now i'll watch the world burn.
style
Znów to zrobiła, znów przekroczyła tą samą granicę, której obiecała sama sobie, że już nigdy więcej nie przekraczać. Starała się trzymać swojego postanowienia, naprawdę, ale wydarzenia, które miały miejsce jeszcze niespełna kilka dni temu sprawiły, że nie miała już nic do stracenia.
Uwolniła demony, które od długiego czasu ukrywała gdzieś wewnątrz siebie, pozwoliła aby przejęły nad nią kontrolę, pozwoliła aby znana jej dobrze ciemność przejęła kontrolę nad wszystkim. Stara Ashley Maddox powróciła, królowa piekła znów zaszczyciła to cholerne miasto swoją obecnością, ale tym razem postanowiła zostać dłużej goszcząc się jak na królową przystało. Miała zamiar czerpać same przyjemności z tego cholernego życia.
Historię z Millerem zamknęła w tym samym momencie, w którym on zamknął za sobą drzwi wychodząc z jej apartamentu. Tak przynajmniej sobie wmawiała, po jego zniknięciu robiła wszystko aby zająć swoją głowę i myśli czymś innym, a jedynym jej znanym sposobem na to były imprezy, starzy znajomi, litry alkoholu i towar z najwyższej półki. Nie przejmowała się zdjęciami, gazetami czy kolejnymi artykułami, nie przejmowała się nawet tym czy po swoim byłym ochroniarzu dostała jakiś inny ogon. Odcięła się całkowicie skupiając się tylko i wyłącznie na własnych pragnieniach i przyjemnościach.
Każdy dzień wyglądał tak samo jak poprzednie: poranek, śniadanie, zakupy, a potem impreza i tour po najlepszych klubach w mieście i tak codziennie. Czy jej się to nudziło? Skąd, była przecież w swoim żywiole, robiła to co lubiła i do czego została stworzona.
Ze swoim ojcem również nie rozmawiała, nie wiedziała czy wiedział o jej wybrykach czy nie, szczerze miała to wszystko w nosie. Pisała do niego tylko w nagłych sytuacjach, tak jak dzisiaj...nagłą sytuacją w jej życiu było brak szofera. Zazwyczaj tą rolę pełnił Rhys, ale odkąd sytuacja się zmieniła Ash polegała na pracownikach swojego ojca. Wystarczyło wysłać wiadomość, a po kilku chwilach pojawiała się odpowiedź, że kierowca jedzie.
Wyszła z budynku apartamentowca w tym samym czasie wymieniając wiadomości sms ze swoją przyjaciółką na temat poprzedniej imprezy i planach na dzisiejszy wieczór. Podeszła do samochodu zaparkowanego tuż przed nią, chwyciła za klamkę i otworzyła tylne drzwi wsiadając do środka.
— Jedziemy na piątą aleję, potem na upper do restauracji, a na końcu podrzucisz mnie do domu. — rzuciła dość obojętnie nawet nie podnosząc głowy z nad ekranu swojego telefonu. Wystukała dwie wiadomości i dopiero wtedy dotarło do niej, że samochód dalej stoi w miejscu.
— Głuchy jesteś? Mam powtórzyć? — ton jej głosu zdradzał, że była podirytowana. Dopiero teraz podniosła głowę i delikatnie zsunęła z nosa okulary, którymi zasłaniała swoje brązowe oczy.
— Więc? — uniosła brew w górę. Totalnie nie przyszło jej do głowy, że wsiadła do złego samochodu, totalnie nie pomyślała, że gość siedzący za kierownicą nie jest wcale żadnym szoferem, a tym bardziej pracownikiem jej ojca.
Ups...
Alexander Williams