ODPOWIEDZ
20 lat 168 cm Baristka w Old Record i Barmanka w Roadhouse
Awatar użytkownika

Art is only a way of expressing pain

something about me
by new yorker

outfit

Kryzys.
Słowo, które powodowało od razu, że druga strona bez mrugnięcia okiem była w stanie pomóc nawet bez pytania w czym była rzecz. Tym razem to ona napisała te kilka literek. Nienawidziła tego momentu, gdy musiała używać ich hasła bezpieczeństwa i ratować się od tego typu sytuacji. Była tchórzem, że po raz kolejny uciekała od niezręcznej rozmowy ze swoim chłopakiem, ale nie była w stanie wydusić z siebie żadnego słowa, żeby wyjaśnić Rowleyowi całą tą sytuację. Chciała jedynie usiąść z Rivem i przekonać się, że jej wszystkie domysły były jedynie chorym żartem. Kobiecym wymysłem wywołanym paniką, gdy zobaczyła pozytywny test ciążowy i przypisała wszelkie swoje objawy do stanu błogosławionego. Bo przecież to nie mogła być prawda, żeby ona... Brała tabletki. Zdawała sobie sprawę, że żadne zabezpieczenie nie dawało stu procentowej gwarancji, ale... Jak bardzo musiała mieć pecha w życiu, żeby to padło na nią?
Ciąża...
Na samą myśl, że mogła nosić w sobie dziecko, robiło jej się niedobrze. Co prawda kiedyś planowała starać się o rodzinę z Rowleyem, ale teraz... Teraz czuła jedynie strach i potrzebowała kogoś kto będzie w stanie przebić się przez wszystkie bariery, które wokół siebie zaczynała budować i przemówić jej do rozsądku, bo kompletnie nie wiedziała co miała zrobić. Była niczym zagubiony szczeniaczek, który pierwszy raz wyszedł poza obręb swojego ogródka...
Do środka mieszkania władowała się bez pukania, używając kluczy, które o dziwo Riv w dalszym ciągu jej nie zabrał. Poniekąd liczyła, że nie zastanie zaraz tutaj nagiej klaty jego ochroniarza, albo czegoś więcej... Już raz w końcu migdalili się za jej plecami, gdy nieprzytomna leżała w łóżku przyjaciela nieświadoma jak sytuacja robiła się gorąca. W normalnych okolicznościach pewnie zażartowałaby, że odbierają jej niewinność swoim zachowaniem, ale biorąc pod uwagę zakupione testy w reklamówce i jej stan, byłby to żart niskich lotów.
- Riv! - zawołała od progu i rzuciła na blat stołu w salonie reklamówkę z dwoma testami i już pustą butelką po wodzie. - Potrzebuje więcej wody! Tu jesteś! - zajrzała do kuchni i od razu przytuliła się do mężczyzny. Dopiero teraz zdała sobie sprawę jak bardzo była spanikowana i jak cholernie trzęsły jej się ręce. Ledwo się trzymała.
- Ja... My.... - spróbowała złapać powietrze do płuc, a po jej policzkach mimowolnie pociekły łzy. - Musimy u mnie wywołać siku. Ja... Muszę zrobić test. Ja.. - liczyła, że chociaż trochę ją zrozumie, ale dla pewności wskazała mu dłonią reklamówkę, w której były dwa opakowania testów ciążowych.

River Sinclair
ohana means family
31 lat 175 cm opiekun w lokalnym schronisku, barman
Awatar użytkownika

Chasing that rush
I need to show what you’ve been missing
Give me your touch
All of your love is not forbidden

something about me
by makabra

24.
outfit to jakiś dresik szykowny

Kiedy tylko przeczytał wiadomość pod tytułem “kryzys” to już wiedział, że jest coś mocnego na rzeczy. Nie zadawał zbędnych pytań, poprosiła go, aby wysłał wiadomość zwrotną o określonej treści, żeby jej chłopak nic nie podejrzewał. Wydawało mu się, że są ze sobą szczerzy, ale jeśli coś Rowley odwalił to musiał być dla Layli w pogotowiu. Próbował przewidzieć każdą ewentualność, kiedy na nią czekał. Miał jeszcze trochę wolnego po sytuacji z mordercą więc nie musiał się urwać z pracy, czy też kombinować z zastępstwem, aby być przy niej. Trzymał się całkiem nieźle, fizycznie… Psychicznie ciągle go ciągnęło do używek i niestety… Nikomu o tym nie mówił, ale uległ. Miał w domu kilka woreczków strunowych pochowanych bardzo starannie, aby Miller niczego nie znalazł. Pozwalał sobie na drobne dawki, które skutecznie zaspokajały głód i dawały mu siłę do działania. Nie mógł rozczarować nikogo więcej, dlatego to był jego brudny sekret, skrywany bardzo starannie przed resztą świata. Ćpun na zawsze pozostanie tylko ćpunem, pod tym względem morderca miał rację. Jego najbliżsi nie wiedzieli, jak mocno słowa oprawcy podziałały na Rivera. Niby był nadal sobą, wszystkie wróciło do normy, ale w środku wciąż był cholernie rozbity. W jego głowie praktycznie codziennie rozbrzmiewały słowa tego psychola oraz wyznanie Daisy. Czuł się winny, nie zasługiwał na normalne życie i cokolwiek dobrego. Należała mu się jedynie pokuta, biczowanie samego siebie, dlatego też wrócił do drobnych działek. Przestał się już oszukiwać… Nigdy nie zwalczy uzależnienia.
Dziś jednak musiał skupić się głównie na Layli, która szukała w nim bezpiecznego azylu. Władowała mu się do mieszkania, używając kluczy, które kiedyś jej podarował, gdy mieszkała u niego. To wszystko obecnie wydawało się być cholernie odległe… Rhysanda nie było, musiał coś dziś załatwić na mieście, miała wrócić dopiero wieczorem. Usłyszał jej głos i już miał ruszyć w kierunku dziewczyny, kiedy sama znalazła go w kuchni. Zamknął ją szczelnie w swoich ramionach, przytulając mocno, jakby samo to miało ją uspokoić. Domyślał się, że jest coś poważnego na rzeczy, ponieważ dziewczyna całą się trzęsła.
- Co się stało? Rowley coś odstawił? Mam się z nim rozliczyć? Wiesz, że dla Ciebie byłbym w stanie nawet zabić, gdyby Cię skrzywdził. - przyznał szczerze, głaszcząc ją po długich włosach. Wystarczyły dwa słowa, żeby połączył wątki i domyślił się o co tak właściwie chodzi.
- Layla, po pierwsze spokojnie… Po drugie zaraz wypijesz więcej wody i zrobisz test, będę przy Tobie. Nie ważne, co na nim wyjdzie… Ogarniemy to Szkrabie. - odsunął ją od siebie, aby mógł spojrzeć w oczy Rosales. Wyciągnął z szafki butelkę wody, podając ją przyjaciółce, szklanka nie była konieczna.
- Idź do łazienki, chcesz żebym wszedł z Tobą czy czekać pod drzwiami? Nie musisz się stresować, Rhysa nie będzie aż do wieczora. - dodał jeszcze, uśmiechając się lekko. Jeśli wynik wyjdzie pozytywny… Na pewno będzie starał się ją przekonać, że poradzą sobie i nie będzie tak źle.

Layla Rosales
into the unknown
20 lat 168 cm Baristka w Old Record i Barmanka w Roadhouse
Awatar użytkownika

Art is only a way of expressing pain

something about me
by new yorker

Każdy w swoim życiu potrzebował kogoś do kogo mógłby się zwrócić w kryzysowej sytuacji. Layla miała oczywiście przyjaciół, którym ufała i mogła się zwierzać, ale w tej sytuacji chciała znaleźć się w swojej bezpieczniej przystani. A tak się składało, że Riv dla niej był taką osobą przy której czuła, że pewne problemy były łatwiejsze do rozwiązania. Mogła na niego liczyć w każdej sytuacji. W tych dobrych jak i złych chwilach. To on pomógł jej podjąć decyzję o ucieczce z Detroit z dala od ojca, który rujnował jej życie. Był niczym starszy brat, którego zawsze jej brakowało i gdzieś w głębi siebie liczyła, że dzisiaj też sprowadzi tą zagubioną dziewczynkę jaką była na właściwą drogę. Jedynie żałowała, że ona nie potrafiła dla niego być oparciem takim jak on dla niej. Szczególnie, że u Riva ostatnio również nie było kolorowo.
Z jej ust wydobył się nerwowy śmiech na jego słowa i mocniej wtuliła się w jego ramiona szukając tego ciepła. Pociągnęła nosem i wytarła policzki wierzchem dłoni zerkając swoimi jasnymi oczami na jego twarz. - Wiesz nie możesz bić każdego mojego chłopaka. Czy możliwa ciąża kwalifikuje się do kategorii odwalenia? Boże Riv jeśli test wyjdzie pozytywny to sama nie wiem... Ja się zabezpieczałam. To nie może być prawda... - wsunęła dłoń w swoje gęste włosy i wzięła łapczywie kilka wdechów. W dalszym ciągu się łudziła... Że to wszystko było tylko nieśmiesznym żartem jej organizmu, a ona sobie dorobiła w panice całą resztę historii. Nie była gotowa na dziecko. Nie była gotowa do tej roli i nie chciała tego wszystkiego.
Wzięła od niego butelkę i upiła spory łyk. Spojrzała niepewnie w stronę reklamówki i podeszła do niej jakby co najmniej była tam żmija, która chciała ją ukąsić. W końcu wyciągnęła stamtąd małe pudełeczko. Rzuciła okiem na instrukcję obsługi, bo w nerwach nawet nie patrzyła jakiego rodzaju wzięła test. Zabrała po prostu pierwszy lepszy z półki.
- Pójdę sama.. Ja... - wzięła głęboki wdech i powoli zaczęła kierować się w stronę łazienki. - Riv ja nie chcę być w ciąży. - powiedziała cicho i znikła za drzwiami.
Nigdy nie sądziła, że będzie tutaj robiła test ciążowy i była niemal pewna, że wyjdzie on pozytywny. Ostatni raz maniakalnie je robiła, gdy wróciła z Rowleyem z Malty, a wcześniej po pierwszym współżyciu z Bradem, które było dość niespodziewane i przede wszystkim nieodpowiedzialne. Dziś jednak miała złe przeczucia, więc nawet nie patrząc na wynik wyszła z łazienki i położyła test na blacie w kuchni. Usiadła naprzeciwko Riva, a jej nogi jak i ręce drżały oczekując na słowa przyjaciela. Czas dłużył jej się w nieskończoność, gdy wskazówka zegara mozolnie poruszała się do przodu po każdej sekundzie.
- I jak? - podkuliła nogi do góry i spojrzała z przerażeniem na mężczyznę, gdy ten pochylił się nad testem. Serce waliło jej nieznośnie szybko w klatce piersiowej, tak jakby zaraz miała dostać zawału. Nic nie mogła wyczytać z jego twarzy, ale jego słowa.... Czas się zatrzymał, a ona tępo wpatrywała się w blat, gdy łzy spływały po jej policzkach. To nie mogła być prawda...
Była w ciąży.
Nie chciała tego dziecka..
Nie wiedziała co miała teraz zrobić..
River Sinclair
ohana means family
31 lat 175 cm opiekun w lokalnym schronisku, barman
Awatar użytkownika

Chasing that rush
I need to show what you’ve been missing
Give me your touch
All of your love is not forbidden

something about me
by makabra

Nie miał jej za złe, że nie potrafiła mu pomóc tak, jak on jej. Z niektórymi rzeczami człowiek musiał sobie radzić sam, poza tym... Nie chciał stracić w jej oczach, miotał się w swojej głowie coraz bardziej, szczególnie jeśli chodzi o narkotyki... Jednak musiał to wszystko ogarnąć w pojedynkę. Małe dawki nikomu jeszcze nie zaszkodziły... Nie, stop, my nie o tym. Mogła się do niego zwrócić w każdym momencie, nie istnieje taki kryzys, którego nie byliby w stanie zażegnać, czy też nie znaleźć odpowiedniego wyjścia z sytuacji. Dlatego, kiedy tylko zobaczył od niej wiadomość to czekał, jak na szpilkach. Wiedział, że teraz ma cholernie ciężko... Niby jej sytuacja z chłopakiem się unormowała, ale Rowley walczył z uzależnieniem, a Layla nie była w stanie mu bardziej pomóc. Szczerze mówiąc to gdzieś tam w czeluściach własnej świadomości obstawiał opcję z ciążą... Ale nie podejrzewał, że to się wydarzy tak szybko. Najważniejsze, że Layla miała u niego swoją bezpieczną przystań, pewnego rodzaju azyl. Obiecał jej kiedyś, że się nią zaopiekuje i miał zamiar dotrzymać słowa.
- A kto powiedział, że nie mogę? Mam w tym całkiem niezłą wprawę... - zażartował, głaszcząc ją po plecach. - Jeśli test wyjdzie pozytywny to wtedy się będziemy martwić, ale na pewno to ogarniemy. To nie koniec świata Layla, naprawdę. - zapewnił ją spokojnie. Wiedział, że się stresuje, w końcu jest młoda i nie ma jeszcze takiej stabilizacji, aby dziecko miało stosowne warunki. Jednocześnie wiedział, że będzie wspaniałą matką... Nigdy nie powtórzy krzywd, które ją spotkały i da swojemu dziecku wszystko, co najlepsze. Pewnie byłby podobnym ojcem, aczkolwiek nigdy nie widział siebie w takiej roli. Jak miałby takiemu maleństwu nie spieprzyć życia sobą? - Oddychaj Szkrabie, jeszcze tego brakuje, żebyś dostała ataku paniki. Wszystko będzie dobrze, niezależnie od tego, co wyjdzie. - zapewnił ją spokojnym tonem, czekając aż się napije i zgarnie test.
- Najpierw zrób test. - powiedział jeszcze po tym, jak odezwała się o tym, że nie chce być w ciąży. Czekał grzecznie pod drzwiami, czując, jak sam się denerwuje z nią. Istniały możliwości, które mogłyby skutecznie usunąć problem, ale to musiała być świadoma decyzja Layli... Żeby później nie musiała żałować, musiała do tematu podejść nieco na sucho, bez ładunku emocjonalnego. Później przenieśli się ponownie do kuchni, aby odczekać odpowiednią ilość czasu aż kreski pojawią się na teście. Nachylił się nad kawałkiem plastiku...
- Pozytywny, jesteś w ciąży Layla. - spojrzał na nią, ale nie był przerażony. Musiał być spokojny, dla niej i pomóc jej to jakoś wszystko ogarnąć. - Po pierwsze spokojnie... To nie takie straszne Layla. - zgarnął ją za dłonie i pociągnął w kierunku salonu, gdzie mogli usiąść na kanapie. Miał wrażenie, że dziewczyna za moment zemdleje, dlatego musiała się uspokoić.
- Musisz spróbować wziąć kilka wdechów... Takie nerwy nie są dobre dla Ciebie, ani dla dziecka... Wiem, że to ciężki temat Layla, znaczy mogę sobie wyobrazić... Ale pamiętaj, nie jesteś sama. Masz mnie, masz Rowleya... Musisz mu powiedzieć i wtedy się zastanowić, co robicie. - głaskał jej dłonie własnymi opuszkami palców, jakby w geście wsparcia. - Dasz sobie radę, pomogę Ci, jak tylko będę mógł. Jeśli zdecydujecie się wychować to dziecko, będę przy Tobie. - dodał jeszcze, a potem jej dał nieco przestrzeni na złapanie powietrza oraz ukojenie nerwów.

Layla Rosales
into the unknown
20 lat 168 cm Baristka w Old Record i Barmanka w Roadhouse
Awatar użytkownika

Art is only a way of expressing pain

something about me
by new yorker

Gdyby tylko wiedziała jak było mu ciężko... Postarałaby się odsunąć na bok wszelkie swoje problemy i próbowałaby mu pomóc tak jak za każdym razem on pomagał jej. Nigdy jednak nie była uzależniona od substancji i ciężko było jej zrozumieć z czym na co dzień borykał się Riv. Jedynie żyła z alkoholikiem, ale to nie było coś co można byłoby porównać do tego co odczuwał mężczyzna. Jej jedynym grzechem było dziennie picie Coli Zero. Inne używki mogłyby przestać istnieć, więc nawet gdy Ro zaczął mieć problemy z alkoholem to zadzwoniła po przyjaciela. Bo tylko osoba która przeszła przez to samo była najlepiej w stanie pomóc i zrozumieć drugą stronę. Czuła się w tej całej sytuacji bezużyteczna i naiwnie sądziła, że było lepiej i Riv powiedziałby jej szczerze gdyby było coś nie tak.
W tej chwili jednak nie była w stanie myśleć o niczym innym jak o teście, który leżał na blacie stołu. Wynik tego testu mógł odmienić na zawsze jej życie i Rowleya. W całym swoim życiu nie była tak przerażona jak teraz. Chciała, żeby to wszystko było po prostu kobiecym wymysłem, a ona mogłaby odetchnąć z ulgą i przekuć całą tą sytuację w żart. Wrócić do domu i opowiedzieć ze śmiechem na ustach o wszystkim Rowleyowi.
Zapomniała jak się oddycha.
Wpatrywała się w Riva jakby co najmniej zobaczyła ducha, a jej umysł starał się przetworzyć tą informację. Myślała, że była przygotowana na taką okoliczność, ale to wszystko ją przerastało. - Nie... - wyszeptała, dorwała w swoją dłoń test i wpatrywała się w ciszy w dwie kreski. Była w ciąży. Za kilka miesięcy miała zostać matką...
Jej drobne ciało drżało od płaczu, który nią wstrząsnął, a płuca walczyły o każdy oddech. Miała wrażenie jakby ktoś wrzucił ją do głębokiej wody, bo ledwo słyszała głos Riva. Bez słowa sprzeciwu pozwoliła mężczyźnie zaprowadzić się do salonu i usiadła na miękkiej kanapie.
- Nie... - pokręciła głową i spojrzała na niego z przerażeniem. - Dla dziecka... - powtórzyła za nim cicho i znowu spojrzała na test, który ściskała w swojej dłoni. - Nie mów tak. Ja.. Zabezpieczałam się. Jest wadliwy i pokazał zły wynik! - chwyciła się ostatniej nadziei jak tonący statku, ale rzeczywistość powoli do niej docierała. - Ja dopiero zaczęłam studia. Jak ja mam odbyć praktyki teraz? Moje ubezpieczenie nie pokryje wszystkich badań ciążowych. Sam poród... Dopiero zamieszkałam z Rowleyem jak ja mam mu to powiedzieć? Nigdy nie miałam normalnych rodziców.. Ja... Nie dam rady Riv.. Nie chcę tego. To nie tak miało być! - robiło jej się słabo na samą myśl, że...
Przyłożyła dłoń do ust i zerwała się z kanapy biegiem pędząc w stronę łazienki. Opadła na kolana przed toaletą i zwróciła zawartość swojego żołądka. - Nie chcę... - łzy kapały w dół, gdy pochylała się nad toaletą, gdy jej ciało przechodziły dreszcze. Czuła się jak w pułapce bez wyjścia, bo doskonale zdawała sobie sprawę, że pod żadnym pozorem nie usnęłaby tego dziecka.
Jej dłoń zsunęła się w dół na brzuch. - Rośnie we mnie mały człowiek.. - otworzyła swoje oczy szerzej i załkała.
River Sinclair
ohana means family
31 lat 175 cm opiekun w lokalnym schronisku, barman
Awatar użytkownika

Chasing that rush
I need to show what you’ve been missing
Give me your touch
All of your love is not forbidden

something about me
by makabra

Nie chciał się na razie do tego przyznawać, wolał oszukiwać samego siebie, że przecież ma wszystko pod kontrolą i sobie poradzi. Tymczasem w domu były starannie ukryte drobne woreczki z towarem, nie jakimś mocnym, ale pomagającym zebrać myśli Sinclairowi. Ćpun zawsze pozostanie jedynie ćpunem... Layla nie mogła wiedzieć, miała na swoich barkach poważniejsze problemy, szczególnie teraz. A on? Jak prawdziwy starszy brat, ukrywał przed nią prawdę, robiąc dobrą minę do złej gry. Podobnie robiła Daisy, żeby go chronić i to przez długie lata. Dlatego nie miał jej za złe, że mu teraz nie pomaga. To on musiał być dla niej, jeśli będzie tragicznie, na pewno dowie się o tym. Może nie do końca gra czysto, ale... Chciał ją chronić.
Obecnie musieli się skupić na teście, a bardziej na wyniku... Wiedział, że to będzie dla niej cios, jeśli okaże się pozytywny. Jednak mocno wierzył w to, że sprawa jest do ogarnięcia, a Layla nie powinna aż tak rozpaczać. W końcu poniekąd dzieci to radość, prawda? Ogromna odpowiedzialność... River wiedział, że jego przyjaciółka będzie najlepszą mamą, jaką ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić, tylko muszą jakoś poukładać nową rzeczywistość Layli. To nie było łatwe zadanie, ale nie z takiego bagna już wychodzili... River był w gotowości, aby pomóc jej ze wszystkim. Zresztą był pewien, że jeśli powie o wszystkim Rhysowi to on również się zaangażuje, wiedział, jak ważna jest Rosales dla Riva.
- Layla.... Czasem zabezpieczenie zawodzi, a może coś źle rozliczyłaś albo tabletki były przeterminowane. - westchnął ciężko, podejrzewał, że trudno jej w to uwierzyć. Jest jeszcze piekielnie młoda, ale... Skoro już się zdarzyło to należało teraz wziąć sprawy w swoje ręce i sprostać zadaniu. - Jeśli chcesz to kupimy jeszcze kilka, żebyś mogła mieć pewność. - zaproponował, ponieważ faktycznie, test mógł być wadliwy, a kilka innych dałaby im potwierdzenie pierwszego wyniku. - Najlepiej będzie, jeśli w ogóle umówisz się do lekarza. - dodał jeszcze, ponieważ tam już na pewno wszystko będzie widać czarno na białym.
- Layla, spójrz na mnie... Ogarniesz wszystko, a nawet ogarniemy. Będziesz potrzebowała pieniędzy to je załatwię, studia na razie i tak jesteś w stanie robić, a potem załatwimy wszelkie formalności, żeby nic Ci nie przepadło. Musisz powiedzieć Rowleyowi, bo to również jego dziecko i ma prawo wiedzieć. To będzie dla Was najlepszy test, jeśli się nie wycofa, nie ucieknie od odpowiedzialności to znaczy, że masz przy sobie właściwego faceta przy sobie. Jeśli odejdzie, masz mnie i gwarantuję Ci, że zrobię wszystko, abyś czuła się komfortowo. - zapewniał ją spokojnym tonem, widział w jakiej jest rozsypce. Później poszedł za nią do łazienki, kucając obok i odgarniając jej włosy, przytrzymując je, żeby było jej lepiej. Drugą dłonią delikatnie głaskał ją po plecach w geście wsparcia, ale też, aby ją uspokoić.
- Wszystko będzie dobrze... Tak, rośnie w Tobie mały człowiek i powinnaś chociaż w małym stopniu się z tego cieszyć. Pomyśl ile teraz bezkarnie będziesz mogła żądać swoich ulubionych shakeów z McDonalda. - próbował jakoś rozładować sytuację, żeby biedna już nie zalewała się łzami.

Layla Rosales
into the unknown
ODPOWIEDZ