ODPOWIEDZ
40 lat 182 cm kierowca karetki, ratownik medyczny
Awatar użytkownika

We all bear scars,... Mine just happen to be more visible than most.

something about me
by rollercoaster_bitch

numer

Nie mógł nie skorzystać z zaproszenia, zwłaszcza że ostatni wieczór spędzili miło na ich randce w ciemno. Minęło od tamtego zdarzenia trochę czasu, ale Randall był dobrej myśli co do ich kolejnego spotkania. Udało mu się napisać do dziewczyny i umówić się na wieczór co przy jego trybie pracy nie było ani trochę łatwym zadaniem, do końca nie wiedział czego ma się spodziewać po Morgan, niczego także nie oczekiwał. Samo spędzenie czasu z blondynką było dla niego odskocznią i miłym aspektem w jego trochę pokręconym, szarawym życiu. Skupiony wiecznie na pracy nie miał czasu na przyjemności i dopiero randka w ciemno, którą miał z Charlie uświadomiła go, że brakowało mu bliskości drugiej osoby w swoim życiu.

Samotność coraz bardziej mu doskwierała a lata nieubłagalnie leciały i tylko był dla niego jeden wróg, czas który powodował, że czuł się coraz gorzej nie mając dla kogo wstać rano. Może nareszcie dorosnął do tego, żeby się ustatkować i zrobić coś ze swoim życiem? To pytanie zadawał sobie od pewnego czasu, jednak na horyzoncie nie było nikogo kto mógłby dotrzymać mu kroku w tej przygodzie, nikogo także nie chciał skazywać na przebywanie z nim przez dłuższy okres czasu. Możliwe, że kolejne spotkanie uznawał za taką drugą randkę - już nie w ciemno - dlatego postanowił zamówić jedzenie, które odebrał w drodze do mieszkania dziewczyny nie chcąc przyjść z pustymi rękoma. Ponadto zgarnął jakieś dobre wino z półki ze sklepu mając nadzieję, że jego głowa wytrzyma taki trunek. Niestety, ale nie gustował w tych mocniejszych alkoholach, wolał raczej wypić sobie parę piw i położyć się do łóżka bo te powodowały, że szybko zasypiał.

Zjawił się pod wskazanym adresem jeszcze parę minut przed umówioną godziną poprawiając w pośpiechu koszulę, która była ciut pognieciona przeklinając w duchu, że więcej czasu nie poświęcił na wyprasowanie jej. Akurat prasowanie koszul nie było jego mocną stroną do czego musiał się przyznać, lepiej szło mu gotowanie czy sprzątanie w domu. Ba! Nawet potrafił sam wstawić pranie, ale wywieszenie go potem albo prasowanie ubrań przed wyjściem było dla niego katorgą. Przywdziewając na ustach lekki uśmiech nacisnął dzwonek przy drzwiach prowadzących do mieszkania Charlie czekając aż ta mu otworzy. Nie chciał się wpraszać do środka to po pierwsze, a po drugie mogła zmienić plany i być może nie jest tutaj mile widziany? Randall był w takim wieku, że by wszystko zrozumiał.
Kiedy blondynka mu otworzyła ten uraczył ją szerokim uśmiechem unosząc dwie siatki do góry w geście skapitulowania; w jednej było oczywiście jedzenie wzięte na wynos z restauracji gdzie mieli swoją randkę w ciemno a w drugiej było jakieś dwudziestoletnie wino, ponoć bardzo dobre jak zapewniał go sprzedawca. — Przychodzę z darami, dobrze Cię widzieć — wyrzekł po chwili, bo nie ukrywał że od ich ostatniej randki minęło trochę czasu i już się bał, że dziewczyna nie chce ciągnąć tej znajomości.

Charlie Morgan
money is the anthem of success
27 lat 153 cm początkująca aktorka i architekt
Awatar użytkownika

We don't gotta be in love, no
I don't gotta be the one, no
I just wanna be one of your girls
Tonight

something about me
by makabra

11.
outfit

Wiadomość pojawiła się w momencie, kiedy powoli starała się sobie wmówić, że nie ma dla niej nadziei. Ulokowała uczucia w kimś, kto nie chciał się zdefiniować, a potem wszystko runęło. Zrzuciło się blondynce na głowę stanowczo zbyt wiele... Problemy rodzinne, prawdopodobny rozwód ojca, jego romans, odnowienie kontaktu z jego byłą i zarazem obecną kochaną. Później pojawił się Maxwell, który ponownie rozpalił w niej iskierkę chęci samorealizacji. W pracy dopinała naprawdę ważne projekty, a stare pryki na wysokich stanowiskach jej niczego nie ułatwiały. Pieprzony patriarchat! Widzieli młodą dziewczynę, ambitną z chęciami do działania, kreatywnością to postanawiali jej udowadniać, że nic nie osiągnie, a oni będą mogli ją łapać za tyłek oraz rzucać seksistowskie żarty, kiedy tylko chcą. Niesamowicie się pomylili, a Charlie im to udowodniła, domykając projekt w pojedynkę i zgarniając sukces na własne nazwisko. Teraz posyłali jej zawistne spojrzenia, ale nie mogli jej nic zrobić. Chroniła ją nienaganna renoma. Dzięki spotkaniu z Maynardem postanowiła zgłosić się na kilka castingów, wrócić do aktorstwa, które porzuciła na chwilę. Los jej sprzyjał, ponieważ zaledwie miesiąc później wygrała casting na nową twarz marki Prada. Reklamowała najnowszą kolekcję, pojawiała się na eventach, co kosztowało ją mnóstwo stresu. Jeszcze dodatkowo miała na głowie zły stan swojej ukochanej przyjaciółki... I tak zleciało sporo czasu, nawet tego nie zarejestrowała.
Praktycznie od razu zaczęła przepraszać Randalla za brak odzewu po ich ostatniej randce w ciemno. Bawili się bardzo dobrze, a ona nie miała powodu, żeby odmawiać kolejnego spotkania. Poza tym... Jego bliskość pozostawiała nader miłe wspomnienia panience Morgan. Zaprosiła go do siebie, nawet wygospodarowała czas na to, aby kupić dobre wino i upiec szarlotkę. Skończyło się na trzech podejściach, ale trzecia wyszła już wzorowa. Pierwszą musiała wyrzucić, ponieważ nie była jadalna, a druga wylądowała u sąsiadki, która sama czując zapach na korytarzu, zasugerowała, że się nią zajmie.
Później wyszykowała się odpowiednio i czekała na przybycie swojego gościa. Szybkim krokiem znalazła się przy drzwiach wejściowych, kiedy usłyszała dzwonek. Czy przegięła z ubraniem? Cóż, chciała się prezentować równie dobrze, co podczas ich ostatniego spotkania! Uśmiechnęła się szeroko, widząc przed sobą Nortona.
- Naprawdę nie musiałeś nic przynosić! Ciebie również! - przywitała go, wpuszczając do środka praktycznie od razu. Kiedy zamknęły się za nimi drzwi to ucałowała go w policzek, przejmując przyniesione przez niego dary i niosąc wszystko do stolika przy kanapie w salonie. - Co u Ciebie słychać? Jeszcze raz bardzo Cię przepraszam, że się nie odezwałam to był szalony czas. - westchnęła ciężko, a potem jeszcze zniknęła na moment w kuchni, aby przynieść kieliszki oraz ciasto.

randall norton
money is the anthem of success
40 lat 182 cm kierowca karetki, ratownik medyczny
Awatar użytkownika

We all bear scars,... Mine just happen to be more visible than most.

something about me
by rollercoaster_bitch

Chyba oboje stracili wiarę w to, że ich życie może być szczęśliwe i kolorowe. Wraz z ostatnią ukochaną Randalla umarła jego wiara w to, że kiedyś założy rodzinę i będzie w stanie się ustatkować chociażby dlatego, że nie było kobiety, która pogodziłaby się z pracą jaką wykonywał. Bycie wiecznie pod telefonem w skrajnych przypadkach kiedy nie ma drugiego kierowcy albo ktoś nie był w stanie przyjść do pracy powodowało, że Norton nie miał praktycznie życia prywatnego. Jego przyszła partnerka życiowa być bardzo wyrozumiała w tej kwestii, a jeszcze na swojej drodze nie spotkał takiej, która usadowiłaby się u jego boku na dłużej, więc rzucał się w wir pracy myśląc, że przecież tak jest lepiej. Nic bardziej mylnego. Nie miał pojęcia, że przez ten cały czas także Charlie prowadziła intensywne życie skupiając się na pracy, może to właśnie spowodowało, że sporo dni pozostali bez żadnego kontaktu i nawet gdy Randall łapał się na tym, że o niej myślał i chciał tak po prostu zadzwonić albo napisać to w ostatniej chwili rezygnował.

W jego głowie nadal tkwiło przeświadczenie, że skoro się nie odzywała to nie była dostatecznie nim zainteresowana. Na szczęście złapanie kontaktu uświadomiło go, że było jednak inaczej i Charlie chciała się spotkać. Denerwował się trochę bo podczas ich ostatniej randki w ciemno ją pocałował co generowało pewnego rodzaju dyskomfort w momencie gdy stał pod drzwiami jej mieszkania. Wszystko jednak prysło niczym bańka mydlana gdy ujrzał ją w drzwiach a uśmiech pojawił się na ustach Nortona.

Tak z pustymi rękoma nie wypada przychodzić w gościnę, moja matka zawsze tak powtarzała — wyrzekł po chwili przekraczając próg jej mieszkania. Odwzajemnił jej pocałunek w policzek, muskając swoim, szorstkim od zarostu jej delikatną skórę. — Cudownie wyglądasz — dorzucił jeszcze kiedy ze swoją częścią zakupów, tą cięższą podążył za nią do salonu po drodze z zaciekawieniem rozglądając się po urządzonym mieszkaniu. Podobało mu się tutaj, zdecydowanie wyglądało tutaj lepiej niż u niego, gdzie niektóre rzeczy walały się na środku bo nie miał czasu posprzątać. Wszystko zwalał na pracę, jak zawsze.

Bałem się, że tylko u mnie takie zawirowania w pracy, czuję się trochę lepiej słysząc, że nie tylko ja miałem ciężko — wyrzekł śledząc ją spojrzeniem kiedy ta zniknęła na moment w kuchni a on w tym czasie usadowił się na kanapie w salonie rozglądając się po nim mimochodem. Zawiesił spojrzenie na Morgan kiedy ta wróciła do salonu i przechylił lekko głowę na bok czując jak dziwne napięcie, które towarzyszyło mu w drodze tutaj powoli z niego uchodzi niczym z pękniętego balonika.
Opowiadaj co u Ciebie — wyrzekł kiedy ta usadowiła się wygodnie a on mógł całą swoją uwagę skupić właśnie na niej.

Charlie Morgan
money is the anthem of success
27 lat 153 cm początkująca aktorka i architekt
Awatar użytkownika

We don't gotta be in love, no
I don't gotta be the one, no
I just wanna be one of your girls
Tonight

something about me
by makabra

Dobrze, że mieli pracę, która idealnie stanowiła antidotum na wszelkie rozterki. Działała, jak jedna z używek… Rozwiązywała problem chwilowo, a później rozterka uderzała w nich z podwójną siłą. Charlie bolał jedynie fakt, że ponownie ulokowała uczucia w kimś w kim nie powinna. A może los postanowił ją karać za te wszystkie lata, kiedy schrzaniła inne swoje związki? Była w stanie doskonale zrozumieć Randalla… Jego praca była ryzykowna, poświęcał własnej profesji mnóstwo czasu i to zazwyczaj przeszkadzało drugiej połówce. Miała podobny problem, zawsze wszędzie było jej pełno, łapała się różnych zleceń, domykała ogromne projekty, ostatnio ponownie zdecydowała się na aktorstwo. Brak czasu był kojący, mogła zapomnieć o tym, że faktycznie traciła nadzieję na swoje szczęśliwe zakończenie. A potem odezwał się Norton, który równie skutecznie odciągał myśli od niewygodnego tematu. Kilka razy myślała o nim, ale później ponownie coś zajmowało jej głowę. Morgan trochę było głupio, że przez tak długi czas się nie odezwała, ale na szczęście nie wydawał się być jakoś mocno tym faktem obrażony. Teraz miała zamiar mu udowodnić, że o nim nie zapomniała.
Jeśli chodzi o pocałunek… Odwzajemniła go wtedy. Ba, zaangażowała się. Nawet chciała więcej, ale później grzecznie się pożegnali i rozeszli każde w swoją stronę. Teraz nie czuła wielkiego dyskomfortu ze względu na to, co się wydarzyło. Była bardziej ciekawa tego, czy ponownie taka sytuacja między nimi zaistnieje. Widząc jego uśmiech, poczuła przyjemne ciepło w klatce piersiowej. Z uśmiechem było mu do twarzy, a w jego oczach pojawiały się wtedy drobne iskierki, które przegoniły panujący w tęczówkach smutek.
- Polubiłaby się z moim ojcem. - zaśmiała się, a potem uśmiechnęła się szerzej, czując, jak odwzajemnia delikatny pocałunek. Zarost przyjemnie drapał jej skórę, wyraźny zapach perfum dotarł do nozdrzy blondynki. - Dziękuję! Ty też się wspaniale prezentujesz. - pozwoliła sobie przejechać wzrokiem od góry na dół, doceniając jego aparycję. Weszli do mieszkania, wszystko jeszcze wygląda dość nienagannie, remont skończyła stosunkowo niedawno.
- Praca nas niestety nie rozpieszcza, ale cieszę się, że w końcu udało nam się spotkać. - odpowiedziała, uśmiechając się do niego promiennie. Usiadła obok niego na kanapie, nalewając schłodzonego wina do kieliszków.
- Cóż… Zamknęłam spory projekt w agencji. I wróciłam do aktorstwa, jakoś tak wyszło, że… Zostałam nową twarzą linii kosmetyków Prady. Szaleństwo, prawda? - pokręciła głową, upijając spory łyk z kieliszka. - Także możliwe, że przechodząc ulicą natkniesz się kilka razy na moją twarz. - dodała jeszcze, a potem wbiła wzrok w mężczyznę.
- A co u Ciebie? - zapytała, opierając się na ręce i spoglądając na niego.

randall norton
money is the anthem of success
40 lat 182 cm kierowca karetki, ratownik medyczny
Awatar użytkownika

We all bear scars,... Mine just happen to be more visible than most.

something about me
by rollercoaster_bitch

Norton w każdy związek angażował się na 200%, a raczej próbował bo czasami stawała ściana którą była praca. Bardzo poważnie traktował swój zawodów, więc nic dziwnego, że kiedy jego kobieta nie była w stanie tego zrozumieć to najczęściej rozstawali się. Randall nie lubił żadnych waśni, dlatego rozstawał się zawsze w zgodzie, a raczej tak próbował chociaż wypadało to różnie w jego związkach. Był wyrozumiałym facetem, ale czasami i także wyrozumiałość miała pewne granice. Może i traktował swoją pracę zbyt poważnie, ale dawała mu pewnego rodzaju satysfakcję oraz poczucie, że może być komuś potrzebny, bo kiedy ratował ludzkie życie to czuł się jak bohater. Jego mała samoocena powodowała, że potrzebował właśnie takich chwil, chwil które uświadamiały go, że żył dla dobrej sprawy.

Zaśmiał się delikatnie na jej słowa kręcąc głową. — Była zawsze niezła jędzą, nie wiem czy się dogadali — wyrzekł po chwili czując, jak jego usta mimowolnie wykrzywiają się w prawdziwym uśmiechu, który nie był widoczny na jego twarzy w innym towarzystwie. Przy Charlie mógł być po prostu sobą i wiedział, że ta go takim zaakceptuje; przy niej nie musiał się tłumaczyć, nie musiał się uśmiechać na pokaz, mógł odetchnąć pełną piersią i być po prostu sobą. Słuchał jej mimowolnie się uśmiechając i kiwając lekko głową, przyjął od niej kieliszek z winem upijając z niego mały łyk. — Naprawdę? Jestem z Ciebie cholernie dumny! Teraz chociaż będę mógł patrzeć na prawdziwą piękność na tych billboardach — nigdy go specjalnie nie interesowały i jakoś traktował po macoszemu to co się na nich znajdowało, ale teraz kiedy mógł na nich zobaczyć twarz Morgan... na pewno przystanąłby, żeby popatrzeć.

Co u niego? Przygryzł lekko dolną wargę zastanawiając się co odpowiedzieć na to pytanie. Westchnienie wyrwało się z jego ust, a jego ręka powędrowała mimowolnie do jego włosów, uprzednio odstawiając szklankę z winem na stolik przed kanapą. — No wiesz, jak to u mnie. Praca pochłania większość mojego czasu, a raczej nie chcesz słuchać o moich przeżyciach z nią związanych — wyrzekł po chwili posyłając jej słaby uśmiech, on sam nie potrafił momentami mówić o tym jaką czuje adrenalinę podczas kluczenia ulicami Nowego Jorku ambulansem, żeby tylko zdążyć na czas.
Jego całe życie zawsze było wyścigiem z czasem i zdążył już do tego przywyknąć.
Porozmawiajmy o jakiś przyjemniejszych tematach niż moja praca, co? — zagadnął po chwili rzucając w jej stronę lekkie spojrzenie. Momentami ten temat był po prostu dla niego ciężki, a nie chciał też, żeby Charlie czuła się nieswojo w jego towarzystwie. Nawet gdy sam Randall czuł się przy niej niczym ryba w wodzie. — Może zjemy to co przyniosłem? — rzucił spoglądając na nią swoimi niebieskimi oczami.

Charlie Morgan
money is the anthem of success
27 lat 153 cm początkująca aktorka i architekt
Awatar użytkownika

We don't gotta be in love, no
I don't gotta be the one, no
I just wanna be one of your girls
Tonight

something about me
by makabra

Swego czasu również angażowała się praktycznie całą sobą, ale nie raz się na tym przejechała. Później związała się z Thomasem, któremu dawała z siebie wszystko... Jednak zaczęła pracę już jako architekt, a było jej początkowo ciężko. Musiała mocno udowadniać własną wartość, borykała się z docinkami ze strony starszych mężczyzn z którymi musiała pracować. Powoli miewała coraz mniej czasu, a Moore... Chciał tego, co było na początku. Do tej pory pluła sobie nieco w brodę, że schrzaniła wszystko między nimi. To był ostatni raz, kiedy faktycznie czuła się szczęśliwa w związku. Potem łapała jedynie przelotne romanse, relacje na kilka miesięcy, nie przywiązywała do niczego większej wagi. Ostatnio próbowała się zaangażować, polubiła kogoś za bardzo... I jak na tym wyszła? Oczywiście, jak ostatnia kretynka. Dlatego Charlie potrafiła zrozumieć problem Randalla, jak nikt inny. Nie każdy potrafił zrozumieć, że praca również jest sporym elementem życia, dla niektórych szczególnie. Dlatego się nie gniewała, że się nie odezwał. I tak samo nieco sobie wyrzucała, że sama nie chwyciła za telefon, żeby chociażby w drodze po kawę wysłać do niego wiadomość. Wszystkie wątpliwości zniknęły, kiedy już miała go w pobliżu i mogła oglądać uśmiech na jego przystojnej twarzy. Chciała jeszcze rozgryźć z czego wynika ta jego niska samoocena. Według niej nie miał powodów, żeby wymagać od siebie nie wiadomo czego! W jej oczach malował się, jak prawdziwy bohater, który na co dzień ratuje ludzkie życia. Chociaż ona również miewała problem z samooceną... Niesamowite, jak bardzo są do siebie podobni.
- Cóż, no to na pewno dogadałaby się z moją matką... Ona również była niezłą jędzą. - pokiwała głową, wzruszając jeszcze przy tym ramionami. To właśnie ona zniszczyła poczucie własnej wartości blondynki, czasem dalej słyszała jej słowa... Nie powinno się mówić o zmarłych źle, ale na temat własnej matki nie mogła się wypowiadać w superlatywach. Mogli prawdziwie odpocząć w swoim towarzystwie, porzucić wszelkie maski, być sobą.
- Aj, schlebiasz mi. - złapała na moment dolną wargę między szkliwo zębów, uśmiechając się. - Teraz to chyba się nie odpędzisz ode mnie. - zaśmiała się jeszcze, ponieważ powoli pojawiało się coraz więcej reklam w mieście z jej twarzą. Była z siebie dumna, to naprawdę spore osiągnięcie, jeszcze po takiej przerwie od aktorstwa, którą miała. Zmarszczyła lekko brwi, upijając kolejny łyk z kieliszka.
- Oczywiście, że chcę o tym słuchać... Jeśli tylko chcesz mi o tym opowiedzieć. - nie naciskała. Wspominał ostatnim razem, jakie obrazy przychodzi mu oglądać podczas pracy. Ona miała na to za słabą psychikę, podziwiała go. Jednak mogłaby go wysłuchać, sprawić, że ciut mu ulży, zrzuci ciężar z własnych barków. - Ostatnim razem wyciągnęłam Cię na parkiet. - odpowiedziała, uśmiechając się szeroko. Pokiwała jeszcze głową, podając mu talerz, pewnie z przełożonym już z pudełek jedzeniem. Na moment skupili się po prostu na kolacji. Wzrok blondynki czasem uciekał na usta Randalla.

randall norton
money is the anthem of success
40 lat 182 cm kierowca karetki, ratownik medyczny
Awatar użytkownika

We all bear scars,... Mine just happen to be more visible than most.

something about me
by rollercoaster_bitch

W związkach Randall starał się angażować jak tylko mógł, może w swoim życiu nie miał zbyt dużo związków bo jak się zakochiwał to był stały w uczuciach, lecz były momenty, że angażował się zbyt mocno co przeszkadzało albo samej wybrance, albo jej rodzinie, która miała wobec niej inne plany, ambicje. W taki sposób stracił swoją ukochaną, dlatego że kochał ją zbyt mocno, a że byłą młodsza to oczywiste było, że rodzina chciała dla niej czegoś innego. Mężczyznę, który wspierałby ją w rozwoju i jej wyborach a nie takiego, który pragnął się ustatkować. Randall od zawsze chciał mieć kogoś u swojego boku, kobietę, która byłaby wsparciem w trudnych momentach zarówno w życiu jak i w pracy. Jego specyfika pracy powodowała, że miał takie ciężkie chwile w swoim życiu o których niespecjalnie chciał rozmawiać.

Kiwnął tylko głową na wzmiankę o matce, ale dalej już nie komentował tego tematu. Randall zawsze szanował swoich rodziców, nawet gdy momentami byli dla niego bardzo surowi i wymagający to dziękował im za to, że wychowali go według pewnych wartości, które były teraz dla niego bardzo ważne. Szanował także wszystkie kobiety starając się być dla nich gentelmenem, nawet gdy do końca mu to czasami nie wychodziło. Niektóre kobiety nie potrzebowały ratunku faceta, czyż nie? Jego spojrzenie przez parę uderzeń serca zatrzymało się na jej ustach kiedy przygryzła wargę, poczuł dziwne mrowienie rozchodzące się po jego plecach na ten widok, a kącik jego ust drgnął lekko. W jej towarzystwie czuł się naturalnie i nawet żartowanie na różne tematy przychodziły mu po prostu lekko.

Z przyjemnością będę patrzył na Twoje reklamy i chwalił się każdemu kto chce mnie słuchać, ze znam Cię osobiście gdy będziesz już sławna — wyrzekł uśmiechając się do niej jeszcze szerzej na tę myśl. Życzył jej jak najlepiej, była jeszcze młoda i mogła spełniać swoje marzenia w przeciwieństwie do niego. — Może innym razem Ci opowiem, nie chcę psuć dzisiejszego wieczoru — powiedział z uśmiechem na ustach sięgając po swoją porcję jedzenia. Przez krótki moment jadł w milczeniu, wywrócił teatralnie oczami na jej słowa o parkiecie i wycelował widelec w jej twarz.

To był pierwszy i ostatni raz, mogłaś się nim nacieszyć bo już nigdy nie uda Ci się mnie wyciągnąć na parkiet — nie był dobrym tancerzem, doskonale o tym wiedział i sama mogła się przekonać tamtego wieczoru na ich randce gdy poruszał się raczej jak jakieś drewno. Uniósł brew do góry kiedy złapał jej kolejne spojrzenie, odłożył swój talerz na stolik przy kanapie rzucając jej wyzywające spojrzenie. — Dziwnie mi się przyglądasz, mam coś na twarzy? — zapytał marszcząc lekko czoło. Może po prostu się pobrudził podczas jedzenia? Nie miał pojęcia, ale te ukradkowe spojrzenia mu się de facto podobały. Wyprostował się, nachylając lekko w stronę dziewczyny.

Ty jesteś brudna, tutaj — rzucił, palcem muskając jej kącik ust, żeby zetrzeć niewidzialny sos rozchylając lekko swoim palcem jej wargi, których zarys obrysował subtelnym ruchem uśmiechając się zawadiacko.

Charlie Morgan
money is the anthem of success
ODPOWIEDZ