Holden G. ReevesSam Claflin

informacje o postaci
20.12.1989 Nashville, Tennessee
Tribeca, Manhattan, NYC
Kawaler
Hetero
On/Jego
Wlasciciel Restauracji The Art School
The Art School
Wyższe
$$$$$
Prywatne ubezpieczenie
Into the unknown
Tribeca, Manhattan, NYC
Kawaler
Hetero
On/Jego
Wlasciciel Restauracji The Art School
The Art School
Wyższe
$$$$$
Prywatne ubezpieczenie
Into the unknown

freeform
Jak przystało na dziecko znanego aktora Westernów i sławnej w Nashville piosenkarki Country, Holden Gregory Reeves został przedstawiony światu poprzez zdjęcie w tabloidzie. Jego wizerunek z grymasem, pomarszczonym czołem i kilka kępkami włosów na głowie co kilka miesięcy pojawiał się na jakiś stronach z quizzami i artykułami typu “Nie uwierzysz! Zobacz jak wyglądały dzieci gwiazd kiedyś! Czy już czujesz się staro??”.
Błyski flashów ze strony uporczywych paparazzi były codziennością, taką samą jak dla innych dzieciaków wstawianie rano do szkoły. I chyba dopiero w szkole zrozumiał, że jego dorastanie nie było normalne. Po raz pierwszy usłyszał szepty w swoim kierunku kiedy miał jakieś siedem lat, bezpośrednie pytania o jego rodziców podążyły szybko, a za nimi prośby o autografy, przysługi, drobne do kupienia słodyczy w sklepie za rogiem.
Niedługo później ktoś sprzedał magazynom informacje, do której szkoły chodził i od tamtej pory prywatni nauczyciele przychodzili do niego. I tak jak nie lubił uwagi, którą do siebie przyciągał jak był dzieckiem, tak dorastając na czerwonych dywanach razem z rodzicami jako nastolatek zaczął tu i tam uśmiechać się szerzej. Zwłaszcza gdy ręka w rękę z popularnością na horyzoncie zaczęły pojawiać się dziewczyny.
Jedną stałą w jego życiu, poza rodzicami i nianią, która zatrudniona jak miał kilka lat, została z nimi aż do momentu jego 16 urodzin, była stadnina na rodzinnym ranczu.
Przyprowadzał czasem jedną czy drugą zauroczoną dziewczynę, która chętnie dawała się zakręcić dookoła palca kilkoma sztuczkami z lasso i kapeluszem kowbojskim. Ostatecznie jednak, poza kilkoma celebryckimi związkami, Holden nudził się po kilku miesiącach, kiedy powoli okazywało się, że jedyny temat, na który mógł z nimi porozmawiać to ile premier zobaczył z ojcem, w ile tras pojechał z matką, a czy zna tego tam aktora..
Studia w Nowym Jorku były pewnym oderwaniem się od jego rzeczywistości. Uniwersytet Columbia pozwolił mu trochę znormalnieć... Ekhm... odrobinę, bo jednak wciąż, nie mieszkał w akademiku tylko w mieszkaniu kupionym przez jego rodziców na Manhattanie, nie jadał zupek chińskich, i nie musiał szukać pracy, żeby sobie dorobić.
Był częścią kilku filmów i wrobił się w nagranie charytatywnej piosenki z gwiazdami muzyki Country i ich dziećmi, ale po kilku latach studiowania (imprez) i pojawiania się w projektach swoich rodziców i ich znajomych - wiedział, że to nie to co chciał robić.
Jego pasja do gotowania pojawiła się u niego jeszcze jak był dzieckiem, podpatrywał w kuchni jak prywatni szefowie składają mniej lub bardziej skomplikowane dania. Powróciła do niego ze zdwojoną siłą kiedy tuż po studiach został zaproszony na prywatne doświadczenie ze znanym szefem i zachłysnął się tym od nowa. Prywatne kursy kulinarne i odtwarzanie dań z książek kucharskich, powoli przerodziło się w urządzanie dinner parties dla swoich przyjaciół. Później dla rodziny... Aż w końcu w wieku 28 lat otworzył The Art School, restaurację skupioną na fine-dining. Po pierwszej fali mieszanych recenzji (“kolejny celebryta otwiera restaurację” i “czy naprawdę musimy oglądać kolejny wzlot i upadek biznesu nepo dziecka?”), zaczęli pojawiać się pierwsi klienci, którzy docenili menu, wystrój i to, że składniki wszystkich potraw były wyprodukowane lokalnie i używał tylko tych, które były w sezonie.
Po sześciu latach, restauracja wciąż miała się dobrze i raz była na granicy otrzymania gwiazdki Michelina. I choć publika myśli, że udział Holdena to tylko podpis na menu, jest on w kuchni niemal codziennie, gotuje jako sous-chef i razem z głównym szefem tworzy każde danie w menu. Powoli też remontuje kolejny lokal na drugie miejsce, choć mało kto jeszcze o tym wie...
- Nepo baby
- Właściciel restauracji The Arts School (i kolejnej w drodze...)
- Zna kilka kowbojskich sztuczek, których nauczył go ojciec
- Potrafi śpiewać, ale nie jest tak do tego skłonny, no chyba, że wychyli jednego
- Jego ostatni związek, choć ukochany przez fanów, był tak naprawdę ruchem PR z ustawianymi “randkami”
- Ale od tamtej pory odmawia powtórzenia takiego związku, bo bardzo mu to nie pasowało
Błyski flashów ze strony uporczywych paparazzi były codziennością, taką samą jak dla innych dzieciaków wstawianie rano do szkoły. I chyba dopiero w szkole zrozumiał, że jego dorastanie nie było normalne. Po raz pierwszy usłyszał szepty w swoim kierunku kiedy miał jakieś siedem lat, bezpośrednie pytania o jego rodziców podążyły szybko, a za nimi prośby o autografy, przysługi, drobne do kupienia słodyczy w sklepie za rogiem.
Niedługo później ktoś sprzedał magazynom informacje, do której szkoły chodził i od tamtej pory prywatni nauczyciele przychodzili do niego. I tak jak nie lubił uwagi, którą do siebie przyciągał jak był dzieckiem, tak dorastając na czerwonych dywanach razem z rodzicami jako nastolatek zaczął tu i tam uśmiechać się szerzej. Zwłaszcza gdy ręka w rękę z popularnością na horyzoncie zaczęły pojawiać się dziewczyny.
Jedną stałą w jego życiu, poza rodzicami i nianią, która zatrudniona jak miał kilka lat, została z nimi aż do momentu jego 16 urodzin, była stadnina na rodzinnym ranczu.
Przyprowadzał czasem jedną czy drugą zauroczoną dziewczynę, która chętnie dawała się zakręcić dookoła palca kilkoma sztuczkami z lasso i kapeluszem kowbojskim. Ostatecznie jednak, poza kilkoma celebryckimi związkami, Holden nudził się po kilku miesiącach, kiedy powoli okazywało się, że jedyny temat, na który mógł z nimi porozmawiać to ile premier zobaczył z ojcem, w ile tras pojechał z matką, a czy zna tego tam aktora..
Studia w Nowym Jorku były pewnym oderwaniem się od jego rzeczywistości. Uniwersytet Columbia pozwolił mu trochę znormalnieć... Ekhm... odrobinę, bo jednak wciąż, nie mieszkał w akademiku tylko w mieszkaniu kupionym przez jego rodziców na Manhattanie, nie jadał zupek chińskich, i nie musiał szukać pracy, żeby sobie dorobić.
Był częścią kilku filmów i wrobił się w nagranie charytatywnej piosenki z gwiazdami muzyki Country i ich dziećmi, ale po kilku latach studiowania (imprez) i pojawiania się w projektach swoich rodziców i ich znajomych - wiedział, że to nie to co chciał robić.
Jego pasja do gotowania pojawiła się u niego jeszcze jak był dzieckiem, podpatrywał w kuchni jak prywatni szefowie składają mniej lub bardziej skomplikowane dania. Powróciła do niego ze zdwojoną siłą kiedy tuż po studiach został zaproszony na prywatne doświadczenie ze znanym szefem i zachłysnął się tym od nowa. Prywatne kursy kulinarne i odtwarzanie dań z książek kucharskich, powoli przerodziło się w urządzanie dinner parties dla swoich przyjaciół. Później dla rodziny... Aż w końcu w wieku 28 lat otworzył The Art School, restaurację skupioną na fine-dining. Po pierwszej fali mieszanych recenzji (“kolejny celebryta otwiera restaurację” i “czy naprawdę musimy oglądać kolejny wzlot i upadek biznesu nepo dziecka?”), zaczęli pojawiać się pierwsi klienci, którzy docenili menu, wystrój i to, że składniki wszystkich potraw były wyprodukowane lokalnie i używał tylko tych, które były w sezonie.
Po sześciu latach, restauracja wciąż miała się dobrze i raz była na granicy otrzymania gwiazdki Michelina. I choć publika myśli, że udział Holdena to tylko podpis na menu, jest on w kuchni niemal codziennie, gotuje jako sous-chef i razem z głównym szefem tworzy każde danie w menu. Powoli też remontuje kolejny lokal na drugie miejsce, choć mało kto jeszcze o tym wie...
- Nepo baby
- Właściciel restauracji The Arts School (i kolejnej w drodze...)
- Zna kilka kowbojskich sztuczek, których nauczył go ojciec
- Potrafi śpiewać, ale nie jest tak do tego skłonny, no chyba, że wychyli jednego
- Jego ostatni związek, choć ukochany przez fanów, był tak naprawdę ruchem PR z ustawianymi “randkami”
- Ale od tamtej pory odmawia powtórzenia takiego związku, bo bardzo mu to nie pasowało