25 lat 160 cm brak informacji
Awatar użytkownika

You were born bluer than a butterfly
Beautiful and so deprived of oxygen
Colder than your father's eyes
He never learned to sympathize with anyone

something about me
by makabra

Z jej perspektywy wyglądało to całkiem inaczej... Owszem, bała się mu wyznać całkowitą prawdę na swój temat, ale nie ze względu na brak zaufania. Było to spowodowane strachem, przed prawdą, przed samą sobą. Nie wiedziała, co się stanie, jeśli znów zacznie otwierać tą szufladkę, czy wytrzyma. Ufała mu bezgranicznie, co okazywała mu na każdym kroku, jak tylko potrafiła. Był najbliższą jej osobą i nigdy nie twierdziła inaczej. Uczucia do niego zaczęły się coraz mocniej pogłębiać w Blue, może nie okazywała tego aż tak wylewnie, ale robiła to tak, jak potrafiła. Dlatego pewnie nieco zdziwiłby ją jego punkt widzenia, zapatrywanie się na sprawę. Nigdy nie traktowała go również jako zabawkę... Ciągle stanowił jedyny filar w jej życiu, który jeszcze nie runął, dokładała wszelkich starań, aby z ich relacji nie pozostały jedynie zgliszcza. Na samą myśl o matce cała się trzęsła, nie była przygotowana na mówienie o niej, czy też spotkanie kobiety. Ciągle jeszcze borykała się za atakami paniki.... Dlatego nie była w stanie mu powiedzieć. Bojąc się siebie oraz tego, że przepowiednia rodzicielki się sprawdzi i nie zasługuje na kogokolwiek w swoim życiu. Była zniszczona, praktycznie od najmłodszych lat. Jeszcze nie potrafiła dojść do tego, że to nie jej wina... A tego, co fundowano jej od kiedy rodzeństwa zabrakło.
Jak dawała znać, że jest dla niej ważny? Wystarczyło jedno spojrzenie w jasne tęczówki Blue, żeby zobaczyć malujące się w nich emocje. Drobny dotyk, szanowanie jego granic, pojawianie się, kiedy tylko tego potrzebował. Nie potrafiła inaczej, nie jest osobą, która zaczyna wygłaszać litania do czyjejś osoby. Bywała mocno wycofana, nie wiedziała, że aż tak osobiście to odczuwa. Pewnie poczułaby lekką niesprawiedliwość, ponieważ starała się mu pokazywać na każdym kroku, jak bardzo jest dla niej ważny. Jest jej bratnią duszą, nikomu nie powiedziała czegoś takiego wcześniej. Znał ją, wiedział, jaka jest. Nie mówiła o bolączkach, ponieważ była na to jeszcze zbyt słaba. Nigdy nie traktowała go, jak przystanek, ochłap czy też chwilową rozrywkę... Dlatego tak bardzo bała się przekroczyć pewne granice, dałaby mu odejść, gdyby poznał kogoś za kim by szalał. Starała się być przynajmniej dobrą przyjaciółką. Poświęcała mu sporo uwagi, najwidoczniej dla Aarona było to niewystarczające... Może matka miała rację? I była niewystarczająca?
-W takim razie Twoje scenariusze nie różnią się zbytnio od tych moich.- uśmiechnęła się lekko, miała pewność, że postrzega ją w podobny sposób. Czasami była ślepa na czyjeś uczucia w stosunku do niej... Może wiele ryzykowali, ale najwidoczniej warto. Po co usychać? Tęsknić? Może to również pomoże lekko Blue się otworzyć z tematem matki? Należał im się spokój oraz odrobina szczęścia. Nie potrafiła w sobie dostrzec tego piękna, blasku... Dla samej siebie była potworem, nie chciała nawet spoglądać na swoje nagie ciało, które nosiło ciągle znaki przeszłości na sobie.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Aaron James
into the unknown
27 lat 185 cm Steward na stadionie
Awatar użytkownika

In New York
Concrete jungle where dreams are made of
There's nothin' you can't do
Now you're in New York

something about me
by nicramrey

Przez wiele lat czuł narastające w nim cierpienie. Nie potrafił od niego uciec, bo zawsze go doganiało i rzucało Aarona w coraz to większą przepaść bólu i marazmu. Całe dzieciństwo biczował się za swój los szukając problemu w sobie, a nie w ludziach dookoła. Nie rozumiał, gdy ktoś mu mówił, że to świat jest zepsuty, a nie dzieci, bo przecież one przychodzą na świat jako niewinne istoty. Do Jamesa to nie docierało w żaden sposób, miał swój świat, swoje pędzle i przelewał to na płótno, bo tak było łatwiej. Uciec od wszystkiego, zamknąć się w czterech ścianach i czekać na kolejny kopniak od życia. Zniósł już tyle, że był w stanie przetrwać praktycznie wszystko. Poniżenie, obelgi, wstyd, odrzucenie. Świadom tego ruszył dalej, ale nie sądził, że spotka na swej drodze kogoś kto sprawi iż mężczyzna zacznie mieć wątpliwości.
Gdy Blue nie było obok odczuwał cierpienie, ale zupełnie inne od tego, które nosił ze sobą w dzieciństwie. To wydawało się bardziej znośnie i dawało mu nadzieję, że jest ktoś kto go pokocha i otoczy w jakimś stopniu opieką. Miał skrajne uczucia, walczył wewnętrznie przy dziewczynie, by nie powiedzieć za dużo. Była ważna i nie chciał jej ranić, ale coś na wzór miłości w nim narastało, a gdy milczał wyniszczał w jakimś stopniu siebie. Wiedział jednak, że jedno słowo za dużo, zdanie źle złożone czy też gest mogą sprawić, że Addams odsunie się od niego, a on ponownie będzie musiał przekraczać bariery dostępności. Krok po kroczku, kawałek za kawałkiem. Cierpliwości to podobno klucz do sukcesu, ale też ileż można było czekać. Dziękował losowi każdego dnia, że postawił na jego drodze właśnie ją. Osobę tak bardzo do niego podobną, że aż nie do uwierzenia. Zniszczoną, ale jednocześnie w jakimś stopniu szukającą szczęścia. A on pragnął jej to dać. Ale nie miał zielonego pojęcia jak się za to zabrać.
Bratnia dusza brzmiała tak.. dobrze. Tyle, że nie do końca znał znaczenie całości. Widział to raczej jako zwykłą, ale zarazem bliską przyjaźń dwóch osób, które się znały, dogadywały i wspólnie radziły sobie z problemami. Gdyby tylko potrafili porozmawiać szczerze, ale oni woleli uciekać od tego co ważne. Jakby świat po jednym pytaniu na temat ich rozterek miał się rozpaść na pół i nie wrócić do dawnej formy.
- Więc czemu to tyle trwa Blue? Dlaczego nie możemy z tego scenariusza nakręcić szczęśliwego zakończenia? - Nie znał odpowiedzi na to pytanie. Mimo, że zadawał je wielokrotnie własnej duszy, ona nie odpowiadała, a wręcz uśmiechała się kpiąco. Bo czy dwoje tak cierpiących ludzi może wreszcie znaleźć radość z egzystencji? Niektórzy powiedzieliby, że są na straconej pozycji, ale Aaron wierzył w to, że jeszcze wszystko przed nimi. Tylko czy to nie zakończy się tego dnia? Czy będą mieć przyszłość?
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description
.

Blue Addams
love is in the air
25 lat 160 cm brak informacji
Awatar użytkownika

You were born bluer than a butterfly
Beautiful and so deprived of oxygen
Colder than your father's eyes
He never learned to sympathize with anyone

something about me
by makabra

Blue nie potrafiła w ten sposób, może kiedyś... Gdy jeszcze była niewinną nastolatką, wystawioną na tortury matki. Zakochiwała się, nie bała się zaryzykować, jednak im bardziej robiła sobie z niej swoją laleczkę... Tym bardziej traciła grunt pod nogami. Trudno było jej marzyć, czasami czuła się piekielnie pusta w środku. Pokochała Aarona na swój ułomny sposób, okazując mu, że jest jej bratnią duszą ostatkami sił. Dawała mu czas, wiedziała, jak mocno był krzywdzony w przeszłości. O większości jej krzywd wiedział, jednak nie wyznała mu wszystkiego o matce oraz pobycie w psychiatryku. Nadal była na to wszystko zbyt słaba, a koszmary nawiedzały ją każdej nocy. Mimo wszystko starała się trwać przy nim, pokazywać, jak jest dla niej ważny. Nie oddalała się, była ciągle dosłownie taka sama. Pusta. Czasem bez wyrazu, a jedynym wyrazem bywała dla niej sztuka. Balansowała na krawędzi życia i śmierci, coraz mocniej, a coś ściągało ją ponownie w dół. Nie wiedziała, jak mocno go to boli, że sprawia mu w jakikolwiek sposób krzywdę. Myślała, że zwyczajnie rozumie. Była z nim naprawdę blisko, co wyrażała po swojemu. Najwidoczniej ponownie nieudolnie. Doskonale zdawała sobie sprawę ze swojej trudności, dlatego nie decydowała się zbytnio na związki. Jak mogłaby rozpocząć zdrową relację, skoro sama nie jest zdrowa? Obnażała się przed nim wystarczająco, jej rodzeństwo nie wiedziało o niej tyle, co James. Nie widziało blizn pokrywających każdy kawałek jej ciała. Dlatego nie zakładała krótkich rękawów, spodenek, a spódnice miewała do kostek. Próbowała jakoś przykryć pamiątki z przeszłości i walczyć z całych sił, aby nie powstawały nowe. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak ogromną batalię toczyła w sobie.
Nie był jednym z kolegów, którzy z braku laku byli przy niej. Nie miała praktycznie nikogo. Ludzie na kursach stanowili jedynie podopiecznych, czy też znajomych z pracy. Miała Victorię, ale nie zawracała jej głowy sobą. Wiedziała, jak to jest, kiedy ktoś ma w otoczeniu osobę w depresji. A ona nie potrafiła ogarnąć swojej choroby na tyle, aby wpasować się w czyjeś oczekiwania.
-Nie wiem Aaron, naprawdę nie wiem.- odpowiedziała zgodnie z prawdą, była popsuta i to na pewno przez to. Nie potrafiła mu dać tego, czego chciał od niej najbardziej.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Aaron James
into the unknown
27 lat 185 cm Steward na stadionie
Awatar użytkownika

In New York
Concrete jungle where dreams are made of
There's nothin' you can't do
Now you're in New York

something about me
by nicramrey

Nie potrafił jej w żaden sposób przekonać, że dla niego była piękna i idealna w całej swej okazałości. Wielokrotnie próbował ją komplementować, może nieudolnie i trochę pokracznie, ale zawsze na pierwszym miejscu stawiał właśnie Blue. Nie miał pojęcia czy to widziała, czy może unikała tego jak ognia bojąc się zaangażować, ale James cierpliwie czekał i sam próbował małymi kroczkami przemóc się wreszcie i dać się dotknąć. Dawno temu zrozumiał, że nie potrafią ze sobą normalnie rozmawiać. Zawsze przerywali w najmniej odpowiednich momentach, a zazwyczaj właśnie wtedy, gdy pojawiał się problem, ból i cierpienie. Oboje potrzebowali pomocy, ale żadne z nich nie wypowiedziało tego na głos. Unikali jak ognia przyznania się, że na swój sposób są zepsuci, ale w innym stopniu niż psychopaci. Ich zniszczyło życie i ludzie dookoła. Może właśnie dlatego teraz tak bardzo bali się zaangażowania. Tyle, że to było gdybanie Aarona, a prawdy mógł się nigdy nie dowiedzieć. Czekał i będzie czekał, bo uczucie do niej nie wygaśnie, ale nie miał pojęcia jak ma im pomóc skoro nawet nie wiedział, gdzie leży problem.
- Jestem cierpliwy Blue. Mogę czekać nawet całe życie. - Szczere, ale jedyne wyznanie na jakie w obecnej chwili mógł się zdobyć. Nie widział sensu, by znów kłamać czy uciekać. Liczyła się tylko ona, zagościła w jego połamanym sercu i powoli zaczynała je sklejać. Pozwalał na to wierząc, że już nigdy nie przyjdzie mu cierpieć. Miał Layle, a teraz mógł mieć Blue. Bał się jednak co będzie jutro, gdy oboje wybudzą się z tego chwilowego zapomnienia. Tak bardzo pragnął tego, by być z nią szczęśliwy. Zamknął oczy, ale nie dlatego, by sobie to zwizualizować, a dlatego, że ponownie poczuł jej usta na swym ciele.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Blue Addams
love is in the air
25 lat 160 cm brak informacji
Awatar użytkownika

You were born bluer than a butterfly
Beautiful and so deprived of oxygen
Colder than your father's eyes
He never learned to sympathize with anyone

something about me
by makabra

Musiał zrozumieć, że problem nie tkwił w komplementach, tych bardziej lub mniej udolnych. Przez długie lata była gnębiona, wyniszczana, poniżana i mieszana z błotem. Powinna mieć normalne życie, zachowywać się wtedy, jak nastolatka, która pierwszy raz chodzi na randki, imprezy, próbuje alkoholu, korzysta z życia. Blue przesiadywała w swoim pokoju, krzywdząc samą siebie, ponieważ tylko to przynosiło pewnego rodzaju ulgę. Z dnia na dzień stawała się coraz bardziej pusta w środku, a jakiekolwiek uciechy nie miały znaczenia. Czuła się czasem, jakby ktoś wyrwał jej duszę ze środka i ją zniszczył. Nie potrafiła wydobyć z siebie łzy, a kiedy... Doszło do tamtego dnia, była pewna własnej decyzji. Liczyła na to, że już się nie obudzi, poczuje upragniony spokój oraz ulgę. Jednak się nie udało... Uratował ją wtedy przyjaciel, teraz była mu winna walkę o lepsze jutro. Nawet jej przez moment wychodziło, ale ponownie napadały ją demony przeszłości, pozostawiając po Addams zaledwie cień. Uśmiechała się, śmiała, jednak to wszystko nie miało prawdziwego znaczenia. Czuła się ciągle, jakby miała głowę pod wodą, a wszelkie bodźce ze świata zewnętrznego do niej nie potrafiły dotrzeć. Problem tkwi w tym, że nie miała siły, aby głowę wyciągnąć i zaczerpnąć powietrza. Ataki paniki ponownie ją gnębiły, nie potrafiła odmawiać, a na samą myśl o matce ogarniał ją paraliż. Każdy dzień był cholernie trudną batalią.
Dlatego nie potrafiła mówić o tym, co w niej siedziało. Nie miała siły, nie mogła się całkowicie rozsypać, ponieważ nikt by jej nie pozbierał. To nie była ucieczka, bardziej stabilizacja oraz ratunek dla samej siebie. Potrzebowała pomocy, oczywiście. Ciągle była pod opieką szeregu lekarzy, którzy po pobycie w ośrodku mieli na nią ciągle oko. Jednak sama nie bardzo jej chciała. Była piekielnie zmęczona, potrzebowała spokoju, zapomnienia, czegokolwiek. Uśmiecha się w reakcji na jego słowa, ale czuje ukłucie w sercu. Nie może go wiecznie trzymać, nie zasługuje na to. Nie potrafi dać mu tego, czego Aaron tak bardzo potrzebuje. Skupia się na jego ustach, zwiedza delikatnie dłońmi jego ciało. Pozwalają sobie na odskocznię, zapomnienie, nie zastanawiając się, co będzie za chwilę, jutro, miesiąc, rok.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Aaron James
into the unknown
ODPOWIEDZ