Nie mógł nie skorzystać z zaproszenia, zwłaszcza że ostatni wieczór spędzili miło na ich randce w ciemno. Minęło od tamtego zdarzenia trochę czasu, ale Randall był dobrej myśli co do ich kolejnego spotkania. Udało mu się napisać do dziewczyny i umówić się na wieczór co przy jego trybie pracy nie było ani trochę łatwym zadaniem, do końca nie wiedział czego ma się spodziewać po Morgan, niczego także nie oczekiwał. Samo spędzenie czasu z blondynką było dla niego odskocznią i miłym aspektem w jego trochę pokręconym, szarawym życiu. Skupiony wiecznie na pracy nie miał czasu na przyjemności i dopiero randka w ciemno, którą miał z Charlie uświadomiła go, że brakowało mu bliskości drugiej osoby w swoim życiu.
Samotność coraz bardziej mu doskwierała a lata nieubłagalnie leciały i tylko był dla niego jeden wróg, czas który powodował, że czuł się coraz gorzej nie mając dla kogo wstać rano. Może nareszcie dorosnął do tego, żeby się ustatkować i zrobić coś ze swoim życiem? To pytanie zadawał sobie od pewnego czasu, jednak na horyzoncie nie było nikogo kto mógłby dotrzymać mu kroku w tej przygodzie, nikogo także nie chciał skazywać na przebywanie z nim przez dłuższy okres czasu. Możliwe, że kolejne spotkanie uznawał za taką drugą randkę - już nie w ciemno - dlatego postanowił zamówić jedzenie, które odebrał w drodze do mieszkania dziewczyny nie chcąc przyjść z pustymi rękoma. Ponadto zgarnął jakieś dobre wino z półki ze sklepu mając nadzieję, że jego głowa wytrzyma taki trunek. Niestety, ale nie gustował w tych mocniejszych alkoholach, wolał raczej wypić sobie parę piw i położyć się do łóżka bo te powodowały, że szybko zasypiał.
Zjawił się pod wskazanym adresem jeszcze parę minut przed umówioną godziną poprawiając w pośpiechu koszulę, która była ciut pognieciona przeklinając w duchu, że więcej czasu nie poświęcił na wyprasowanie jej. Akurat prasowanie koszul nie było jego mocną stroną do czego musiał się przyznać, lepiej szło mu gotowanie czy sprzątanie w domu. Ba! Nawet potrafił sam wstawić pranie, ale wywieszenie go potem albo prasowanie ubrań przed wyjściem było dla niego katorgą. Przywdziewając na ustach lekki uśmiech nacisnął dzwonek przy drzwiach prowadzących do mieszkania Charlie czekając aż ta mu otworzy. Nie chciał się wpraszać do środka to po pierwsze, a po drugie mogła zmienić plany i być może nie jest tutaj mile widziany? Randall był w takim wieku, że by wszystko zrozumiał.Kiedy blondynka mu otworzyła ten uraczył ją szerokim uśmiechem unosząc dwie siatki do góry w geście skapitulowania; w jednej było oczywiście jedzenie wzięte na wynos z restauracji gdzie mieli swoją randkę w ciemno a w drugiej było jakieś dwudziestoletnie wino, ponoć bardzo dobre jak zapewniał go sprzedawca. — Przychodzę z darami, dobrze Cię widzieć — wyrzekł po chwili, bo nie ukrywał że od ich ostatniej randki minęło trochę czasu i już się bał, że dziewczyna nie chce ciągnąć tej znajomości.
Charlie Morgan