Nie doszłoby do tego spotkania, gdyby kilka miesięcy temu nie odezwała się do Eudory w celu przeproszenia ją za swoje zachowanie podczas ich ostatniej kłótni, ale i tak stresowała się niesamowicie, zmierzając do kawiarni, w której miały się spotkać. Co prawda nie było to ich pierwsze spotkanie, odkąd odnowiły ze sobą kontakt, ale Manon wciąż nie czuła się w stu procentach pewnie w tej relacji, a już na pewno nie tak samo, jak jeszcze przed tym, jak się pokłóciły (a raczej ona pokłóciła się z Eudorą, bo była to tylko i wyłącznie jej wina). Pragnęła, aby było między nimi tak jak dawniej — a przynajmniej w większości, ponieważ wiedziała, że niektóre elementy ich relacji były spowodowane jedynie okolicznościami, w których się poznały — ale wiedziała, że na ten moment to niemożliwe i będzie musiała ciężko pracować, aby do tego doprowadzić. Była w stanie to zrobić, ponieważ Eudora należała do osób, na których Manon naprawdę zależało, ale wciąż nie była pewna, czy jej przyjaciółka (?) pragnie tego samego. Zrozumiałaby, gdyby tak było, biorąc pod uwagę, jak źle została potraktowana przez Barnard.
Powtarzała sobie, że powinna zachowywać się jak duża dziewczynka, która potrafi być dojrzała i stanąć na wysokości zadania, ale w środku trzęsła się jak osika i najchętniej wróciłaby do domu, gdyby nie to, że wtedy czułaby się ze sobą jeszcze gorzej, niż teraz. W końcu to ona wykonała ten pierwszy krok, a co za tym idzie, powinna dokończyć to, co zaczęła. Jednocześnie nie była przyzwyczajona do bycia tą, która rani, ponieważ w największej operze mydlanej swojego życia to ona grała rolę ofiary, która na dodatek nie potrafiła odciąć się od tego, co działo się w przeszłości. Przyznanie się do winy nie było więc łatwe, ale w tej sytuacji ciężko było się oszukiwać. Manon żałowała tego, co wtedy powiedziała — była pijana, zraniona i głupia — ale to być może wcale niczego nie zmieniało z perspektywy Eudory. Możliwe, że poznałaby jej zdanie na ten temat, gdyby tylko nie bała się w ogóle wchodzić z nią na ten temat.
Cieszyła się, że do kawiarni dotarła jako pierwsza, ponieważ to dawało jej chwilę na to, aby się uspokoić. Zajęła jeden ze stolików, który znajdował się w ustronnym miejscu, tak na wszelki wypadek, gdyby ich rozmowa zeszła na bardziej wrażliwe tematy. Zdawała sobie sprawę, że to kolejna oznaka jej tchórzostwa, ale potrzebowała tej odrobiny bezpieczeństwa. Kiedy już zajęła stolik, od razu wzięła w ręce menu i wręcz przesadnie się na nim zafiksowała. Nie patrzyła na telefon (chociażby po to, aby zobaczyć, czy Eudora czegoś do niej nie napisała albo sprawdzić godzinę) ani na drzwi wejściowe, żeby wiedzieć. czy jej znajoma już się nie pojawiła. Nagle spis wszystkich dań i napojów stał się dla niej najbardziej interesującą rzeczą na świecie. Dodatkowo czuła, jak poci się właściwie na całym ciele, a nie było żadnej części garderoby, którą mogłaby z siebie ściągnąć. W głowie ciągle huczało jej tylko jedno słowo: winna, winna, winna.
eudora lonergan