Rue Padme BrooksRosalía Vila Tobella

informacje o postaci
21.07.1993 - NY
Queens
panna
biseksualna
she/her
florystka
Anemoniflora
wyższe
$$$$
prywatne
LOVE IS IN THE AIR
Queens
panna
biseksualna
she/her
florystka
Anemoniflora
wyższe
$$$$
prywatne
LOVE IS IN THE AIR

freeform
take me in your embrace
It feels so right, but ain't it strange?
Dzieciństwo mogła śmiało określić jako szczęśliwe... W domu było ich całkiem sporo, dzieciaki zawsze trzymały się razem, opiekując się sobą wzajemnie. Potrafili zrozumieć, że muszą się trzymać razem. Rodzice poświęcali im mnóstwo uwagi, szczególnie mama, która zajmowała się nimi i odchodziła od zmysłów, kiedy broili na potęgę. Ojciec często pracował ponad miarę, ale każdą wolną chwilę poświęcał głównie rodzinie. Stawiali ogromny nacisk na edukację swoich dzieciaków. Twierdzili, że nauka stanowi klucz do wszystkiego, a sukces oraz samorozwój to najważniejsze wartości na tym świecie.
Pewnie dlatego zanim skończyła pięć lat to chodziła na mnóstwo dodatkowych zajęć, które miały wspomagać jej rozwój fizyczny, jak i psychiczny. Umuzykalnienia, terapie sensoryczne, akrobatyka. Miała niewiele czasu na bieganie wraz z rówieśnikami, bez ściśle określonych ram. Z biegiem czasu nie uważa tego za nic złego... Tylko czas wolny oraz swoboda potrafi równie mocno ukształtować dziecko w istotę zaradną społecznie, co te wszystkie atrakcyjne zajęcia. Rue czasem wydawało się, że chcieli z nich stworzyć ludzi idealnych. Jednak na świecie nie ma ideałów, nie potrafili tego pojąć.
Uczyła się bardzo dobrze, starała się zdobywać, jak najlepsze oceny. Nie dla zadowolenia rodziców, ale dla samej siebie. Chciała dostać się na prestiżową uczelnie, myślała o czymś artystycznym... Jednak ojciec bardzo szybko jej to wyperswadował, wmawiając, że nie będzie miała po tym żadnej przyszłości. Chciał, aby każde z jego dzieciaków stanowiło jego biznesową kopię. Najbardziej uwziął się na Sola, który miał po nim przejąć biznes. Za to Rue widział na wysokim stanowisku w rodzinnej firmie, układał im przyszłość po swojemu. Victorię również chciał tam wcisnąć, jednak się zwyczajnie nie dawała. Podążała za własnymi marzeniami, nie oglądając się na opinię ojca. Nie raz Rue próbowała ją bronić przed ojcem, ale obrywało się wtedy i jej i Vi.
Sporo czasu spędzała u babci... W pewnym momencie była jedną z jej najlepszych przyjaciółek. Posiadała własną kwiaciarnię, gdzie uczyła wnuczkę komponować wyjątkowe bukiety. Zawsze witała klientów ciepło z szerokim uśmiechem na twarzy. Nigdy nie mogła narzekać na brak zainteresowania, sprowadzała piękne rodzaje roślin do których zdecydowanie miała rękę. U niej Rue zawsze czuła się komfortowo, spokojnie, dlatego przychodziła po zajęciach praktycznie codziennie. Babcia potrafiła zrozumieć jej szkolne frustracje, takie, jak natłok obowiązków, nie należenie do grona lubianych, popularnych dziewczyn czy też ulokowanie uczuć w chłopaku, który nie zwracał na nią uwagi. Zresztą za czasów szkolnych musiała nosić aparat na zębach, nie do końca potrafiła się odpowiednio ubrać, ani malować. Nosiła również okulary, wady wzroku nabawiła się przez czytanie książek z latarką pod kołdrą... Babcia zawsze widziała w niej to, co najlepsze.
Dame un beso y bájame de la cru'
Czasy szkolne minęły, niczym mrugnięcie okiem. Zabili w niej indywidualność, dostała się na prestiżową uczelnię i wybrała oczywiście - zarządzanie, aby mieć odpowiednie kompetencje do prowadzenia biznesu ojca. Nie miała siły się postawić, poza tym to było... Wygodne, nie musiała bać się, jak wkroczy w dorosłość. Mieszkała dalej z rodzicami, nie przejmowała się żadnymi rzeczami poza uczelnią. Lata mijały, niesłychanie komfortowo, jednak ciągle jej czegoś zwyczajnie brakowało. Odwiedzała babcię nieco rzadziej niż zazwyczaj, tłumaczyła to brakiem czasu. Siedziała do nocy nad notatkami, aby być możliwie, jak najlepszą. To nie sprawiało Rue żadnej przyjemności. Przeżyła jakoś czas studiów, kończąc je z wyróżnieniem. Wtedy nastąpił punkt zwrotny... Akurat miała przejmować posadę w firmie ojca, kiedy dostała telefon od mamy, że babcia zmarła.
Mocno w nią to uderzyło, nie była jedynie babcią, ale również powierniczką jej najbardziej skrywanych tajemnic, najlepszą przyjaciółką oraz wsparciem. Pluła sobie w brodę, że ostatnio nie widywała się z nią częściej... Może jakoś byłaby w stanie jej pomóc? Zauważyć, że coś jest nie tak? Pogrzeb pamięta, jak zły sen, który marzyła, żeby jak najszybciej się skończył. Przyszło mnóstwo ludzi, szczególnie jej ulubionych klientów z kwiaciarni. Podczas odczytywania testamentu okazało się, że Rue odziedziczyła biznes babci. Stała się pełnoprawną właścicielką kwiaciarni, co stanowiło bilet do wolności od ojca oraz jego wymagań.
I saw the end when we began
You couldn't love the way I can
Odnajdowała się w nowej rzeczywistości, robiła potrzebne uprawnienia, aby prowadzić biznes babci. Radziła sobie świetnie w tworzeniu zamówień dla klientów, zmarła odpowiednio ją wyszkoliła przez lata. W końcu Rue zawsze jej pomagała, dostawała za to ciut grosza, ale przede wszystkim robiła to dla zwyczajnej frajdy. Wtedy poznała jego. Wpadli na siebie w barze, kiedy została wystawiona przez swoją randkę... Rozmowa się kleiła, opróżniali drink za drinkiem, aż w końcu wymienili się numerami i zaczęli regularnie spotykać. Niedługo później nawet razem zamieszkali... Brooks była cholernie zakochana, szczęśliwa, jednak nie potrafiła dostrzec tego, że nie otrzymuje tak samo mocnych uczuć od ukochanego. Ciągle dawała mu szansę, liczyła na to, że się zmieni, ale również doszukiwała się drobnych gestów, porywów romantyczności. Utknęła w tym związku, wmawiając sobie coraz więcej, gloryfikując niektóre aspekty. Dopiero od niedawna zaczęła się powoli budzić z letargu... Widząc, że pomału to nie ma żadnej przyszłości.
I needed to go 'cause I needed to know you don't need me
You reap what you sow, but it seems like you don't even see me
x Posiada własną kwiaciarnię w Queens, którą odziedziczyła po swojej babci.
x Babcia przekazała jej całą swoją wiedzę, którą uzupełniła odpowiednimi kursami. Jednak to ona nauczyła ją nieszablonowości, połączeń z pozoru nieco abstrakcyjnych, które miały podwójne dno. Rue zna symbolikę większości kwiatów, które wręczane odpowiedniej osobie mogą nieść określony przekaz.
x Posiada kilka drobnych tatuaży na ciele. Ojciec tego nie pochwalał, ale również okazała się jego rozczarowaniem, kiedy zrezygnowała z posady w jego firmie na rzecz kwiaciarni.
x Mieszka wraz ze swoim partnerem... Jednak od dłuższego czasu między nimi coś się nie klei.
x Uwielbia muzykę na żywo, często można ją spotkać w pubach z kameralnymi koncertami.
x Tequila to jej ulubiony trunek.
x Od czasów szkolnych mocno rozkwitła, wypiękniała. Pozbyła się aparatu na zębach, dba mocno o swój wygląd, a okulary często zastępuje soczewkami.
x Utrzymuje dobre relacje z rodzeństwem, stara się być oparciem oraz przyjaciółką dla swojej młodszej siostry.
x Uwielbia psy, dałaby się pokroić za to, żeby mieć własnego.
x Kocha potańcówki! Nawet swego czasu uczęszczała do szkoły tańca, ale teraz nie ma na to już czasu.
x Zna kilka języków (hiszpański, włoski, francuski i niemiecki).
x Jest fanką wszystkiego, co słodko-słone.
x Romantyczka z niej.
It feels so right, but ain't it strange?
Dzieciństwo mogła śmiało określić jako szczęśliwe... W domu było ich całkiem sporo, dzieciaki zawsze trzymały się razem, opiekując się sobą wzajemnie. Potrafili zrozumieć, że muszą się trzymać razem. Rodzice poświęcali im mnóstwo uwagi, szczególnie mama, która zajmowała się nimi i odchodziła od zmysłów, kiedy broili na potęgę. Ojciec często pracował ponad miarę, ale każdą wolną chwilę poświęcał głównie rodzinie. Stawiali ogromny nacisk na edukację swoich dzieciaków. Twierdzili, że nauka stanowi klucz do wszystkiego, a sukces oraz samorozwój to najważniejsze wartości na tym świecie.
Pewnie dlatego zanim skończyła pięć lat to chodziła na mnóstwo dodatkowych zajęć, które miały wspomagać jej rozwój fizyczny, jak i psychiczny. Umuzykalnienia, terapie sensoryczne, akrobatyka. Miała niewiele czasu na bieganie wraz z rówieśnikami, bez ściśle określonych ram. Z biegiem czasu nie uważa tego za nic złego... Tylko czas wolny oraz swoboda potrafi równie mocno ukształtować dziecko w istotę zaradną społecznie, co te wszystkie atrakcyjne zajęcia. Rue czasem wydawało się, że chcieli z nich stworzyć ludzi idealnych. Jednak na świecie nie ma ideałów, nie potrafili tego pojąć.
Uczyła się bardzo dobrze, starała się zdobywać, jak najlepsze oceny. Nie dla zadowolenia rodziców, ale dla samej siebie. Chciała dostać się na prestiżową uczelnie, myślała o czymś artystycznym... Jednak ojciec bardzo szybko jej to wyperswadował, wmawiając, że nie będzie miała po tym żadnej przyszłości. Chciał, aby każde z jego dzieciaków stanowiło jego biznesową kopię. Najbardziej uwziął się na Sola, który miał po nim przejąć biznes. Za to Rue widział na wysokim stanowisku w rodzinnej firmie, układał im przyszłość po swojemu. Victorię również chciał tam wcisnąć, jednak się zwyczajnie nie dawała. Podążała za własnymi marzeniami, nie oglądając się na opinię ojca. Nie raz Rue próbowała ją bronić przed ojcem, ale obrywało się wtedy i jej i Vi.
Sporo czasu spędzała u babci... W pewnym momencie była jedną z jej najlepszych przyjaciółek. Posiadała własną kwiaciarnię, gdzie uczyła wnuczkę komponować wyjątkowe bukiety. Zawsze witała klientów ciepło z szerokim uśmiechem na twarzy. Nigdy nie mogła narzekać na brak zainteresowania, sprowadzała piękne rodzaje roślin do których zdecydowanie miała rękę. U niej Rue zawsze czuła się komfortowo, spokojnie, dlatego przychodziła po zajęciach praktycznie codziennie. Babcia potrafiła zrozumieć jej szkolne frustracje, takie, jak natłok obowiązków, nie należenie do grona lubianych, popularnych dziewczyn czy też ulokowanie uczuć w chłopaku, który nie zwracał na nią uwagi. Zresztą za czasów szkolnych musiała nosić aparat na zębach, nie do końca potrafiła się odpowiednio ubrać, ani malować. Nosiła również okulary, wady wzroku nabawiła się przez czytanie książek z latarką pod kołdrą... Babcia zawsze widziała w niej to, co najlepsze.
Dame un beso y bájame de la cru'
Czasy szkolne minęły, niczym mrugnięcie okiem. Zabili w niej indywidualność, dostała się na prestiżową uczelnię i wybrała oczywiście - zarządzanie, aby mieć odpowiednie kompetencje do prowadzenia biznesu ojca. Nie miała siły się postawić, poza tym to było... Wygodne, nie musiała bać się, jak wkroczy w dorosłość. Mieszkała dalej z rodzicami, nie przejmowała się żadnymi rzeczami poza uczelnią. Lata mijały, niesłychanie komfortowo, jednak ciągle jej czegoś zwyczajnie brakowało. Odwiedzała babcię nieco rzadziej niż zazwyczaj, tłumaczyła to brakiem czasu. Siedziała do nocy nad notatkami, aby być możliwie, jak najlepszą. To nie sprawiało Rue żadnej przyjemności. Przeżyła jakoś czas studiów, kończąc je z wyróżnieniem. Wtedy nastąpił punkt zwrotny... Akurat miała przejmować posadę w firmie ojca, kiedy dostała telefon od mamy, że babcia zmarła.
Mocno w nią to uderzyło, nie była jedynie babcią, ale również powierniczką jej najbardziej skrywanych tajemnic, najlepszą przyjaciółką oraz wsparciem. Pluła sobie w brodę, że ostatnio nie widywała się z nią częściej... Może jakoś byłaby w stanie jej pomóc? Zauważyć, że coś jest nie tak? Pogrzeb pamięta, jak zły sen, który marzyła, żeby jak najszybciej się skończył. Przyszło mnóstwo ludzi, szczególnie jej ulubionych klientów z kwiaciarni. Podczas odczytywania testamentu okazało się, że Rue odziedziczyła biznes babci. Stała się pełnoprawną właścicielką kwiaciarni, co stanowiło bilet do wolności od ojca oraz jego wymagań.
I saw the end when we began
You couldn't love the way I can
Odnajdowała się w nowej rzeczywistości, robiła potrzebne uprawnienia, aby prowadzić biznes babci. Radziła sobie świetnie w tworzeniu zamówień dla klientów, zmarła odpowiednio ją wyszkoliła przez lata. W końcu Rue zawsze jej pomagała, dostawała za to ciut grosza, ale przede wszystkim robiła to dla zwyczajnej frajdy. Wtedy poznała jego. Wpadli na siebie w barze, kiedy została wystawiona przez swoją randkę... Rozmowa się kleiła, opróżniali drink za drinkiem, aż w końcu wymienili się numerami i zaczęli regularnie spotykać. Niedługo później nawet razem zamieszkali... Brooks była cholernie zakochana, szczęśliwa, jednak nie potrafiła dostrzec tego, że nie otrzymuje tak samo mocnych uczuć od ukochanego. Ciągle dawała mu szansę, liczyła na to, że się zmieni, ale również doszukiwała się drobnych gestów, porywów romantyczności. Utknęła w tym związku, wmawiając sobie coraz więcej, gloryfikując niektóre aspekty. Dopiero od niedawna zaczęła się powoli budzić z letargu... Widząc, że pomału to nie ma żadnej przyszłości.
I needed to go 'cause I needed to know you don't need me
You reap what you sow, but it seems like you don't even see me
x Posiada własną kwiaciarnię w Queens, którą odziedziczyła po swojej babci.
x Babcia przekazała jej całą swoją wiedzę, którą uzupełniła odpowiednimi kursami. Jednak to ona nauczyła ją nieszablonowości, połączeń z pozoru nieco abstrakcyjnych, które miały podwójne dno. Rue zna symbolikę większości kwiatów, które wręczane odpowiedniej osobie mogą nieść określony przekaz.
x Posiada kilka drobnych tatuaży na ciele. Ojciec tego nie pochwalał, ale również okazała się jego rozczarowaniem, kiedy zrezygnowała z posady w jego firmie na rzecz kwiaciarni.
x Mieszka wraz ze swoim partnerem... Jednak od dłuższego czasu między nimi coś się nie klei.
x Uwielbia muzykę na żywo, często można ją spotkać w pubach z kameralnymi koncertami.
x Tequila to jej ulubiony trunek.
x Od czasów szkolnych mocno rozkwitła, wypiękniała. Pozbyła się aparatu na zębach, dba mocno o swój wygląd, a okulary często zastępuje soczewkami.
x Utrzymuje dobre relacje z rodzeństwem, stara się być oparciem oraz przyjaciółką dla swojej młodszej siostry.
x Uwielbia psy, dałaby się pokroić za to, żeby mieć własnego.
x Kocha potańcówki! Nawet swego czasu uczęszczała do szkoły tańca, ale teraz nie ma na to już czasu.
x Zna kilka języków (hiszpański, włoski, francuski i niemiecki).
x Jest fanką wszystkiego, co słodko-słone.
x Romantyczka z niej.