ODPOWIEDZ
28 lat 162 cm recepcjonistka
Awatar użytkownika

feels like we had matching wounds but mine's still black and bruised and yours is perfectly fine now

something about me
by jula

002.

Nie doszłoby do tego spotkania, gdyby kilka miesięcy temu nie odezwała się do Eudory w celu przeproszenia ją za swoje zachowanie podczas ich ostatniej kłótni, ale i tak stresowała się niesamowicie, zmierzając do kawiarni, w której miały się spotkać. Co prawda nie było to ich pierwsze spotkanie, odkąd odnowiły ze sobą kontakt, ale Manon wciąż nie czuła się w stu procentach pewnie w tej relacji, a już na pewno nie tak samo, jak jeszcze przed tym, jak się pokłóciły (a raczej ona pokłóciła się z Eudorą, bo była to tylko i wyłącznie jej wina). Pragnęła, aby było między nimi tak jak dawniej — a przynajmniej w większości, ponieważ wiedziała, że niektóre elementy ich relacji były spowodowane jedynie okolicznościami, w których się poznały — ale wiedziała, że na ten moment to niemożliwe i będzie musiała ciężko pracować, aby do tego doprowadzić. Była w stanie to zrobić, ponieważ Eudora należała do osób, na których Manon naprawdę zależało, ale wciąż nie była pewna, czy jej przyjaciółka (?) pragnie tego samego. Zrozumiałaby, gdyby tak było, biorąc pod uwagę, jak źle została potraktowana przez Barnard.

Powtarzała sobie, że powinna zachowywać się jak duża dziewczynka, która potrafi być dojrzała i stanąć na wysokości zadania, ale w środku trzęsła się jak osika i najchętniej wróciłaby do domu, gdyby nie to, że wtedy czułaby się ze sobą jeszcze gorzej, niż teraz. W końcu to ona wykonała ten pierwszy krok, a co za tym idzie, powinna dokończyć to, co zaczęła. Jednocześnie nie była przyzwyczajona do bycia tą, która rani, ponieważ w największej operze mydlanej swojego życia to ona grała rolę ofiary, która na dodatek nie potrafiła odciąć się od tego, co działo się w przeszłości. Przyznanie się do winy nie było więc łatwe, ale w tej sytuacji ciężko było się oszukiwać. Manon żałowała tego, co wtedy powiedziała — była pijana, zraniona i głupia — ale to być może wcale niczego nie zmieniało z perspektywy Eudory. Możliwe, że poznałaby jej zdanie na ten temat, gdyby tylko nie bała się w ogóle wchodzić z nią na ten temat.

Cieszyła się, że do kawiarni dotarła jako pierwsza, ponieważ to dawało jej chwilę na to, aby się uspokoić. Zajęła jeden ze stolików, który znajdował się w ustronnym miejscu, tak na wszelki wypadek, gdyby ich rozmowa zeszła na bardziej wrażliwe tematy. Zdawała sobie sprawę, że to kolejna oznaka jej tchórzostwa, ale potrzebowała tej odrobiny bezpieczeństwa. Kiedy już zajęła stolik, od razu wzięła w ręce menu i wręcz przesadnie się na nim zafiksowała. Nie patrzyła na telefon (chociażby po to, aby zobaczyć, czy Eudora czegoś do niej nie napisała albo sprawdzić godzinę) ani na drzwi wejściowe, żeby wiedzieć. czy jej znajoma już się nie pojawiła. Nagle spis wszystkich dań i napojów stał się dla niej najbardziej interesującą rzeczą na świecie. Dodatkowo czuła, jak poci się właściwie na całym ciele, a nie było żadnej części garderoby, którą mogłaby z siebie ściągnąć. W głowie ciągle huczało jej tylko jedno słowo: winna, winna, winna.


eudora lonergan
into the unknown
28 lat 160 cm infobrokerka
Awatar użytkownika

wanna make you fall in love as hard as my poor parents' teenage daughter, she'll be the best you ever had if you let her

something about me
by julia

02.

Eudora miała zbyt wielkie ego i za mało pokory, żeby ta sytuacja mogła potoczyć się inaczej; nawet, jeśli większości przykrych słów była wyłącznie adresatką, i ona piekielnie przecież wszystko spieprzyła, pozwalając ich relacji zakończyć się finalnie w taki, a nie inny sposób. Ani wtedy ani teraz nie było wielu rzeczy, które mogła Manon obiecać. Może nie wyraziła się dostatecznie jasno, a może gdzieś po drodze zbłądziła, dając sprzeczne sygnały? Skoro Barnard nie miała być dla niej nikim więcej, niż kochanką – jedną z wielu, które przewinęły się przez jej łóżko w ciągu ostatnich lat – dlaczego coś nieprzyjemnie oplatało się wokół jej wnętrzności, gniotąc i uciskając ją i powodując dyskomfort w drodze na zwykłą kawę?

Nie denerwowała się, nie zazwyczaj. Wychowano ją w przekonaniu, że dobierając odpowiednią taktykę mogła zdobyć wszystko; widywała negocjacje, z których ojciec wychodził zwycięską ręką mimo przegranej pozycji startowej i z przyzwyczajenia już chyba i relacje międzyludzkie przekładała na język biznesowy, czując pewnego rodzaju komfort w odnoszeniu się do nieprzyjemnych, obcych dla niej tematów jak do kolejnego klienta z wygórowanymi wymaganiami. Nigdy nie była dobra w uzewnętrznianiu się. Już wcześniej wytykano jej wyrachowanie i to, że nie miała w zwyczaju mówić ani o swoich uczuciach ani o tym, co właściwie ją trapi; takie wyznania czekały najczęściej, kotłowały się i zostawały wyrzucane nie wtedy, kiedy powinny, nie tak, jak powinny – za głośno, zbyt uszczypliwie, zbyt twardo, źle, źle, ź l e. Manon nigdy nie oberwała. To Eudorze przyszło wysłuchiwać i Lonergan wydawało się, że tylko dlatego było jeszcze między ich dwójką co zbierać.

Queens nie było jej zazwyczaj po drodze, ale próbowała wychodzić ostatnio ze swojej strefy komfortu i stawiać się u klientów samodzielnie, nie oczekując w końcu że na każde zawołanie odwiedzą ją na Brooklynie; choć przeznaczyła małą fortunę na przygotowanie biura właśnie pod swoją działalność, jakoś musiała rozdzielić życie prywatne od zawodowego, kiedy przebywanie we własnym mieszkaniu zaczynało już psuć jej nerwy. Była trochę spóźniona, kiedy wchodziła do kawiarni, wciąż z telefonem przy uchu i jeszcze bez wyraźnego planu na to, by myślami znaleźć się tutaj, a nie kilometry stąd, gdzieś przy zleceniu. — Przepraszam — poruszyła ustami, nie wydając z siebie żadnego dźwięku i zrobiła co mogła, by uciąć przemyślenia klienta. — Chryste, gość nie potrafi się zamknąć — wyrwało jej się w końcu, gdy chowała (wyciszoną już) komórkę z powrotem do torebki i siadała naprzeciw Manon, posyłając jej przepraszający uśmiech gdy uświadomiła sobie, że t e słowa akurat wybrzmiały. — Zdążyłaś coś już zamówić, czy…? — zagadnęła nonszalancko, ignorując walące w piersi serce kiedy chwytała w dłoń menu. Musiała wziąć się w garść.


manon barnard
into the unknown
28 lat 162 cm recepcjonistka
Awatar użytkownika

feels like we had matching wounds but mine's still black and bruised and yours is perfectly fine now

something about me
by jula

Nigdy nie miała wątpliwości co do natury jej relacji z Eudorą — zawsze wiedziała, że prędzej czy później dobiegnie ona końca, tym bardziej że sama nie była gotowa na to, żeby się z kimś związać na dłużej. Wtedy, tak samo jak i teraz, wciąż była szaleńczo wręcz zakochana w Camdenie, więc nie byłoby to fair, gdyby w takiej sytuacji się z kimś związała. Popełniła wiele błędów w swoim życiu, ale nawet ona nie była tak podła, by zranić kogoś w taki sposób. Jednocześnie nie zmieniało to faktu, że Eudora wciąż była dla niej bardzo ważną osobą — o ile zdawała sobie sprawę z tego, że ich znajomość nie przetrwa w takiej formie, w jakiej się rozpoczęła, to miała nadzieję, że być może uda im się utrzymać kontakt i pozostać na przyjacielskiej stopie, co w zupełności byłoby dla niej wystarczające. Niestety musiała to wszystko zepsuć swoim rozgoryczeniem, żalem i alkoholem, po którym rozwiązywał jej się język i to wcale nie w pozytywny sposób. Nawet nie miała na myśli wszystkich tych rzeczy, które wtedy powiedziała.

Najpierw usłyszała Eudorę, a dopiero potem ją zobaczyła, a jej serce aż podskoczyło, gdy to się stało, bo nie, wcale nie była przygotowana na to spotkanie. Jednakże kobieta nieuchronnie się do niej zbliżała, a ona musiała jakoś się z tym zmierzyć, choć teraz zastanawiała się, co ją podkusiło, żeby to sobie zrobić. Cóż, odpowiedź była bardzo prosta — własne sumienie. Gryzło ją ono od tamtej pamiętnej kłótni, tym bardziej że wcześniej sądziła, że Eudora pozostanie w jej życiu na dłużej, niż w rzeczywistości. Oczywiście za ten rozwój wypadków mogła dziękować tylko i wyłącznie samej sobie, dlatego też teraz samodzielnie musiała to odkręcić, o ile Lonergan będzie w ogóle chętna, aby to zrobić.

Skinęła głową, czekając cierpliwie, aż Eudora skończy rozmawiać. Właściwie było jej to na rękę, ponieważ dzięki temu mogła wziąć kilka głębokich wdechów i przyzwyczaić się do tego, że Lonergan znajdowała się w jej pobliżu. Miała nadzieję, że po czasie uda jej się doprowadzić się do porządku i przeprowadzić z nią normalną konwersację, bo jeżeli nie będzie w stanie wydukać z siebie ani słowa, to okaże się, że cały jej wysiłek był bezsensowny, a tego nie chciała. — Praca nie odpuszcza, co? — Chciała zażartować, ale ton jej głosu nie do końca na to wskazywał, więc nie osiągnęła w pełni takiego efektu, jaki zamierzała. Żołądek skręcał jej się nieprzyjemnie od tych nerwów i była pewna, że nie byłaby w stanie ustać w miejscu, gdyby nie siedziała. — Jeszcze niczego nie zamówiłam, dopiero się zastanawiam — odparła, a następnie jakby na potwierdzenie swoich słów ponownie wbiła wzrok w menu. Wcześniej przez tyle czasu wgapiała się w listę dań, że już miała pomysł na to, co weźmie, ale nie zaszkodziło jeszcze chwilę się zastanowić. — To… co tam u ciebie? Pewnie dużo się zmieniło, odkąd… ostatnio się widziałyśmy — zagadała, ponieważ cisza była dla niej nie do zniesienia i wolała powiedzieć coś sztampowego, niż nic nie powiedzieć.


eudora lonergan
into the unknown
28 lat 160 cm infobrokerka
Awatar użytkownika

wanna make you fall in love as hard as my poor parents' teenage daughter, she'll be the best you ever had if you let her

something about me
by julia

Relacja z Manon była dla Eudory swoistym przykładem rozmyślań na temat tego, co by było, g d y b y. Czy gdyby tamtej nocy nic się pomiędzy nimi nie zmieniło, wciąż tkwiłyby dzisiaj w relacjach, które notabene nie zadowalają ani jednej, ani drugiej? Czy gdyby spotykały się trochę dłużej, to Manon byłaby tą, dla której Eudora realnie rozważałaby danie sobie spokoju z całym tym ukrywaniem i graniem pod cudze dyktando? Teraz pozostawało to jedynie w sferze wyobrażeń, ale jeszcze dwa lata temu stanowiło realny powód długich, nieprzespanych przez Lonergan godzin.

Nie sądziła, że mogła za nią tęsknić. Manon, owszem, przewijała się czasem w jej myślach, ale nigdy nie zajmowała tam zbyt dużo czasu, zaszufladkowana pośród innych dziewczyn, z którymi tak zwyczajnie nie wyszło; teraz jednak, gdy Eudora usiadła naprzeciw jej i po raz kolejny spojrzała w oczy, w których tyle razy przyszło jej się zatracić… coś ją zakuło. I może serce nie biło jej szybciej ze względu na jakieś ukrywane uczucia, tylko stres, ale było jej zwyczajnie t ę s k n o do Manon, nawet nie pod kątem fizyczności. Brakowało Eudorze jej wnikliwości, dobroci; brakowało Eudorze posiadaniu w Manon osoby, do której może zwrócić się niezależnie od dnia, ani godziny.

Dla niektórych moje godziny pracy to ewidentnie tylko mała sugestia — oceniła, z cichym westchnięciem prostując wyprasowany i tak materiał swoich spodni. — Ale to moja wina. O kilka razy za dużo zgodziłam się rozwiązać coś po godzinach, więc nic dziwnego, że dzwonią do mnie teraz z każdą błahostką — wyznała, wzrokiem taksując kartę dań jakby nie wiedziała jeszcze, co wybierze. Niezależnie od miejsca, w którym siadała, od lat i tak celowała przecież w to samo – czarną kawę i jakąkolwiek słodkość, która skrywała w sobie pistacje. — Pomyślmy — zastanowiła się, rzeczywiście cofając w głowie te dwa lata w tył. — Nie chcę cię niczym zanudzić. Otworzyłam biuro, poszerzyłam portfolio — opowiedziała pokrótce, nie chcąc naprawdę wchodzić tutaj w niuanse i szczegóły, których tak czy siak nie przyszły tutaj przecież omawiać. — Dane czasem jest, czasem go nie ma — zerknęła na nią wypowiadając te słowa, tak, jakby chciała wybadać jej reakcję. Czy w jakiś sposób życzyła sobie tego, by Manon była zazdrosna? Czy było w ogóle o co? Nigdy nie ukrywała przed nią, że dawno zniknęły z tego związku jakiekolwiek uczucia. Zostało jakiegoś rodzaju przywiązanie i chęć utrzymania świętego spokoju w rodzinach, które spodziewają się pewnie pierścionków i wielkich ogłoszeń. — Z tatą wszystko w porządku. Częściej chce wiedzieć, co mam na jakiś temat do powiedzenia. Nieważne — machnęła krótko ręką. W ogóle nie powinna była nawiązywać do tego tematu. Barnard doskonale zdawała sobie sprawę z zawiłości rodzinnych relacji Lonerganów, na tyle przynajmniej na ile Eudora raczyła się przed nią uzewnętrznić i uchylić jej rąbka tajemnicy, a jednak rumieniec wkradł się na policzki brunetki gdy słowa te opuściły jej usta; zupełnie jakby znów miała siedem lat i za największe osiągnięcie uważała zaimponowanie tacie. — Co u ciebie? Dalej sprzedajesz świeczki? — dopytała. Kiedy się spotykały, mieszkanie Barnard przypominało raczej perfumerię, biorąc pod uwagę ilość zapachów atakujących jednocześnie nozdrza przy przekroczeniu drzwi. Eudora chciałaby, aby ten zapach był możliwy do odtworzenia. Ile dałaby za słoiczek, który po zapaleniu automatycznie przenosiłby ją wspomnieniami do tamtego roku, kiedy wszystko było o k e j?


manon barnard
into the unknown
28 lat 162 cm recepcjonistka
Awatar użytkownika

feels like we had matching wounds but mine's still black and bruised and yours is perfectly fine now

something about me
by jula

Zastanawiała się, w jaką stronę pójdzie ich rozmowa i czy z jej wysiłków cokolwiek wyjdzie, bo oczywiście zdawała sobie sprawę z tego, że może nic nie osiągnąć. W każdej relacji znajdowały się co najmniej dwie osoby, które musiały wykazać pewien stopień zaangażowania, a Manon nie zamierzała do niczego Eudory przymuszać, jeśli ta stwierdzi, że jednak nie chce odnawiać ich znajomości. Bolałoby ją to, oczywiście, ale nigdy nie zmusiłaby kogoś do tego, aby się z nią przyjaźnił, szczególnie jeśli to ona sama zawiniła. Zdawała sobie sprawę z tej możliwości, a jednak chciała spróbować, choć wcale nie było to łatwe. Wiedziała, że żałowałaby potem, gdyby tego nie zrobiła.

Można powiedzieć, że coś o tym wiem. Ale wiesz, zawsze możesz ten pierwszy raz albo nie odebrać w ogóle, albo odebrać i powiedzieć, że jesteś poza godzinami pracy i tego czy tamtego nie zrobisz — zaproponowała z lekkim uśmiechem na ustach. Oczywiście wiedziała, że to dość oczywiste rozwiązanie, ale pomyślała, że dobrze będzie przypomnieć Eudorze o jego istnieniu; w końcu najciemniej jest pod latarnią. Z drugiej strony nie miała pojęcia, jak to jest być kimś ważnym w swojej pracy, więc może dla takich ludzi takie zachowania były po prostu naturalne i między innymi dzięki nim byli w stanie zajść tak daleko?

Mówisz, że otworzyłaś biuro i myślisz, że mogłabyś mnie tym zanudzić? — odparła, śmiejąc się cicho, ale w tym dźwięku dało się usłyszeć nutkę nerwowości. Mogło się wydawać, że swobodniej poczuła się w towarzystwie Lonergan, ale niekoniecznie tak było. Zbierała teraz w sobie całą swoją silną wolę i odwagę, aby prowadzić tę konwersację w miarę normalnie, ponieważ wiedziała, że inaczej nic nie wyjdzie z jej planów. Na wspomnienie imienia Dane’a rzeczywiście poczuła ukłucie w sercu i nawet się skrzywiła, ale nigdy nie robiła sobie złudzeń, że ta dwójka prędzej czy później do siebie nie wróciła, ponieważ dobrze znała uczucia Eudory dotyczące tego mężczyzny. — A teraz? Jest czy go nie ma? — zapytała wprost, choć zdawała sobie sprawę z tego, że być może zadaje ryzykowne pytanie. Mogło też wiele sugerować, mimo że Manon wcale nie spotkała się tutaj z Lonergan, żeby wracać do tego, co było między nimi wcześniej. — Nonsens, dla mnie to bardzo ważne, przecież wiem, jakie to było dla ciebie istotne, także cieszę się, że jest chociaż trochę lepiej. — Posłała kobiecie delikatny i ciepły uśmiech, mając nadzieję, że uwiarygodni to jej słowa. Właśnie takich rzeczy chciała się dowiedzieć, kiedy zapytała, co tam u niej. To, że usłyszała tak wiele pozytywnych informacji bardzo ją uratowało, ponieważ to oznaczało, że przynajmniej jedna z nich dobrze sobie radzi. — W ogóle cieszę się, słysząc, że tyle dobrego się u ciebie wydarzyło — dodała, bo pomyślała sobie, że dobrze będzie wyartykułować swoje myśli na ten temat.

Przygotowała się na pytanie o swój biznes, ponieważ spodziewała się, że Eudora może je zadać. Jednakże ten temat zawsze był dla niej trudny i tym razem było nie inaczej. — Krótka odpowiedź brzmi, że nie. Nieco dłuższa… cóż, dałam się oszukać i straciłam wszystkie swoje pieniądze, więc musiałam zamknąć swój biznes, sprzedać kilka rzeczy i w ogóle znacznie obniżyć swój poziom życia — odpowiedziała, znacznie częściej odwracając wzrok, niż wcześniej. Teraz echo jej ostatnich słów do Lonergan wracało do niej ze zdwojoną siłą. — Ale już jest lepiej. Znalazłam pracę w New York Timesie jako recepcjonistka, przy czym nadal nie wiem, jakim cudem mnie tam wzięli, i jakoś wiążę koniec z końcem — dodała. Chwilę później podeszła do nich kelnerka, aby odebrać ich zamówienie. Manon wzięła dla siebie cappuccino i szarlotkę z lodami.


eudora lonergan
into the unknown
28 lat 160 cm infobrokerka
Awatar użytkownika

wanna make you fall in love as hard as my poor parents' teenage daughter, she'll be the best you ever had if you let her

something about me
by julia

Łatwiej byłoby prosto z mostu zapytać Manon, co ma na celu to spotkanie, ale Eudora – z jakiegoś powodu – trzymała język za zębami. Serce, które do tej pory waliło jej jak oszalałe uspokoiło się nieco, kiedy zaczęły rozmawiać. Wciąż była w niej dawka niepokoju, jakby nie wiedziała, czego mogła się po blondynce spodziewać, ale żałośnie szybko pozytywne uczucia zaczęły nad nim górować.

Uśmiechając się odrzuciła na plecy zbłąkane kosmyki włosów. — Brzmi to na ciekawsze, niż jest w rzeczywistości, uwierz — zapewniła ją i nie sądziła, by aż tak mijała się z prawdą. Otwieranie własnego biznesu było dla niej wprawdzie bardzo ekscytujące, ale ponowne przechodzenie przez cały proces załatwiania papierkowej roboty i zezwoleń przyprawiłby ją najprawdopodobniej o pulsujący ból głowy. — Poza tym, to nic takiego. Mam biuro w mieszkaniu i klientów, którzy ewidentnie nie szanują mojej osoby. Nie ma się czym chwalić — wyjaśniła, nawiązując do dzwoniącego do niej jeszcze przed chwilą klienta. O tym, że większość klientów pracowało z nią tylko ze względu na nazwisko, prawdopodobnie w nadziei na zbliżenie się do nestora rodu, nawet nie wspominała. Nie chciała rozdrapywać czegoś, z czym sama się jeszcze nie do końca pogodziła, naiwnie przecież wierząc, że jest na tyle dobra w swojej pracy, że ludzie lgną do niej sami – nawet, jeśli w rozmowie zawsze próbują nawiązać w jakiś sposób do jej taty.

Przechyliła głowę, słysząc jej kolejne pytanie. — Czy to ważne? — dopytała bez zawahania, unosząc jedną brew ku górze. Manon zdała się ulec jej sugestii, ale Eudora szybko poddała zawadiacki ton, kręcąc lekko głową gdy wygodniej opierała się na swoim krześle. — Sama nie wiem — sprostowała, nie ukrywając malującego się na twarzy grymasu. Nie musiała robić z tego tajemnicy przed Barnard. Zastanawiało ją tylko, co zamierzała zrobić z tą wiedzą. — Przestań. Pominęłam po prostu te nieprzyjemne rzeczy. Nie chciałam wyjść na frajerkę — zażartowała, nonszalancko machając ręką. Nie wierzyła w niecne zamiary Manon, a jednak trudno było jej najzwyczajniej podziękować i ruszyć rozmową dalej. Chwilami wciąż czuła się w swojej skórze jak oszustka. Złoty klosz, nielimitowane fundusze, dostęp do rzeczy, o których przeciętne dzieciaki nie śniły – była trochę rozdarta, gdy ludzie komplementowali jej sukces. Czy osiągnęłaby cokolwiek, gdyby nie nazwisko, które znał cały Nowy Jork?

Skrzywiła się, słysząc, że Barnard straciła wszystko przez oszustów. Palce dłoni, którą wciąż trzymała na stoliku wyciągnęła instynktownie w stronę blondynki, ale w porę zorientowała się, że nie były (j u ż) na takiej stopie, więc ukryła to za chęcią rozprostowania kości by ponownie ułożyć je na stole, tym razem już dużo bliżej swojego ciała. — Jakieś nazwiska, na które powinnam uważać? — spróbowała zażartować, kiedy kelnerka podeszła by odebrać ich zamówienie. Nie chciała, by do jej uszu dotarło nic niepożądanego. Wybrała – zgodnie z przewidywaniami – czarną kawę i pistacjowy sernik. Dopiero po odprowadzeniu kobiety wzrokiem znów spojrzała na Manon, chwilkę bijąc się z myślami. — Przykro mi. Niektórzy ludzie to świnie — zaoferowała. — Cieszę się, że coś udało ci się znaleźć, ale jeśli mogłabym coś… — ucięła by wziąć głęboki wdech. — Mam znajomości, Manon. Mam pieniądze. Jeśli chcesz… — wzdrygnęła ramieniem. Miała dostęp do majątku, który nie byłby stratny gdyby został zainwestowany w Barnard; miała kontakt do ludzi, którzy by jej pomogli, czy w obecnej czy w poprzedniej branży. Choć żadne pytanie nie padło bezpośrednio z ust Eudory, spodziewała się, jaka będzie reakcja blondynki – mimo to nie zawahała się nawet na moment, aby to zaproponować, zasiać w niej jedynie zalążek pomysłu. Tyle mogła dla niej zrobić w ramach rekompensaty za te długie miesiące, gdy wodziła ją za nos.


manon barnard
into the unknown
28 lat 162 cm recepcjonistka
Awatar użytkownika

feels like we had matching wounds but mine's still black and bruised and yours is perfectly fine now

something about me
by jula

Wiedziała niejedno o zakładaniu i prowadzeniu własnej firmy, ale na pewno nie tyle, ile Eudora, a w dodatku na pewno nie osiągnęła takich samych sukcesów, jak ona. Zdawała więc sobie sprawę z tego, jakie to trudne i podziwiała Lonergan za to, że jej się to udało i chociaż z tyłu głowy kłębiła jej się myśl, że to pewnie między innymi dlatego, że miała lepsze zaplecze finansowe, niż Manon, to nie pozwoliła wyjść jej przed szereg. Bo nawet jeśli miały inne zasoby, to dlaczego miałaby umniejszać sukcesowi Eudory? Pewnie, że wciąż było w niej ukłucie zazdrości — nie była w stanie się go w pełni pozbyć — ale nie musiała tego mówić na głos, tak jak to zrobiła ostatnim razem. Poza tym ona sama była architektką swojej porażki, nie ktokolwiek inny.

Umniejszasz sobie i to zupełnie niepotrzebnie — odparła, uśmiechając się ciepło do kobiety. Właściwie była z siebie całkiem dumna, że udało jej się wypowiedzieć te słowa, bo tej Manon, która prawie wylądowała na ulicy nie przyszłoby to z taką łatwością. Naprawdę nienawidziła tej cząstki siebie — tej, która musiała nieustannie porównywać się do innych i przez to być zazdrosna; tej, która nie potrafiła po prostu cieszyć się z tego, że komuś wiedzie się w życiu po prostu dobrze (bo to oznaczało, że l e p i e j od niej); tej, która nie potrafiła uciszyć natrętnych głosów w swojej głowie, nie dających jej spokoju. Chciałaby móc powiedzieć, że nic z tamtych słów, które wtedy wypowiedziała, nie było prawdą, ale przecież dobrze wiedziała, że nie wzięło się to znikąd.

Ja chyba też w takim razie — odpowiedziała, lekko zdezorientowana pytaniem Eudory, a potem jej odpowiedzią na nie. Zawsze sądziła, że Dane jest ważną osobą w życiu Lonergan, niezależnie od tego, czy akurat istniał w jej życiu, czy też niekoniecznie. Nie zamierzała jednak wnikać bardziej w ten temat obecnie, ponieważ była przekonana, że do niczego dobrego ich to nie zaprowadzi. Za błąd uznała to, że w ogóle dała się w to wkręcić, bo było to zupełnie niepotrzebne. — Ty? Na frajerkę? Nigdy — stwierdziła zgodnie ze swoim przekonaniem. — Prędzej ja — dodała, śmiejąc się cicho. Z ich dwójki to Manon zdecydowanie można byłoby zaliczyć do grona frajerów. Znowu robiła ten błąd, że do kogoś się porównywała, ale było to silniejsze od niej.

Ty na pewno nie byłabyś na tyle głupia, żeby dać im się podejść — odpowiedziała i zaśmiała się nerwowo. Nie była dumna z tego, jak dała się oszukać, więc najchętniej jak najszybciej zakończyłaby ten temat, ale starała się nie uciec stąd. Jej negatywne odczucia potęgował fakt, że Eudorze się udało, a jej nie. — Nie, ja… — zaczęła, patrząc na Lonergan z niemałym szokiem w oczach. Nie spodziewała się takiej propozycji, przy czym musiała przyznać, że jest ona kusząca. Jednakże miała swoją godność i nie czułaby się dobrze, gdyby się na to zgodziła. — Dziękuję ci, ale… naprawdę nie jest aż tak źle, serio — zapewniła ją i rzeczywiście wierzyła, że to prawda. Znacznie gorzej było miesiąc temu czy dwa temu; wtedy miała poważne powody do zmartwień. — Poza tym to była moja wina, więc… Ale dziękuję, szczerze to doceniam. — Żałowała, że kelnerka jeszcze nie przyniosła ich zamówień, bo nie miała jak się ukryć przed spojrzeniem Eudory albo chociaż udać, że robi coś innego; coś, co mogłoby choć na moment zająć jej myśli. Z drugiej strony być może upuściłaby teraz ze stresu kubek z kawą, gdyby miała go w rękach.

No a ostatnio w moim życiu pojawił się jeszcze na nowo Camden — powiedziała, chcąc zmienić temat. Zdecydowanie wolała mówić o nim, niż o swoim życiu zawodowym. Zdawała sobie sprawę z tego, że powinna przeprosić Eudorę i powiedzieć, dlaczego ją tu w ogóle zaprosiła, ale po rozmowie na temat tego, jak została oszukana zdecydowanie nie była na to gotowa. Mogłaby tylko jeszcze bardziej pogorszyć sprawę, o ile w ogóle byłaby w stanie wydusić z siebie słowo na ten temat.


eudora lonergan
into the unknown
28 lat 160 cm infobrokerka
Awatar użytkownika

wanna make you fall in love as hard as my poor parents' teenage daughter, she'll be the best you ever had if you let her

something about me
by julia

Cóż z tego, że prowadziła dobrze prosperującą firmę, skoro syndrom oszusta towarzyszył jej każdego dnia, a poza sferą kariery całe życie waliło jej się na łeb, na szyję? Jedyną rzeczą, której Manon mogła jej zazdrościć, było nazwisko, a i to Eudora oraz częściej zamieniłaby najchętniej na zupełnie inne. Poduszka finansowa była w porządku, podobnie jak samonapełniające się konto, ale poczucie, że w s z y s t k o w jej życiu toczyło się wyłącznie wokół bycia Lonerganem potrafiło szybko ją przerosnąć. Tęskniła za latami uczelnianymi, gdzie schowana z dala od Nowego Jorku mogła udawać zupełnie inną osobę. Chyba oszalałaby, gdyby nigdy w życiu nie miała okazji być kimś więcej, niż tylko córką swojego ojca.

Zaśmiała się, choć nie był to śmiech szczery – raczej ten z typu wyuczonych, które oferowała klientom, gdy wymagała tego sytuacja. — Bynajmniej. Znasz mnie, Manon. Wiesz, że gdybym naprawdę sądziła, że komukolwiek mogę zaimponować, buzia by mi się nie zamykała — nie kłamała. Sęk w tym, że choć mogła… chyba najzwyczajniej nie chciała przechwalać się i imponować. Zawsze uważała to za coś żałosnego – obnoszenie się z tym, jak ś w i e t n i e wiodło się komuś odkąd z jego życia zniknęła ta druga osoba. Eudora wierzyła przy tym, że Manon potrafiła ją przejrzeć.

Mówisz jakby to sugerowało, że nie zasługujesz na drugą szansę — zauważyła jedynie i nie naciskała już więcej, kiedy Manon odrzuciła jej ofertę. Widziała zmieszanie wymalowane na jej twarzy i choć poczuła się przez to źle z tym, że w ogóle zagrała t ą kartą, część niej wiedziała, że żałowałaby, gdyby chociaż nie spróbowała. Jeśli Manon miała zmienić decyzję w ciągu najbliższych tygodni, miesięcy, czy nawet lat, wiedziała, gdzie może ją znaleźć. Oferta Eudory nie miała terminu ważności.

Camden — powtórzyła za nią, czując, jak jej brwi podnoszą się nieco wbrew jej woli. — A co on tutaj robi? Gdzie był ostatnio, w Miami? — myślała na głos. Zdążyła poznać historię tej dwójki podczas swojej znajomości z Manon i niezmiennie myślała o tym wszystkim tylko jedno: Manon zasługiwała na coś znacznie lepszego. Wcześniej sądziła, że wynikało to z jej zazdrości o relację, z którą nie ma żadnego związku, ale teraz, po latach, trzymała się tego samego zdania. — Rozwiódł się? — dopytała jeszcze, bo na tym chyba ostatnim razem stanęło: że Camden miał żonę i sporadycznie wpychał się po prostu do życia Barnard, jakby jakkolwiek miało to pomóc jej sytuacji.

Nie miała pojęcia, czy temat był wrażliwy, czy nie, ale skoro Manon sama go zaczęła, nie posądzała go za taki. Chwyciła swój kubek, kiedy kelnerka przyniosła ich zamówienia i oplotła go palcami, mając nadzieję zająć czymś wędrujące z nerwów palce. — Manon, ja… — westchnęła krótko, próbując ułożyć sobie w głowie to, co chciała powiedzieć. — Słuchaj, nie chcę, żeby to źle wybrzmiało, ale co my właściwie robimy? — wyrzuciła z siebie w końcu pytanie, które nurtowało ją od samego początku. — Nie mam nic przeciwko przyjacielskiej kawie, ale jakoś nie sądzę, że to właśnie powód, dla którego się odezwałaś. A skoro nie chcesz moich pieniędzy, nawet, jeśli ładnie je zaoferowałam, ani nie chcesz się ze mną przespać… — wzdrygnęła ramieniem i choć rozbawiony uśmiech wkradł się na jej wargi, dzielnie utrzymywała wzrok na twarzy blondynki. — Chciałabym po prostu zrozumieć, co się tutaj dzieje.


manon barnard
into the unknown
28 lat 162 cm recepcjonistka
Awatar użytkownika

feels like we had matching wounds but mine's still black and bruised and yours is perfectly fine now

something about me
by jula

Nie rozumiała problemów Eudory — mogła je sobie tylko wyobrażać. Ona była córką zwykłych ludzi, którzy nie wyróżniali się niczym szczególnym i chociaż nie było w tym absolutnie nic złego, to czasami zastanawiała się, jakby to było urodzić się w innej rodzinie, na przykład takiej jak Lonergan. Błędem byłoby jednak sądzić, że wtedy pod wszystkimi względami byłoby jej łatwiej, bo przecież zdążyła poznać Eudorę i dowiedzieć się, z jakimi bolączkami musiała mierzyć się w życiu. Jednakże wiedza nie chciała iść w parze ze zdradzieckim sercem, które podpowiadało jej różne głupoty, zresztą nie tylko w tym kontekście.

Nie ma w tym nic złego — odpowiedziała tylko, pozwalając Eudorze zdecydować, czy pozwoli na to, aby słowa te dotarły do tej jej cząstki, do której Manon rzeczywiście teraz mówiła. Nie mówiła jednak z pełną pewnością w głosie, choć te kilka lat temu na pewno by tak było. Teraz jednak w ogóle nie czuła się pewnie w kontakcie z Eudorą i miała wrażenie, że jedynie udaje, że dobrze ją zna. Zdawała sobie sprawę z tego, że czasowa rozłąka nie wymazuje wszystkich doświadczeń i wiedzy na temat danej osoby, ale z drugiej strony brała również pod uwagę, że Lonergan w tym okresie mogła się po prostu zmienić. I chociaż nie umiała tego dobrze wyjaśnić, to czuła się jak oszustka, roszcząc sobie prawa do znania jej w stopniu wystarczająco dobrym.

Ach, może tak jest — odparła zdawkowo. Możliwe, że w innej sytuacji byłaby bardziej skłonna do kontynuowania tego tematu, ale obecnie przytłaczało ją to, co chciała powiedzieć Eudorze i powód, dla którego ją tu zaprosiła, więc jej zasoby psychiczne były znacznie ograniczone. Już teraz wiedziała, że wróci do domu absolutnie wykończona po tym spotkaniu. Najgorsze, że wciąż nie mogła zdobyć się na powiedzenie tego, co chciała powiedzieć. Jej determinacja na ten moment nie była w stanie przewyższyć jej poziomu lęku. Camden był kolejnym tematem zastępczym.

Możliwe — odpowiedziała wymijająco, chociaż dobrze wiedziała, gdzie Fairfield przebywał. Nie chciała jednak wystawiać się na ocenę ze strony Eudory, bo sama dobrze wiedziała, że już dawno powinna skończyć z tym facetem i zostawić go — a przede wszystkim samą siebie — w spokoju. Jak widać na razie jej się to nie udało, a odkąd Camden pojawił się w Nowym Jorku, było to jeszcze trudniejsze do zrobienia. — Nie. Tak. Nie wiem — wypowiedziała te słowa tuż po sobie i zdawała sobie sprawę z tego, że każda z tych dwóch odpowiedzi mogła być równie prawdziwa. Wydawało jej się, że się nie rozwiódł, ale nie nosił obrączki i nie chciał mówić o swojej żonie, więc… Ale może po prostu robiła sobie niepotrzebnie nadzieję. — Nie widziałam u niego obrączki. Podpytywałam go o żonę, ale mnie zbył. Zresztą, to chyba nie powinno mieć dla mnie znaczenia. Ale mieszka tuż obok mnie, także… — Co właściwie? Nie umiała tego zwerbalizować, ale chyba jakby chciała pokazać, że nie ma wyboru, jak tylko wpuścić Camdena do swojego życia na nowo. A przecież zawsze był wybór i w każdej chwili mogła zdecydować, że nie chce go widzieć.

Och — wyrwało jej się, kiedy wsłuchiwała się w potok słów, który nagle wyrwał się z ust Eudory. W sumie nie miała pojęcia, czy dziękować, czy przeklinać ją za to, że zaczęła temat, którego ona sama nie była w stanie, ale chyba bardziej skłaniała się ku temu pierwszemu. — Chciałam cię przeprosić, Eudora — powiedziała, patrząc na kobietę, choć było to dla niej cholernie trudne w tym momencie. — Ja… Pewnie, że nic mi nie jesteś winna, ale chciałam przynajmniej cię przeprosić i… nie wiem, miałam nadzieję, że być może będziesz chciała mi wybaczyć i… — tu zawiesiła głos i pozwoliła sobie na upicie trochę swojej kawy. Nie patrzyła już na Lonergan, bo nie była w stanie. Skończyła się odważna Manon. Cóż, dość szybko. — Wciąż mi na tobie zależy i nie mówię tu o wskakiwaniu sobie nawzajem do łóżka. Zależy mi na tobie jak na przyjaciółce i chciałam przynajmniej spróbować cię odzyskać — zakończyła i dobrze, bo już czuła, jak coraz bardziej łamie jej się głos. Nie była gotowa na wyrok Eudory, ale nie miała innego wyjścia, jak tylko go przyjąć.


eudora lonergan
into the unknown
28 lat 160 cm infobrokerka
Awatar użytkownika

wanna make you fall in love as hard as my poor parents' teenage daughter, she'll be the best you ever had if you let her

something about me
by julia

Domyślała się, że temat Camdena wypłynął aby przesunąć w czasie przejście do tego, po co się tutaj zebrały. Nie sądziła wszakże, że Manon zaprosiła ją tutaj aby rozmawiać o swoim wieloletnim zauroczeniu – a nawet jeśli, Barnard musiała zdawać sobie sprawę z tego, jak prędko Eudora zamierzała wyskoczyć z charakterystyczną dla siebie krytyką mężczyzny, który w jej mniemaniu nawet do pięt nie dorastał blondynce? — Ewidentnie nie ma to znaczenia dla niego, więc może chociaż ty powinnaś się tym zainteresować? — zaproponowała, czując, jak wbrew samej sobie wywraca oczami. Trudno jej było podchodzić do sytuacji neutralnie, nawet, jeśli minęło dużo czasu odkąd Manon ostatni raz realnie poprosiła ją o radę w tej sprawie. — Nie chcę, żeby znowu zrobił ci nadzieję i zwiał Bóg jeden wie gdzie. Typ nie zasługiwał na żadną z szans, które mu dałaś — oceniła, zakładając nogę na nogę i opierając się o poduszkę za swoimi plecami. Tę krótką chwilę czuła, że ma w tej konwersacji przewagę – że oto ma niezaprzeczalną rację i nikt nie powinien mieć wobec tego wątpliwości. Sęk w tym, że zaraz z ust Manon wypłynął potok słów i Eudora bardzo szybko straciła pod nogami grunt, który umożliwiał jej twarde trzymanie pozycji.

Eudora przez dłuższy moment wpatrywała się w Manon bez słowa. Nie podniosła przy tym brwi, nie przechyliła głowy; jej wargi wyjątkowo nie rozciągnęły się w drwiącym uśmiechu. Coś innego malowało się nagle na jej twarzy zamiast domyślnej pogardy, która towarzyszyła jej najczęściej – coś dużo bardziej miękkiego, co przypominało, że mimo wysokiego, grubego muru, który zbudowała wokół swojej osoby była tylko i wyłącznie człowiekiem. Targnęło nią wzruszenie. Nie była przyzwyczajona do tego, że komukolwiek na niej tak najzwyczajniej zależało.

Większość relacji, które zawarła w życiu, były transakcyjne. Przywykła do tego, że aby coś mieć – przygodny seks, lepsze warunki, nawet święty spokój – musiała dać kawałek siebie. Nie przywykła do tego, że ktoś mógłby chcieć zatrzymać ją przy sobie, jeśli nie równało się to jakimś korzyściom. I może gdyby słowa te padły z ust kogokolwiek innego, parsknęłaby w tamtym momencie śmiechem, pewna, że rozmówca stroi sobie z niej żarty – a jednak powiedziała to Manon, a Eudora nie wierzyła w to, że nawet mając do dyspozycji dwa lata wpadłaby na równie okropny pomysł. — Hej, obie się wtedy nie wykazałyśmy — zaczęła, odchrząkując gdy dotarło do niej, jak chwiejnie brzmiał w tamtym momencie jej głos. Rozmawianie o uczuciach nigdy nie było jej najmocniejszą stroną – bo i kto miał nauczyć ją inteligencji emocjonalnej, tyraniczny ojciec czy nieobecna matka? — Dlaczego miałabym nie chcieć ci wybaczyć? Po co mi w tym mieście jeszcze jedna osoba, która nie potrafi mnie znieść? — ucięła krótko jej przemyślenia. Choć słowa te miały wybrzmieć jako żart, trudno było je w ten sposób zinterpretować. — Nie jestem najlepsza w rozmowach na ten temat, i… czasem trudno mi się otworzyć. Ale to już wiesz — oceniła, czując, jak i jej spojrzenie ucieka z sylwetki swojej rozmówczyni. — Nie powiem ci wszystkiego, co bym chciała, bo nie znam odpowiedniego słownictwa. Najważniejsze jest to, że za tobą tęskniłam. Cholernie. I wiele razy chciałam zadzwonić przez te dwa lata, ale jestem tchórzem — wyznała. — Ty też się nie odzywałaś, więc pomyślałam, że nie masz ochoty tego ciągnąć. Dla większości tak jest łatwiej. Rozumiem, że nie jestem najprzyjemniejszą osobą na świecie — wzdrygnęła ramieniem i choć uśmiechnęła się słabo, ciężko było znaleźć w tym uśmiechu choć krztę pozytywnej myśli. — Więc jeśli tylko mnie zechcesz, Manon… — ucięła, nie tylko nie wiedząc, jak zakończyć myśl, ale i w obawie, że łzy uciekną jej z oczu wbrew niej samej. Nie przywykła do uczucia bezbronności, które gwarantowało uzewnętrznianie się. Skrupulatnie dokładała cegiełki do muru, którym otaczała się na co dzień. Manon jakoś udało się przez niego przedrzeć i dojrzeć tę wersję Eudory, którą próbowała ukryć przed światem: wrażliwą i podatną na zranienie.


manon barnard
into the unknown
28 lat 162 cm recepcjonistka
Awatar użytkownika

feels like we had matching wounds but mine's still black and bruised and yours is perfectly fine now

something about me
by jula

Naprawdę ciężko było się nie zgodzić z Eudorą, która jak najbardziej miała rację we wszystkim, co mówiła. Manon zdawała sobie z tego sprawę, ale znacznie trudniej było to wprowadzić w życie, szczególnie, że nie potrafiła pozostać obojętna na głos swojego serca. To właśnie było w tym wszystkim najgorsze — że wciąż czuła coś do mężczyzny (w sumie już na tym można byłoby zakończyć), dla którego nic nie znaczyła i który nie myślał o niej tak, jak ona o nim. Przez to miała poczucie, że jest po prostu żałosna, aczkolwiek z drugiej strony, czy mogła jeszcze bardziej sięgnąć dna po tym, jak praktycznie wylądowała na ulicy? — Tak, ale… — wymamrotała, ale właściwie nic więcej nie powiedziała, bo nie miała żadnego sensownego argumentu. Poza tym później przejęły ją znacznie ważniejsze sprawy, niż Camden.

Manon w przeciwieństwie do Eudory nie miała tyle odwagi, aby się w nią wypatrywać. Obecnie najchętniej uciekłaby jak najdalej, byleby tylko nie musieć obserwować jej twarzy ani słuchać słów, które mogły paść z jej ust, ponieważ obie te rzeczy mogły wskazywać na to, że zostanie zaraz odrzucona. Tego zaś by nie zniosła, chociaż przed spotkaniem i w drodze do kawiarni wmawiała sobie, że jest na to gotowa. Jednakże kiedy znalazła się na krok przed taką możliwością, była całkowicie sparaliżowana i być może tylko dlatego jeszcze stąd nie uciekła. Emocje związane z tą sytuacją były jednak ogromnie przytłaczające — nie była pewna, czy kiedykolwiek doświadczyła czegoś takiego. Żołądek skręcał jej się we wszystkie strony, a co najgorsze, pierwsze słowa Eudory nie dały jej jednoznacznej odpowiedzi, której tak pragnęła.

Niełatwo było jej tego wszystkiego słuchać, ponieważ nagle w głowie pojawiło jej się tysiące myśli, które najchętniej wypowiedziałaby naraz. Jednakże uspokoiła się, wiedząc, że Lonergan daje jej zielone światło, a przecież właśnie to było dla niej najważniejsze. Dzięki temu była przynajmniej w stanie jasno myśleć, bo wcześniej było to absolutnie niemożliwe. — Jak na moje to przede wszystkim ja się nie wykazałam — odparła. Przecież to ona to wszystko rozpoczęła i gdyby nie jej słowa, prawdopodobnie do niczego by nie doszło. — Też wielokrotnie myślałam o tym, aby się z tobą skontaktować, ale zwyczajnie brakowało mi odwagi. Nie byłam pewna, czy jeszcze będziesz chciała mnie znać — przyznała szczerze. Nie wiedziała, jak teraz znalazła w sobie siłę, aby to zrobić, ale być może miało to związek z tym, że sięgnęła dna i było jej zwyczajnie wszystko jedno. — I odezwałam się do ciebie z pełną świadomością tego, jaka jesteś. Naprawdę lubiłam spędzać z tobą czas — dodała, śmiejąc się cicho, aczkolwiek była w pełni poważna. Zdawała sobie sprawę z tego, że Eudora potrafi być trudna, ale to w sumie niczego nie zmieniało, ponieważ zdążyła zagnieździć się już w sercu Manon.

Zechcę? Och, Eudora… — Pokręciła głową, a kiedy zobaczyła łzy w kącikach ust przyjaciółki, sama się wzruszyła. Dobrze wiedziała, że to nie jest częste w przypadku Lonergan, więc nic dziwnego, że chwyciło ją to za serce. Sięgnęła przez stolik i ścisnęła kobietę za obie dłonie, chcąc w ten sposób okazać jej swoje wsparcie. — Wiesz co, przerobiłam w głowie wiele scenariuszy tej rozmowy, ale tego, że będziemy tutaj siedzieć i ryczeć jak głupie nie było w moich planach — powiedziała, śmiejąc się przez łzy. Z boku musiały wyglądać jak wariatki, ale Manon przede wszystkim cieszyła się, że odzyskała przyjaciółkę.

Właściwie to nie wiem, co się robi w takich sytuacjach. Jestem w niej pierwszy raz — odezwała się, kiedy już obie trochę się uspokoiły. Wciąż jednak trzymała Eudorę za dłonie, nie chcąc jej puścić tuż po tym, jak ją odzyskała. Jeszcze nie do końca zdawała sobie w pełni sprawę z tego faktu.


eudora lonergan
into the unknown
ODPOWIEDZ