W Ten Twenty nie zmieniło się nic.
Zakurzony bar wyglądał tak samo teraz, jak i za czasów ich studiów, kiedy cała grupa przesiadywała tu zdecydowanie ponad normę. Zawsze w budce na samym końcu, blisko dartów i z przestrzenią, żeby dostawić stolik gdyby była taka potrzeba. Złudne nadzieje, że barmani będą pamiętali byłych studentów, nie ziściły się kiedy mini zjazd pojawił się w pomieszczeniu. Obsługa była inna, i zdecydowanie młodsza od nich, oczywiście, ale sprawnie podawali im kolejne zamówione drinki i nieduże talerzyki pełne solonych orzeszków i innych zapychaczy, które nie pomagały znacząco z powoli rosnącymi procentami…
Ale uśmiech na jej twarzy zagościł, jak tylko weszła do środka, i nie znikał przez cały wieczór. Zwłaszcza, kiedy wszyscy czuli jakby czas nie minął, choć nie byli w tym samym miejscu, stanowisku i każdy wiódł inne życie. Leah upierała się na spotkanie, i choć wahała się przez kilka dni, z tej perspektywy nie żałowała, ze przyszła. Ściśnięta na niedużej kanapie pomiędzy znajomymi, którzy śmiali się i przekrzykiwali przez siebie wspominając studia, pijaństwo i wtopy. Nagle jej powrót do Nowego Jorku nabrał zupełnie nowego sensu i znaczenia, nawet gdyby jutro miała przeżywać ból głowy.
— Case. Casey! — Wyciągnęła się przez stolik po środku, do siedzącego naprzeciwko niej mężczyzny, próbując przekrzyczeć muzykę i zwrócić kego uwagę. Od kiedy oficjalnie wymienili się numerami na korcie, Luce nie miała takich samych oporów przed wysłaniem wiadomości, jak wcześniej. Odpisała do natrętnego znajomego ze studiów jeszcze zanim weszła w klubie pod szybki prysznic. Od tamtej pory wymienili się kilkoma wiadomościami, a od czasu do czasu Latham łapała się na tym, czy nie odezwać się jeszcze raz, trochę bez powodu. Umówić na kawę. Ale mieli zaplanowane to grupowe wyjście i na razie zostawiła inne plany na bok. — Idę do baru, chcesz…? — Kiwnęła głową w stronę pustej szklanki przed nim, a w międzyczasie ktoś cmoknął ją w policzek na pożegnanie i wyszedł. Po północy większość ludzi zaczęła się już zbierać.
Z początkowej grupy została już ich tylko garstka. Ale Luce była kompletnie obudzona i pełna energii, nie gotowa jeszcze na to, żeby szukać taksówki na Queens. Jej jasne oczy wpatrywały się w Morrisona wyczekująco, na krótkie potwierdzenie, albo kiwnięcie głową. Zabębniła paznokciami po stole już prawie decydując się na postawieniem go przed faktem.
Casey Morrison