ODPOWIEDZ
25 lata 171 cm Sovietnik
Awatar użytkownika

Omertà to kodeks milczenia, który zobowiązuje członków mafii do zachowania całkowitej lojalności i niewyjawiania informacji o działalności przestępczej organizacji, nawet w obliczu groźby kary lub śmierci.

something about me
by shady slim

02

Kroki Iriny odbijały się echem w długim, ciemnym korytarzu prowadzącym do klubu Moonstones, którego fasada tonęła w blasku pulsujących neonów. Wieczorne powietrze było ciężkie, przesycone aromatem miejskiego życia, gdzie zapachy alkoholu, dymu i perfum mieszały się w swoistą, uzależniającą mieszankę. Towarzysząca jej obstawa poruszała się cicho i dyskretnie, ale zawsze w gotowości, ich czujne spojrzenia skanowały otoczenie, szukając najmniejszego zagrożenia.

Serce biło szybciej, z każdym krokiem coraz bardziej wyczuwalnie, jakby chciało wyrwać się z jej piersi. Miała tu zadanie do wykonania – znaleźć odpowiedź na pytanie, które dręczyło jej ojca, Pakhana, i które, jeśli pozostanie bez odpowiedzi, mogło wywołać kolejną falę przemocy. Sammy Castiglione – człowiek, który wiedział zbyt wiele, zniknął. A w świecie, gdzie lojalność jest wszystkim, a zdrada karana śmiercią, takie zniknięcia rzadko były przypadkowe.

Gdy przekroczyła próg klubu, jej spojrzenie szybko przesunęło się po wnętrzu – nic nie umknęło jej uwadze. Stali bywalcy, nowi goście, nieznajome twarze – wszystko to tworzyło tło dla jej własnych myśli. Wiedziała, że wkrótce spotka się z Davidem Lazarevem, właścicielem tego miejsca, dawnym przyjacielem jej zmarłego brata. Ale to nie David sprawiał, że czuła tę dziwną mieszankę strachu i podekscytowania.

Alejandro.

Imię to rozbrzmiewało w jej myślach jak echo dawno zapomnianej melodii. Nie widziała go od lat, od momentu, kiedy z bólem w sercu podjęła decyzję, że musi go opuścić, by ocalić jego życie. Miała ledwie osiemnaście lat, kiedy oddała mu swoje serce i wszystko, co miała najcenniejszego. Był jej pierwszą miłością, zakazaną fantazją, której rzeczywistość okazała się zbyt niebezpieczna. Wiedziała, że musiała odejść, żeby go chronić, ale to nie zmieniało faktu, że ból tamtej decyzji pozostał z nią do dzisiaj.

Do jej uszu dobiegł rytmiczny, ciężki bas muzyki. Wewnątrz klub tonął w półmroku, przełamanym jedynie błyskami kolorowych świateł, które przecinały przestrzeń niczym ostrza. Jej spojrzenie, zimne i profesjonalne, przesuwało się po twarzach obecnych, zanim zatrzymało się na loży VIP, znajdującej się na podwyższeniu. To tam miała spotkać Davida Lazareva, któremu ufała – przynajmniej kiedyś, kiedy jej brat jeszcze żył.

Bez słowa skierowała się w stronę loży, a jej ochrona podążała za nią jak cienie. Nie czekając na stosowne zaproszenie, rozsiadła się wygodnie. Jednego z mężczyzn posłała po Cosmopolitan. Ze swojego miejsca mogła obserwować bawiących się ludzi, którzy w Moonstones szukali chwili wytchnienia.

Irina prezentowała się w sposób idealnie dopasowany do swojej roli w świecie mafii, gdzie każdy detal miał znaczenie. Tego wieczoru zdecydowała się na elegancką, ale jednocześnie stanowczą stylizację, która podkreślała zarówno jej siłę, jak i kobiecość. Miała na sobie długą, dopasowaną sukienkę w głębokim odcieniu czerni, która podkreślała jej smukłą sylwetkę. Sukienka była wykonana z jedwabistego materiału, który delikatnie połyskiwał w półmroku klubu, dodając jej wyglądowi luksusowego wykończenia. Kreacja miała dekolt w kształcie łódki, subtelnie odkrywający linię obojczyków, ale zachowujący aurę tajemniczości i elegancji. Rękawy sukni były długie, sięgające nadgarstków, z dyskretnymi rozcięciami na mankietach, które pozwalały jej poruszać się z gracją. Sukienka miała wysoki rozporek z jednej strony, odsłaniający zgrabne nogi przy każdym kroku, dodając subtelnego erotyzmu bez przesadnej prowokacji.

Jej długie, czarne włosy były starannie upięte w elegancki, gładki kok na karku. Upięcie było precyzyjne, żadna kosmyk nie wyślizgnął się z fryzury, co nadawało jej wyglądowi dodatkowej surowości i profesjonalizmu. Kok był ozdobiony delikatną, srebrną spinką w kształcie liścia, która przyciągała uwagę swoją prostotą i subtelnym blaskiem.

Makijaż Iriny był dopracowany, ale jednocześnie zachowawczy. Jej cera była nieskazitelna, z matowym wykończeniem, które podkreślało jej naturalne piękno. Oczy były wyraziste dzięki smokey eye w odcieniach głębokiej czerni i szarości, co nadawało jej spojrzeniu głębi i tajemniczości. Eyeliner został poprowadzony z precyzją, tworząc perfekcyjną kreskę, która dodatkowo wydłużała jej kocie oczy. Jej usta były pomalowane na ciemnoczerwony, głęboki odcień, który doskonale kontrastował z jej alabastrową cerą, dodając jej wyglądowi nieco mrocznej zmysłowości.

Całość tworzyła obraz kobiety, która była nie tylko piękna, ale również niebezpieczna – kobiety, która wiedziała, jak grać w niebezpieczne gry i zawsze mieć przewagę.




Alejandro Martinez
into the unknown
39 lat 180 cm bramkarz/prywatny ochroniarz
Awatar użytkownika

You Play With Matches, You Get Burned.

something about me
by pewpew

007.

Ze wszystkich dni, to akurat dzisiaj Lazarev musiał uznać, że jest zarobiony i to Alejandro miał reprezentować go na spotkaniu z Iriną. Ze wszystkich pieprzonych dni! Tak jak Alexa łączyła z Davidem bardzo braterska zażyłość, tak w tym konkretnym przypadku miał ochote mu po prostu zajebać w ten gangsterski ryj i wyjechać za miasto, pierdolić to wszystko. Ale tego nie zrobił, bo lojalność mu na to nie pozwoliła.
Nawkurwiał się i nawyzywał w gabinecie, do telefonu, gdzie po drugiej stronie cierpliwie (albo i nie, nie obchodziło go to w tej chwili) znosił to właśnie sam Lazarev. Dobrze wiedział, że mógł na Alejandro liczyć, bo Martinez jako jedyny w tym grajdole wiedział rzeczy i wiedział jak rozwiązywać pewne sprawy, żeby nie nabić im guza. I jak zrobić to w interesie i stylu legnradnego Davida Lazareva.
Wcisnął w końcu czerwoną słuchawkę na ekranie i rzucił telefon na blat biurka. Całą rozmowę chodził energicznie po pomieszczeniu, teraz w końcu oparł się tyłkiem o wspomniany mebel, połowicznie na nim przysiadając. Odchyił głowę i przetarł twarz dońmi, uciskając przez moment oczy i nasadę nosa.
Nie miał problemu z zastępowaniem Davida, przyzwyczaił się do tego, ale tym razem odrobinę problematyczne okazało się to z kims to potkanie miało być. Przez myśl nawet przeszło mu, że Lazarev zrobił to celowo.
Swojej relacji z Iriną nie nazwałby miłością, to było zbyt mocne określenie. Ona była za młoda, on zbyt... skrajnie pochłonięty przez furię wynikającą z bezsilności. Bezsilności, która z kolei była efektem żałoby po pogrzebanej, brutalnie straconej możliwości normalnego życia, ucieczce od przestępczego światka. A to z kolei pchało go w ramiona ukochanej adrenaliny - jego jedynego uzależnienia. Wtedy ekstremalnie naginał granice i sprawdzał kiedy się złamią, igrał z ogniem i igrał ze śmiercią. Irina była posągowo piękną przedstawicielką zarówno ognia, jak i śmierci. To, co wtedy mieli dawało mu... zadziwiający spokój i satysfakcję. Może właśnie przez poziom niebezpieczeństwa i wiążącej się z nim adrenaliny, przy okazji będąc kojącą namiastką normalności. Krótką, intensywną, rozgorzałą do czerwoności namiastką normalności.
Nie był dupkiem, nigdy nie okazał jej braku szacunku, wręcz przeciwnie. Ogromnie cenił sobie to, że chciała z nim przebywać. Widział jej spojrzenie, wiedział że darzyła go pewnym uczuciem i choć nie potrafił (a przynajmniej tak sądził) tego odwzajemnić, bo zdolność głęboko emocjonalnego zaangażowania i przywiązania stracił lata temu, to troszczył się o nią, była dla niego cholernie ważna. I wykorzystywał jej młodzieńcze uczucie, nie ukrywajmy - chciała mu oddawać co mogła, a on jej nie odtrącał. Była kotwicą trzymającą go nieco w ryzach, wtedy potrzebował jej, żeby nie przegiąć z gonieniem za adrenaline rush.
Teraz, po latach braku kontaktu, miał usiąść z nią i rozmawiać o... interesach.
Musiał ochlapać tarz chłodną wodą, żeby otrzeźwić się i nieco zagasić gorejącą wściekłość. To przekuło ją w ekscytację i znajomy zastrzyk adrenaliny, który lata temu czuł za każdym razem, kiedy podjeżdżał pod tylną bramę jej szkoły na motorze, ryzykując tym bardzo wiele. Serce zaczęło szybciej pompować krew, oddech przyspieszył i nieco się pogłębił.
Zerknął na zegarek, miał jeszcze kilka minut do umwionej godziny spotkania, więc usiadł przed ekranem komputera i otworzył program z kamerami monitoringu.
Nie wiedział czego się spodziewać, ale kiedy po ciągnących się niemiłosiernie długo minutach i intensywnym wpatrywaniu, w końcu zobaczył ją na pomniejszonym oknie z obrazem napływającym z kamer w czasie rzeczywisty. Aż usłyszał bicie własnego serca w uszach i mrowienie w całym ciele, zwiastujące dużo większe uwolnienie adrenaliny do krwioobiegu. Nie musiał wyraźnie widzieć jej twarzy, żeby wiedzieć, że to ona. Obserwował ją całą drogę, jaką pokonywała do loży, śledząc kolejne okienka reprezentujące poszczególne kamery. Nie czekał aż usiądzie, wstał od biurka kiedy tylko jej stopa stanęła na podwyższeniu.

Do loży wszedł jeszcze zanim ochroniarz Iriny wrócił z zamówionym przez nią Cosmopolitanem. Zanim to zrobił zatrzymał się jedynie na ułamek sekundy, żeby odetchnąć głęboko i przywołać wyćwiczony przez lata znoszenia Castiglione spokój i opanowanie. Dopiero kiedy postawił ten mur, porzucając mimo wszystko element gburowatości, zbliżył się do gościa. Nie od razu usiadł.
- Rina. - Zaanonsował się, aż samemu będąc zaskoczonym jaki spokojny i niski okazał się jego własny ton i jak bardzo odruchowo nazwał ją zdrobnieniem, którego używał lata temu. Uśmiechnął się lekko, przyjaźnie, choć z rezerwą, której wiele lat temu absolutnie wobec niej nie stosował. Nawet nie wiedział jak. - Minęło trochę czasu odkąd ostatni raz się widzieliśmy. - Siedem lat. Siedem pieprzonych lat i trzy miesiące, co wykalkulowała pospiesznie podświadomość Alejandro, ani trochę o to nie proszona.
Usiadł dopiero po tych słowach, zajął miejsce naprzeciwko.

Irina Sarafyan
into the unknown
25 lata 171 cm Sovietnik
Awatar użytkownika

Omertà to kodeks milczenia, który zobowiązuje członków mafii do zachowania całkowitej lojalności i niewyjawiania informacji o działalności przestępczej organizacji, nawet w obliczu groźby kary lub śmierci.

something about me
by shady slim

Irina poczuła znajome napięcie w powietrzu, gdy usłyszała jego głos. "Rina" – to jedno słowo, wypowiedziane z taką swobodą, cofnęło ją w czasie. Przez chwilę niemal zapomniała, gdzie jest i po co tu przyszła. Alejandro. Siedem lat. Przeszłość, której próbowała unikać, teraz stała przed nią w całej swojej nieodwracalności. Nie miała pojęcia, że spotkanie z nim będzie tak bolesne, mimo całego chłodu, który nauczyła się nosić jak zbroję. Uniosła spojrzenie, które przez ułamek sekundy zdradzało więcej, niż chciałaby pokazać. Zaraz jednak powróciła do roli, w której czuła się najlepiej – twardej, nieprzeniknionej kobiety, której uczucia nie miały prawa rządzić jej decyzjami. Założyła nogę na nogę, poprawiając sukienkę na udzie, i odchyliła się wygodnie na sofie.
Alejandro — odpowiedziała nijako, jej głos brzmiał o ton głębiej, niż zamierzała — Minęło trochę czasu, to prawda.
Spojrzała na niego, oceniając, jak się zmienił. Starszy, bardziej dojrzały, ale nadal ten sam mężczyzna, który kiedyś miał władzę nad jej sercem. W jego oczach była rezerwa, coś, czego wcześniej nigdy nie widziała. Pomyślała, że być może lata nieodpowiedzialnych działań i decyzji odcisnęły na nim większe piętno, niż na niej.
Patrzyła mu prosto w oczy, próbując ukryć jakikolwiek ślad emocji, które kotłowały się w jej wnętrzu. Chciała zająć się zniknięciem Castiglione, ale obecność Alejandro wytrącała ją z równowagi.
David do nas dołączy? — właściwie pytanie było czystą grzecznością, zastępstwo dla innego pytania, które nie byłoby już tak miłe. Pogłoski o problemach z alkoholem krążyły w ich światku, lecz póki zgadzały się rachunki i nie było kłopotów ze strony Lazareva, ta kwestia pozostawała poza zainteresowaniem góry.



Alejandro Martinez
into the unknown
39 lat 180 cm bramkarz/prywatny ochroniarz
Awatar użytkownika

You Play With Matches, You Get Burned.

something about me
by pewpew

Nie podejrzewał siebie samego o to, jak wiele niedokończonych i niezamkniętych emocji obudzi się w momencie, kiedy Irina wypowiedziała jego imię. Tak bardzo inaczej niż lata temu, a zarazem z tą znajomą nutą kryjącą się gdzieś w cieniu, wyczuwalną raczej podświadomie niż w inny sposób. Aż pod wpływem nagłego zawirowania na wysokości żołądka, odetchnął nieco głębiej przez nos, co udało się ukryć w momencie zajmowania miejsca siedzącego.
Przyjrzał się jej z tą narzuconą przez lata rezerwą, ale zdecydowanie nie tak do końca profesjonalnie i w skupieniu na interesach. Choćby chciał, to nie potrafił w pełni odepchnąć tego, co obudziły w nim wspomnienia. Przechylił lekko głowę, może nawet nazbyt nachalnie przesuwając wzrokiem po jej sylwetce, po nodze całkowicie odsłoniętej przez strategiczny rozporek sukienki, tak jak patrzył na nią lata temu za każdym razem, kiedy robiła coś subtelnie prowokującego. Wrócił spojrzeniem do jej twarzy, nie będąc świadom naturalnej kiedyś dzikości, która w odbiła się w jego oczach.
- Dobrze ci te lata posłużyły, wydoroślałaś. A myślałem, że nie da rady żebyś była jeszcze bardziej pociągająca. - To nie był flirt. To był komplement, trochę podszyty odrobiną wieloletniego, uśpionego dotychczas żalu, niósł w sobie więcej niż samo szczere uznanie. Mieli bardzo intensywną przeszłość i chcąc nie chcąc odbijało się to w tej chwili na tym spotkaniu.
Rozsiadł się wygodniej, podobnie do niej odchylając się i swobodnie opierając, zakładając nawet jedno ramię na oparcie siedziska. Nie od razu odpowiedział na jej pytanie. Przyglądał się jej wciąż z uśmiechem, chłonął jej obecność nieświadom tego, jak zachłannie jego umysł to robił, jakby przez te siedem lat odmawiano mu wody i w końcu dorwał się do studni. Odetchnął przez nos w taki sposób, jakby właśnie ocknął się z zawieszenia.
- David niestety musiał zająć się pewną niecierpiącą zwłoki sprawą. Z całym szacunkiem żałuje, że nie może być tu obecny, dlatego ja tu jestem. Mam nadzieję, że nie jest to... problematyczne? - Chciał użyć innego słowa, ale w ostatniej chwili powstrzymał się i wybrał opcję uchodzącą za bardziej formalną.

Irina Sarafyan
into the unknown
25 lata 171 cm Sovietnik
Awatar użytkownika

Omertà to kodeks milczenia, który zobowiązuje członków mafii do zachowania całkowitej lojalności i niewyjawiania informacji o działalności przestępczej organizacji, nawet w obliczu groźby kary lub śmierci.

something about me
by shady slim

Irina poczuła ukłucie w sercu, gdy Alejandro pozwolił sobie na ten komplement. Niby zawoalowany, niby wypowiedziany z odrobiną rezerwy, ale za tym wszystkim kryła się dawna intensywność. Znała go na tyle dobrze, by wiedzieć, co te słowa dla niego oznaczają – zbyt dużo wspomnień, zbyt wiele niewypowiedzianych myśli. Zawsze był bezpośredni, a mimo upływu lat, jego spojrzenie nadal potrafiło przeszyć ją na wskroś. Przełknęła delikatnie ślinę, starając się nie zdradzić targających nią emocji, a mimo to zalała ją fala gorąca. Rumieniła się jak ta osiemnastoletnia gówniara siedem lat temu.

— Pociągająca? — powtórzyła, jej ton brzmiał niemal lekko, jakby rzucała słowa od niechcenia. Jednak w środku czuła falę wspomnień i ukrytych tęsknot, które nieoczekiwanie zalały ją, gdy wypowiedział ten prosty komplement. Było coś w sposobie, w jaki na nią patrzył, co przypominało jej o wszystkim, co kiedyś było między nimi. Czas, który minął, wydawał się nagle zbyt krótki, a uczucia, które tak starannie starała się pochować, powróciły. Pozwoliła sobie na krótką chwilę ciszy, patrząc na niego z nutą melancholii w oczach. To, co kiedyś mieli, nie było łatwe do zapomnienia. Przeszłość, którą dzielili, była równie namiętna, co bolesna. Wiedziała, że teraz musi grać swoją rolę, być tą twardą i opanowaną Iriną, której oczekiwano. Ale w jego obecności czuła się bezbronna, jakby jej maska mogła w każdej chwili pęknąć.
Powinna powiedzeć, że jego słowa są nie na miejscu. Komplement ją cieszył, lecz zarazem złościł, bo... Bo czy nie chciała być brana na poważnie? A jego pierwsze słowa dotyczyły urody.
— Jak zauważyłeś... Wydoroślałam — spojrzała na swojego ochroniarza, który podał jej różowego drinka. Cosmopolitan, to też się nie zmieniło. Skinęła w podzięce mężczyźnie głową i kontynuowała, patrząc na Alejandro — To dotyczy nie tylko wyglądu. Nie traćmy jednak czasu. Moja wizyta wiąże się z młodym Castiglione. Jego rodzina wyraziła zaniepokojenie.
Wiedziała, że Martinez domyśli się co kryje się za jej słowami i wie jak funkcjonuje ich hierarchia. Upiła łyk drinka, spoglądając znad niego w jego oczy. Ernesto Castiglione piastował wysokie stanowisko w świecie przestępczym, wiele osiągnął i miał apetyt na więcej. Z trójki synów tylko Sammiemu brakowało ogłady, przez co Ernesto ochoczo pozbył się syna upychając go w Moonstones. Czarna owca, narwana czarna owca. Mimo tego, że nie wzbudzał ogólnej sympatii należał do ich organizacji, a to komplikowało całą sytuację. Śledztwo należało się Castiglione jak psu buda.



Alejandro Martinez
into the unknown
ODPOWIEDZ