ODPOWIEDZ
33 lata 168 cm pielęgniarka
Awatar użytkownika

Would you find me when the lights go down? And hold me steady when I'm freakin' out? 'Cause I need you here - you keep me safe

something about me
by śnieżynka

sześć

Ostatnio tyle działo się w jej życiu, że miała wrażenie, iż szkoła średnia była wieki temu. Tymczasem prawda była taka, że od zakończenia liceum minęło raptem piętnaście lat — wciąż dużo, a jednak w tym momencie Dani czuła się na jakieś pięćdziesiąt lat, zamiast trzydziestu trzech, które miała. Nic dziwnego, że potrzebowała wyrwać się z domu (w którym wcale nie czuła się jak w domu) i odrobinę z a s z a l e ć. Co prawda zjazd absolwentów jej szkoły średniej wcale nie wydawał się do tego odpowiednim miejscem, bo takie wydarzenia zwykle były sztywne, ale i tak postanowiła dać mu szansę. Może i nie miała to być szalona impreza z prawdziwego zdarzenia, ale przynajmniej spotka dawnych znajomych i przyjaciół, z którymi od dawna nie miała już kontaktu. Nie mogło być aż tak źle, prawda?

Było gorzej, niż myślała. Większość jej znajomych nie przyszła, pozostawiając ją z bandą osób, których praktycznie nie znała. Jasne, w tłumie przewinęło się kilka znajomych twarzy, udało jej się nawet zaczepić ze trzy osoby, z którymi miała niegdyś całkiem przyzwoity kontakt, ale rozmowa jakoś się nie kleiła i po godzinie znowu została sama, plącząc się po udekorowanej hali ze szklanką wody z lodem. A mogła trzymać się Riana! Był on chyba jedną z niewielu osób z liceum, z którymi wciąż miała kontakt — nie musiała więc nadrabiać straconego czasu i pytać, co się u niego działo przez ostatnie piętnaście lat, bo znała odpowiedź. Próbowała więc znaleźć kogoś, z kim mogłaby się wymienić historiami z ostatnich lat, ale najwidoczniej nie miała szczęścia.

Wzdychając cicho, wyłowiła z tłumu przyjaciela, który wyglądał na tak samo niepewnego i zagubionego, jak ona. Czym prędzej ruszyła więc w jego stronę, po drodze mijając dawną nauczycielkę biologii, której posłała delikatny uśmiech. Może i by się przy niej zatrzymała, gdyby nie to, że miały już okazję porozmawiać i Daniela opowiedziała jej o swoich osiągnięciach jako pielęgniarka, z czego kobieta była niezmiernie dumna. I miała z czego, bo to właśnie ona była jedną z osób, które sprawiły, że Dani zdecydowała się na pielęgniarstwo.

Czy tylko mi się wydaje, że ta cała impreza wieje cholerną nudną? — mruknęła, gdy już znalazła się przy Rianie. Korzystając z tego, że mężczyzna stał przy stole z napojami, nalała sobie odrobinę ponczu — niby unikała alkoholu, ale wątpiła, aby to, co sobie nalała, miało w sobie bardzo dużo procentów, dlatego stwierdziła, że szklanka jej nie zaszkodzi. — Idziemy pozwiedzać szkołę i zobaczyć, co się zmieniło? — spytała po chwili, zerkając na przyjaciela. Nie chciało jej się już tutaj siedzieć, ale wracać też nie miała ochoty.

Rian Douglas

brak multikont
ohana means family
33 lata 187 cm IT freelancer
Awatar użytkownika

My life was a storm, since I was born. How could I fear any hurricane?

something about me
by sandman

002

Gdy w skrzynce odbiorczej zaświecił mu mail z zaproszeniem na zlot absolwentów, Rian poczuł się cholernie staro. Nie mógł uwierzyć, że minęło już tyle lat od skończenia szkoły, bo wydawało mu się, jakby to było zaledwie wczoraj. Liceum wspominał dobrze i chociaż start w dorosłość też miał niczego sobie, to jednak wtedy wydawało mu się, że w wieku trzydziestu trzech lat osiągnie coś więcej. Zawodowo radził sobie całkiem nieźle, ale życie prywatne, a zwłaszcza uczuciowe, stanęło w miejscu.

Zdecydował się jednak przyjąć zaproszenie i zaniósł nawet do pralni kilka marynarek, by gdy przyjdzie co do czego, mieć wybór odnośnie stroju. Oczywiście zdecydował się na czarną, na co Gabby kręciła nosem, ale Douglas niespecjalnie się tym przejął. Chciał czuć się swobodnie w towarzystwie dawnych znajomych, a nie wyglądać jak przebieraniec, który za wszelką cenę chciał wszystkim dookoła udowodnić, że mu się powodzi.

Na miejscu pojawił się nieco spóźniony, ale dzięki temu ominęło go kilka startowych, niezręcznych konwersacji; od razu dołączył do grupy kumpli, z którymi widział się kilka razy od skończenia szkoły. Pożartowali, pośmiali się i powspominali dawne czasy, ale szybko okazało się, że każdy z nich przyszedł tu z osobą towarzyszącą. Żarty zamieniły się w rozmowy o kredytach, dzieciach, wyborze przedszkoli, planach na rodzinne wakacje… gdy po raz trzeci pokazano mu filmik z tym samym maluchem wykonującym swoje pierwsze kroki. Rian postanowił się ewakuować.

Na całe szczęście na ratunek przyszła mu Daniela, z którą bez wahania oddalił się na bok, by móc skomentować wszystko, czego właśnie doświadczył.

- Nie wiem, czego się spodziewałem, ale nie rozmów o pieluchach - chyba wolałby się ponudzić w niemrawym towarzystwie, niż słuchać dyskusji na temat najlepszego laktatora dostępnego na rynku.

Propozycja wymknięcia się z głównej sali przypadła mu do gustu. Dopił więc swój poncz jednym łykiem i uśmiechnął się do Danieli znad kubka.

- Myślisz, że w naszych starych szafkach wciąż są jeszcze te bazgroły, czy ktoś je wreszcie doczyścił? - zapytał, szczerząc zęby - Pewnie i tak skończymy pod trybunami na boisku, jak za starych, dobrych czasów - wspomnienie palenia po meczu przyniosło mu niespodziewaną radość.

Dłonią wskazał kobiecie wyjście i ruszył tuż za nią, rozglądając się dookoła; nie czuł wielkiej nostalgii, jedynie lekką ciekawość.


daniela hargrove-halvorsen
brak multikont
love is in the air
33 lata 168 cm pielęgniarka
Awatar użytkownika

Would you find me when the lights go down? And hold me steady when I'm freakin' out? 'Cause I need you here - you keep me safe

something about me
by śnieżynka

W kwestii życia prywatnego, Daniela zdecydowanie mogła przybić piątkę Rianowi. Choć w życiu zawodowym szło jej całkiem nieźle, tak w życiu miłosnym nie miała takiego szczęścia. Miała bowiem nadzieję, że w tym wieku będzie już miała męża, duży dom, dwójkę dzieci, a także psa, a jedyne, co miała, to męża na niby i bliznę na głowie po operacji guza mózgu sprzed kilku miesięcy. Zdecydowanie nie było więc czym się chwalić, dlatego dość zdawkowo odpowiadała na pytania dawnych znajomych o to, co u niej słychać. No, chyba że temat schodził na jej karierę — wtedy mogła gadać i gadać.

Co innego, gdy temat schodził na ich rodziny, a głównie na dzieci. Oczywiście cieszyła się ich szczęściem i szczerze im gratulowała, ale nie miała ochoty słuchać o pierwszych krokach czy pierwszych wypowiedzianych słowach, a tym bardziej oglądać setek zdjęć i filmików. Czy przemawiała przez nią zazdrość? Może tylko odrobinę. Bardziej chodziło o to, że przyszła tutaj, aby powspominać to, co było — pośmiać się z głupot, które robili te piętnaście lat temu i zatęsknić za życiem, które pozbawione było obowiązków. Gdyby chciała porozmawiać o dzieciach, wystarczyło, że zadzwoniłaby do jednej ze swoich koleżanek z pracy.

Najwidoczniej nie tylko ona znalazła się w sytuacji, w której zmuszona była słuchać o bobasach, sądząc po komentarzu Riana. Zaśmiała się cicho, dopijając swój poncz, po czym zgniotła plastikowy kubeczek i wyrzuciła go do śmieci.

Łatwo było się domyślić, ale widocznie za bardzo przyzwyczailiśmy się do życia, w którym nie ma dzieci, aby zorientować się, że reszta naszych znajomych może tego życia nie podzielać — stwierdziła, wzdychając cicho. Czasami naprawdę zapominała, że ma już trzydzieści trzy lata i większość osób w jej wieku ma już rodziny i wchodzące w wiek nastoletni dzieci. Ona też mogła być jedną z nich, gdyby nie wybrała kariery ponad swój związek. Czy tego żałowała? Czasami — gdy wracała do tego myślami, a nie robiła tego zbyt często. Wolała skupić się na teraźniejszości, niż żyć przeszłością, choć akurat powspominanie szkolnych lat wydawało jej się dobrym pomysłem. Nawet jeśli miało się ono zakończyć jeden na jednego w jakiejś pustej klasie bądź na trybunach szkolnego boiska.
Z ochotą ruszyła więc ku wyjściu z hali, nawet nie zaszczycając reszty zbiorowiska ostatnim spojrzeniem. Obstawiała, że nikt nawet nie zauważy ich nagłego zniknięcia i, prawdę mówiąc, było jej to bardzo na rękę.

Albo ktoś je doczyścił, albo przemalowali szafki, bo mam wrażenie, jakby miały nieco żywszy kolor, niż kiedy my ich używaliśmy — stwierdziła, popychając drzwi, aby wyjść na słabo oświetlony korytarz. Rozejrzała się dookoła, jakby chciała przypomnieć sobie, w którą stronę powinna iść, ale przecież doskonale znała drogę. Ruszyła więc z pewnością w prawo, gdzie na końcu korytarza znajdowało się wyjście na szkolne boisko. — Równie dobrze możemy od razu tam pójść — rzuciła z rozbawieniem, bo przynajmniej mieli pewność, że tam raczej ich nikt nie znajdzie. O ile ktokolwiek będzie ich szukał. — Masz chociaż coś do zapalenia, aby było jak za starych, dobrych czasów? — Spojrzała na niego z zaciekawieniem i lekko zawadiackim uśmiechem. Ona niestety nic nie miała, przestała palić tego samego dnia, w którym skończyła szkołę średnią. Może gdyby bardziej skupiła się na znajomościach i imprezach w trakcie studiów, wciąż by czasem popalała, ale ona akurat skupiła się na nauce.

Rian Douglas

brak multikont
ohana means family
ODPOWIEDZ