40 lat 182 cm kierowca karetki, ratownik medyczny
Awatar użytkownika

We all bear scars,... Mine just happen to be more visible than most.

something about me
by rollercoaster_bitch

numer

Nie mógł nie skorzystać z zaproszenia, zwłaszcza że ostatni wieczór spędzili miło na ich randce w ciemno. Minęło od tamtego zdarzenia trochę czasu, ale Randall był dobrej myśli co do ich kolejnego spotkania. Udało mu się napisać do dziewczyny i umówić się na wieczór co przy jego trybie pracy nie było ani trochę łatwym zadaniem, do końca nie wiedział czego ma się spodziewać po Morgan, niczego także nie oczekiwał. Samo spędzenie czasu z blondynką było dla niego odskocznią i miłym aspektem w jego trochę pokręconym, szarawym życiu. Skupiony wiecznie na pracy nie miał czasu na przyjemności i dopiero randka w ciemno, którą miał z Charlie uświadomiła go, że brakowało mu bliskości drugiej osoby w swoim życiu.

Samotność coraz bardziej mu doskwierała a lata nieubłagalnie leciały i tylko był dla niego jeden wróg, czas który powodował, że czuł się coraz gorzej nie mając dla kogo wstać rano. Może nareszcie dorosnął do tego, żeby się ustatkować i zrobić coś ze swoim życiem? To pytanie zadawał sobie od pewnego czasu, jednak na horyzoncie nie było nikogo kto mógłby dotrzymać mu kroku w tej przygodzie, nikogo także nie chciał skazywać na przebywanie z nim przez dłuższy okres czasu. Możliwe, że kolejne spotkanie uznawał za taką drugą randkę - już nie w ciemno - dlatego postanowił zamówić jedzenie, które odebrał w drodze do mieszkania dziewczyny nie chcąc przyjść z pustymi rękoma. Ponadto zgarnął jakieś dobre wino z półki ze sklepu mając nadzieję, że jego głowa wytrzyma taki trunek. Niestety, ale nie gustował w tych mocniejszych alkoholach, wolał raczej wypić sobie parę piw i położyć się do łóżka bo te powodowały, że szybko zasypiał.

Zjawił się pod wskazanym adresem jeszcze parę minut przed umówioną godziną poprawiając w pośpiechu koszulę, która była ciut pognieciona przeklinając w duchu, że więcej czasu nie poświęcił na wyprasowanie jej. Akurat prasowanie koszul nie było jego mocną stroną do czego musiał się przyznać, lepiej szło mu gotowanie czy sprzątanie w domu. Ba! Nawet potrafił sam wstawić pranie, ale wywieszenie go potem albo prasowanie ubrań przed wyjściem było dla niego katorgą. Przywdziewając na ustach lekki uśmiech nacisnął dzwonek przy drzwiach prowadzących do mieszkania Charlie czekając aż ta mu otworzy. Nie chciał się wpraszać do środka to po pierwsze, a po drugie mogła zmienić plany i być może nie jest tutaj mile widziany? Randall był w takim wieku, że by wszystko zrozumiał.
Kiedy blondynka mu otworzyła ten uraczył ją szerokim uśmiechem unosząc dwie siatki do góry w geście skapitulowania; w jednej było oczywiście jedzenie wzięte na wynos z restauracji gdzie mieli swoją randkę w ciemno a w drugiej było jakieś dwudziestoletnie wino, ponoć bardzo dobre jak zapewniał go sprzedawca. — Przychodzę z darami, dobrze Cię widzieć — wyrzekł po chwili, bo nie ukrywał że od ich ostatniej randki minęło trochę czasu i już się bał, że dziewczyna nie chce ciągnąć tej znajomości.

Charlie Morgan
money is the anthem of success
27 lat 153 cm początkująca aktorka i architekt
Awatar użytkownika

We don't gotta be in love, no
I don't gotta be the one, no
I just wanna be one of your girls
Tonight

something about me
by makabra

11.
outfit

Wiadomość pojawiła się w momencie, kiedy powoli starała się sobie wmówić, że nie ma dla niej nadziei. Ulokowała uczucia w kimś, kto nie chciał się zdefiniować, a potem wszystko runęło. Zrzuciło się blondynce na głowę stanowczo zbyt wiele... Problemy rodzinne, prawdopodobny rozwód ojca, jego romans, odnowienie kontaktu z jego byłą i zarazem obecną kochaną. Później pojawił się Maxwell, który ponownie rozpalił w niej iskierkę chęci samorealizacji. W pracy dopinała naprawdę ważne projekty, a stare pryki na wysokich stanowiskach jej niczego nie ułatwiały. Pieprzony patriarchat! Widzieli młodą dziewczynę, ambitną z chęciami do działania, kreatywnością to postanawiali jej udowadniać, że nic nie osiągnie, a oni będą mogli ją łapać za tyłek oraz rzucać seksistowskie żarty, kiedy tylko chcą. Niesamowicie się pomylili, a Charlie im to udowodniła, domykając projekt w pojedynkę i zgarniając sukces na własne nazwisko. Teraz posyłali jej zawistne spojrzenia, ale nie mogli jej nic zrobić. Chroniła ją nienaganna renoma. Dzięki spotkaniu z Maynardem postanowiła zgłosić się na kilka castingów, wrócić do aktorstwa, które porzuciła na chwilę. Los jej sprzyjał, ponieważ zaledwie miesiąc później wygrała casting na nową twarz marki Prada. Reklamowała najnowszą kolekcję, pojawiała się na eventach, co kosztowało ją mnóstwo stresu. Jeszcze dodatkowo miała na głowie zły stan swojej ukochanej przyjaciółki... I tak zleciało sporo czasu, nawet tego nie zarejestrowała.
Praktycznie od razu zaczęła przepraszać Randalla za brak odzewu po ich ostatniej randce w ciemno. Bawili się bardzo dobrze, a ona nie miała powodu, żeby odmawiać kolejnego spotkania. Poza tym... Jego bliskość pozostawiała nader miłe wspomnienia panience Morgan. Zaprosiła go do siebie, nawet wygospodarowała czas na to, aby kupić dobre wino i upiec szarlotkę. Skończyło się na trzech podejściach, ale trzecia wyszła już wzorowa. Pierwszą musiała wyrzucić, ponieważ nie była jadalna, a druga wylądowała u sąsiadki, która sama czując zapach na korytarzu, zasugerowała, że się nią zajmie.
Później wyszykowała się odpowiednio i czekała na przybycie swojego gościa. Szybkim krokiem znalazła się przy drzwiach wejściowych, kiedy usłyszała dzwonek. Czy przegięła z ubraniem? Cóż, chciała się prezentować równie dobrze, co podczas ich ostatniego spotkania! Uśmiechnęła się szeroko, widząc przed sobą Nortona.
- Naprawdę nie musiałeś nic przynosić! Ciebie również! - przywitała go, wpuszczając do środka praktycznie od razu. Kiedy zamknęły się za nimi drzwi to ucałowała go w policzek, przejmując przyniesione przez niego dary i niosąc wszystko do stolika przy kanapie w salonie. - Co u Ciebie słychać? Jeszcze raz bardzo Cię przepraszam, że się nie odezwałam to był szalony czas. - westchnęła ciężko, a potem jeszcze zniknęła na moment w kuchni, aby przynieść kieliszki oraz ciasto.

randall norton
money is the anthem of success
40 lat 182 cm kierowca karetki, ratownik medyczny
Awatar użytkownika

We all bear scars,... Mine just happen to be more visible than most.

something about me
by rollercoaster_bitch

Chyba oboje stracili wiarę w to, że ich życie może być szczęśliwe i kolorowe. Wraz z ostatnią ukochaną Randalla umarła jego wiara w to, że kiedyś założy rodzinę i będzie w stanie się ustatkować chociażby dlatego, że nie było kobiety, która pogodziłaby się z pracą jaką wykonywał. Bycie wiecznie pod telefonem w skrajnych przypadkach kiedy nie ma drugiego kierowcy albo ktoś nie był w stanie przyjść do pracy powodowało, że Norton nie miał praktycznie życia prywatnego. Jego przyszła partnerka życiowa być bardzo wyrozumiała w tej kwestii, a jeszcze na swojej drodze nie spotkał takiej, która usadowiłaby się u jego boku na dłużej, więc rzucał się w wir pracy myśląc, że przecież tak jest lepiej. Nic bardziej mylnego. Nie miał pojęcia, że przez ten cały czas także Charlie prowadziła intensywne życie skupiając się na pracy, może to właśnie spowodowało, że sporo dni pozostali bez żadnego kontaktu i nawet gdy Randall łapał się na tym, że o niej myślał i chciał tak po prostu zadzwonić albo napisać to w ostatniej chwili rezygnował.

W jego głowie nadal tkwiło przeświadczenie, że skoro się nie odzywała to nie była dostatecznie nim zainteresowana. Na szczęście złapanie kontaktu uświadomiło go, że było jednak inaczej i Charlie chciała się spotkać. Denerwował się trochę bo podczas ich ostatniej randki w ciemno ją pocałował co generowało pewnego rodzaju dyskomfort w momencie gdy stał pod drzwiami jej mieszkania. Wszystko jednak prysło niczym bańka mydlana gdy ujrzał ją w drzwiach a uśmiech pojawił się na ustach Nortona.

Tak z pustymi rękoma nie wypada przychodzić w gościnę, moja matka zawsze tak powtarzała — wyrzekł po chwili przekraczając próg jej mieszkania. Odwzajemnił jej pocałunek w policzek, muskając swoim, szorstkim od zarostu jej delikatną skórę. — Cudownie wyglądasz — dorzucił jeszcze kiedy ze swoją częścią zakupów, tą cięższą podążył za nią do salonu po drodze z zaciekawieniem rozglądając się po urządzonym mieszkaniu. Podobało mu się tutaj, zdecydowanie wyglądało tutaj lepiej niż u niego, gdzie niektóre rzeczy walały się na środku bo nie miał czasu posprzątać. Wszystko zwalał na pracę, jak zawsze.

Bałem się, że tylko u mnie takie zawirowania w pracy, czuję się trochę lepiej słysząc, że nie tylko ja miałem ciężko — wyrzekł śledząc ją spojrzeniem kiedy ta zniknęła na moment w kuchni a on w tym czasie usadowił się na kanapie w salonie rozglądając się po nim mimochodem. Zawiesił spojrzenie na Morgan kiedy ta wróciła do salonu i przechylił lekko głowę na bok czując jak dziwne napięcie, które towarzyszyło mu w drodze tutaj powoli z niego uchodzi niczym z pękniętego balonika.
Opowiadaj co u Ciebie — wyrzekł kiedy ta usadowiła się wygodnie a on mógł całą swoją uwagę skupić właśnie na niej.

Charlie Morgan
money is the anthem of success
27 lat 153 cm początkująca aktorka i architekt
Awatar użytkownika

We don't gotta be in love, no
I don't gotta be the one, no
I just wanna be one of your girls
Tonight

something about me
by makabra

Dobrze, że mieli pracę, która idealnie stanowiła antidotum na wszelkie rozterki. Działała, jak jedna z używek… Rozwiązywała problem chwilowo, a później rozterka uderzała w nich z podwójną siłą. Charlie bolał jedynie fakt, że ponownie ulokowała uczucia w kimś w kim nie powinna. A może los postanowił ją karać za te wszystkie lata, kiedy schrzaniła inne swoje związki? Była w stanie doskonale zrozumieć Randalla… Jego praca była ryzykowna, poświęcał własnej profesji mnóstwo czasu i to zazwyczaj przeszkadzało drugiej połówce. Miała podobny problem, zawsze wszędzie było jej pełno, łapała się różnych zleceń, domykała ogromne projekty, ostatnio ponownie zdecydowała się na aktorstwo. Brak czasu był kojący, mogła zapomnieć o tym, że faktycznie traciła nadzieję na swoje szczęśliwe zakończenie. A potem odezwał się Norton, który równie skutecznie odciągał myśli od niewygodnego tematu. Kilka razy myślała o nim, ale później ponownie coś zajmowało jej głowę. Morgan trochę było głupio, że przez tak długi czas się nie odezwała, ale na szczęście nie wydawał się być jakoś mocno tym faktem obrażony. Teraz miała zamiar mu udowodnić, że o nim nie zapomniała.
Jeśli chodzi o pocałunek… Odwzajemniła go wtedy. Ba, zaangażowała się. Nawet chciała więcej, ale później grzecznie się pożegnali i rozeszli każde w swoją stronę. Teraz nie czuła wielkiego dyskomfortu ze względu na to, co się wydarzyło. Była bardziej ciekawa tego, czy ponownie taka sytuacja między nimi zaistnieje. Widząc jego uśmiech, poczuła przyjemne ciepło w klatce piersiowej. Z uśmiechem było mu do twarzy, a w jego oczach pojawiały się wtedy drobne iskierki, które przegoniły panujący w tęczówkach smutek.
- Polubiłaby się z moim ojcem. - zaśmiała się, a potem uśmiechnęła się szerzej, czując, jak odwzajemnia delikatny pocałunek. Zarost przyjemnie drapał jej skórę, wyraźny zapach perfum dotarł do nozdrzy blondynki. - Dziękuję! Ty też się wspaniale prezentujesz. - pozwoliła sobie przejechać wzrokiem od góry na dół, doceniając jego aparycję. Weszli do mieszkania, wszystko jeszcze wygląda dość nienagannie, remont skończyła stosunkowo niedawno.
- Praca nas niestety nie rozpieszcza, ale cieszę się, że w końcu udało nam się spotkać. - odpowiedziała, uśmiechając się do niego promiennie. Usiadła obok niego na kanapie, nalewając schłodzonego wina do kieliszków.
- Cóż… Zamknęłam spory projekt w agencji. I wróciłam do aktorstwa, jakoś tak wyszło, że… Zostałam nową twarzą linii kosmetyków Prady. Szaleństwo, prawda? - pokręciła głową, upijając spory łyk z kieliszka. - Także możliwe, że przechodząc ulicą natkniesz się kilka razy na moją twarz. - dodała jeszcze, a potem wbiła wzrok w mężczyznę.
- A co u Ciebie? - zapytała, opierając się na ręce i spoglądając na niego.

randall norton
money is the anthem of success
40 lat 182 cm kierowca karetki, ratownik medyczny
Awatar użytkownika

We all bear scars,... Mine just happen to be more visible than most.

something about me
by rollercoaster_bitch

Norton w każdy związek angażował się na 200%, a raczej próbował bo czasami stawała ściana którą była praca. Bardzo poważnie traktował swój zawodów, więc nic dziwnego, że kiedy jego kobieta nie była w stanie tego zrozumieć to najczęściej rozstawali się. Randall nie lubił żadnych waśni, dlatego rozstawał się zawsze w zgodzie, a raczej tak próbował chociaż wypadało to różnie w jego związkach. Był wyrozumiałym facetem, ale czasami i także wyrozumiałość miała pewne granice. Może i traktował swoją pracę zbyt poważnie, ale dawała mu pewnego rodzaju satysfakcję oraz poczucie, że może być komuś potrzebny, bo kiedy ratował ludzkie życie to czuł się jak bohater. Jego mała samoocena powodowała, że potrzebował właśnie takich chwil, chwil które uświadamiały go, że żył dla dobrej sprawy.

Zaśmiał się delikatnie na jej słowa kręcąc głową. — Była zawsze niezła jędzą, nie wiem czy się dogadali — wyrzekł po chwili czując, jak jego usta mimowolnie wykrzywiają się w prawdziwym uśmiechu, który nie był widoczny na jego twarzy w innym towarzystwie. Przy Charlie mógł być po prostu sobą i wiedział, że ta go takim zaakceptuje; przy niej nie musiał się tłumaczyć, nie musiał się uśmiechać na pokaz, mógł odetchnąć pełną piersią i być po prostu sobą. Słuchał jej mimowolnie się uśmiechając i kiwając lekko głową, przyjął od niej kieliszek z winem upijając z niego mały łyk. — Naprawdę? Jestem z Ciebie cholernie dumny! Teraz chociaż będę mógł patrzeć na prawdziwą piękność na tych billboardach — nigdy go specjalnie nie interesowały i jakoś traktował po macoszemu to co się na nich znajdowało, ale teraz kiedy mógł na nich zobaczyć twarz Morgan... na pewno przystanąłby, żeby popatrzeć.

Co u niego? Przygryzł lekko dolną wargę zastanawiając się co odpowiedzieć na to pytanie. Westchnienie wyrwało się z jego ust, a jego ręka powędrowała mimowolnie do jego włosów, uprzednio odstawiając szklankę z winem na stolik przed kanapą. — No wiesz, jak to u mnie. Praca pochłania większość mojego czasu, a raczej nie chcesz słuchać o moich przeżyciach z nią związanych — wyrzekł po chwili posyłając jej słaby uśmiech, on sam nie potrafił momentami mówić o tym jaką czuje adrenalinę podczas kluczenia ulicami Nowego Jorku ambulansem, żeby tylko zdążyć na czas.
Jego całe życie zawsze było wyścigiem z czasem i zdążył już do tego przywyknąć.
Porozmawiajmy o jakiś przyjemniejszych tematach niż moja praca, co? — zagadnął po chwili rzucając w jej stronę lekkie spojrzenie. Momentami ten temat był po prostu dla niego ciężki, a nie chciał też, żeby Charlie czuła się nieswojo w jego towarzystwie. Nawet gdy sam Randall czuł się przy niej niczym ryba w wodzie. — Może zjemy to co przyniosłem? — rzucił spoglądając na nią swoimi niebieskimi oczami.

Charlie Morgan
money is the anthem of success
27 lat 153 cm początkująca aktorka i architekt
Awatar użytkownika

We don't gotta be in love, no
I don't gotta be the one, no
I just wanna be one of your girls
Tonight

something about me
by makabra

Swego czasu również angażowała się praktycznie całą sobą, ale nie raz się na tym przejechała. Później związała się z Thomasem, któremu dawała z siebie wszystko... Jednak zaczęła pracę już jako architekt, a było jej początkowo ciężko. Musiała mocno udowadniać własną wartość, borykała się z docinkami ze strony starszych mężczyzn z którymi musiała pracować. Powoli miewała coraz mniej czasu, a Moore... Chciał tego, co było na początku. Do tej pory pluła sobie nieco w brodę, że schrzaniła wszystko między nimi. To był ostatni raz, kiedy faktycznie czuła się szczęśliwa w związku. Potem łapała jedynie przelotne romanse, relacje na kilka miesięcy, nie przywiązywała do niczego większej wagi. Ostatnio próbowała się zaangażować, polubiła kogoś za bardzo... I jak na tym wyszła? Oczywiście, jak ostatnia kretynka. Dlatego Charlie potrafiła zrozumieć problem Randalla, jak nikt inny. Nie każdy potrafił zrozumieć, że praca również jest sporym elementem życia, dla niektórych szczególnie. Dlatego się nie gniewała, że się nie odezwał. I tak samo nieco sobie wyrzucała, że sama nie chwyciła za telefon, żeby chociażby w drodze po kawę wysłać do niego wiadomość. Wszystkie wątpliwości zniknęły, kiedy już miała go w pobliżu i mogła oglądać uśmiech na jego przystojnej twarzy. Chciała jeszcze rozgryźć z czego wynika ta jego niska samoocena. Według niej nie miał powodów, żeby wymagać od siebie nie wiadomo czego! W jej oczach malował się, jak prawdziwy bohater, który na co dzień ratuje ludzkie życia. Chociaż ona również miewała problem z samooceną... Niesamowite, jak bardzo są do siebie podobni.
- Cóż, no to na pewno dogadałaby się z moją matką... Ona również była niezłą jędzą. - pokiwała głową, wzruszając jeszcze przy tym ramionami. To właśnie ona zniszczyła poczucie własnej wartości blondynki, czasem dalej słyszała jej słowa... Nie powinno się mówić o zmarłych źle, ale na temat własnej matki nie mogła się wypowiadać w superlatywach. Mogli prawdziwie odpocząć w swoim towarzystwie, porzucić wszelkie maski, być sobą.
- Aj, schlebiasz mi. - złapała na moment dolną wargę między szkliwo zębów, uśmiechając się. - Teraz to chyba się nie odpędzisz ode mnie. - zaśmiała się jeszcze, ponieważ powoli pojawiało się coraz więcej reklam w mieście z jej twarzą. Była z siebie dumna, to naprawdę spore osiągnięcie, jeszcze po takiej przerwie od aktorstwa, którą miała. Zmarszczyła lekko brwi, upijając kolejny łyk z kieliszka.
- Oczywiście, że chcę o tym słuchać... Jeśli tylko chcesz mi o tym opowiedzieć. - nie naciskała. Wspominał ostatnim razem, jakie obrazy przychodzi mu oglądać podczas pracy. Ona miała na to za słabą psychikę, podziwiała go. Jednak mogłaby go wysłuchać, sprawić, że ciut mu ulży, zrzuci ciężar z własnych barków. - Ostatnim razem wyciągnęłam Cię na parkiet. - odpowiedziała, uśmiechając się szeroko. Pokiwała jeszcze głową, podając mu talerz, pewnie z przełożonym już z pudełek jedzeniem. Na moment skupili się po prostu na kolacji. Wzrok blondynki czasem uciekał na usta Randalla.

randall norton
money is the anthem of success
40 lat 182 cm kierowca karetki, ratownik medyczny
Awatar użytkownika

We all bear scars,... Mine just happen to be more visible than most.

something about me
by rollercoaster_bitch

W związkach Randall starał się angażować jak tylko mógł, może w swoim życiu nie miał zbyt dużo związków bo jak się zakochiwał to był stały w uczuciach, lecz były momenty, że angażował się zbyt mocno co przeszkadzało albo samej wybrance, albo jej rodzinie, która miała wobec niej inne plany, ambicje. W taki sposób stracił swoją ukochaną, dlatego że kochał ją zbyt mocno, a że byłą młodsza to oczywiste było, że rodzina chciała dla niej czegoś innego. Mężczyznę, który wspierałby ją w rozwoju i jej wyborach a nie takiego, który pragnął się ustatkować. Randall od zawsze chciał mieć kogoś u swojego boku, kobietę, która byłaby wsparciem w trudnych momentach zarówno w życiu jak i w pracy. Jego specyfika pracy powodowała, że miał takie ciężkie chwile w swoim życiu o których niespecjalnie chciał rozmawiać.

Kiwnął tylko głową na wzmiankę o matce, ale dalej już nie komentował tego tematu. Randall zawsze szanował swoich rodziców, nawet gdy momentami byli dla niego bardzo surowi i wymagający to dziękował im za to, że wychowali go według pewnych wartości, które były teraz dla niego bardzo ważne. Szanował także wszystkie kobiety starając się być dla nich gentelmenem, nawet gdy do końca mu to czasami nie wychodziło. Niektóre kobiety nie potrzebowały ratunku faceta, czyż nie? Jego spojrzenie przez parę uderzeń serca zatrzymało się na jej ustach kiedy przygryzła wargę, poczuł dziwne mrowienie rozchodzące się po jego plecach na ten widok, a kącik jego ust drgnął lekko. W jej towarzystwie czuł się naturalnie i nawet żartowanie na różne tematy przychodziły mu po prostu lekko.

Z przyjemnością będę patrzył na Twoje reklamy i chwalił się każdemu kto chce mnie słuchać, ze znam Cię osobiście gdy będziesz już sławna — wyrzekł uśmiechając się do niej jeszcze szerzej na tę myśl. Życzył jej jak najlepiej, była jeszcze młoda i mogła spełniać swoje marzenia w przeciwieństwie do niego. — Może innym razem Ci opowiem, nie chcę psuć dzisiejszego wieczoru — powiedział z uśmiechem na ustach sięgając po swoją porcję jedzenia. Przez krótki moment jadł w milczeniu, wywrócił teatralnie oczami na jej słowa o parkiecie i wycelował widelec w jej twarz.

To był pierwszy i ostatni raz, mogłaś się nim nacieszyć bo już nigdy nie uda Ci się mnie wyciągnąć na parkiet — nie był dobrym tancerzem, doskonale o tym wiedział i sama mogła się przekonać tamtego wieczoru na ich randce gdy poruszał się raczej jak jakieś drewno. Uniósł brew do góry kiedy złapał jej kolejne spojrzenie, odłożył swój talerz na stolik przy kanapie rzucając jej wyzywające spojrzenie. — Dziwnie mi się przyglądasz, mam coś na twarzy? — zapytał marszcząc lekko czoło. Może po prostu się pobrudził podczas jedzenia? Nie miał pojęcia, ale te ukradkowe spojrzenia mu się de facto podobały. Wyprostował się, nachylając lekko w stronę dziewczyny.

Ty jesteś brudna, tutaj — rzucił, palcem muskając jej kącik ust, żeby zetrzeć niewidzialny sos rozchylając lekko swoim palcem jej wargi, których zarys obrysował subtelnym ruchem uśmiechając się zawadiacko.

Charlie Morgan
money is the anthem of success
27 lat 153 cm początkująca aktorka i architekt
Awatar użytkownika

We don't gotta be in love, no
I don't gotta be the one, no
I just wanna be one of your girls
Tonight

something about me
by makabra

Morgan nigdy nie potrafiła zrozumieć, dlaczego niektórzy pozwalają na to, aby rodzina wybierała km partnera. Owszem, jej ojciec nie raz miał jakieś “ale”, jednak zawsze wybór należał do niej. Jeśli chciała z kimś być to zwyczajnie była, nie patrząc na zdanie bliskich. Owszem, niejednokrotnie potem się przejechała na tym podejmowaniu decyzji samodzielnie. Jednak błędy kształtują człowieka, a ona wolała się o tym przekonać na własnej skórze. Nawet jeśli poglądy w związku nieco się rozjeżdżają to można znaleźć wspólny mianownik, kompromis. Cóż, blondynce nigdy się nie udało wynaleźć coś takiego… Pewnie dlatego ciągle miała złamane serce, albo czasem to właśnie ona łamała czyjeś. Potrafiła zrozumieć, jak nieraz może być mu ciężko. Gdyby ktoś oglądał na co dzień takie rzeczy, jak on podczas pracy… Ciągła adrenalina, presją czasu, szybkie działanie, ratowanie ludzkiego życia, często kosztem własnego bezpieczeństwa. Według Charlie mężczyzna jest bohaterem, który nie nosi swojej peleryny. Trudno też mu się dziwić, że angażował się w związki całym sobą. Nie posiadał stabilności w codziennym życiu, potrzebował chociaż jednego stałego elementu, ustatkowania.
Ona pewnie uchodziłaby za niewdzięczną, jednak w stosunku do ojca miała ogrom szacunku. Jednak matka… To całkiem odrębny temat. Dopiero po latach docierało do niej, jak wiele krzywd jej wyrządziła. Nie wspominała o niej zbytnio, jakby chciała wyprzeć traumę z siebie. Jednak czasem coś napomknęła, delikatniej niż by mogła… Szacunku dla kobiet mógłby się niejeden mężczyzna od niego uczyć! Fakt, żyją w czasach, kiedy przedstawicielki płci pięknej nie szukają rycerzy na białych koniach. Same przywdziewają zbroję i ratują się z opresji, zabierając to jedno kluczowe zadanie facetów. Jednak nigdy nie gardzi się prawdziwym dżentelmenem!
- Będę Ci puszczać oczko z bilboardów. - zaśmiała się. Nigdy nie jest za późno na spełnianie marzeń, chciałaby mu to udowodnić, zakorzenić w nim taką myśl. - Nie naciskam. Podejrzewam, jakie to dla Ciebie ciężkie. - pogłaskała go po dłoni w geście wsparcia. Miała w sobie sporo empatii, jeśli potrzebowałby się wygadać, trwałaby przy nim, aby jakoś mu ulżyć. Jednak skoro chciał się skupić na miłym wieczorze to nie miała zamiaru mu tego utrudniać i nalegać, aby jej opowiadał o nieprzyjemnych zdarzeniach.
- Hej, radziłeś sobie naprawdę dobrze! Nie obiecuj, nie obiecuj! Dobrze wiemy, że mój urok osobisty ma na Ciebie spory wpływ. - spojrzała na niego rozbawiona, ponieważ ona akurat bardzo dobrze wspominała ich ostatnią potańcówkę. - A już miałam wstawać, żeby podgłośnić muzykę. - dodała jeszcze, uśmiechając się cwanie. W tle słychać było pojedyncze fragmenty melodii, która roznosiła się z głośników w salonie. Nie była kolizyjna, stanowiła jedynie cień.
- Dawno Cię nie widziałam, muszę się napatrzeć na zapas… - odpowiedziała, kiedy ją przyłapał na tych drobnych spojrzeniach. Policzki delikatnie ją zapiekły, gdy wpłynął na nie nieco mocniejszy rumieniec. Akurat odstawiła swój talerz oraz sztućce, gdy nachylił się do niej, wskazując podobno lekko brudne miejsce na skórze. Czuła, jak jego palec obrysowuje jej kształt warg. Nie przerywała kontaktu wzrokowego, wyginając usta w delikatnym uśmiechu.
- Powiedz mi… O czym myślisz? - odezwała się cicho, przysuwając się ciut bliżej niż wcześniej. Ten zawadiacki uśmiech zachęcał blondynkę do zabawy.

randall norton
money is the anthem of success
40 lat 182 cm kierowca karetki, ratownik medyczny
Awatar użytkownika

We all bear scars,... Mine just happen to be more visible than most.

something about me
by rollercoaster_bitch

Randall zawsze miał pewien problem, który powodował że był samotny, za bardzo się angażował. Czasami wiedział, że powinien przystopować albo wrzucić na luz, ale jeśli chodziło o związek czy o miłość to nie był w stanie, czasami nawet szybciej się angażował niż druga strona co powodowało, że potem cierpiał. Taki już jednak był, nic nie mogło go zmienić bo Norton został w taki a nie inny sposób wychowany, mógł być tylko zły na swoich rodziców, że postanowili z niego zrobić prawdziwego faceta, dżentelmena. Ojciec oczywiście wiązał z inne plany, bo Randall miał być zaraz po nim drugim najlepszym kardiochirurgiem w Nowym Jorku, niestety ale się nie udało bo Norton wolał bycie ratownikiem i ten zastrzyk adrenaliny, który powodowała że miał wrażenie jakby latał.

Chyba naprawdę chcesz mnie rozpraszać, bo jakbym widział na każdym zakręcie Ciebie na billboardzie puszczającą mi oczko to nie dotarłbym za szybko do szpitala — zaśmiał się lekko na to, dziewczyna już i tak powodowała że jego myśli co jakiś czas uciekały w jej kierunku. Zastanawiał się jak spędzała dzisiejszy dzień, co takiego jadła i czy zjadła; czy też o nim czasami myśli? Były to pytania pozostawione bez odpowiedzi, a Randall mógł tylko i wyłącznie nad tym gdybać.

Na jej kolejne słowa uśmiechnął się lekko kiwając głową, dla niej był to drobny gest ale mężczyzna poczuł jak robi mu się gorąco na jej dotyk. Działała tak na niego od momentu gdy wyciągnęła go na parkiet podczas ich randki w ciemno. Mogła się tym chełpić bo rzadko która dziewczyna oczarowała go na tyle, że zgodził się iść na parkiet bez większego narzekania i czerpał z tego jeszcze przyjemność.

Naprawdę uważasz, że dawałem sobie radę? Mam wrażenie, że deptałem Ci częściej stopy. Mój ojciec powiedziałby, że powinien recytować na odprężenie jakieś zagadnienie z książki medycznej — nie sądził, że dziewczyna chciałaby usłyszeć klepaną formułkę z książki za każdym razem gdy Randall by się denerwował. — Podobno podczas pierwszego tańca z moją matką na ich ślubie opowiedział jej z nerwów o chorobach jelita grubego — zawsze śmiali się z tego kiedy wchodził temat ślubów i Norton nie rozumiał co takiego ona zobaczyła w jego ojcu, że postanowiła za niego wyjść.

Serce nie sługa, czyż nie?

Tylko mi nie mów, że znowu długo się nie będziemy widzieć bo moje serce zacznie krwawić — wyrzekł kładąc rękę na klatce piersiowej gdzie jego serce biło mocno i szybko, kącik jego ust drgnął kiedy spojrzenie z jej oczu przesunął na kuszące go usta dziewczyny. Przełknął ślinę na moment całkowicie skupiając się na jej rozchylonych wargach. — Myślę... że chyba zapomniałem jak smakują Twoje usta, odświeżysz mi pamięć? — rzucił zaczepnie jednak nie czekając na odpowiedź, złączył ich usta w pocałunku, zębami chwytając zaczepnie jej dolną wargę.

Charlie Morgan
money is the anthem of success
27 lat 153 cm początkująca aktorka i architekt
Awatar użytkownika

We don't gotta be in love, no
I don't gotta be the one, no
I just wanna be one of your girls
Tonight

something about me
by makabra

Ktoś, kto twierdzi, że związki są łatwe powinien porządnie się zdzielić w głowę. Miłość to piekielnie trudna sprawa. Nigdy nie wiadomo, czy powinno się mocniej zaangażować, czy też mniej. Jak komuś w pełni zaufać, żeby później nie leczyć poturbowanego serca? Z drugiej strony... To uczucie nas kształci, krzywdzi, ale sprawia, że potem jesteśmy o wiele mądrzejsi. Morgan chciałaby powiedzieć, że jest mądrzejsza uczuciowo... Cóż, nie wiadomo ile razy jeszcze będzie musiała się sparzyć, żeby w końcu dojść do pewnych związków. Zbyt szybko ufała, czasami bywała cholernie naiwna. A praca odgrywała ogromną rolę w jej życiu... Próbowała dawać całą siebie w związku, źle na tym wyszła. Próbowała następnie angażować się stopniowo, źle na tym wyszła. Jaki jest złoty środek? Nie dotarła jeszcze do takiego punktu. Traciła coraz mocniej wiarę w to, że gdziekolwiek ktoś zapisał dla niej happy end. Dlatego potrafiła zrozumieć równie mocno doświadczonego Randalla. Ba, nawet śmiało mogłaby stwierdzić, że jego spotkała o wiele gorsza krzywda. Może właśnie dlatego tak dobrze się dogadują? Blondynka także nie była w stanie mówić okropieństw na temat własnych rodziców... A czasem należałoby się jej zmarłej matce... Dlatego zwyczajnie o niej nie wspominała zbyt często, aby nie powiedzieć ciut za dużo. Za to o ojcu mogłaby rozprawiać godzinami, wychwalać jego cudowność... Oprócz romansów, które ponownie koncertowo rozbiły stabilność rodziny. Najwidoczniej noszenie nazwiska Morgan wiąże się z klątwą dotyczącą spraw sercowych.
- Za to o wiele częściej kierowałbyś się do mnie... - uśmiechnęła się cwanie, wpatrując się w niego. Czy to by było takie złe? Cóż, ludzie w potrzebie mogliby mieć jej to za złe. Bycie egoistką w tej sytuacji jest nieco kuszące... Czy zdarzało jej się o nim myśleć? Oczywiście, szczególnie, kiedy słyszała sygnał karetki. Zastanawiała się nawet czasem, czy jest bezpieczny... Uciekała myślami do jego osoby częściej niż by tego chciała.
Na pewno wyciągnięcie go na parkiet będzie traktować, jak swoje małe zwycięstwo. Poza tym naprawdę nie uważała, że radził sobie tragicznie! Dość szybko się z nią zgrał i sprawił, że Charlie robiło się o wiele bardziej gorąco... Bynajmniej od tańca.
- Jak skupiłeś się tylko na mnie to szło Ci naprawdę dobrze. Musisz częściej naciskać pstryczek wyłączania głowy Randy. - odpowiedziała z uśmiechem. - Mi się podobało. - dodała jeszcze, upijając łyk z kieliszka i odstawiając go ponownie na blat stołu. - To całkiem słodkie. - zaśmiała się, ponieważ wyobraziła sobie całą sytuację jego rodziców.
- Nie miałam tego w planach! Zresztą znasz mój adres i godziny, kiedy jestem w miarę dostępna. - zrobiła niewinną minkę, w końcu ona również mogłaby wpaść do niego, zabiegać o kontakt. Trochę głupio jej się zrobiło, ale miała zamiar nadrobić nieco stracony czas. Zauważyła, jak jego spojrzenie zjeżdża z jej ust na wargi... Nie zdążyła nawet odpowiedzieć, kiedy poczuła pocałunek. Rozchyliła mocniej usta, gdy złapał zaczepnie dolną wargę między zęby. Oddawała czułość z zaangażowaniem, układając dłonie na jego szyi. Zanim zdążyła pomyśleć, usiadła na jego kolanach okrakiem, aby mieć do niego lepszy dostęp. Nie miała zamiaru na razie przerywać, w końcu miała mu odświeżyć pamięć...

randall norton
money is the anthem of success
40 lat 182 cm kierowca karetki, ratownik medyczny
Awatar użytkownika

We all bear scars,... Mine just happen to be more visible than most.

something about me
by rollercoaster_bitch

Ich oboje praca wciągnęła do reszty, że nie zastanawiali się nad swoim prywatnym życiem, jeszcze jakiś czas temu Randall, który ledwo co wychodził na prostą po ostatnim nieudanym związku spotkał swoją pierwszą miłość w windzie szpitala. Podobno tej pierwszej się nie zapomina, oraz tej ostatniej. Nie chciał się więcej angażować w związki bo nadzwyczaj w świecie mu to nie wychodziło, sparzał się na takowej relacji. Randka w ciemno miała być tylko odskocznią, nigdy nie sądził że pozna Charlie, piękną i pewną siebie kobietę, która spowoduje, że Norton nie będzie mógł oderwać od niej spojrzenia. Gdzieś tam w tyle głowy miał myśl, że był od niej starszy, a nie każda młoda kobieta była zainteresowana starszym od siebie mężczyzną, ta jednak była.

A raczej miał takową nadzieję.

Obdarzył ją jednym ze swoich szerokich uśmiechów i skinął delikatnie głową na jej słowa przystając na te propozycję. Mogła być jak najbardziej egoistką, bo w gruncie rzeczy to Randall także nim był chociaż przez ten krótki moment gdy chciał spędzić czas z Morgan sam na sam, nie w zatłoczonym klubie gdzie tańczyliby do jakiejś muzyki lecącej z głośników, to moment gdy zostali sami w opuszczonym parku siedząc na ławce był dla niego najlepszy. Już nawet pomijając pocałunek, którym go obdarzyła na sam koniec spotkania... po prostu lubił przebywać w bardziej ustronnych miejscach gdzie mógł pobyć z kimś sam na sam i porozmawiać. Wpatrywał się uważnie w dziewczynę wsłuchując się w jej słowa.

Nawet nie sądziłem, że mam taki pstryczek w głowie, ale po prostu przestałem się przejmować tym co inni ludzie pomyślą i po prostu dałem się ponieść — mruknął z lekkim uśmiechem kręcąc głową.

uważasz, że rozmowa o chorobach jelita grubego podczas tańca jest słodka? Jak chcesz to mogę się nauczyć jakąś formułkę dla Ciebie i sama się przekonasz — zaśmiał się jeszcze, on nie uważał to za słodkie bo siedział w medycynie i wiedział jak dodać dwa do dwóch, ona mogła nie wiedzieć tyle na ten temat co on i nawet nie zdawać sobie sprawy ile tych chorób było i niektóre naprawdę.. obrzydliwe.

Owszem, mógł zabiegać o jej kontakt, ale liczył na to, że dziewczyna odezwie się po prostu do niego sama, w końcu rozwijała swoją karierę i to powodowało, że nie chciał jej przeszkadzać. On był tylko ratownikiem, tak naprawdę nic nie znaczącym mężczyzną wśród tych wszystkich przystojniaków z jakimi Morgan pracowała na co dzień, miałby z kimś konkurować? Cichy pomruk wyrwał się z jego ust na odwzajemnienie pocałunku przez kobietę, objął ją w pasie gdy ta usiadła na jego kolanach wsuwając jedną rękę w jej włosy, przeczesując jasne pasma, delektując się ich miękkością jak i jej ustami na które napierał gwałtowniej oddając pocałunek.

Oderwał się od niej gdy zabrakło mu tchu, opierając swoje czoło o jej i uśmiechnął się lekko, muskając kciukiem jej podbródek. — Coś mi chyba zaczęło świtać w głowie, ale słabo — uśmiechnął się zawadiacko.

Charlie Morgan
money is the anthem of success
27 lat 153 cm początkująca aktorka i architekt
Awatar użytkownika

We don't gotta be in love, no
I don't gotta be the one, no
I just wanna be one of your girls
Tonight

something about me
by makabra

Jak to jest z tymi eks, że muszą się pojawiać w najmniej odpowiednim momencie? Morgan wpadła na swojego byłego kochanka z którym teoretycznie nadal się przyjaźni... W kawiarni. Raz z Victorią postanowiły palić pamiątki po poprzednich związkach, żeby było łatwiej zapomnieć i bum, oczywiście skończyło się strażą pożarną oraz wizytą Thomasa... Pojawiają się wtedy, kiedy człowiek myśli, że już nieco wyszedł na prostą po to, aby udowodnić, że wcale tak nie jest. Cóż za pstryczek w nos od kochanego losu, który nic tylko rzuca ostatnio kłody pod nogi. Ile razy trzeba się jeszcze o nie potknąć, aby znaleźć coś prawdziwego?
Nie myślała o Randallu w kategorii "starszy mężczyzna", bardziej skupiła się wtedy na rozmowie oraz jego uśmiechu. Pomimo zdenerwowania oraz faktu, że oboje byli nowi w randkach w ciemno, wyszło całkiem nieźle. To miłe, że postrzegał ją, jako pewną siebie, przebojową kobietę. Niestety, czasem sporo jej brakowało do tego obrazka... Jednak należałoby się mocniej zagłębić w jej przeszłość, aby to zrozumieć. Na razie nie chciała otwierać tej szufladki, później ciężko jest ją raz na zawsze zamknąć. Na ich pierwszym spotkaniu zaciekawił ją na tyle, że przywoływała jego osobę w myślach wielokrotnie. Powinien to chyba potraktować, jako sukces, prawda? I uwierzyć nieco mocniej w siebie.
Podobały jej się spotkania w miejscach publicznych, jednak te sam na sam rządziły się swoimi prawami. Nie musieli się strofować, myśleć o tym, co wypada, co jest przystępne dla oka ogółu. Mogli się skupić jedynie na drugiej osobie, odpuścić wszelkie fasady. Poza tym bywało o wiele wygodniej, tutaj wszystko było dopasowane po prostu pod nich. Jeśli zechcieliby ponownie zatańczyć, mogliby to zrobić w każdej chwili. Chociaż Charlie powoli była coraz bardziej skupiona na tym, jak atmosfera między nimi nieco gęstnieje. W tym pozytywnym sensie!
- I wyszło Ci naprawdę dobrze. Musisz częściej używać tego pstryczka.- uśmiechnęła się do niego promiennie, a potem zaczęła się śmiać, kiwając przy tym głową. - Choroby jelita grubego nie są słodkie w żadnym wypadku! Chodziło mi o to, że to urocze... Wiesz, cała historia z Twoimi rodzicami, jak Twój ojciec się denerwował, a opisy chorób nie zraziły Twojej mamy. - sprostowała. - Kuszące Panie Norton, teraz jestem ciekawa jakiej formułki byś się dla mnie nauczył. - dodała jeszcze rozbawiona, wpatrując się w niego.
Gdyby mogła to wybiłaby mu z głowy myśl, że jest nic nie znaczącym ratownikiem. Znaczył o wiele więcej niż ci przystojniacy na planach filmowych, którzy traktowali swoich podwładnych, jak chłopców na posyłki. Codziennie ryzykuje, ratuje ludzkie życie. Czy kiedykolwiek przestanie postrzegać samego siebie tak krytycznie? Poza tym nie siedziała tutaj z kimś z branży, tylko właśnie z nim... I to jego wargi całowała tak zawzięcie.
Uśmiechnęła się wprost w jego usta, słysząc ten cichy pomruk. Przyjemny dreszcz przebiegł przez kręgosłup blondynki, gdy poczuła, jak ją obejmuje w pasie. Sama wsunęła jedną dłoń w jego włosy, a opuszkami palców drugiej przejeżdżała po linii jego szczęki. Rozchyliła bardziej usta, kiedy czuła, jak na nie mocniej napiera. Zapomniała całkowicie o tym, że człowiek potrzebuje oddychać... Jej klatka piersiowa falowała niespokojnie, kiedy się od siebie na moment oderwali. Wpatrywała się w jego tęczówki przez moment, a potem zaśmiała się pod nosem, słysząc jego słowa.
- W takim razie chyba muszę znów Ci przypomnieć... Żebyś sobie raz, a porządnie zapamiętał. Mogę Ci przypominać cały wieczór, jeśli tylko chcesz... - pozwoliła sobie zbliżyć usta do jego ucha, chwytając płatek delikatnie między zęby. A potem ponownie na niego spojrzała z cwanym uśmieszkiem na twarzy, pozwalając sobie zachować naprawdę drobną odległość między nimi. Decyzja należała do niego.

randall norton
money is the anthem of success
40 lat 182 cm kierowca karetki, ratownik medyczny
Awatar użytkownika

We all bear scars,... Mine just happen to be more visible than most.

something about me
by rollercoaster_bitch

W tej kwestii mogliby tylko sobie przybić piątkę, jako że sam Randall ostatnio spotkał swoją ex w niezbyt sprzyjających okolicznościach będąc jeszcze w pracy, niby zwykła awaria windy ale jednak spowodowała, że jego serce mocniej zabiło w piersi. Z czasem jednak zdał sobie sprawe, że to spotkanie tak naprawę nie zrobiło na nim większego znaczenia, tak jakby to dawne uczucie się wypaliło. To już randka w ciemno z Morgan spowodowała, że nie mógł przestać myśleć o poznanej blondynce w głowie odtwarzając ich ostatnie spotkanie. Chociażby to jak trzymał ją w ramionach podczas ich wspólnego tańca, a wyciągnięcie go na parkiet było nie lada osiągnięciem, czy to jak pocałował ją siedząc na ławce w parku w środku nocy rozmawiając o wszystkim i o niczym.

Takie właśnie momenty sprawiały, że serce mężczyzny biło żwawiej w jego piersi, a on czułby się jakby swoją młodość przeżywał na nowo; nie potrafił nawet określić tego uczucia czy opowiedzieć o nim. Dla niego było to po prostu nowe uczucie, nieznane.

Skoro tak mówisz, postaram się — wyrzekł z lekkim uśmiechem na ustach przechylając lekko głowę na bok z widocznym zaciekawieniem w jego bystrym spojrzeniu; Charlie zrobiła na nim nie małe wrażenie, na początku uważał ją po prostu za młodą dziewczynę, która szukała wrażeń podczas ich randki w ciemno, z czasem jednak się przekonał, że była bardzo przebojowa, wręcz idealna? Może właśnie tego słowa podświadomie szukał? — Od pokoleń jesteśmy rodziną, która pasjonuje się w medycynie, na naszych rodzinnych spotkaniach usłyszałabyś nie jedną taką historię — zaśmiał się lekko, swobodnie być może z zamiarem przedstawienia ją swojej matce pewnego dnia? Ojca niestety nie mogła już poznać, ten zmarł jakiś czas temu a Randall poczuł pewnego rodzaju ulgę na tę wieść. Był okropnym synem, który nie spełnił oczekiwań swojego rodziciela, tak po prostu.

Nie był obojętny na jej wdzięki, nie był obojętny na to, że jej bliskość powodowała przyspieszone bicie jego serca; czuł jak dreszcze przebiegają po jego ciele, przesuwał palcami wzdłuż jej bioder delektując się każdą krzywizną, którą wyczuł pod swoimi palcami. Odchylił lekko głowę do tyłu czując jak jej palce wsuwają się w jego włosy a ciche westchnienie opuściło jego rozchylone usta. Odwzajemniał jej pocałunki na moment zapominając nawet jak powinien oddychać.

Oboje stracili oddech, więc ten oparł swoje czoło o jej a lekki uśmiech błąkał się na jego ustach. — Niech tak będzie, chcę żebyś mi przypomniała — wyszeptał z lekkim uśmiechem zmniejszając dzielącą ich odległość, żeby zaczepnie nie musnąć jej dolnej wargi swoimi zębami, zaraz potem pogłębił pocałunek pozwalając jej w tym momencie przejąć nad nim całkowicie kontrolę.

Charlie Morgan
money is the anthem of success
27 lat 153 cm początkująca aktorka i architekt
Awatar użytkownika

We don't gotta be in love, no
I don't gotta be the one, no
I just wanna be one of your girls
Tonight

something about me
by makabra

Na pewno informacja o tym, że działała, jak pewnego rodzaju antidotum na jego eks... Sprawiłaby blondynce satysfakcję. Ona również o nim nie potrafiła zapomnieć, podobało jej się przede wszystkim to, że potrafił słuchać. Rozmowa toczyła się naprawdę łatwo, mogliby spędzać godziny jedynie rozmawiając, poza tym pojawiła się między nimi chemia. Na parkiecie wtedy również radził sobie całkiem nieźle, trzymając ją mocno w ramionach. Uciekała czasem myślami do tego wieczoru, kiedy na moment mogła zapomnieć o wszelkich rozterkach. Nie widywała już nawet sąsiada, który... Nie, nie chciała o tym wspominać. Można powiedzieć, że Norton także stanowił dla niej pewnego rodzaju antidotum. Serce Morgan przyspieszało, kiedy zauważała, jak wodził wzrokiem po jej wargach, a potem ciele. Jego dotyk był niesamowicie delikatny, a pocałunki stanowiły kontrast tej subtelności. A to działało idealnie na Charlie.
Uśmiechnęła się do niego promiennie. Kiedy spotkali się po raz pierwszy to widziała, jak mocno był spięty. Nie do końca chyba wierzył w to, że znajdą jakiś wspólny punkt zaczepienia. Różnica wieku między nimi była znaczna, profesje również diametralnie odmienne, ale znaleźli czynnik w którym mogli się spotkać. Charlie także chciała go wysłuchać, szczególnie, kiedy wspominał o ciężkich doświadczeniach w pracy. Podejrzewała, jak mocno to musi w nim siedzieć... On za to patrzył na nią, jak na ideał. W życiu nie byłaby w stanie na siebie tak spojrzeć, nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak niską miała samoocenę.
- Wymieniacie się dla rozrywki jakimiś ciekawymi przypadkami? Tylko nie mów, że na rodzinnych posiadówkach robicie sobie medyczne kalambury, kto zgadnie daną przypadłość po dwóch objawach. - spojrzała na niego nieco rozbawiona, a potem ponownie przesunęła palcem wskazującym po linii jego szczęki. - Niemniej nadal uważam, że to naprawdę niesamowite Randall. Twoja profesja i to, że wszyscy pomagacie innym. - dodała, nieco poważniej, ponieważ mówiła całkiem szczerze. Śmierć rodzica to tragiczne zjawisko, ale czasem... Zbawienne. Doskonale potrafiła zrozumieć, jak to jest być prawdziwym rozczarowaniem rodziciela albo rodzicielki. Ona również poczuła pewnego rodzaju ulgę, kiedy jej matki zabrakło...
- W takim razie będę to robić bez końca. - na twarzy blondynki pojawił się lisi uśmiech, nie ruszyła się, kiedy zmniejszył między nimi odległość. Pozwoliła mu zaczepić jej dolną wargę zębami, wypuszczając z płuc mocniej resztki powietrza. Zdążyła jeszcze ponownie wziąć oddech, zanim pogłębił pocałunek, rozpływała się w nim. Dłońmi zjechała na jego klatkę piersiową, powoli, zahaczając niby od niechcenia o guziki koszuli Nortona. W końcu zaczęła je powoli rozpinać, aby mieć dostęp do rozgrzanej, nagiej skóry. Ponownie przesunęła opuszkami palców po jego roznegliżowanym torsie, pozwalając sobie zaznaczyć ścieżkę mocniej paznokciami. Odsunęła się od jego warg, aby spojrzeć na niego, a potem zacząć składać namiętne pocałunki na szyi mężczyzny.

randall norton
money is the anthem of success
40 lat 182 cm kierowca karetki, ratownik medyczny
Awatar użytkownika

We all bear scars,... Mine just happen to be more visible than most.

something about me
by rollercoaster_bitch

Nigdy w żaden sposób nie chciał być wobec niej nachalny, na randce w ciemno trochę podchodził do niej z dystansem jakby bał się, że mógłby ją spłoszyć swoim zachowaniem czy faktem, że niezaprzeczalnie był od niej starszy. Dopiero kiedy wylądowali na parkiecie bo ten dał się namówić na to, to poczuł zgoła coś innego, tak jakby został rażony jakimś pieprzonym piorunem. Podobało mu się to w jaki sposób spędzali razem czas, jak rozmawiali na różne tematy już podczas ich pierwszego spotkania, jak spacerowali potem po parku dopijając butelkę z jednym z najlepszych trunków, który udało im się zwędzić z stolika, a raczej jemu. Miło wspominał ten spędzony czas i nawet w swojej codziennej pracy łapał się na tym, że myślał co takiego Morgan w danym momencie robi i czy przede wszystkim nadal o nim pamięta? Sam chciał do niej nie raz napisać, ale Randall był facetem starej daty i nie lubił się naprzykrzać.

Czy widział w niej ideał? Oczywiście, bo dla niego Charlie była idealna w każdym calu, zresztą chyba swoimi czynami to pokazywał, prawda? Nie mógł momentami nawet oderwać od niej wzroku tak jakby przyciągała go swoim spojrzeniem i zaglądała prosto w jego duszę. Zaśmiał się lekki na jej słowa i pokręcił głową. — Nie wpadliśmy nigdy na pomysł jak medyczne kalambury, ale i tak mój ojciec lubił mówić parę anegdotek ze swojej pracy — wyrzekł po chwili wzruszając lekko ramionami. Jej dotyk powodował, że się rozluźniał, a na jego ustach czaił się lekki uśmiech. — Mój ojciec był wyśmienitym kardiochirurgiem znanym w Bostonie, zawsze chciał żebym poszedł w jego ślady, niestety ale wybrałem ciut inną ścieżkę — dodał po chwili ciszej, zdając sobie sprawę, że to co go nurtowało od śmierci jego ojca to była właśnie myśl, że w pewien sposób go zawiódł. Nie chciał jednak rozwodzić się na ten temat, nie gdy miał Charlie ponownie w swoich ramionach i mógł delektować się jej ciepłem i zapachem, który odurzał go lepiej niż jakiś narkotyk.

Jej słowa skwitował tylko lekki uśmiechem zanim ich usta znowu nie połączyły się w pocałunku, tym razem głębszym, bardziej namiętnym, a Randall objął mocniej dziewczynę w pasie zaciskając swoje palce na jej biodrach. Wsunął rękę pod cienki materiał jej krótkiej spódniczki, muskając palcami jej nagie ciało. Ciche westchnienie opuściło jego usta w momencie gdy ta paznokciami przejechała po jego torsie, pozwolił jej na to, żeby odpięła guziki jego koszuli. Jego ciało reagowało na jej pocałunki a serce w jego klatce piersiowej znacznie przyspieszyło, na jej śmiałe pocałunki na jego szyi, mocniej zacisnął palce na jej ciele i odetchnął głęboko sięgając do jej pleców z zamiarem pozbycia się górnej części jej sukienki, odnajdują zapewne suwak przesunął go powoli w dół prostując się lekko i zmuszając dziewczynę do odchylenia lekko do tyłu, żeby najpierw ustami musnąć linię jej szczęki, a potem łabędzią szyję i wyswobodzić jej piersi z materiału sukienki.

Charlie Morgan
money is the anthem of success
ODPOWIEDZ