rozlewając znaczną większość trunku na blat. Może przyszła z koleżanką, może ma chłopaka, któremu nic nie mówi o tutejszych imprezach. Może wzdycha sobie do Ilyasa z dystansu, mając cichą nadzieję, że jej też dostanie się plakietka z jego nazwiskiem. Taka sama, jaka ląduje na piersi Włocha, który parska, czując jego palec, jakby przyklepujący tę chwilową przynależność. Kieliszek wraca do rąk Księcia, dziewczyna znika, może jeszcze zerka na nich gdzieś z daleka, ukryta za czyimś ramieniem.

Nico zerka w dół, na tę plakietkę. Sięga do karku, łapie za złoto, ogrzane ciepłem ilyasowego ciała.
Słaby ten barter, bo widzisz, nie noszę złota. — na jego szyi połyskuje jedynie cienki, srebrny łańcuszek z małym, zgrabnym krzyżykiem. Prezent od nonny, noszony już bardziej z przyzwyczajenia, niż z samej wiary. Zdejmuje podarek, wart znacznie więcej od koszulki, ale Nico o to nie dba, książęce przechwałki nie robią na nim wrażenia. Zamyka naszyjnik w palcach, póki co. — Owszem, jest drogie, można się popisać, ale… — urywa na chwilę, uśmiecha się. Zaczepia inną dziewczynę, łapie ją za nadgarstek i wsuwa naszyjnik w jej dłoń, po czym ją puszcza.— …jest też nieproporcjonalnie tandetne do swojej ceny. Może dlatego Tobie tak pasuje. — wzrusza ramionami, jakby stwierdzał mało ważny fakt. Dobrze wie, że ta czysto materialna strata go nie zaboli, miał jednak nadzieję, że swoimi słowami trafił w czuły punkt wyniosłego Księcia.
A teraz oddawaj koszulkę, no już. Zdejmuj. — wyciąga dłoń, zachęcająco machając palcami. Tutaj i teraz.

Ilyas Al Maktoum
into the unknown
26 lat 198 cm student, artysta, książę
Awatar użytkownika

Something in your eyes was so inviting, something in your smile was so exciting. Something in my heart told me I must have you.

something about me
by DC: depresjanagrubym

Przygląda mu się uważnie. Nie tak, jak patrzą na Nico zauroczone dziewczęta, które marzą o chwili jego uwagi. O zakazanym dotyku, o pocałunku wymienionym gdzieś między kuchnią a salonem (przelotnie, przy ścianie, z dłońmi wplątanymi w materiał letniej sukienki), o słowach, które wzbudzają w sercu drżenie. Nie patrzy na niego tak, jakby samymi oczami błagał o jego uwagę, bo wie, że już ją ma. Nawet kiedy chłopiec na chwilę zerka gdzieś w bok, na koleżankę, której imienia książę teraz nie pamięta, znów szybko czuje na sobie jego wzrok. Nie potrafi ukryć uśmiechu, choć ogranicza go do drgnięcia policzka i słabego uniesienia lewego kącika.

Nie patrzy na niego tak, jak robią to chłopcy: zazdrośni o pieniądze, o urodę, o charyzmę. O ubrania (również tę czarną, luźną koszulkę, która spływa z ramion Ilyasa), o biżuterię (nie złotą), o kochanków obojga płci, których zmienia równie często, co skarpetki. W spojrzeniu księcia jest szczere zainteresowanie i dziwny rodzaj s a t y s f a k c j i, pogłębiającej się z każdym słowem, które wypowiada Nico. SŁUCHA GO bardzo uważnie, na chwilę nawet zawiesza spojrzenie na jego ustach, przechyla głowę, jakby się nad czymś zastanawiał.

Nawet on nie jest odporny na urok tego nieznośnego chłopca.

— Nosisz się jak k s i ą ż ę — mówi przekornie, mocno akcentując ostatnie słowo — a nie doceniasz siły złota. Zupełnie jakby cała nasza cywilizacja nie była na nim zbudowana. Zupełnie jakby twój tatuś nie napychał sobie nimi kieszeni. Zupełnie jakby… — Już go to nudzi. Milknie, dopija resztę wina z kieliszka rodem wyrwanego z wiktoriańskiej posiadłości i zamierza odwrócić się na pięcie, by odejść, ale kolejny gest — d o t y k, ruch palców — skłania go do zmiany planów.

Uderza koniuszkiem języka o podniebienie, wydaje z siebie pełne dezaprobaty cmoknięcie i nagle, bez ostrzeżenia, chwyta Nico za rękę. Przesuwa opuszkami wzdłuż wnętrza rozchylonej dłoni, wędruje wyżej, na nadgarstek, i jeszcze wyżej, na zgięcie łokcia. Zostawia za sobą mrowiącą ścieżkę, ten rodzaj swędzenia, którego nie da się pozbyć nawet kilka minut później. Ślad niemalże fizyczny, wystarczająco intensywny, by uderzył do głowy czymś do złudzenia przypominającym przyjemność.

Chwyta go za ramię, przyciąga bliżej, nachyla się nieznacznie, aż jego usta znajdują się centymetr od ucha rozmówcy. Wystarczy, by odrobinę się obrócił, i mógłby ucałować jego skroń lub gładko ogolony policzek.

— Wiesz, miałem trochę czasu, żeby rozejrzeć się po twoim pokoju — szepcze, sunąc spojrzeniem po twarzach obecnych na imprezie gości. Niektórzy wciąż zerkają w ich kierunku, większość jednak pogodziła się z myślą, że chłopcy są zbyt zajęci, by poświęcić im uwagę. — Znalazłem kilka interesujących rzeczy i zastanawiam się… — Puszcza jego ramię, zamiast tego układa dłoń na piersi Nico, gniecie koszulkę, która — podobnie do tej, którą czuje na plecach — pachnie jego perfumami. Mógłby do tej woni przywyknąć.

— Zastanawiam się, czy tę obrożę, którą znalazłem, zakładasz na cudze szyje, czy lubisz, kiedy prowadzi się ciebie na smyczy. — Usta księcia muskają płatek ucha Nico, po czym Ilyas go puszcza, odpycha tą samą dłonią, którą dotychczas opierał tuż nad jego sercem. — Może dlatego nie przypadł ci do gustu mój naszyjnik. Był zbyt… luźny?


nico hargrove

love is in the air
ODPOWIEDZ