ODPOWIEDZ
36 lat 172 cm Szefowa działu kontaktu z mediami, News Limited
Awatar użytkownika

And now we just feel lige energy
New York City will never sleep
And now we just feel lige synergy
New York City it's the place to be

Emigrate

something about me
by Kaiserin

Wyjątkowo szybko udało jej się dzisiaj wyrwać z pracy. Było to o tyle nie samowite, że z nadmiaru czasu nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. W domu czekały na nią koty, ale też pogodna była dzisiaj całkiem przyjemna.
Frances rzadko chodziła po mieście pieszo. Chodniki nie były idealne równie, a ona na co dzień chodziła w butach na obcasie. W tej sytuacji musiała się pilnować, żeby nie wpaść pomiędzy nierówności. Nawet nie zdawała sobie z tego sprawy jakie to wyzwanie dopóki dzisiaj nie wybrała się na tę wycieczkę.
Miała widok na Central Park ze swojego apartamentu, a rzadko go odwiedzała. Nadarzyła się zatem okazja, żeby zobaczyć co w tej przysłowiowe trawie piszczy. Nie stanowiło niespodziankę ogrom ludzi, miejscowych oraz turystów z różnych zakątków Ameryki oraz zza granicy. Park stanowił obowiązkowy punkt zwiedzania dla turystów, co nie przeszkadzało miejscowym także z niego korzystać.
Nie pamiętała już sama, kiedy ostatnim razem wędrowała jego alejkami. Nowy Jork miał to do siebie, że nie ważne jak się wyglądało, zawsze się pasowało do tego miejsca. Zatem ona w swoim eleganckim kostiumie nie wyróżniała się. Miało to swoje dobre strony, nikt szczególnie nie zwracał na nią uwagę.
Zdarzyła już zapomnieć jak przyjemnie było się tak po prostu przejść nie przejmując się faktem stania w korku. Mimo wszystko lubiła to miasto, nie chciałaby raczej mieszkać gdzieś indziej. Miała swój rytm dnia wpisujący się w tętniące życiem miasto. Czuła się tu na swoim miejscu.
Przeszło jej przez myśl, że dawno nie sprawdziła, co słychać u jej szwagierki. Fakt, że nie była ona za dobrze widziana w ich rodzinie. A przecież śmierć brata Frances, a męża Theodory była bolesna dla nich wszystkich. Wyjęła więc telefon, żeby wysłać wiadomość do krewnej. Kulturalnie stanęła z boku, żeby nikomu nie przeszkadzać swoją obecnością na drodze.

james kennedy
into the unknown
38 lat 189 cm ceo - somerset importers
Awatar użytkownika

I aim true, and the ground's where I go. I work late where I'm free from the phone and the job gets done but you worry some, I know. But who wants to live forever, babe?

something about me
by katona kitty

Pieszo poruszał się po mieście zazwyczaj w trzech przypadkach — kiedy miał ochotę na krótki jogging; kiedy korki zatykały ulice, a on był spóźniony i kiedy chciał pomyśleć. Tym razem wystarczyła jedna krótka telekonferencja, by wyprowadzić go z równowagi. Nie był w stanie opanować swojej złości i chyba nawet nie chciał tego wszystkiego w sobie tłumić. Praca zaczynała go denerwować, a perspektywa rozwoju kariery na scenie politycznej, interesowała go coraz bardziej. Potrzebował przerwy i zmiany otoczenia. Liczy się mały krok, więc zaczął od zebrania swojego telefonu i kluczy, po czym trzasnął drzwiami swojego biura i ruszył przed siebie. Na odchodne, w biegu rzucił do swojej sekretarki krótkie "Nie ma mnie dla nikogo do końca dnia" i wyszedł.
W głowie aż mu szumiało od natłoku myśli, ale powoli zaczynał się uspokajać. Zupełnie jakby z każdym kolejnym krokiem uciekała jedna z natrętnych myśli. Nim zdążył dojść do swojej ulubionej kawiarni, z jego głowy wyleciały między innymi myśli o tym jak rozwód wpłynie na poparcie, co będzie jeśli nie uda mu się zdobyć funduszy na kampanię czy co się wydarzy z firmą jeśli zdecyduje się kandydować. Wiedział, że potrzebuje jeszcze chwili czasu, aby osiągnąć względny spokój. Nie mógł sobie więc odmówić kawy i gazety. Nie miał jednak zamiaru siedzieć w kawiarni, a tak zaopatrzony ruszył dalej przed siebie. Central Park o tej porze był zaludniony, ale dało się także znaleźć bardziej ustronne miejsce. Miał zamiar w spokoju przeczytać gazetę, wypić kawę, a później ruszyć prosto do mieszkania. Może nawet wybierze się na kilka dni do Hamptons, aby odpocząć — potrzebował jeszcze chwili na oddech. Wciąż w głowie siedziała mu jedna myśl. Jeśli zdecyduje się kandydować — jego mniej legalne interesy mogą ujrzeć światło dzienne. Oczywiście, mógł poświęcić kilka miesięcy na uporządkowanie tych spraw, ale musiał się liczyć z tym, że jego wspólnicy mogą być niezadowoleni. Starał się oczywiście wszystko robić w taki sposób, żeby nie można było go połączyć z tym całym przedsięwzięciem. Wiedział jednak, że w kampanii nie ma czystej gry — nikt nie był bezpieczny. Aby nie dać się ponieść rozważaniom rozejrzał się wokół siebie. Nie miał w zwyczaju obserwować ludzi, bo sam nie chciałby się znaleźć na czyimś celowniku. Nie zatrzymywał na nikim wzroku na dłużej niż kilka sekund, by nie sprawić nikomu dyskomfortu. W pewnym momencie zobaczył jednak blondynkę zawzięcie wpatrującą się w swój telefon. Rozpoznał ją od razu i tylko przez chwilę wahał się, czy do niej podejść. Miał wrażenie, że wszystkie natrętne myśli od razu opuściły jego głowę i jedyne, o czym teraz myślał to to, że chce z nią porozmawiać. Nie był już w związku małżeńskim, nie musiał już zachowywać w stosunku do nikogo wierności, a tym bardziej, nie musiał już ukrywać przed nią niczego.
-To chyba nie jest zbyt bezpieczne- szepnął do niej, lekko odciągając ją na bok, dzięki czemu uniknęła wejścia prosto na panią, która na środku ścieżki postanowiła pooglądać niebo. -Przypadkowy spacer czy śpieszysz się na jakieś spotkanie?- liczył, że będzie miała dla niego chwilę. Zachowywał się jakby, nie było przerwy w ich relacji, jakby nie unikał jej towarzystwa i jakby wszystko było jak dawniej. Bardzo by chciał, aby przynajmniej uczucia, które do siebie mieli, były takie jak dawniej.

Frances Cornell
money is the anthem of success
36 lat 172 cm Szefowa działu kontaktu z mediami, News Limited
Awatar użytkownika

And now we just feel lige energy
New York City will never sleep
And now we just feel lige synergy
New York City it's the place to be

Emigrate

something about me
by Kaiserin

Nowoczesne urządzenia miały to do siebie, że niebezpiecznie pochłaniały dużo czasu, ale też uwagi. Frances wydawało się, że stoi na uboczu, ale ostatecznie wyszło na to, że tak jej się tylko wydawało.
W zasadzie punkt widzenia zależy do punktu siedzenia ,chociaż w tym wypadku od punktu stania. Całkowicie pochłonęło ją zastanawianie się, jakim tonie wysłać tę nieszczęsną wiadomość. W sumie, po śmierci brata Fran, przez którego były z Theo rodziną, w zasadzie nic je nie łączyło. Jednak zdążyła swoją jak na razie jedyną szwagierkę całkiem polubić, w dodatku nie potrafiła się od niej tak odwrócić i zostawić bez wsparcia.
Pogrążona tym myślami, w ostatniej chwili uniknęła zdarzenia z inną osobą, zostając odciągnięta na bok, przez silne męskie ramie. A dodatkowo wypowiedziane słowa sprawiły, że przeszedł ją dreszcz.
Smartfon w zasadzie cudem nie wypali jej z ręki, gdy nader szybko na sam dźwięk głosu wiedziała kogo miała przed sobą. Zachowanie profesjonalnego wystudiowanego imidżu też nie przyszło łatwo., bowiem umysł z nadzwyczajną prędkością podsunął jej wspólne chwile spędzone w towarzystwie Jamesa.
- Istotnie, dziękuje za pomoc - musiała zachować się tak jak zawsze, być opanowaną, na neutralnej stopnie.
Tylko jak tu zachować te wszystkie wyżej wymienione cechy, gdy do głosu zamiast rozsądku dochodziły też emocje. A gdyby wówczas wyszło na światło dzienne, co się między nimi wydarzyło, runąłby idealny wizerunek jaki miała. Problem w tym, że powinna, a nie żałowała.
- Wracam z pracy - chyba byłoby dobrze, jakby skłamała i udała, że się gdzieś śpieszy. Jednak, co zrobić, gdy na prawdę nie chciała tego robić. - Czasami dobrze jest się przejść, tak dla sprawdzenia, co słychać na mieście - pociągnęła niezobowiązująco rozmowę, oby tylko nie zeszło na temat pogody. - A ciebie, co sprowadza w ten strony jeśli wolno spytać?
Byli dorośli, nie robili w zasadzie nic złego, bo tylko rozmawiali. Więc w zasadzie czemu się tak podświadomie denerwowała. Żeby zająć się czymś tak dla samej siebie, zablokowała smartfona, a potem niespiesznie schowała go torebki.

james kennedy
into the unknown
38 lat 189 cm ceo - somerset importers
Awatar użytkownika

I aim true, and the ground's where I go. I work late where I'm free from the phone and the job gets done but you worry some, I know. But who wants to live forever, babe?

something about me
by katona kitty

Ostatnie czego chciał to ją przestraszyć, a po jej reakcji odniósł wrażenie, że tak było. Mógł jednak zakładać, że to po prostu jej reakcja na niego. Ich relacja nie należała do najłatwiejszych, a on sam też nie zachowywał się zbyt poprawnie w stosunku do niej. Intensywne uczucia, które pojawiły się na początku ich znajomości, próbował tłumić w sobie. Próbował jej unikać i wmawiać sobie, że to po prostu reakcja na coś nowego, nieznanego. Był mistrzem w oszukiwaniu innych, sam siebie niestety nie potrafił. Długo próbował o niej zapomnieć. Zrezygnował z wydarzeń towarzyskich, na których wiedział, że mogłaby się pojawić. Zminimalizował kontakty ze wspólnymi znajomymi, a do tego zaczął nosić swoją obrączkę. Coś musiało mu przypominać o tym, że już złożył obietnicę i nie powinien jej łamać. Najwyraźniej niewiele mu to pomogło, bo przy kolejnym spotkaniu nie mógł utrzymać swoich emocji na wodzy. Ich ostatnie spotkanie, a właściwie jego zakończenie też nie napawało go dumą. Po tym jak się do siebie zbliżyli, James znów poczuł wyrzuty sumienia. Nie miał już żony, mógł wchodzić w nowe relacje. Przytłoczyły go jego własne emocje, jego uczucia, którymi darzył Frances. Długo nad tym wszystkim myślał i zastanawiał się, czy się do niej nie odezwać. Kiedy ją zauważył, wiedział, że to jakiś znak. Nie chciał go ignorować, bo wiedział, że kolejna szansa się nie zdarzy. Nie mogli się przecież ciągle mijać, wpadać na siebie i znowu unikać.
-I co słychać na mieście? Jakie wnioski?- właściwie mogli sobie podać rękę, on także próbował zachować granice i dbać o swój wizerunek, który ostatnio został mocno nadszarpnięty rozwodem. Z jednej strony nie był to najlepszy czas dla jego wizerunku, a z drugiej, miał wrażenie, że to czas na same pozytywne zmiany. Wierzył, że teraz już wszystko się u niego ułoży.-Musiałem nabrać dystansu do pewnych spraw- to chyba idealnie podsumowało jego odwiedziny w parku. Gdyby miał ją wprowadzać w swoje problemy, wątpliwości i wyzwania, które przed nim stoją, to spędziliby tutaj cały dzień. -Niczego nie udało mi się do końca przemyśleć, ale teraz przynajmniej mogę zaprosić Cię na kawę albo drinka- nie miał zamiaru marnować czasu, już nie. -Chciałbym się zrehabilitować po naszym ostatnim spotkaniu i wszystko Ci wytłumaczyć- teraz kiedy już mógł powiedzieć, dlaczego jej unikał, chciał by znała prawdę.

Frances Cornell
money is the anthem of success
36 lat 172 cm Szefowa działu kontaktu z mediami, News Limited
Awatar użytkownika

And now we just feel lige energy
New York City will never sleep
And now we just feel lige synergy
New York City it's the place to be

Emigrate

something about me
by Kaiserin

Przestraszenie wynikało bardziej tego, że zagapiła się w telefon. Dodać do tego same jego pojawienie się znienacka. Faktem pozostaje, że oboje mieli swoje za uszami. Frances wiedziała, że nie powinni ani razu trafić razem do łóżka, ale najgorsze w tym było brak wyrzutów sumienia. James miał wtedy żonę, więc zaliczało się to jako zdradę. A ona osobiście nie mogła też sobie pozwolić na nadszarpnięcie wizerunku. Rodzina by ją wydziedziczyła, a po za tym sama sobie narzuciła bardzo wiele ograniczeń.
- W zasadzie to ciągle coś się zmienia - była to bardzo ogólna odpowiedź, ale też trochę w tym prawdy. - Chociaż szczerze mówiąc nie wyciągnęłam żadnych wniosków - popatrzyła na niego. Bycie przystojnym miało sporo wad, bo chociaż chciała ciężko było jej całkowicie wymazać go z pamięci. Co prawda żyła w swoim tempie, robiła swoje, nie wracała świadomie do ich wspólnych nocy. Niemniej jednak czasami nieświadomie gdzieś tam jej myśli płynęły w niebezpieczne rejony.
Nie dało się nie zauważyć braku jego obecności tam, gdzie bywała i ona. Jednakże o ile on pewnie miał jakieś sensowne wytłumaczenie, ona pojawiała się zawsze. Po prostu musiała, bo tego się od niej wymagało.
- Za pewne miałeś ostatnio dużo na głowie - przyznała, bo nie dało się nie zauważać, że jednak prasa i media nigdy nie spały. Szukały sensacji gdzie się tylko dało. - Chyba nigdy nie da sie wszystkiego przemyśleć od początku do końca, chociaż lubię mieć wszystko zaplanowane na zapas
Wbrew pozorom, nawet jeśli nie powinna się zgodzić się na wspólne wyjście, biorąc pod uwagę chwilowe zawirowania wokół jego reputacji, szczerze chciała. Może dlatego, że coś jakby ich do siebie ciągał. Nawet jeśli teoretycznie nie bardzo mieli ku sobie po drodze.
– Jeżeli masz czas możemy teraz wybrać się na kawę. Nie mam planów na resztę dnia, więc czemu by nie wykorzystać okazji. - Nie miała nic nieprzyzwoitego na myśli, chociaż mogło to tak zabrzmieć. - Niczego sobie nigdy nie obiecywaliśmy, więc nie powinieneś się czuć do niczego zobowiązany - nie chciała, żeby miał wyrzuty sumienia. Byli dorośli, rozumiała, że nie wszystko może być białe albo czarne.

james kennedy
into the unknown
38 lat 189 cm ceo - somerset importers
Awatar użytkownika

I aim true, and the ground's where I go. I work late where I'm free from the phone and the job gets done but you worry some, I know. But who wants to live forever, babe?

something about me
by katona kitty

Ich znajomość i relacja wskazywały, że nie w każdym przypadku da się odsunąć emocje na bok. Rozsądek podpowiadał im co innego, normy społeczne też stawiały ich w konkretnym miejscu, a jednak zdecydowali się przekroczyć bezpieczną linię. James nie żałował tego ani przez chwilę. Miał wyrzuty sumienia, ale nigdy nie czuł, że nie zrobiłby tego jeszcze raz. Nie był w stanie do końca wytłumaczyć tego, co się z nim działo kiedy przebywał blisko panny Cornell, ale po długim unikaniu kontaktów, był pewien, że nie może już dłużej tak funkcjonować. Chciał spędzać z nią czas, chciał z nią rozmawiać i być blisko niej. Nie było już właściwie żadnych przeszkód, pomijając ich nastawienie do siebie. Nie spodziewał się, że skoczy mu w ramiona kiedy go zobaczy, ale przynajmniej z nim rozmawiała. Domyślał się, że to pewnie z grzeczności, ale miał zamiar wykorzystać jej dobre maniery i spróbować wkupić się na nowo w jej łaski.
-Tak, sporo się ostatnio działo, ale powoli wychodzę na prostą zawodowo i prywatnie. Wydaje mi się, że jest się z czego cieszyć, tym bardziej że teraz mogę zabrać Cię na kawę bez zmartwień- skoro chciał być z nią szczery, to postanowił zacząć już teraz. -Tam za rogiem jest wózek z najlepszą kawą w całym parku. Możemy zabrać ją na wynos i znaleźć bardziej ustronne miejsce. Co ty na to?- zapytał, spoglądając na nią. Nie chciał robić niczego, co by nie było w porządku w stosunku do niej. Mógł ją zabrać do kawiarni, ale tam zapewne nie mieliby takiej swobody w rozmowie jak tutaj, w parku. Mogli zaszyć się na ławce w jednej z bocznych uliczek i po prostu wszystko sobie wyjaśnić. -Wiem, że nie było żadnych obietnic, ale unikając kontaktu z Tobą, zachowałem się jak ostatni dupek. Wydawało mi się, że robię nam przysługę. Nie chciałem narażać Cię na problemy, a sam myślałem, że jak się nie będziemy widywać, to wszystko przeminie. Byłem w błędzie- można uznać, że to bardzo istotna chwila w życiu Jamesa, bo on nie za często przyznaje się do błędu. Tym razem jednak wiedział, że musi uderzyć się w pierś i przestać wierzyć w to, że coś się zmieni, że ucieknie przed własnymi uczuciami. Miał tylko nadzieję, że nie robi z siebie głupca i nie ubzdurał sobie czegoś, czego tak właściwie nie ma. -Co dla Ciebie?- zapytał kiedy zbliżali się do wózeczka z kawą. James nie żartował, że jest blisko i smacznie. Bywały takie dni, kiedy pojawiał się w parku przed pracą, kupował tutaj kawę i odpisywał na maile. Czasami o wiele bardziej wolał pracować w parku, restauracji, kawiarni czy nawet w domu. W biurze czuł się jak w więzieniu - nowoczesnym, przyjaznym dla pracownika i z pełną lodówką różnego rodzaju mleka do kawy, ale jednak więzieniu.

Frances Cornell
money is the anthem of success
36 lat 172 cm Szefowa działu kontaktu z mediami, News Limited
Awatar użytkownika

And now we just feel lige energy
New York City will never sleep
And now we just feel lige synergy
New York City it's the place to be

Emigrate

something about me
by Kaiserin

Najgorsze w tym wszystkim było właśnie to, że chociaż oboje źle zrobili raz, to zamiast poprzestać, sytuacja się powtórzyła. Patrząc na samego Jamesa spełnił wszelkie kryteria na partię doskonałą. Przystojny, bogaty, obeznany w świecie - partia w sam raz. Nie licząc oczywiście rozwodu, ale dzieci nie miał więc, można było przymknąć na to oko.
Chociaż w zasadzie większość panien na wydaniu, było by chętnych rzuć się tu i teraz na niego. Frances w sumie też by mogła, ale za bardzo w niej siedziało zakorzenione poczucie bycia idealną i opanowaną. Nie dać po sobie poznać szalejących wewnątrz emocji.
- Miło to słyszeć - szczere rozmowy nie były jej mocną stroną. Doceniała również, że James zachowywał w miejscu publicznym przyzwoity dystans i nie narzucał jej swoją osobę. Frances, aż do przesady pilnowała się w miejscach publicznych. - Świetny pomysł, nie miałam jeszcze okazji próbować kawy stąd, więc chodźmy.
Jego zachowanie na pewno bardzo ułatwiło jej życie, chociaż pewnie dałaby radę zachować się odpowiednio do w sytuacji przypadkowego spotkania w towarzystwie. Obojgu zależało, żeby nikt się nie dowiedział o ich małej tajemnicy. Nawet teraz, gdy James był po rozwodzie owa informacja mogłaby bardzo mocno nadszarpnąć wizerunek oraz reputacje każdego z nich.
- Przynajmniej uniknęliśmy niezręcznych sytuacji, można to zaliczyć na plus - nie bardzo wiedziała jak się powinna zachować w zaistniałej sytuacji. Była to dla niej nowość, w dodatku nie miała kontroli nad wszystkim, co mocno ją niepokoiło. Lubiła panować nad sytuacjami w jakich się znajdowała, teraz jednak była na nieznanych wodach. -Myślę, że wyszło ostatecznie całkiem sprawie, żadne z nas nie na tym nie straciło.
Nie do końca wiedziała jak zinterpretować jego ostatnie słowa. Co właściwie mu minie? Wypadało zapytać, ale to też nie było dla takie proste. Nie powinna sobie robić na nic nadziei, chociaż James był już stanu wolnego. I jakoś tak nie bardzo podobała jej się myśl, że to się może się to zmienić.
- Zwykłą czarną, poproszę - potrzebowała czegoś mocnego, żeby przywołać się do porządku. - Faktycznie smaczna - przyznała, gdy odebrali swoje zamówienia i poszli kawałek dalej.
Rozmowna na neutralne tematy wychodziła jej najlepiej, z drugiej strony żałowała, że tak ciężko mówić szczerze.
- To teraz możesz się skupić na sobie i pracy - podsumowała, gdy szli dalej przed siebie. - Rozwój osobisty jest też ważny, nic cię nie rozprasza

james kennedy
into the unknown
38 lat 189 cm ceo - somerset importers
Awatar użytkownika

I aim true, and the ground's where I go. I work late where I'm free from the phone and the job gets done but you worry some, I know. But who wants to live forever, babe?

something about me
by katona kitty

Może i miał pieniądze, może i był dobrą partią dla kobiet, ale większość bała się z nim rozmawiać lub chciała z nim być tylko dla korzyści majątkowych. James nie był głupi, nie szukał kobiety, która leciała jedynie na jego majątek, sam też jakoś szczególnie nie wystawiał się na celownik panien na wydaniu - nie chciał szukać związku na siłę. Pierwszy raz od długiego czasu, mógł żyć sam, według własnych pragnień i chciał to wykorzystać. Kiedy miał ochotę wypić kilka głębszych na mieście w środku tygodnia - zbierał się na miasto i działał. Kiedy miał ochotę zaprosić kumpli do klubu ze striptizem - robił to. Od czasu rozwodu było sporo nowości, realizacji długo skrywanych pomysłów i sporo przelanego alkoholu. Życie rozwodnika było chyba nawet ciekawsze niż bycie kawalerem.
-Może wolisz, żeby tak zostało? Mogę dalej unikać wyjść, jeśli tylko to poprawia Twoją sytuację i samopoczucie- nie chciał przekraczać żadnej granicy, którą mu wyznaczy. Chciał wytłumaczyć co się działo, chciał powiedzieć o swoich uczuciach i spróbować budować to dalej. Jeśli ona tego nie chciała, to nie miał zamiaru jej na nic naciskać. -Wydaje mi się, że straciliśmy na tym kilka cennych miesięcy kontaktu- nie mógł się z nią zgodzić, że żadne z nich niczego nie straciło. Nie widzieli się dość długo, a wydawało mu się, że spędzanie czasu w swoim towarzystwie, było dla nich istotne. -Frances, czy naprawdę masz zamiar udawać, że nic się nie wydarzyło i nie wiesz, o czym mówię?- czuł się nieco upokorzony, nie przywykł do przypominania kobietom o uczuciach, którymi go darzyły. Może się pomylił i robić z siebie ostatniego bałwana? Miał nadzieję, że nie. -Nie mam zamiaru skupiać się na sobie i pracy, nie teraz. Mam zamiar nadrobić ostatnie miesiące, które marnowałem unikając z Tobą kontaktu. Chcę zabierać Cię na randki i przekonać się, czy to, co czuję w Twojej obecności, nie zapewni nam wspólnej drogi do końca życia.- przyznał, zgodnie z prawdą. Miał tylko nadzieję, że jego szczerość jej nie odstraszy. -Moje małżeństwo od długiego czasu chyliło się ku upadkowi. Nie mogłem zaoferować Ci tego czego chciałem, do czasu aż żona nie zniknęła z obrazka. Nie chciałem też narażać nas obojga na problemy. Nie chcę, żebyś myślała, że chciałem się tylko z Tobą przespać, zapomnieć i unikać. To nie tak- próbował się tłumaczyć i miał nadzieję, że idzie mu całkiem dobrze. Międzyczasie odeszli z kawą w boczną uliczkę i usiedli w cieniu jednego ze starszych drzew.

Frances Cornell
money is the anthem of success
36 lat 172 cm Szefowa działu kontaktu z mediami, News Limited
Awatar użytkownika

And now we just feel lige energy
New York City will never sleep
And now we just feel lige synergy
New York City it's the place to be

Emigrate

something about me
by Kaiserin

Problemem było dla niej okazywanie i mówienie o uczuciach. Nie przywykła do tego, bo rodzice rzadko kiedy mówili im chociażby proste „kocham cię”. Wyrosła więc bez tych słów i w dorosłym życiu też nie szło jej to za dobrze. Uzewnętrznianie się przyjdzie na zawołanie, ale też jeśli się poniekąd do tego nie zmusi, to najprawdopodobniej w stu procentach będzie tego żałować. Zwłaszcza, że James szczerze mówił, o swoich przemyśleniach, odczuciach.
- Nie chcę tego - przyznała przygryzając lekko wargę. Była dorosła, a w tej chwili znów czuła się jak dziecko, gdy nie sprostała oczekiwaniom rodziców. - Nie chce znów stracić cię z oczu. Chociaż miałeś wtedy żonę, więc niczego nie powinnam oczekiwać, z resztą żadne obietnice nie padły.
Nad wyraz sprawnie szło jej przekonywanie samej siebie, gdy był zajęty, że nic więcej się nie wydarzy. Chociaż wydarzyło się dwa razy i to powinno dać jej do myślenia. Jednak nie analizowała tego, po prostu się odcięła, a on jej to ułatwił. Chociaż teraz sytuacja się zmieniła, a ona w powinna skorzystać skoro jest okazja. Bo przecież czuła, że coś jest na rzeczy. James nie był jej obojętny, nie żałowała żadnej z ich wspólnej nocy. Nie gryzły ją wyrzuty sumienia.
Dodatkowo szczerość i obszerność jego wypowiedzi nieco ją przytłaczały. Miło było usłyszeć, że ciągle zaprzątała jego myśli, on też krążył po jej umyśle. Przecież wystarczy powiedzieć jak jest po jej stronie, a było dokładnie tam samo.
- Wiesz, ja cóż - skupiła się na drodze przed sobą. Elokwencją nie grzeszyła w tym momencie, chociaż zamierzała sensownie wyjaśnić mu swoje stanowisko. - Nie chciałam robić sobie żadnych nadziei - zaczęła powoli - chociaż nie byłeś i nie jesteś mi obojętny. Jednak łatwiej mi było nie myśleć o naszych wspólnych chwilach, skupić się na obowiązkach i nie zrobieniu czegoś, co mogłoby nadszarpnąć dobry wizerunek rodziny
Miała wrażenie, że chyba jednak nie wytłumaczy się właściwie. Zostanie źle zrozumiana, bo mówiła jakoś bez lądu i składu. Więc nie powinna się zdziwić, jak James zaraz się z nią pożegna.
- Chcę zobaczyć dokąd to nas zaprowadzi, skoro mamy możliwość - zdobyła się na odwagę, by spojrzeć prosto na niego. - Nie potrafię za dobrze mówić o tym, co czuje, nigdy mi to nie wychodziło - przyznała zgodnie z prawdą.

james kennedy
into the unknown
38 lat 189 cm ceo - somerset importers
Awatar użytkownika

I aim true, and the ground's where I go. I work late where I'm free from the phone and the job gets done but you worry some, I know. But who wants to live forever, babe?

something about me
by katona kitty

Do tej pory nie zwrócił szczególnej uwagi na to, że nie do końca lubi mówić o swoich uczuciach. Nie było do tego powodu, w końcu ich relacja do tej pory opierała się na kilku szalonych spotkaniach, na intensywnych odczuciach, a ukrywanie się dodawało całej sprawie napięcia. James czuł się trochę jak nastolatek. Chociaż powody ukrywania relacji i uczuć były obecnie inne niż te naście lat temu - nie mógł wyrzucić z głowy myśli, że odzyskał dzięki temu energię, chęć do działania, a przed każdym spotkaniem czuł, jak ciarki ekscytacji przechodzą całe jego ciało. Może i ona potrzebowała więcej czasu, aby zdać sobie sprawę z tego, że to, co jest między nimi, wcale nie jest takie oczywiste i nie da się tego tak po prostu usunąć?
-A chciałaś aby jakaś obietnica się pojawiła?- zapytał, autentycznie zainteresowany jej odpowiedzią. Chyba pierwszy raz rozmawiali tak szczerze o uczuciach i James nie miał zamiaru zamknąć tej rozmowy do czasu, aż wszystkiego sobie nie wyjaśnią. -Chciałem obiecać Ci wszystko i to wszystko chciałem też spełnić. Nie przeszkadzała mi żona, ale wiem, że nie daliby nam żyć. Prasa, rodzina, inwestorzy. Nie mogłem zrobić nic i nie wiedziałem, czy chcesz tego samego. Do tej pory nie wiem- wzruszył ramionami. Nie mógł jej przecież niczego narzucić, nie mógł zmusić jej do miłości, a po jej reakcji do tej pory mógł się domyślić, ale pewności nie miał. -A czy teraz nasza znajomość może popsuć wizerunek? Czy jeśli zobaczą Cię z rozwodnikiem, nie będę obawiać się, że rozpad małżeństwa to wina naszej znajomości?- zapytał, chociaż chyba znał odpowiedź. Nie był dobrym kandydatem na partnera, tym bardziej nie dla niej. Nie mógł przecież być dobrym wyborem dla kobiety, która nie tylko wyglądała jak anioł, ale miała dobrą reputację i uważała, z kim się zadaje. On był inny i miał nadzieję, że Frances podejmie ryzyko -Czy będziesz w stanie zaryzykować dla naszej znajomości? Nie poprawię tego jak mnie postrzegają, nie cofnę czasu, ale najważniejsze dla mnie jest to, że Ty będziesz wiedziała, że jestem inny, że to wszystko to tylko plotki.- to właściwie się dla niego liczyło, bo przecież jeśli czuła to samo i znała prawdę o nim - w końcu zrobi krok w kierunku znajomości z Jamesem i da im szansę. -Może prościej będzie pokazać? zapytał, przybliżając się do niej. Wsunął niesforny kosmyk włosów za ucho dziewczyny. Poczuł zapach jej perfum i aż się uśmiechnął na wspomnienie ich poprzednich spotkań. -Myślę, że nasze dzisiejsze spotkanie to znak- mówił absolutnie poważnie -Miałem się do Ciebie odezwać, szukać sposobu na spotkanie w spokojnej atmosferze. Chciałem wszystko Ci wyjaśnić, ale ciągle myślałem, że to już stracone. Cieszę się, że się myliłem- przyznał, patrząc jej prosto w oczy.

Frances Cornell
money is the anthem of success
36 lat 172 cm Szefowa działu kontaktu z mediami, News Limited
Awatar użytkownika

And now we just feel lige energy
New York City will never sleep
And now we just feel lige synergy
New York City it's the place to be

Emigrate

something about me
by Kaiserin

Która kobieta nie chciałaby, aby padły poważne deklaracej, a potem faktcznie zostały zrealizowane. Nie była pod tym wzgledem wyjątkiem, chociaż czula ograniczenia nałożone na siebie samą oraz otocznie.
- Chciałam, chociaż wiedziałam, że nie mam na co liczyć. Byłeś zajęty, a mnie powstrzymywały zasady i nie chęć to bycia na pierwszych stronach plotkarskiej prasy
Może i przesadnie, ale bardzo mocno obawiała się opinii rodziców oraz zapewnie ich rozczarownaia dotyczasową idealną córką. W praktyce była dawno temu dorosłą i samodzielną osobą. Chociaż wiedziała, że w zasadzie wszystko, co ma zawdzięcza rodzinnej fortunie.
- Wierze ci, naprawdę - słowne deklaracje nie zawsze miały pokrycie w prawdziwy życiu, ale po prostu czuła, że w jego słowa są szczere. - Zawsze będą się Doszukiwać drugiego dna niezależnie od tego co będziemy robić. Ale masz rację, że tak to może zostać odebrane. I żadne publiczne oświadczenia tego nie zmienią, jak ktoś sobie ubzdurają to nie przyjmują do wiadomości tego co jest prawdą.
Najważniejsze w tym wszystkim było jednak czego ona tak właściwie chce. Posiadamy wiedziała, ale racjonalna część jej natury starała się odwieźć ją od tego pomysłu. Jednak czy chociaż raz w życiu nie powinnaś sięgnąć po to czego chce nie przejmować się opiniami innych? W zasadzie było to oczywiste, w praktyce bywało różnie.
Najprościej byłoby Poprosić o czas do namysłu, ale czy nie stracili go już zbyt wiele? Życie było jedno, jeśli rodzina ją wydziedziczy to przecież poza Nowym Jorkiem jest tyle innych miejsc gdzie mogli żyć w spokoju.
-Odbudowa wizerunku nie jest niemożliwa do za realizowania
W zasadzie było to niepotrzebne zdania. Na dobrą sprawę na wyciągnięcie ręki miała to o czym skrycie Marzy o dłuższego czasu. Wystarczyło tylko chociaż raz przestać przejmować się otoczeniem i własnymi ograniczeniami.
– Szczerze mówiąc nie wiem czy będę gotowa, ale nie dowiemy się jeżeli nie spróbujemy – to zdanie było poniekąd deklaracja, że nawet jeszcze nie jest gotowa to chcę spróbować i zobaczyć dokąd to zaprowadzi.
Gdy przesunął się bliżej wszystkie dotąd skrzętnie przechowywane głębokich zakamarkach pamięci wspomnienia nabrało barw. Przy nikim dotąd nie czuła się prawdziwą kobietą jak przy nim. Nie chodziło to tylko fizyczne doznania ale również emocjonalne.
- Nie wierzę w przeznaczenie, ale coś może w tym jest - na jej ustach po raz pierwszy zagościł delikatny uśmiech.
Jej ciało reagowało bliskość Jamesa, a jego szczerość tylko potęgowało wszystkie uśpione do tej pory emocje. Frances w zasadzie była na straconej pozycji.

james kennedy
into the unknown
38 lat 189 cm ceo - somerset importers
Awatar użytkownika

I aim true, and the ground's where I go. I work late where I'm free from the phone and the job gets done but you worry some, I know. But who wants to live forever, babe?

something about me
by katona kitty

-Wiem jak to jest. Nikt tak jak najbliższa rodzina nie potrafi jednocześnie podkręcać wymagań, wywierać presji i oczekiwać jedynie najlepszego- pokiwał głową, przypominając sobie, jak wielokrotnie wysłuchiwał kazań matki. Nie był synem, którym mogła się chwalić, a jego perfekcyjne rodzeństwo nie polepszało jego sytuacji. Zdarzały mu się szarpaniny czy relacje z osobami, które stawiały go w złym świetle. Prasa zawsze potrafiła wszystko wyolbrzymiać, a on za każdym razem dziwił się, jak można tak bardzo przestrzelić z oceną sytuacji. Kiedy już postanowił się oświadczyć, a później wziąć ślub - także czuł na sobie masę spojrzeń i ogromny ciężar odpowiedzialności, który tak nagle na niego spadł. Poradził sobie, utrzymał się na powierzchni i rozwinął skrzydła. Stał się ideałem - zrozumiał, że takie postrzeganie przez media, daje mu masę możliwości. Jedynie głupiec by nie skorzystał z takiej okazji. James był facetem - nie mógł i nie chciał sobie wyobrażać, jak wielką presję muszą czuć kobiety.
-Wolałbym uniknąć publicznych ogłoszeń i wyjaśniania całej sytuacji, ale nie wiem, jak Ty się na to zapatrujesz?- zapytał, spoglądając na nią. Chciał poznać jej zdanie, w końcu to ona martwiła się opinią publiczną bardziej niż on, a dodatkowo zajmowała się takimi rzeczami zawodowo. -Czyli mamy deklarację- uśmiechnął się i ucałował ją w czoło. Byli w miejscu publicznym, nie chciał jej dodawać zmartwień i sprawiać problemów. -Czy w takim razie możemy już zacząć planować nasza pierwszą randkę?- zapytał, uśmiechając się do niej. Wcześniejsze spotkania to nie były randki. Skoro podchodzili do tego poważnie, to James chciał robić wszystko tak, jak należy. Chciał ją zobaczyć w świetle świec, w deszczu kiedy będą próbowali złapać taksówkę czy bez makijażu na spontanicznym wyjeździe za miasto. -Może powinniśmy pojechać gdzieś dalej? Da nam to swobodę, a przecież na tym powinno nam najbardziej zależeć. Co myślisz?- zapytał, mając już w głowie plan.

Frances Cornell
money is the anthem of success
36 lat 172 cm Szefowa działu kontaktu z mediami, News Limited
Awatar użytkownika

And now we just feel lige energy
New York City will never sleep
And now we just feel lige synergy
New York City it's the place to be

Emigrate

something about me
by Kaiserin

Z jednej strony nie podobało jej się, że wbrew zdrowemu rozsądkowi ją do niego ciągnęło. W zasadzie słuchając rozsądku powinna się stąd zawinąć jak najszybciej i zakończyć tą relację. Jednocześnie odczuwała zmęczenie tym ciągłym bycie idealnym. W dużej mierze sama sobie byłam winna, więc teoretycznie nie powinna mieć problemów z porzuceniem tego, co ją blokowało. Tylko, że rodzina i otoczcie to Chętnie podła pała i korzystała z tego.
- Nie mam nic przeciwko unikaniu zgodzą rozgłosu. Już i tak za bardzo moje życie jest na świecznik. Chciałabym mieć coś tylko dla siebie - zdecydowanie była przeciwna odnoszeniem się chociaż w tej chwili klarują tam się sytuacja między nimi. Chciała nacieszyć się tym, co mogli mieć w zaciszu, z dala od wszelkich wścibskich spojrzeń. -Tak mamy - Potwierdziła z delikatnym uśmiechem.
Wciąż nie chciało mi się wierzyć, że to się działo naprawdę. Zawsze podchodziła dosyć realnie na życie, ale też w głębi duszy byłam romantyczką. Nic dziwnego zatem, że cieszyła się otwierają się przednią możliwością. Nie będąc tym razem tą z doskoku. Nie miała do Jamesa żalu, że to zawsze kończyło się szybko jak zaczynało, a ona nie miała na co wówczas liczyć. Widziała, w co się pakuje, godząc się na przypadkowe łóżkowe spotykania wówczas z żonatym mężczyzną.
-Od razu przechodzisz do rzeczy, ale może dobrze, korzystajmy z mamy - Musiało być po niej widać, że cieszy ją możliwość spędzenia wspólnie czasu jak normalni ludzie.- Poproszę jakieś ciepłe kraje? Szum fal, zachody słońca. Może jakaś Europa? Jest dość daleko i tak mi się wydaje, że może być ciekawą opcją
Szczerze mówiąc wyrwanie się z Nowego Jorku na krótki urlopy było mega kuszącą opcją. Pewnie już było to po niej widać, ale nic nie mogła poradzić, że czuła się poniekąd jak mocno zauroczona nastolatka. W zasadzie to chyba nawet nią będąc jakoś pominęła ten moment, albo go nie pamiętała.
james kennedy
into the unknown
38 lat 189 cm ceo - somerset importers
Awatar użytkownika

I aim true, and the ground's where I go. I work late where I'm free from the phone and the job gets done but you worry some, I know. But who wants to live forever, babe?

something about me
by katona kitty

Po rozwodzie James nie chciał wchodzić w żadną poważną relację. Nie wydawało mu się, że może mieć siłę, by przechodzić przez te wszystkie bzdury raz jeszcze. Nie chciał publicznego linczu, nie chciał masy artykułów o tym jak dzielą majątek ani innych rozważań o tym, co dzieje się między nimi. Miał dość tego, że jego życie prywatne jest pożywieniem dla kolejnych gazet i masy ich artykułów. Jego małżeństwo też nie było niczym, co wspominał z wielkim sentymentem. Szybko jednak okazało się, że jego plany o wiecznej samotności spełzły na niczym. Po pierwsze pozwolił uczuciom do Frances wrócić na powierzchnię i działać. Nie chciał marnować kolejnych miesięcy na zastanawianie się co by było gdyby. Po drugie, nie mógł już ukrywać, że w jego głowie ciągle kręci się obraz Cornelii. Jak na kogoś, kto zarzekał się, że nigdy już nie będzie poświęcał czasu kobiecie - miał chyba poważny problem.
-Chyba zmarnowaliśmy już wystarczająco dużo czasu, kiedy unikaliśmy spotkań na każdy z możliwych sposobów- nie mogła przecież zaprzeczyć, że gdyby nie ta przerwa, to ich relacja byłaby dziś na zupełnie innym poziomie. Kto wie, może by nie zwlekał aż tak długo z całym tym rozwodem.
-Europa brzmi całkiem kusząco, ale muszę sprawdzić, czy uda mi się przełożyć kilka spotkań. Proponuję Portofino, a w ostateczności możemy wybrać się na Maui.- zaproponował, przyglądając jej się przez chwilę. Analizował jej rysy twarzy, studiował jej, jakby chciał ich się nauczyć na pamięć. Kiedy w kieszeni zawibrował jego telefon, zaklął pod nosem. Wiedział, kto się do niego dobija i widząc numer na wyświetlaczu, tylko się upewnił w swoich podejrzeniach. -Przepraszam, to mój sztab kryzysowy. Mamy w firmie mały problem i muszę do nich dołączyć na kolejne spotkania. Odezwę się, jak zweryfikuję kalendarz, ustalimy wspólnie termin, dobrze?- zapytał, spoglądając jej prosto w oczy. Pozwolił sobie na szybki pocałunek w usta, po czym ruszył w kierunku wyjścia z parku. Przyszedł tutaj pomyśleć o sprawach firmy, a przy okazji udało mu się ułożyć jeszcze jeden aspekt swojego życia, a przynajmniej rozpocząć próbę jego ułożenia.

Frances Cornell
money is the anthem of success
36 lat 172 cm Szefowa działu kontaktu z mediami, News Limited
Awatar użytkownika

And now we just feel lige energy
New York City will never sleep
And now we just feel lige synergy
New York City it's the place to be

Emigrate

something about me
by Kaiserin

Prywatność była czymś, czego obydwoje potrzebowali. Za dużo każe z nich miało doświadczenie z mediami oraz prasą. Pełnili publiczne funkcje, ale też zależało im na chwili z dala od świateł kamer, aparatów. Chcieli też mieć coś tylko dla siebie.
- Zdecydowanie, chociaż właściwie najprostsze rozwiązania są najtrudniejsze do wymyślenia - zauważyła, bo tak jej się wydawało.
Teraz jednak naprawdę mogli nieco skupić się na własnych potrzebach. Przynajmniej takie miała nadzieje po dzisiejszym spotkaniu z Jamesem.
I bardzo nie spodobałoby jej się informacja, że po jego myślach krąży jeszcze jedna kobieta. Tego oczywiście nie wiedziała, może dobrze, bo mogła żyć w przeświadczeniu o powoli rysującej się dobrej przyszłości.
- Pewnych rzeczy nie przeskoczmy - przytaknęła, gdy ulotne romantyczne chwile minęły jak mrugnięciem oka. - Tak udało nam się wyjaśnić całkiem sporo jak na tę chwilę. Po za tym mamy wstępnie ustalone plany. Więc trzymajmy się tego, co nas czeka mam nadzieję w niedalekiej przyszłości
Frances rozumiała, że będąc u władzy trzeba było liczyć się z tym, że życie prywatne mocno zazębiało z pracą. Zatem nie godziły mu przynajmniej na razie pretensje, że praca jest ważniejsza. Sama potrafiła z pracą wrócić apartamentu.
Po za tym powinna odświeżyć nieco garderobę przed wyjazdem, więc im później tym więcej go będzie miała. Składałaby, gdyby nie przyznała, że już teraz chętnie by wyjechała. Ale musieli poczekać. O ile ona miała dość stabilny charakter pracy, o tyle James miał więcej na głowie.
- Dopasuje się do ciebie - zapewniła. - Jesteśmy w kontakcie - posłała mu uśmiech, chyba najbardziej naturalny tego dnia.
A potem na odchodne całkowicie zaskoczył ją pocałunkiem. Ale też nie miała nic przeciwko. Odprowadziła go wzrokiem zanim zniknął jej z pola widzenia. Na nią w zasadzie też już przyszła pora. Koty czekały na nią.


james kennedy

Zt x 2
into the unknown
ODPOWIEDZ