Mina ArmstrongÀstrid Bergès-Frisbey

informacje o postaci
30 lipca 1989, New Jersey
Brooklyn
Panna
Heteroseksualna
Ona/jej
Terapeutka
Elmhurst Hospital / Opieka społeczna
Wyższe
$$$
Finansowane przez pracodawcę
INTO THE UNKNOWN
Brooklyn
Panna
Heteroseksualna
Ona/jej
Terapeutka
Elmhurst Hospital / Opieka społeczna
Wyższe
$$$
Finansowane przez pracodawcę
INTO THE UNKNOWN

freeform
Jej matka zawsze powtarzała, że ich dom stoi pod znakiem Wenus. Mina wychowywała się na przedmieściach New Jersey, w małym domu przyznanym im przez opiekę społeczną. Parterowy szeregowiec z siatkami na owady rozciągniętymi w oknach. Mieszkała z matką, starszą siostrą i babcią. Ojciec? Według aktu urodzenia: nieznany. A gdyby o tę historię zapytać jej matkę, po dłuższej ciszy następował wybuch złości i pretensji.
Babcia pracowała jako pielęgniarka w lokalnej przychodzi. Była kobietą - znaną całej okolicy. Z wymyślnie natapirowanymi włosami i mocnym makijażem, odmawiała czasowi i starości. Przynajmniej do czasu, aż nieznośny i złośliwy nowotwór zabrał ją zostawiając dziwną pustkę w domu. Mimo swojego ekscentrycznego i głośnego stylu bycia, babcia była spoiwem wszystkiego. Od jej śmierci rodzina powoli zaczęła się sypać. Spokojne kolacje z modlitwą w tle zmieniały się w awantury. Trzaskanie drzwiami i nocne ucieczki przez okno. Matka wpadła w letarg, przeradzający się w kolejne randki i kolejnych przyjaciół. Dzisiaj? Wciąż miesza w tym samym małym domu, całkiem sama, czekając na comiesięczną emeryturę.
Szkoła publiczna, osiedle zamieszkałe przede wszystkim przez rodziny potrzebujące wsparcia opieki społecznej. Nie było tam czasu dziewczęce warkoczyki i zabawę lalkami Barbie. Mina była raczej typem chłopczycy. Szybko nauczyła się wspinać na drzewa i nie bała się łapania pasikoników gołymi dłońmi. Była raczej pilną uczennicą, choć bardzo butną. Często trafiała do gabinetu dyrektora, szczególnie w okresie szkoły średniej. Czasami za protest w lokalnym parku, przeciwko burzeniu zabytkowego budynku z świetlicą dla seniorów. Innym razem za prowadzenie audycji o antykoncepcji w szkolnej rozgłośni radiowej. To było wielkie faux pas, biorąc pod uwagę katolicki charakter placówki.
Szczerze nie mogła doczekać się momentu, gdy zamknie za sobą drzwi rodzinnego domu. Ukończyła wydział psychologii Uniwersytetu Nowojorskiego. To był jeden z najlepszych okresów w jej życiu. Mieszkała w domu studenckim dzieląc pokój ze swoją przyjaciółką Jess. Rozumiały się bez słów, łamiąc wszelkie panujące konwenanse. Spędzały długie wieczory i noce w parku przy Washington Square, bawiąc się w gronie znajomych i snując utopijne fantazje o własnej przyszłości.
Podczas ostatnich dwóch lat studiów zaczęła odbywać staż w Opiece Społecznej. Pomagała przede wszystkim ofiarom wypadków, których ubezpieczenie zdrowotne nie pozwalało na prywatną opiekę terapeutyczną. Swoim nadmiarem optymizmu i energii budziła skrajne emocje. Niektórzy ją uwielbiali i szeroko uśmiechali się na jej widok. Innych wręcz drażniła, napotykając tym samym ścianę o grubości Muru Chińskiego. W swojej naturze Mina jest niezłomna i czasami sięga po niekonwencjonalne rozwiązania.
W swojej karierze wałęsała się między fundacjami, a szpitalami. Przez pewien okres swojego życia pracowała z młodzieżą. Pracy oddaje większość swojego czasu, kompletnie zapominając o życiu osobistym. Zresztą, chyba nigdy nie miała talentu do budowania relacji. Zwykle uciekała przed związkami, bojąc się, że powtórzy historię własnej rodziny. W swoim małym świecie wciąż pozostaje nastolatką z wybujałą wyobraźnią i zapałem do zmiany świata na lepsze. Mieszka w niewielkim mieszkaniu na Brooklynie, regularnie każdego miesiąca mordując nowo kupione rośliny. Jest uzależniona od świeżo pieczonego chleba: zarówno smaku, zapachu jak i dźwięku chrupiącej skórki. Na pytanie: co było Twoim dziecięcym marzeniem, pewnie odpowiada: "nic specjalnego". Choć w głębi duszy zawsze widziała siebie jako cukiernika. Jest w tym świetna i za każdym razem, gdy w życiu pojawia się trudny do rozwiązania problem: wyciąga cukier i mąkę.
Babcia pracowała jako pielęgniarka w lokalnej przychodzi. Była kobietą - znaną całej okolicy. Z wymyślnie natapirowanymi włosami i mocnym makijażem, odmawiała czasowi i starości. Przynajmniej do czasu, aż nieznośny i złośliwy nowotwór zabrał ją zostawiając dziwną pustkę w domu. Mimo swojego ekscentrycznego i głośnego stylu bycia, babcia była spoiwem wszystkiego. Od jej śmierci rodzina powoli zaczęła się sypać. Spokojne kolacje z modlitwą w tle zmieniały się w awantury. Trzaskanie drzwiami i nocne ucieczki przez okno. Matka wpadła w letarg, przeradzający się w kolejne randki i kolejnych przyjaciół. Dzisiaj? Wciąż miesza w tym samym małym domu, całkiem sama, czekając na comiesięczną emeryturę.
Szkoła publiczna, osiedle zamieszkałe przede wszystkim przez rodziny potrzebujące wsparcia opieki społecznej. Nie było tam czasu dziewczęce warkoczyki i zabawę lalkami Barbie. Mina była raczej typem chłopczycy. Szybko nauczyła się wspinać na drzewa i nie bała się łapania pasikoników gołymi dłońmi. Była raczej pilną uczennicą, choć bardzo butną. Często trafiała do gabinetu dyrektora, szczególnie w okresie szkoły średniej. Czasami za protest w lokalnym parku, przeciwko burzeniu zabytkowego budynku z świetlicą dla seniorów. Innym razem za prowadzenie audycji o antykoncepcji w szkolnej rozgłośni radiowej. To było wielkie faux pas, biorąc pod uwagę katolicki charakter placówki.
Szczerze nie mogła doczekać się momentu, gdy zamknie za sobą drzwi rodzinnego domu. Ukończyła wydział psychologii Uniwersytetu Nowojorskiego. To był jeden z najlepszych okresów w jej życiu. Mieszkała w domu studenckim dzieląc pokój ze swoją przyjaciółką Jess. Rozumiały się bez słów, łamiąc wszelkie panujące konwenanse. Spędzały długie wieczory i noce w parku przy Washington Square, bawiąc się w gronie znajomych i snując utopijne fantazje o własnej przyszłości.
Podczas ostatnich dwóch lat studiów zaczęła odbywać staż w Opiece Społecznej. Pomagała przede wszystkim ofiarom wypadków, których ubezpieczenie zdrowotne nie pozwalało na prywatną opiekę terapeutyczną. Swoim nadmiarem optymizmu i energii budziła skrajne emocje. Niektórzy ją uwielbiali i szeroko uśmiechali się na jej widok. Innych wręcz drażniła, napotykając tym samym ścianę o grubości Muru Chińskiego. W swojej naturze Mina jest niezłomna i czasami sięga po niekonwencjonalne rozwiązania.
W swojej karierze wałęsała się między fundacjami, a szpitalami. Przez pewien okres swojego życia pracowała z młodzieżą. Pracy oddaje większość swojego czasu, kompletnie zapominając o życiu osobistym. Zresztą, chyba nigdy nie miała talentu do budowania relacji. Zwykle uciekała przed związkami, bojąc się, że powtórzy historię własnej rodziny. W swoim małym świecie wciąż pozostaje nastolatką z wybujałą wyobraźnią i zapałem do zmiany świata na lepsze. Mieszka w niewielkim mieszkaniu na Brooklynie, regularnie każdego miesiąca mordując nowo kupione rośliny. Jest uzależniona od świeżo pieczonego chleba: zarówno smaku, zapachu jak i dźwięku chrupiącej skórki. Na pytanie: co było Twoim dziecięcym marzeniem, pewnie odpowiada: "nic specjalnego". Choć w głębi duszy zawsze widziała siebie jako cukiernika. Jest w tym świetna i za każdym razem, gdy w życiu pojawia się trudny do rozwiązania problem: wyciąga cukier i mąkę.