21 lat 169 cm Barista w Muffin Man / Student
Awatar użytkownika

That’s the time you must keep on trying
Smile, what’s the use of crying
You’ll find that life is still worthwhile
If you just smile

something about me
by oh it's me baby

On zaś wychowany w szczęśliwej rodzinie, w której miłość i szczęście było na pierwszym miejscu. Ale gdzieś po drodze zagubił własne szczęście, stawiając innych ponad sobą. Nic nie poradzi, że lubił patrzeć na uśmiechy innych. Może był zwyczajnie rozpieszczonym jedynakiem? Nie trwonił pieniędzy bez potrzeby, ale też nie skąpił ich, i rozpieszczał tylko wybranych. Bowie mógł się czuć zaszczycony będąc właśnie w tym gronie, do którego trafił całkiem niedawno. Jego relacja z Dawoonem była przedawnione i skutki jej nie ciągnął zbyt specjalnie w daszek przyszłości. Zdążył już o nim zapomnieć na tyle, aby nie myśleć o nim, ani tym bardziej nie wspominać o nim. Nie był jego pierwszą, ani wielką miłością, ale tak jak początkowo go kochał, tak na końcu ich drogi nie czuł do niego zupełnie nic. Wyparł go po prostu ze swojej świadomości. Tak było łatwiej zapomnieć o wszelkich krzywdach.
Ciekawe, jak wyglądały poprzednie związki Lennoxa, chociaż w gruncie rzeczy nie powinien nawet o nie pytać. Przecież sami dla siebie byli obecnie nikim. Ot co. Dwóch kolesi mieszkających razem w wynajmowanym mieszkaniu.
Czy można mówić tu również o traumie White'a? Cóż. Potrafił je zakopać naprawdę głęboko. - Aż tak źle ci nie życzę. - zaśmiał się - Serio. - mógł mu grozić, wyzywać, trzaskać drzwiami, pisać chamskie smsy, ale w gruncie rzeczy może w ten sposób Leam chciał zwrócić na siebie jego uwagę? Nie zastanawiał się nigdy nad tym głęboko, dlaczego tak było. Tak było i już. - Po prostu bądź sobą. - nie chciał go katować by brał odpowiedzialność za wszystko. Chciał zobaczyć i poznać go z jego prawdziwej strony.

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Bowie Lennox
ohana means family
21 lat 185 cm student, prace dorywcze
Awatar użytkownika

Don't want you in my bloodline, yuh
Just wanna have a good time, yuh
Ain't no need to apologize, no

something about me
by makabra

Najwidoczniej na ma złotego sposobu na tym świecie… Bowie niby również zaznał w rodzinie szczęścia, szczególnie, kiedy wyprowadzili się od dziadków, którzy traktowali go gorzej niż śmierć. Niestety, matka musiała go z nimi zostawiać,aby jakkolwiek im zapewnić godne życie. Leam za to miał normalną rodzinę, gdzie miłość oraz szczęście stanowiły sedno, jednak za bardzo się skupił na tym, aby wywoływać czyjś uśmiech zamiast swój własny. To również ich łączyło, dbają o wiele bardziej o innych niż siebie. W końcu Bowie w oczach matki chciał być kimś, wynagrodzić jej te wszystkie lata, kiedy musiała przekraczać dla niego własne granice. Kiedy ktoś stawał się dla niego ważny to całkowicie zapominał o swoich potrzebach, na pierwszym miejscu stawiał drugą osobę. Czuł się dziwnie, kiedy ktoś robił coś dobrego dla niego i to do tego bezinteresownie. Tak, jak na przykład teraz Leam, który wyprawił mu urodziny, nie oczekując niczego w zamian… Jak mógłby się odwdzięczyć? Na początek może spróbować przestać być w stosunku do chłopaka bucem.
Jeśli chodzi o poprzednie związki… Żadnej relacji nie mógł nazwać takim mianem, bardziej to było zwyczajne sypianie ze sobą bez zobowiązań. Może za czasów szkolnych ktoś spodobał mu się bardziej niż normalnie, ale nigdy nie czuł tego sławnego uczucia zakochania w kimś. Nie wariował na czyimś punkcie, zazwyczaj to wszystko miało bardzo luźną formę. Czy chciałby kiedyś coś takiego wyjątkowego poczuć? Na pewno, ale trochę bał się wszelkich komplikacji. Poza tym ciężko byłoby mu komukolwiek aż tak zaufać, otworzyć się przed drugą osobą, aby stworzyć związek. A jeśli to spieprzy… Sobą? Później plułby sobie w brodę, ile wlezie. Może kiedyś będzie w stanie na tyle otwarcie porozmawiać z Leamem, żeby się do tego przyznać. Ewentualnie należało go upić… Wtedy hamulce same puszczały, czego ostatnio White mógł dosadnie doświadczyć.
- Jednak nie masz w pokoju ołtarzyku z moim zdjęciem z laleczką voodoo? - wywrócił oczami, śmiejąc się przy tym. Potem uśmiechnął się do chłopaka szerzej, jakby chciał go zapewnić, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Leam nie życzyłby mu krzywdy. Najwidoczniej taki właśnie był ich język, którym chcieli zwracać na siebie uwagę. Uszczypliwości wprowadziły nieco napięcia, które robiło się z czasem coraz większe. Musieliby spojrzeć w głąb siebie, aby dowiedzieć się, co tak naprawdę jest na rzeczy i z czego wynika ów niechęć.
- To nigdy nie kończy się zbyt dobrze. - odpowiedział niby żartobliwie, ale było w tym coś słodko gorzkiego. Czy istnieje w nim cokolwiek interesującego, co ktoś chciałby poznawać? Był specyficzny, zdawał sobie z tego sprawę i dlatego trochę stronił od tego, aby kogoś dopuścić bliżej.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Leam White
ohana means family
21 lat 169 cm Barista w Muffin Man / Student
Awatar użytkownika

That’s the time you must keep on trying
Smile, what’s the use of crying
You’ll find that life is still worthwhile
If you just smile

something about me
by oh it's me baby

Nawet jeśli był wychowany w szczęśliwej rodzinie i nie zaznał większego bólu z ich strony, czy przykrości, tak Dawoon zapewnił mu aż nadmiar tych uczuć. Nigdy nie sądził, że będzie w stanie czuć, aż tak wiele w jednym czasie. Od miłości, po złość, wściekłość i nienawiść. Jak jeden człowiek mógł czuć to wszystko razem? Był jednak z siebie dumny, że pomimo toksycznej relacji, był w stanie przeciwstawić się i zakończyć coś, co dla niego było wyniszczające. Nawet jeśli temat Dawoona ciągnął się za nim miesiącami, to zdążył już zapomnieć o nim. Bowie był zupełnie inny. Nie był bombom tykającą - nawet jeśli ich początek relacji był dość burzliwy. Był inny. Miał w sobie coś, co White'a ciągnęło. Nawet podczas pijackiego seksu był bardziej czuły, niż jego poprzednik. Nie chciał go jednak do niego porównywać, bo wbrew pozorom nie było do czego. Nie mieli wspólnych cech. Nawet charakterami się różnili, zresztą wyglądem również. Leam nie miał określonego typu urody, jakiej preferował. Bardziej skupiał się na charakterze, aczkolwiek ładną i zadbaną aparycją nie pogardzi. Większość pozytywnych cech Lennox posiadał. Chciał zadbać o niego i pokazać się z tej lepszej strony, a to, że zaczęli od zbliżenia fizycznego, to tylko przypadek. Może tego potrzebowali. Chciał, aby Lennox spojrzał na niego nie tylko inaczej, ale również, żeby traktował go bardziej pozytywnie. Potężne słowa, jak na kogoś, kto sam wojował i prowokował. - A skąd wiesz? A może mam Twoje nagie zdjęcia? - prowokował. Owszem. Nie miał ani jego nagich zdjęć, ani jego ołtarzyka. Na co mu one, skoro widywał Bowiego w mieszkaniu i nawet ukratkiem mógł patrzeć ile chciał. Nie przypominał sobie, aby Bowie bywał w jego pokoju - chyba, że pod jego nieobecność. Przecież oboje nie wkraczali na swoje terytorium, gdy oboje byli w domu. Co innego zajrzeć i kogoś opierdolić, a co innego przesiadywać. Tak zwana przestrzeń prywatna. - Jestem nieco inny niż mnie oceniasz. Może po prostu spróbuj? - Leam widocznie chciał być dopuszczony do jego życia, ale nie chciał w nie wchodzić dosłownie siłą.

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Bowie Lennox
ohana means family
21 lat 185 cm student, prace dorywcze
Awatar użytkownika

Don't want you in my bloodline, yuh
Just wanna have a good time, yuh
Ain't no need to apologize, no

something about me
by makabra

Gdyby Bowie się dowiedział o jego toksycznym byłym… Na pewno, jeśli ponownie szukałby kontaktu z Leamem to Lennox stanąłby za nim murem, załatwiając dość szybko sprawę. Może początkowo czuł niechęć do współlokatora, ale nie zasługiwał na takie traktowanie. Nie zasłużył sobie na tego typu krzywdy, które go spotkały. Dobrze, że przynajmniej znalazł w sobie tyle siły, żeby to zakończyć i urwać kontakt. Nie raz ludzie brnęli w taki związek, nie mając na tyle motywacji, aby się wyrwać i znaleźć coś zdrowego dla siebie. To wymagało na pewno od White'a odwagi, za co Bowie na pewno by podziwiał, gdyby wiedział. Nie raz obserwował tego typu chłopaków, kiedy stal za barem… Nóż w kieszeni mu się otwierał, niejednokrotnie również ingerował w takie sytuacje, stając w obronie drugiej połówki toksycznej osoby. Jak mógł pozostać obojętny? Potem miał pogadanki od szefa, ale… Nic sobie z tego nie robił. Nie mógł mieć gdzieś, kiedy komuś działa się krzywda. Nie pozwoliłby go skrzywdzić…
Czasem faktycznie przypominał tykającą bombę, ale nie był w tym wszystkim jakoś mocno kolizyjny. Nigdy nie spełnił gróźb, którymi go raczył, przypominało to bardziej straszenie. Podczas spraw intymnych… Był stanowczy, zdecydowany, ale jednocześnie miał na uwadze potrzeby partnera czy też partnerki. Dlatego starał się być delikatny, czuły… Różnie na tym wychodził, no ale trudno. Na razie był na etapie, kiedy faktycznie chciał się postarać i spróbować pokazać Leamowi od tej lepszej strony. A to, że ich fizycznie do siebie ciągnęło… Cóż, najwidoczniej nie przeszkadzało. Pewnie po czasie spojrzą na siebie nieco inaczej niż dotychczas. Ba, to już poniekąd się działo.
- Zboczeniec. - zaśmiał się, szturchając go lekko w bok. - Dopóki nie sprzedajesz moich nagich zdjęć to rób z nimi, co chcesz. - dodał jeszcze rozbawiony. Fakt, nie naruszali swojej przestrzeni osobistej, nie wchodzili do swoich pokoi. Pierwszy raz Leam był u niego, kiedy zaniósł go tam podczas pijackiego zbliżenia… Teraz zaczynał ciut żałować, że ten poranek wyglądał, jak wyglądał. Tym razem nie ucieknie…
- Spróbuję, może jednocześnie poznam Ciebie trochę lepiej. - mieli od dziś być sobą i nieco wzajemnie się na siebie otworzyć.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Leam White
ohana means family
ODPOWIEDZ