dandelion "dane" westcottpaul mescal

informacje o postaci
11.11.1994, new york city
avalon riverview, queens
kawaler
biseksualny
on, jego
investment risk analyst
scotiabank canada
wyższe (msc in quantitative economics, nyc stern)
$$$$$
prywatne ubezpieczenie zdrowotne
money is the anthem of success
avalon riverview, queens
kawaler
biseksualny
on, jego
investment risk analyst
scotiabank canada
wyższe (msc in quantitative economics, nyc stern)
$$$$$
prywatne ubezpieczenie zdrowotne
money is the anthem of success

freeform
Bardzo szybko przyszło mu zrozumieć, że nie jest i nigdy nie będzie pępkiem świata, a raczej jedynie elementem idealnego obrazka, na którym musiał pozować uśmiechnięty. Ich rodzina była dla niego farsą, choć nie wszystko było sztuczne i wymuszone, jak mu się zdawało — nie aż tak. Jako dziecko szanowanego w całym stanie polityka wiedział, że nie może liczyć na zbyt wiele ze strony swojego ojca. Nie miał w zwyczaju wchodzić mu w drogę, nie próbował przeszkadzać w robieniu wielkiej kariery ani życiu idealnego życia. Jako najstarszy, zdawał sobie sprawę z tego, że wobec niego od zawsze istniały oczekiwania, ale przez wiele lat szczerze myślał, że chodziło tylko o pokazówkę, a to, jak potoczy się jego przyszłość, właściwie nie ma większego znaczenia. Ale pomylił się, jak w wielu innych aspektach, bardzo się pomylił.
Brakowało mu ciepła, więc zaczął szukać go bardzo szybko na zewnątrz, z dala od domu, na wiele rozmaitych sposobów. Chwilami zakrawały o desperację. W liceum uchodził za wzór do naśladowania dla kolegów, choć tak naprawdę był po prostu łatwy; był na skinienie co ładniejszych i mądrzejszych dziewcząt, o co nawet nie musiały się starać. Oczywiście tego drugiego nikt nie ośmielił się powiedzieć na głos, bo wszyscy w amerykańskiej szkole wiedzieli, kim był i skąd pochodził, a posada w szkolnej drużynie futbolowej dodawała mu jeszcze renomy, jednak większość myślała swoje. Dla odrobiny uwagi był w stanie zrobić prawie wszystko, od wydawania niemałych sum na zachcianki kolegów i koleżanek, po dręczenie osób, które zaszły im za skórę. Chwilowych miłostek, którym próbował przychylić nieba było wiele, ale tak naprawdę szalał tylko za jedną. Priscilla owinęła go sobie wokół palca, a Dane tańczył tak, jak mu zagrała, ignorując wszelkie znaki ostrzegawcze i błagania przyjaciół. Nie rozumiał, że się nim bawi, że jej nie zależy. Dla czułości, bliskości i uwagi był w stanie zrobić dla niej wszystko, nawet jeżeli nigdy nie była w stanie dać mu tego, czego potrzebował.
Zorientował się dopiero, kiedy doszło do incydentu — tak nazywali to w szkole, a także w prasie. Podczas jednej z imprez na łodzi, jego dziewczyna tak bardzo chciała dopiec jednej z koleżanek, że dolała jej alkoholu do ponczu, by nieświadoma upiła się i ośmieszyła. Chociaż zdobycie czegoś mocniejszego, niż piwo, graniczyło w jego wyobrażeniach z cudem, ostatecznie podkradł kilka butelek z barku ojca i zabrał ze sobą na imprezę. Wieczór skończył się wypadkiem: Pris nie musiała niczego dolewać do kubka, bo pili wszyscy, a jeden z chłopaków, który zdecydowanie przeholował, dorwał się do sterów i uderzył burtą w pomost, sprawiając, że jedna z par znalazła się w wodzie. Chociaż nie miał nic wspólnego z mieszaniem trunków i nie miał pojęcia, że poza tamtą dziewczyną upije się więcej osób, po wszczęciu śledztwa Priscilla nie miała oporów, by wskazać go jako osobę, która zapewniła alkohol. Chociaż bezpośrednio nie miał nic wspólnego z tym, co stało się tamtym dzieciakom, w szkole był uważany za równie winnego, co kierujący wówczas łodzią, pijany chłopak. Jego ukochanej wszystko uszło płazem; ten jeden raz nikt nie chciał go słuchać, miarka się przebrała. Kurz opadł z czasem, ale mimo tego wypatrywał z utęsknieniem końca szkoły. Chociaż uważał Nowy Jork za swoje miejsce na ziemi, planował, że po liceum opuści miasto i nigdy tam nie wróci.
Na studia ostatecznie nie wyjechał, choć wizja ucieczki pozostawała kusząca. Wszyscy jego dawni przyjaciele pouciekali w przeciwnych kierunkach, a jego była wraz ze swoją ekipą zerwała z nim kontakt, tak jakby nigdy nie istniał. Został sam, w dodatku bez pieniędzy, bo ojciec niemożliwie się wściekł, że złożył papiery na ekonomię, zamiast iść w jego ślady i rozpocząć swoją polityczną karierę jako świeżo upieczony absolwent szkoły średniej. Próbował szukać pocieszenia wśród nowych koleżanek z New York University, ale prędko dotarło do niego, że nie spełniają jego oczekiwań. Miał wrażenie, że każda ma w sobie coś z dziewczyny, którą po raz pierwszy pokochał, która złamała mu serce. Żadna z nich nie chciała zresztą niczego, poza zabawą i fizycznością, a on... potrzebował nieprzespanych nocy, filozoficznych rozmów i rzucania wszystkiego, by wyrwać się na spontaniczne wycieczki, kiedy życie zaczynało go przytłaczać. Potrzebował kogoś poważnego. Dojrzałego. Starszego.
Jeszcze zanim skończył studia, zaczął obracać się w gronie kobiet starszych od siebie przynajmniej o dekadę. Miał ich mnóstwo: mężatek, nieszczęśliwych matek, które całe dnie spędzały ze swoimi dziećmi, kiedy ich partnerzy robili kariery i zdradzali je z sekretarkami, rozwódek, a nawet młodych wdów. Uwielbiał ich historie, ich poczucie humoru, doświadczenie i to, że łaknęły bliskości i ciepła z taką samą siłą, jak on sam. Ale żadna nie była na dłużej, dla każdej koniec końców był odskocznią, przygodą, wytchnieniem. Choć całym sobą pragnął kręcić swoje życie wokół poszukiwania tej jedynej, w końcu musiał zająć się sobą i swoją przyszłością. Ojciec docenił jego życiowy wybór dopiero po tym, jak obronił drugi dyplom i znalazł pierwszą poważną pracę w banku. Przypisywał sobie, rzecz jasna, większość zasług — na wiecach wyborczych z zapałem opowiadał, jak to wspierał swojego syna i jak bardzo jest z niego dumny. Dane w zamian odpłacił mu się pięknym za nadobne, odpływając coraz dalej od rodziny. Ostatnim, czego pragnął, było zostanie maskotką człowieka, który niczego dla niego nie zrobił, poza łaskawym przyznaniem mu racji.
W swój pierwszy poważny związek wszedł częściowo z poczucia pewnego obowiązku, choć nie wobec matki czy ojca. Wszyscy znajomi i przyjaciele zaczęli znajdować sobie drugie połówki, brać śluby, zakładać rodziny... Dane zdawał się trochę odbiegać od tego wszystkiego — wspólne tematy zanikały, a czas, który dawniej przeznaczali na wspólne imprezy i spotkania, kurczył się w zatrważającym tempie. Eudora wydawała się idealną osobą do dłuższej relacji, a jemu wydawało się nawet, że są do siebie podobni i w pewnym sensie dopasowani. Z biegiem czasu nie potrafił wskazać, co właściwie sprawiło, że tak pomyślał; podczas gdy ich rodziny były zachwycone tą relacją, ich dwójka zdawała się coraz mniej wkładać w ten związek. Rozstaniom i powrotom nie było końca, a kiedy wreszcie poznał swoją kobietę-ideał, jego partnerka akurat oznajmiła mu, że to nie ma dłużej sensu. Jego życie stanęło na głowie, chociaż z zupełnie innego powodu — po raz pierwszy poczuł, że jego serce zabiło szybciej przez kogoś, tyle że... to chyba nie działa w obie strony, co stawia go obecnie w martwym punkcie.